NOWOŚĆ !!!
Przedmiotem aukcji jest płyta wydana własnym sumptem przez wrocławski zespół Palm Desert. Kapela obraca się głównie w kręgu amerykańskiego stoner rocka z pod znaku Kyuss, Hermano, Unida, QOTSA. Płyta wydana w formie klasycznego cd, z okładką, wkładką i nadrukiem na płycie. Materiał do odsłuchania na myspace.com/palmdesertband
Recenzja z Metal Hammera:
Wprost uwielbiam albumy, które walą po czerepie zupełnie znienacka. Palm Desert nie jest obcą nazwą w środowisku stonerowym i już na wydanej własnym sumptem płytce „Dawn of the burning Sun” z 2009 roku zespół pokazał spory potencjał. Ale to, co dzieje się na ich najnowszym wydawnictwie Pt. „Falls of the Wastelands” zwyczajnie zwala z nóg! Jedenaście kompozycji, z których niemal każda mogłaby się znaleźć wśród hymnów pustynno-rockowego gtania. Ten zespół nie bez kozery ma taką, a nie inną nazwę- klimat amerykańskich bezdroży jest tu wyczuwalny na każdym kroku i nie jest to jedynie „chwyt marketingowy” jak to określał swego czasu kabaret Ani Mru Mru- Ci panowie naprawdę czują tą muzykę i- co najważniejsze- wiedzą jak ją grać. Pazur grupa pokazuje przy takich numerach jak motoryczny, pewnikiem inspirowany Fu Manchu „Chale the Sun”, rozpędzony „Set me free” czy nerwowy „Grow up my Little man”. W Kyussowe rejony wprowadzają nas „The Temper” oraz „Jesus”, natomiast dzięki takim rarytasom jak „Johnny Goblin” czy „Yerba mate” Palm Desert zbliża się do twórczości wczesnego Soundgarden (duża w tym zasługa wokalisty, Wojciecha Gałuszki, którego maniera i ekspresja wokalna jednoznacznie kojarzy się z Chrisem Cornellem ze złotych czasów młodości). Wszystko to zagrane jest na takim luzie i z takim wyczuciem, że noie sposób nie podejrzewać tu ingerencji pewnych niedozwolonych substancji… Co zresztą mógłby potwierdzić utwór Pt. „Adliwun” – pięciominutowy odjazd w krainę psychodelik, pełen leniwych gitar i szamańskich zaśpiewów. Właśnie dzięki takim numerom „Falls of the Wastelands” awansuje z pozycji kolejnej dorej płyty na pozycję istnego arcydzieła w swoim gatunku. Bardzo pomaga w tym produkcja- vintage’owa, momentami niechlujna, ale przede wszystkim autentyczna (brzmienie gitara to poezja). No i wokale- o ile akcent Wojtka nie zawsze daje radę, a niektóre teksty pod względem gramatycznym są najzwyczajniej w świecie okropne, to niesamowita energia i bogaty wachlarz umiejętności nadrabiają te niedociągnięcia z nawiązka. Efekt jest znakomity- „Falls od the Wastelands” sprawia wrażenie płyty żyjącej własnym życiem, niezwykle żwawej i natchnionej buntowniczym wręcz duchem. Niby nie nagrywa się już takich albumów, a tu proszę – Palm Desert nie tylko udowodnili, że i w Polsce można stworzyć na wskroś amerykański (w pozytywnym znaczeniu) krążek, ale jednocześnie pokazali jak zrobić to nie wpadając w pułapkę imitatorstwa. Świetny, dojrzały materiał i perła w koronie polskiego stonera.
Autor: Wojciech Kałuża
Data premiery: 30.12.2010
Czas nagrania:ok.49 min.
Wydawca: BSFD recrds
Utwory: 1. After the storm 2. Chase the sun 3. Johnny Goblin 4. Set me free 5. Yerba mate 6. Grow up my little man 7. The Tempter 8. Adliwun 9. Jesus 10. Give me more 11. Solar trip
Kupując płytę na tej aukcji dostajesz ją bezpośrednio od zespołu!