Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie.
OK
Polityka Prywatności
Zaakceptuj i zamknij X
DARMOWE ARCHIWUM ALLE
Strona główna
Kategorie
Kontakt
Szukaj:
Archiwum Alle
>
Książki i Komiksy
>
Audiobooki
>
Literatura piękna zagraniczna
Piotr Fronczewski czyta "Ferdydurke"
20-01-2012, 1:29
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Najwyzsza cena licytacji:
4
zł
Użytkownik
FeLlx
numer aukcji:
2051771365
Miejscowość
Chorzów
Licytowało:
1
Wyświetleń:
12
Koniec:
21-01-2012, 19:05
Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie.
Piotr Fronczewski czyta "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza - książka audio na 1 CD (format mp3) Dla Józia Kowalskiego z "Ferdydurke" 30. urodziny to moment skonfrontowania się z własną niedojrzałością. Narrator jest początkującym pisarzem, autorem "Pamiętnika z okresu dojrzewania" (czyli pierwszego zbioru opowiadań, jakie w 1933 roku opublikował sam Gombrowicz). Ciągle jednak nie potrafi się określić, zdefiniować swojego zawodu, hobby, stanu posiadania. Dla społeczeństwa taki osobnik to wyzwanie i zagrożenie. Jeżeli chodzi o samo wykonanie, to rewelacja. No ale jak się ma taką dykcję i głos jak Fronczewski... klasa! "We wtorek zbudziłem się o tej porze bezdusznej i nikłej, kiedy właściwie noc się już skończyła, a świt nie zdążył jeszcze zacząć się na dobre". Początek Ferdydurke, początek opowieści... ale tym razem nie jest to monotonne mamrotanie naszego wewnętrznego głosu, tego pracowitego suflera, dla którego każda linijka tekstu staje się pokusą i koniecznością, udręką obowiązku, lecz natchniona i głośna lektura, genialna gra aktorska, majstersztyk ust i krtani, kreacja Piotra Fronczewskiego. Fronczewski to nie komediant, którego wynajęto, aby za pomocą poprawnej dykcji i paru prostych efektów - ciszej, donośniej, znowu ciszej - powtórzył za Gombrowiczem tekst jego powieści. To kompletny artysta, świadom zarówno swego warsztatu, jak i potężnego intelektualnego ładunku tkwiącego w czytanym przez siebie utworze. Dzięki niemu uda nam się na nowo obejrzeć - i usłyszeć - świat "Ferdydurke". Dzięki niemu tak dramatycznie przemówią wykrzykniki, z tak filozoficznym zastanowieniem brzmieć będą znaki zapytania, za sprawą zaakcentowanego wielokropka otworzą się otchłanie niedomówienia, dzięki niemu cała orkiestra polskiej interpunkcji ożyje i da znakomity koncert. Dla każdej z postaci - lub rodzaju narracji - ma Fronczewski zarezerwowany osobny właściwy ton - jest i przerażonym Józiem, i mędrkującym Pimką, i Miętusem, i Syfonem, i nieśmiertelną lekcją polskiego, i Nowoczesną Pensjonarką, która otwarcie drwi z konwenansów, jak i ciotką Hurlecką (z domu Lin), która tkwi w niewoli szlacheckich figur i form. Spektakl słów, symfonia, opera komiczna, Gombrowicz jak żywy. Polecam.