Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

PĘDZLEM PENDZLEM I PIÓREM LEON KOWALSKI DRZEWORYTY

17-10-2014, 19:43
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Aktualna cena: 79.99 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 4678365243
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 4   
Koniec: 17-10-2014 19:40:00
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO SPISU TREŚCI

KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO OPISU KSIĄŻKI

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY ZNAJDUJĄCE SIĘ W TEJ SAMEJ KATEGORII

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

KLIKNIJ ABY ZOBACZYĆ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT

PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ SPRZEDAWANEGO PRZEDMIOTU, WYSTARCZY KLIKNĄĆ NA JEDNĄ Z NICH A ZOSTANIESZ PRZENIESIONY DO ODPOWIEDNIEGO ZDJĘCIA W WIĘKSZYM FORMACIE ZNAJDUJĄCEGO SIĘ NA DOLE STRONY (CZASAMI TRZEBA CHWILĘ POCZEKAĆ NA DOGRANIE ZDJĘCIA).


PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -
AUTOR -
WYDAWNICTWO -
WYDANIE -
NAKŁAD - EGZ.
STAN KSIĄŻKI - JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM, KSIĄŻKA ZAWIERA EXLIBRIS) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).
RODZAJ OPRAWY -
ILOŚĆ STRON -
WYMIARY - x x CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)
ILUSTRACJE, MAPY ITP. -
KOSZT WYSYŁKI 10 ZŁ - Koszt uniwersalny, niezależny od ilośći i wagi, dotyczy wysyłki priorytetowej na terenie Polski. Zgadzam się na wysyłkę za granicę (koszt ustalany na podstawie cennika poczty polskiej).


KLIKNIJ ABY PRZEJŚĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ

SPIS TREŚCI LUB/I OPIS (Przypominam o kombinacji klawiszy Ctrl+F – przytrzymaj Ctrl i jednocześnie naciśnij klawisz F, w okienku które się pojawi wpisz dowolne szukane przez ciebie słowo, być może znajduje się ono w opisie mojej aukcji)

WSTĘP NAPISAŁ JAN WIKTOR
OZDOBIŁ DRZEWORYTAMI AUTOR
ODBITO W DRUKARNI CZASU W KRAKOWIE
POD KIEROWNICTWEM M. PASŁAWSKIEGO
LEON KOWALSKI
PENDZLEM I PIÓREM
50 EGZEMPLARZY NUMEROWANYCH
SKŁAD GŁÓWNY: GEBETHNER I WOLFF, KRAKÓW





SPIS RZECZY:

Wstęp Jana Wiktora........... 9
Przyjazd................ 19
Pan sekretarz.............. 23
Koziara................ 27
Łuszczkiewicz............. 31
Wycieczki............... 35
Szkoła................. 41
Życie wewnętrzne............ 57
Weiss................. 64
Florencja............... 67
Mistrz................. 71
Koniec Matejkowskiej epopei....... 87
Bursa............... go
Senior. ............... 92
Niektóre typy szkolne......... 101
Człowiek ......... .... 114
Rzeźba............... 127
Metamorfoza .... -......... 132
Wyczółkowski............. 137
Konstanty M. Górski........... 148
Dyrektor............. 163
Stanislawski........- .... 172




