Po trzech latach zawirowań i ciężkiej pracy, wreszcie ukaże się trzeci album, o przewrotnym tytule: 40 SURFERS WAITING FOR THE WAVE.
Nowa, trzecia już płyta Oszibarack zatytułowana 40 SURFERS WAITING FOR THE WAVE nie jest ani tak ascetyczna jak MOSHI MOSHI, ani avant-popowo-pastiszowa jak PLIM PLUM PLAM. To płyta całkiem inna. Jest to dojrzały, bardzo emocjonalny i energetyczny zapis, wolny od trendów i mód. 40 SURFERS... to hipnotyczne, namiętne melodie i bezkompromisowa, plemienna wręcz, atawistyczna transowość. Kulminacyjne momenty utworów, to żywy ogień i punkowy pazur. Czterdziestu serferów to tęsknota za podróżą. Nawet wtedy kiedy się z niej dopiero wróciło. Nieustająca potrzeba bycia w ruchu. Głód nowego. Budzenie się ciągle w nowym miejscu. Odwiązywanie lin, odkrywanie. Melancholia i przestrzeń zderza się z plemiennym tańcem.
W warstwie lirycznej nie brakuje światów różnych od rzeczywistego - światów niczym z powieści braci Strugackich.
Jest też szeregowiec Wojtek - niedźwiedź, ulubieniec polskich żołnierzy, który wraz z nimi walczył pod Monte Casino.
Jego historia wzrusza do łez. Wspaniały skrawek pięknej historii do opowiadania - "WOJTEK, THE BEAR SOLDIER".
Bardzo energetyczny "BLACK HAWK" ma wymiar szerszy. Dotyczy wojny w ogóle i nie jest na stałe wpisany w konkretne miejsce. Tu inspiracją była prawdziwa postać - wódz sauków i lisów, indianin z krwi i kości, wlaściciel nazwiska nie do powtórzenia - Ma-ka-tai-me-she-kia-kiak. Kojący i niepokojący zarazem "OH, SAILOR" to podskórne pragnienie za miejscem nienazwanym, bo każdy rodzi się i od razu zapada w senne marzenie jak w morze...