Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Paweł Jasienica SŁOWIAŃSKI RODOWÓD Ceram

27-04-2014, 23:35
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 8 zł     
Użytkownik margarytkaart
numer aukcji: 4163830151
Miejscowość Warszawa
Wyświetleń: 6   
Koniec: 27-04-2014 23:20:27

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Paweł Jasienica
SŁOWIAŃSKI RODOWÓD
Wydawnictwo:
PIW 1961, wydanie I
ilość stron numerowanych:
432
Oprawa:
twarda, płócienna ze złoconymi napisami na grzbiecie i licu oprawy, format 17 x 24, 5 cm
inne informacje:
liczne fotografie czarno-białe w tekście i poza tekstem, na końcu książki czarno-biała mapa Polski
Stan:
dobry plus, lekko przybrudzona oprawa, ślady zagnieceń górnych rogów okładki, lekko zagięte rogi niektórych kartek, lekko przykurzone, pożółkłe krawędzie kartek
Opis/Spis treści:
WPROWADZENIE
Było to wkrótce po Wielkanocy 1416 roku. U przebywającego w Wielkopolsce Władysława Jagiełły zjawił się poseł Ernesta I Żelaznego, księcia Austrii, Styrii, Karyntii i Krainy, nie tyłe dyplomata, co zaufany dworzanin, obarczony dość osobłiwą misją. Władysław II i Ernest znali się dobrze, byłi nawet spowinowaceni, gdyż cztery lata wcześniej wiedeńczyk ożenił się w Krakowie z siostrzenicą królewską, najstarszą z pięciu urodziwych córek Ziemowita IV z Płocka.
Nosiła ona nie spotykane od tamtych czasów imię Cymbarki, odznaczała się niebywałą siłą fizyczną i przekazała swą piastowsko-litewską krew aż dziewięciu małym Habsburgom płci obojej, z których pierworodny miał zasiąść na tronie cesarskim jako Fryderyk III. Wysłannik zastał dwór polski w żałobie. Niedługo przedtem zmarła bowiem w Krakowie królowa Anna Cillejska, wnuczka Kazimierza Wielkiego, i Jagiełło odmienił ulubione żółte szaty na czarne. Przyjął przybysza uprzejmie i prośbę jego potraktował nader poważnie. Ernest Żelazny kazał swemu dworzaninowi przekonać się "osobiście i naocznie, czyli prawdą było... że w królestwie polskim rodzą się w pewnym miejscu same przez się i bez żadnej ludzkiej pracy rozliczne i różnego kształtu garnki". Zdumiewające wieści o tym szerzył ostatnio w Wiedniu rycerz polski, niejaki Jan Warszewski, ale książę uważał to za "powieść niepodobną do prawdy".
Niemłody i stroskany Jagiełło nie pożałował fatygi. Zabrał Austriaka na pola wsi Nochowo, położonej pomiędzy Śremem a Kościanem, i w jego obecności polecił w wielu miejscach jednocześnie.... kopać. Wszędzie znaleziono "mnóstwo garnków rozmaitej formy i objętości, ręką samej przyrody dziwnie i misternie jakby przez garncarza urobionych..." Dworzanin mógł je do woli podziwiać, a na zakończenie król dał mu kilkanaście okazów i kazał zawieźć Ernestowi do Wiednia.

O ile mi wiadomo, był to pierwszy wypadek poszukiwań archeologicznych w Polsce.


margarytkaArt