WSTĘP

We wstępie do katalogu III zbiorowej wystawy tak pisał Artur Schroeder: „Nazwisko Leona Kowalskiego dobrze jest zmatne w szifcu-ce polskiej. Kowalski był założycielem Związku artystów plastyków, założycielem! zrzeszeń „Sztuika Rodzima" i innych, jest prezesem Związku grafików w Krakowie i t. d. Wszę-
dzie gdzie szło o propagandę sztuki, gdzie trzeba było włożyć dużo energji, inicjatywy i pracy Kowalski foył pierwszy i nigdy nie zawodził. Niezapomniane są jego zasługi w Kijo-wie, gdzie podczas wojny, a następnie ciężkich chwil przełomowych założył szkołę malarską, skupiającą najlepszych artystów".
„Natura niezmiernie wrażliwa, romantyk z wychowania patrzył i patrzy na otoczenie o-czyma, które chłoną piękno i transponują je w sposób swoisty i własny". .yPomiimio itrzyidzie-stu lat pracy Kowalski ustawicznie idąży naprzód, ciągle szuka nowych wartości, eksperymentuje, zdobywa się na akcenty niespodziewane".
O Leonie Kowalskimi jako malarzu pisało tylu znawców, tyle piór wytrawnych, podnosząc jego zasługi -dla sztuki, omawiając jego prace, podkreślając, że zawsze jest „żywym i świeżym", „że twórczość plastyozina jego jiest ciągle żywotna, bezpośrednia", że w swe prace wprowadza tak wiele wyczucia orae wiedzy artystycznej, że wyróżniają się samodzielnością ujęcia i opracowania" (profesor Mieczysław Dąbrowski). „Kowalski nîe goni za nowinkami, ale idzie szlakiem wielkiej sztuki i
przystępuje do każdego obrazu z rozwagą i zastanowieniem. Szczególniej bogaty jeist dO"-robek Kowalskiego w dziedzinie portretu monumentalnego".
„Prziedewszystkiem jednak jest malarzem o wyraźnie zarysowanej1 indywidualności, traktującym sztukę jako nigdy niezaspokojoną potrzebą osobistego życia" — (prof. T. Seweryn).
„Dlatego też różnorodną jest twórczość L. Kowalskiego, tak hujlna, jak jego kresowa natura, wyibiegająjca ciągle na nowe poszukiwania i spragniona coraz nowych wrażeń" — (prof. Witold Bunikiewicz).
Wszyscy krytycy z całym naciskiem podnoszą w jego malarskich dziełach młodzieńczą werwę, świeżość, ciągłe dążenie naiprzód, wszyscy podkreślają wściekłą miłość do sztuki, której służy z taką pasjlą artysrty, zatracającego osobiste życie w jej ogniach. Ta miłość, to miłość szaleńca, który praciuje w ciężkich warunkach niczem nie zniechęcając się, ani nie zrażając iprzeciwnościaimi. Wciąż swoją pracownię zawala stertami płócien po to tylko, alby ucieleśniać przejawy swych pragnień i w każdym obrazie zdobywać własną treść.
Trudno było powstrzymać się od przytoczenia garści tych uwag o Kowalskim jlako malarzu, gdyż z tego podłoża wyrósł przemiły gawędziarz.
Kowalski dużo widział, dużo wie, przierauca-ny losem z miejsca na miefjisoe miał niezmiernie ciekawe życie, wszędzie ztoierał bogaty plon doświadczeń i spostrzeżeń, brał udział w wielu poczynaniach artystycznych, zawsze czynny, zawsze ruchiliwy i sttąd wyniósł niezmiernie dużo kapitalnych wspomnień, pamięta Kraków inny, jakby zamieirizichły, kiedy młodzi malarze musieli staczać zażarte boje o „nagość w sztuce", o gołą modelkę, pamięta Kraków wczorajszy, zapomniany i nieraz o tym Krakowie opowiadał w gronie przyjaciół, zawsze żywo, caawisze dowcipnie, lekko, potoczyście, nieraiz z gryzącą ironją, chłoszcząc małostki i âmiesizno'sci parnasiątek. Znamy jego dowcip, znamy jego sądy bezwzględne, z któremi niejednokrotnie nie można się zgodzić, ale trzeba przyznać z całą stanowczością, że są one zawsze uczciwe, zawsze zabarwione oryginalnością, zawsze podyktowane miłością sztuki.
Ten gawędziarz „w którego dobrej pamięci i
barwnem słowie żyje kronika życia artystycznego Krakowa", zachęcony z wielu stron spisał nieznaczną część siwych wspomnień i obecnie występuje jako autor, diajiąc znamienny dokument innych stosunków, innych czasów.
Czytając te karty człowiek odbiega od dzisiejszego Krakowa, kitóry tak świetnie naizwał Zygmiunt Nowakowski jego najwierniejszy syn „bieda-szyb", aby odetchnąć innem życiem, choćby nawet omszałem, powleczonem patyną.
Leon Kowalski wskrzesza Kraków z najpiękniejszego okresu, kiedy był chlubą i dumą Polski, wyrazicielem jej duszy, jiełj porywów.
Gdy zabrakło królów w koronie, z berłem w ręce, witedy wystąpili nowi monarchowie, mocanze ducha, którzy berłem pióra, berłem pendzla, berłem dłuta, siłą swego artyzmu i genjuazu rzeźbili sławę ilmienia ipoliskiego, ksztaMując nowe dzieje. A tyle było tych bereł w „podwawelskim grodzie". Kraków w pewnym okresue był zarzewiem twórczych poczynań, był skarbnicą wielkich zamierzeń i natchnień, był ogniem który rozpala, był żarem i płomieniem. Ci królowie beiz berła i korony siwemi dziełami wypełniali naimipkniej-
Size karty ukochanego miasta i wielkością, swego ducha powiększali wielkość Krakowa.
W za/kartkach tego urzekającego miasta, tok czarującego, tak umiłowanego, tak uwielbianego, trwają, wspomnienia przeszłości. Te mury to rozdziały najichwalebniejisizetj hisrtorji, tak, że miasto stało się muzeum, do którego najbardziej zasłużeni składali swe prace, dzieła sztuki, pamiątki, zabytki, owoce twórczych porywów zachowane dla naszych oczu, dla naszych zachwyconych serc. To duma tego miasta, chwała i legenda.
„Legenda", „tradycja", „Ateny" „sitoliica duchowa", ,,przeszłość" te słowa w ustach Krakowian dla nas, którzy przygnani losem tutaj pracujemy, stają siię wytarte jak toywa wytarta purpura w rękach handlarzy. Bo nieraz zdaje nam się, że przekiuipnie rozłożyli sM'epiki, wśród dostojnych murów, szacownych cmentarzy, wśród kamiennych poematów, aiby te trumny, sarkofagi zmienić w kram i sprzedawać wspomnienia królewskiego miasta, chwałę zabytków, wspaniała historiję two-nzona tutaj przez całą Polskę, przez Jej wodzów, j;ej hetmanów, przez ich siłę, prtzez tę-gość ramienia, przez ich bogactwo dmucha.
I nieraz chciałoby się zawołać, że Kraków żyje legendą, zatruwa się tradycją, wpatrzony w królewską, przeszłość.
Za długo i za chętnie dzisiejsi mieszkańcy Krakowa lubią przebywać wśród grobów. Przy trumnach nie tworzy się życia, Ohoćiby te trumny były naijwistpani&Lsze-mi dziełami sztuki. A przecież Kraków to nie cmentarz. Już dość wypowiedziały kamienie o świetnej przeszłości, obecnie niech przemówią ludzie. Kraków był stolicą daiiuhową, po której została legenda, ale Kraków powinien być tem czem był, tylko wciąż jest bieda - sizybem, który tak ochotnie, a z takim zapałem zasypuje najgodniejszych, najpracowitszych, najbardziej twórczych. Kraków musi walczyć o swą twórcza przysizlość, któnaby była zespolona z przeszłością, chwałą wielkich dzieł.
Te slowia nziuciły się z pod! pióra przypadkowo jak każdy klekis bnudzący biel papieru...
Kowalski nie mówi o pommikaöh, o -tradycji, o zabytkach, o prochaöh Piastów, JagMIŁonów, ale o ludziach tworzących, którzy już sipoczeli prochem w tych sarkofagach, któne za życia pnzykryli szkarłatem wspaniałych dizdleł. Nie mówi o przeszłości pisanej na kamieniach, ale
o ludziach, którzy tworzyli najtświetniejsize karty historji sziuki, którzy kształtowali nowe dzieje. Okres najwspanialszy zamknięty w dwóch słowach tworzących epokę: Matejko i Wyspiański, którzy stad, z pod Wawelu zapanowali nad całą Polską.
W tych rozdiziałaclh rzuconych (bez pretensji, ale z wewnętrznej potrzeby wskirziesza dawne obrazy, wydobywa z,e swej pamięci szereg typów, tak bardzo znamiennych dilia wczorajszego Krakowa, tak wyrastających z jego bruków i rzuca na tło omszałych zakątków przedziwnego miasta, gdzie każdy kamień pachnie przeszłością gdzie każdiy kamień jest reli-kwją.
Przed oczami czytelnika przesuwa korowód osób, zdziera z nich gronostaje i jedwabie, stawia ich przed nami w szarem, codziennym u-branJu, w wytartym szlafroku, w przydiepta-nych pantoflach. Czasem widać w źrenicach autora złośliwy błysk, czasem uśmieszek drwiący wykrzywia wargi — aha psiakrew widzisz go. - Chciałby chlasnąć nie kłonicą, na odlew nie, ale zadać cięcie szpadą. Wstrzymuje się jednak. Jeszcze to uczyni kiedyindizieg...
Zawrze zaciska szpilkę ostrą w palic&clh, aby ukłuć wydęte baloniki...
Zapewne luczniowie i pnzyjiacięte wystąipdą w obronie swoich mistrzów, dh'caic aby nadal tkwili na piedestale w 'szituicznyoh aksamitach. Ale to nic, prawdę musiał powiodziieć.
Ukofronowaniem świeitnie namalowanych postaci, lędrnie opowiedzianych zdaraeń jest 6w mistmz pochylony nad wylampaisowajneimi spodniami dygnitanza z Wiednia. Drobny, odnu-chowy gest, a tak charakteryzuje ciziłowieka... Dawniej królowie podawali mistrzom pen-dizle...
Gawędy Kowalskiego to kawał starego Krakowa. Żałować należy, że to dtotpiero drobny urywek, marny nadzieję, że ipamięitnuki jiego ukażą się kiedyś w całości, atoy maim dały obraz wczorajszego miasta, epoki Matejki, i późnieijsziyoh czasów, tak innych, tak bogatych, tak twórczych.
Leon Kowalski pisze bez amhicyj literackich, toteż pisze tak jak opowiada, a opowiada tak jak maluje, cse swotoodią, prosto, jiaktoy dhltotał pendzilem po płótnie. Taka barwność, taki rozmach, taka plastyka. Dlatego też postacie, które
wskrzesza są nam tak bliskie, są tak żywe, że widzimy każdy ich rach, że słyszymy każde słowo wielkich mistrzów i parnasiątek na Parnasie.

Jan Wiktor.



WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ


WRÓĆ DO WYBORU MINIATUR ZDJĘĆ