Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

PIEŚŃ O KACERSKICH GRODÓW DOBYWANIU - KATARZY

18-02-2014, 22:18
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 22 zł     
Użytkownik e-literacka
numer aukcji: 3959447625
Miejscowość Sandomierz
Wyświetleń: 6   
Koniec: 18-02-2014 21:36:55

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 2010
Kondycja: bez śladów używania
Język: polski
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Witamy serdecznie! 

Przedmiotem aukcji jest:

 

NIEZWYKŁA, BARDZO INTERESUJĄCA KSIĄŻKA!
ZAWIERA ŚREDNIOWIECZNY TEKST OPOWIADAJĄCY O KRUCJACIE PRZECIW KATAROM
PO RAZ PIERWSZY PRZETŁUMACZONY NA JĘZYK POLSKI!!!
KATARZY - ALBIGENSI, KRZYŻOWCY, KRUCJATY.

Tytuł: Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu czyli jako katarską plagę poskromiono
BIBLIOTEKA TRADYCJI EUROPEJSKIEJ, TOM 19
Autor: Wilhelm z Tudeli
z oksytańskiego przełożyli: Romualda Jarocka-Nowak i Andrzej Nowak
Oprawa: Miękka
Format: 14,5 x 20,5 cm
Ilość stron: 46
ISBN[zasłonięte]978-83173-70-9


Opis: "Canco de la Crozada", czyli "Pieśń o kacerskich grodów dobywaniu" to średniowieczny poemat śpiewany. Najstarsza zachowana kopia utworu pochodzi z roku 1275. Powstała ona w Tuluzie i była niegdyś własnością Mazarine’a. Papież Innocenty III był mocno zatroskany. Herezja krzewiła się w Langwedocji z niebywałą wprost siłą. Neomanichejska doktryna pozyskiwała sobie zarówno ludowe masy, jak i możnych oraz duchowieństwo. Fenomen ów sprawił, że „dobrzy ludzie” – bo takim mianem określali się kacerze – byli właściwie wszędzie. Wicehrabia Fenouillet zmarł pogrążony w heretyckich błędach, zaś hrabiego de Foix musiano przekazać w ręce Inkwizycji.

Kataryzm różnił się wprawdzie od ortodoksyjnego chrześcijaństwa, lecz bardzo rzadko, jak twierdzi znawca zagadnienia, Fernand Niel - o tych różnicach wspominał. I chyba właśnie ów fakt może w jakiś sposób tłumaczyć znaczne sukcesy doktryny. Bo w gruncie rzeczy katarzy n i e b y l i zbuntowani przeciw kościołowi katolickiemu ani też nie zazdrościli mu dóbr doczesnych; nie byli też właściwie klasycznymi heretykami ani dysydentami, lecz po prostu… ludźmi gorliwie wyznającymi własne poglądy. Ich wiara nie wynikała z opozycji wobec chrześcijaństwa i porównywania się z nim, lecz wypływała skądś „z wnętrza”, z przekonania o posięściu prawdy. Bo gdyby nie owo święte przekonanie, czyż możliwe by były takie rzesze męczenników i opór w zaciętej wojnie, której czas trwania przekroczył znacznie pół wieku? Ergo: nie sposób oceniać kataryzmu jako „prostackiego omamu”, będącego udziałem zbuntowanego motłochu. Jako się zatem rzekło, Kościół już od dawna śledził z niepokojem triumfy herezji. Pierwsze antykacerskie kazanie wygłosił już w roku 1119 w Tuluzie papież Kalikst II, natomiast w roku 1147 bił rozgłośnie na alarm sam święty Bernard z Clairvaux. Lecz wszystko bez większego skutku: w roku 1167 zebrał się nawet pod Tuluzą cały synod katarski; określił swoje diecezje i mianował biskupów. Próba wciągnięcia w szerzej zakrojoną akcję przeciw herezjarchom Rajmunda V, hrabiego Tuluzy, spaliła na panewce i doszło tylko do stosunkowo niewielkiej wyprawy przeciw katarom, aliści w grę wchodziły tutaj nie tyle pobudki natury religijnej, co raczej chęć ukarania przez Rajmunda krnąbrnego wasala Rogera, wicehrabiego Béziers i Carcassonne. Decydującą rolę w rozprawie z herezją odegrał dopiero młody, bo trzydziestoośmioletni w chwili wyboru (1198) papież Innocenty III. (fragment posłowia tłumacza).

Katarzy, kataryzm i krucjaty przeciw katarom...