Kolejny Polski zespół, który próbuje dołożyć kilka kamieni do worka z ciężką, niezależną, core'ową muzyką. Czy warto sięgnąć po tą płytę? Myślę, że tak ponieważ to co prezentuje Pignation może się podobać. Oczywiście, kiedy zapomnimy o dość surowej produkcji, która dodaje do każdego utworu garść brudu prosto z ulicy. Płyta "You Would..." intryguje już samą szatą graficzną. Także dość surową, ale jednocześnie dopracowaną i kontrowersyjną. Choć odnoszę wrażenie, że zabawa konwencjami jest tutaj zamierzona. Ręcznie rysowane, odwrócone krzyże kontrastują ze zdjęciami morderców, w tym Mansona czy Hitlera. Potem patrzymy na okładkę i widzimy śmiesznego, plastelinowego stwora, mierzącego w nas z dwururki. Żart? Tył okładki ozdobiony jest groźnym napisem "Pabianice Power Violence In Your Face", pod napisem umieszczono zaś...królika z kreskówki... W materiałach reklamowych styl zespołu porównany został do muzyki Corrosion Of Conformity i Suicidal Tendencies. Ja po odpaleniu płyty usłyszałem... Brutal Truth z okresu "Sounds Of The Animal Kingdom". Czy to źle? Muzyka Pignation jest surowa, agresywna i niszczycielska. Czasami groźnie maszeruje w rytm wolnych, crustowych dźwięków by zaraz potem uderzyć grindowym blastem. Wszystko jest poszarpane, złe i brudne, dodatkowo zaflegmione wokalnymi wymiocinami. Taka mikstura agresji może zmęczyć gdyby nie fakt, że płyta trwa 21 minut. Dodatkowym atutem (kojarzącym się zresztą z konwencją okładkową) jest umieszczenie między kawałkami krótkich dżingli z filmu "Rejs". To naprawdę potrafi rozluźnić. W sumie słucha się tej muzyki przyjemnie, jeśli jednak zaakceptuje się taką diabelską miksturę grindu, deathu na punkowo - hardcore'owej podstawie i... dowcipu