Na sprzedaż genialna lustrzanka LUMIX L-1 (znana także jako Panasonic DMC-L1)
- samo body z bogatym zestawem.
(Istnieje możliwość sprzedaży z obiektywem OLYMPUS 3.5/35 MAKRO - wtedy cena zestawu 1350zł)
Stan bardzo dobry, bardzo minimalne ślady użytkowania.
Designerski wygląd, świetne zdjęcia, magnezowa obudowa!!! Jest to brat bliżniak aparatu Leica Digilux 3.
Aparaty nie różnią się absolutnie niczym, zostały wyprodukowane w tej samej fabryce, na tej samej linii produkcyjnej. Różnią się tylko czerwoną kropką. Panasonic L1 i Leica Digilux 3 były sprzedawane w zestawie z tym samym obiektywem Leica D Vario-Elmarit 14-50 mm f/2.8-3.5 (sprzedaję go na innej aukcji).Aparat nie zdobył popularności w naszym kraju z prozaicznej przyczyny - był piekielnie drogi. Pierwsze ceny w Polsce oscylowały w granicach 6-7 tys. zł. Korpus wykonany jest z lekkiego i wytrzymałego stopu magnezu. Żadnych trzeszczących plastików jak w tanich modelach lustrzanek cyfrowych. Wzorem aparatów z półki profesjonalnej Panasonic L1 nie ma żadnych programów tematycznych. Wiadomo, świadomemu fotografowi wystarczą tryby PASM.Obraz rejestrowany jest przez sensor Live MOS o rozdzielczości 7.5 MPix. Aparat wyposażony jest również w funkcję Live View, czyli podgląd na żywo obrazu na ekranie LCD. Wielkim atutem tego aparatu jest bardzo dużo rozpiętość tonalna, dzięki czemu świetnie nadaje się m.in. do fotografowania krajobrazów (nie wypala jasnych partii kadru przy kontrastowym oświetleniu). Cytuję recenzję Panasonica L1 z portalu www.optyczne.plRozpiętość tonalna " Na tle innych lustrzanek Panasonic wypada bardzo dobrze. Dla wysokiej jakości obrazu dla 100 ISO notuje on lepsze wyniki niż Samsung GX-10, Pentax K10D, Nikon D80, Nikon D40X czy Sony A100. Należą się mu uzasadnione brawa". Nie odbiega w tym bardzo ważnym parametrze od najnowocześniejszych aparatów cyfrowych, w których producenci w pogoni za gładkim wysokim ISO zapominają o rozpiętości tonalnej.Kolejny atut to słabszy niż w Olympusach filtr dolnoprzepustowy (AA). Dzięki temu zdjęcia z tego aparatu są ostrzejsze niż z Olympusów. Na uwagę zasługuje wygląd aparatu, który przywodzi na myśl analogowe aparaty z lat '80 i '90. Jego obsługa również bardziej zbliżona jest do starych analogów niż współczesnych lustrzanek cyfrowych. Mając podczepione do aparatu dedykowane obiektywy Leica (pod system 4/3) ustawia się przysłonę pierścieniem na obiektywie. Tak samo jak w manualnych aparatach analogowych. Ktoś (jak ja) wychowany na kliszowcach z pewnością doceni komfort pracy. Gustowna obudowa wyposażona jest w bardzo charakterystyczne pokrętło wyboru czasu ekspozycji, którego nie uświadczymy w innych współczesnych lustrzankach.Panasonic DMC-L1 współpracuje ze obiektywami systemu 4/3, a to oznacza że można do niego podpiąć wszystko co wyprodukowała firma Olympus pod system 4/3.Panasonic L1 znakomicie nadaje się do współpracy z manualnymi obiektywami, ponieważ nie tylko działa wtedy pomiar światłą, ale także potwierdzenie ostrości. Nie trzeba kupować przejściówek z czipami, dendalionami i innymi zwykle kiepsko działającymi samoróbkami. Także funkcja Live View (podgląd na żywo) doskonale nadaje się ostrzenia z manualnymi obiektywami. W przypadku korzystania z manualnego trybu ustawiania ostrości, można wybrać określony obszar kadru i powiększyć go nawet 4 lub 10-krotnie. Następnie, patrząc na zawierający 207,000 pikseli ekran LCD aparatu DMC-L1 można łatwo precyzyjnie ustawić ostrość.Po szczegółowe informacje odsyłam do testu na www.optyczne.plhttp://optyczne.pl/54.1-Test_aparatu...st%C4%99p.htmlAparat posiada bardzo skuteczny system automatycznego czyszczenia matrycy zaczerpnięty z aparatów firmy Olympus. Można zapomnieć o tym problemie całkowicie.Panasonic L1 i Leica Digilix 3 to prawdopodobnie jedyne aparaty na rynku, których wbudowana lampa ma możliwość odbijania światło od sufitu. To powoduje, że lampa jest użyteczna w odróżnieniu od wszystkich innych aparatów (strzelenie wbudowaną lampą na wprost bez żadnego dyfuzora zepsuje każde ujęcie). Wszystko za sprawą mechanizmu podnoszącego lampę. Po naciśnięciu do połowy przycisku OPEN lampa nieznacznie się podnosi i skierowana jest pod kątem około 60 stopni do osi optycznej układu aparat - obiektyw (pokazałem to na zdjęciach poniżej). W efekcie możemy z powodzeniem używać światła odbitego od sufitu i ścian w celu wykonania ujęć z rozproszonym światłem. Nie wiem dlaczego inne firmy nie wpadły na ten genialny w swojej prostocie mechanizm. Być może Panasonic i Leica opatentowały to rozwiązanie. "Szczerze przyznam, iż użycie światła odbitego daje tak dobre efekty, że w zamkniętych pomieszczeniach warto używać tylko jego" - to cytat z recenzji Panasonica L1 na portalu www.optyczne .plNa aukcji sprzedaję:
- Lumix L1 (body)
- zaślepka / dekielek na body
- Oryginalny karton producenta
- Instrukcja obsługi (angielski) i inne papiery dołączone przez producenta
- CD z oprogramowaniem
- oryginalna ładowarka i stacjonarna stacja zasilania
- kabel USB
- dwie bateria (jedna oryginalna, jedna zamiennik)
- dwie muszle oczne (jedna oryginalna, druga od Pentax O-ME53)
- przewodowy pilot MASSA
- adapter M42 dla manualnych obiektywów
- pasek na szyję LUMIX
Na aukcji rzeczywiste zdjęcia sprzedawanego przedmiotu, robione tuż przed wystawieniem aukcji: