Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

O STOSUNKACH LUDU POLSKIEGO NA ŚLĄZKU 1865 REPRINT

20-03-2012, 17:04
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 50 zł      Aktualna cena: 39.99 zł     
Użytkownik ikonotheka
numer aukcji: 2202064882
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 10   
Koniec: 25-03-2012 19:50:00
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

AUTOREM KSIĄŻKI JEST KAROL MIARKA.

OD WYDAWNICTWA


Istnieją dwie wersje tekstu Głosu wołającego na puszczy górnośląskiej.
Pierwsza,,,podstawowa", publikowana była w „Gwiazdce Cieszyńskiej" w r.1863,-(numery 43-50 od 24 X do 12 XII).
Początkowe fragmenty, odpowiadające tekstowi z numerów 43—45 „Gwiazdki" przedrukował Miarka w „Zwiastunie Górnośląskim" w r. 1868 (numery 38—43).
Pełny tekst wersji z „Gwiazdki" zamieścił Adam Bar [w:] Miarka Karol. Wybór pism, Katowice 1939.
Tenże tekst, z niewielkimi skrótami, był przedrukowany również [w:] Pisarze śląscy XIX i XX wieku. Praca zbiorowa pod red. Zdzisława Hierowskiego, Wrocław— Warszawa—Kraków 1963.
Niniejsze wydanie oparte zostało na obszerniejszej wersji Głosu opublikowanej w postaci broszury, sygnowanej inicjałami K.M., w Poznaniu w r. 1865. W tekście wydania poznańskiego autor rozszerzył te fragmenty, w których opowiada o formach pracy z uczniami, stosowanych we własnej praktyce pedagogicznej.
W wydaniu z r. 1865 poczynione jednak zostały błędy (wynikłe prawdopodobnie z pospiesznego składu i nieuważnej korekty), polegające na pominięciu oznaczeń liczbowych poszczególnych części tekstu, a także na niewłaściwym podziale tekstu pomiędzy te części. Błędy te zostały skorygowane w wyniku porównania z wersją z „Gwiazdki". Uwspółcześniona również została pisownia i poprawiona interpunkcja. W projekcie strony tytułowej zastosowano podobiznę liternictwa tytułu broszury wydanej w Poznaniu.



MIARKA — NIEGODNY NASZEJ PAMIĘCI?


Różne stereotypy, uogólnienia czy wręcz uproszczenia funkcjonują w świadomości Polaków na temat Górali czy Wielkopolan, na temat rodaków z Warszawy czy Krakowa, na temat Ślązaków. Ale chyba na temat Ślązaków i Śląska obiega tego rodzaju sądów stosunkowo naj¬więcej. Wczoraj i dziś u podstaw tych mitów leży obraz tworzony przez propagandę lat siedemdziesiątych i jej podszywających się pod śląskość skompromitowanych patronów, leżą wyjazdy Ślązaków do swoich rodzin w Niemczech (tak jak gdyby nie było dziś takich np. wędrówek z Podhala do Ameryki!). Przedwczoraj opinie o Ślązakach wyrastały z powierzchownego oglądu pogmatwanych dróg mieszkańców tej ziemi w dniach drugiej wojny światowej (tak jak gdyby np. nie było w naszych dziejach nigdy Bartka-Zwycięzcy i służby wojskowej Polaków w obcych mundurach, jakby nie było żołnierzy austriackich, z musu poddanych cesarza, co przedzierzgnęli się w legionistów, a ich niedo¬bitki przyniosły nad Wisłę i Wartę mazurka z zawołaniem „Marsz, marsz, Dąbrowski"!). Tworzenie przez pokolenia Polaków stereotypów krzywdzących Śląsk ma długą i niechlubną tradycję. „Słyszymy bardzo często, że kultura Górnego Śląska na bardzo niskim znajduje się stopniu — pisał w 1863 r. Karol Miarka, podnosząc na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej" Głos wołającego na puszczy górno¬śląskiej — Głoszą o tym najwięcej pisma niemieckie..."
Kim był autor tych słów? Urzędnik, który w centrali dyplomacji nie¬mieckiej sporządził w Berlinie dnia 21 V 1881 r. nie podpisaną zresztą notatkę, którą przed 10-ciu laty odnalazłem w teczce „Acta betreffend den Redakteur Miarka" w Archiwum Auswartiges Amt w Bonn, stwier¬dza:
„Karol Miarka, zamieszkały w Mikołowie, redaguje od szeregu lat «KatoIika» i dwa mniejsze pisma ludowe również w języku polskim, które ukazują się na Górnym Śląsku i — jak Miarka przy dalej wzmian¬kowanej okazji sam oświadczył — starają się pod pretekstem, iż religia

6

katolicka w Prusach jest zagrożona, podtrzymywać albo, lepiej mówiąc, rozbudzać aspiracje narodowe ludności polskiej". Rozbudzanie narodowych aspiracji ludności polskiej na Górnym Śląsku — to był kamień obrazy, który uruchomił lawinę pruskich szykan przeciwko redaktorowi z Górnego Śląska. Nim jednak Karol Miarka stał się czołową postacią ruchu polskiego na Górnym Śląsku w przełomowych dla tego ruchu latach siedemdziesią¬tych sam musiał przeżyć przełom własnej postawy w sprawach narodo¬wych. Urodzony 22 X 1825 r. w Pielgrzymowicach na terenie ówczesnego powiatu pszczyńskiego w rodzinie tamtejszego nauczyciela i organisty, kształcił się najpierw w szkole ojca a następnie w gimnazjum pszczyń¬skim, po pewnej zaś przerwie — w gliwickim. Podjął w 1841 r. pracę nauczyciela w Ornontowicach, ale już w następnym roku kontynuuje naukę w seminarium nauczycielskim w Głogówku, które kończy w 1846 r. Jego kolejne placówki nauczycielskie to najpierw Urbanowice nieopodal granicy Śląska z Ziemią Krakowską, a później Piotrowice, gdzie o milę dalej wieś Katowice właśnie w 1846 r. otrzymała poprzez kolej żelazną połączenie z innymi ziemiami polskimi i tą częścią Europy. W 1850 r. zmarł ojciec Karola Miarki i niespełna 25-letni jego syn obejmuje posadę nauczyciela, organisty a niebawem i pisarza oraz sędziego polubownego w rodzinnych Pielgrzymowicach. Pogłębia swoją wiedzę — interesuje się klasykami łacińskimi i historią, filozofią i teologią, pisze swoje pierwsze wiersze, opowiadania i pieśni. Ale pisze je po niemiecku i doczekuje się nawet nagrody ze strony swoich zwierzchników w Opolu.
Szkoła górnośląska w dzieciństwie Karola Miarki była widownią powolnego wprowadzania tam języka polskiego.
Z nastaniem panowania pruskiego na Górnym Śląsku zaczęto w 1764 r. wprowadzać do szkół na tym terenie język niemiecki, by z biegiem lat rugować i wyrugować z nich język polski: usunięto go w początkach XIX wieku. Niemniej w 1826 r. pruski minister oświaty Karl Altenstein przywrócił w szkołach język polski i niemiecki, zalecając nawet roz¬poczynanie nauki czytania od czytania w języku ojczystym dzieci. Brak było jednak sił nauczycielskich znających język polski. W pierwszych latach swej pracy nauczycielskiej przeżył Karol Miarka Wiosnę Ludów na Górnym Śląsku. Józef Lompa (1797—1863) założył wtedy Towarzystwo Nauczycieli Polaków. Ruch domagający się respek¬towania praw językowych ludności polskiej na Śląsku zyskał poparcie

około pół miliona osób, gdyż taką masę reprezentowali delegaci, którzy w imieniu 200 gmin z ośmiu powiatów górnośląskich złożyli podpisy pod petycją, która miała być poparciem postulatów językowych, wnie¬sionych przez górnośląskiego posła do parlamentu berlińskiego — „czerwonego farorza" z Bytomia, ks. Józefa Szafranka (1807—1874). Pojawiają się pierwsze czasopisma w języku polskim. I choć znikną one wszystkie na fali kontrrewolucyjnych represji reakcji pruskiej, rozbu¬dzona została wśród mas potrzeba drukowanej informacji politycznej w języku polskim. Wrocławska „Schlesische Zeitung" w numerze 26 z 1II1849 r. zauważała:
„Górnoślązacy szukają dróg, by wyjść z owej ciemnoty; niektórzy domagają się od swoich deputowanych sprawozdań na piśmie i cofnęli im mandat, gdy takowych nie otrzymali. Jednakże każdy pojedynczy deputowany nie może pisać własnoręcznie do wszystkich prawyborców, ale w takim kłopocie z pomocą przyjść może sztuka drukarska. Depu¬towani Górnego Śląska mogliby wspólnie przesyłać regularnie do wszystkich polskich prawyborców drukowane sprawozdania w ich języku dopóty, dopóki kiedyś nie pojawią się tu polskie gazety". Nie widzimy jednak Karola Miarki na widowni wydarzeń Wiosny Ludów.
Wstrząs Wiosny Ludów i chwilowe załamanie się autorytetu państwa pruskiego sprawiły, że w latach następnych — przy wszystkich kontr¬rewolucyjnych działaniach tego państwa — utrzymały się pewne zdo¬bycze ludności górnośląskiej. Należy do nich przede wszystkim szkol¬nictwo w języku polskim. Na lata 1848—1858 przypada działalność ks. Bernarda Bogedaina (1810—1860) na stanowisku radcy szkolnego rejencji opolskiej. Podlegał mu wówczas nadzór nad katolickim (a więc praktycznie^ całym) szkolnictwem przeznaczonym dla ludności polskiej Górnego Śląska. Pragnąc podnieść skuteczność oddziaływania na morale mieszkańców, zdawał sobie ks. B. Bogedain sprawę z tego, iż skuteczność ta może zwiększyć się jedynie poprzez język rodzimy Ślązaków oraz podnoszenie ich poziomu umysłowego (w czym widział on w dalszej perspektywie szansę zainteresowania tej ludności kulturą niemiecką). Plan Bogedaina polegał tedy na daniu w szkole górno¬śląskiej pierwszeństwa językowi polskiemu jako językowi mieszkańców tej ziemi. Plan ten obejmował wprowadzenie języka polskiego jako języka wykładowego w miejsce niezrozumiałego dla dzieci języka nie¬mieckiego. Ten ostatni zachowany został jako przedmiot nauczania

7

8

- język obcy. Planu tego nie udało się przeforsować w całości przede wszystkim w szkołach miejskich. Rozbudowana została sieć szkół elementarnych. Do seminariów nauczycielskich w Pyskowicach i w Gło-gówku wprowadzono w zakresie szerszym niż dotychczas naukę języka polskiego. Nawet poza zasięgiem działania ks. B. Bogedaina otwarto polskie ewangelickie seminarium nauczycielskie w Kluczborku w 1858 r. We Wrocławiu drukuje się dla tych szkół podręczniki: Wypisy z historii świętej Starego i Nowego Testamentu dla szkół początkowych wydane przez Józefa Kabatha dyrektora katolickiego gimnazjum w Gliwicach, następnie Historya święta dla katolickich szkół elementarnych [...] ułożona przez ks. Karola Barthel, dalej Książka do czytania publicznego i prywatnego użycia ułożona przez J. Gdeczyka i A. Kossatza, tegoż Kossatza Dziewięć tablic ściennych do nauki czytania z pisaniem dla szkół elementarnych do pierwszej książki ułożonej przez J. Gdeczyka i Kossatza. Korzystano na Górnym Śląsku także z wydanych w Świeciu takich pomocy jak Tablice ścienne do czytania {Polnische Lesetafeln) oraz Elementarz do ćwiczenia się w polskim czytaniu, zastosowany, o ile możności równocześnie do czytania i pisania jako też gloskowania i syla¬bizowania, w skutku ciągłych spostrzeżeń i doświadczeń za pomocą na tym znających się nauczycieli Franciszka Miernickiego. Bardzo popu¬larne były wspomniane niżej przez Karola Miarkę książki Felixa Rendschmidta Nauka czytania dla szkół elementarnych miejskich i wiej¬skich kilkakrotnie we Wrocławiu wznawiana czy również kilkakrotnie wydawana Książka do czytania dla klasy średniej szkół katolickich miejskich i wiejskich przetłumaczona zresztą z niemieckiego na polski przez Józefa Lompę, który niemieckie wiersze zastąpił utworami Jana Kochanowskiego i innych poetów polskich. Tak wyglądała szkoła górno¬śląska w początkach kariery nauczycielskiej Karola Miarki. Szkoła Bogedaina wychowała około 20 roczników dzieci górnośląskich kształcąc w nich umiejętność czytania i pisania w języku polskim. Stało się to punktem wyjścia dla kształtowania nawyków czytelniczych a co za tym idzie — do rozwoju prasy polskiej zanim jeszcze w 1872 r. nastąpiło całkowite wyrugowanie języka polskiego z procesu nauczania w szkołach górnośląskich na całe następne półwiecze. I w tak ukształto¬wanych warunkach przypadło działać już poza szkołą Karolowi Miarce. Szkoła Bogedaina ukształtowała także m.in. polską świadomość czyn¬nego w niej nauczyciela — tegoż Karola Miarki. Szkołę w Pielgrzymo-wicach wizytował ks. B. Bogedain w r. 1853. Miarka zaczął teraz zbierać

krążące wśród ludności polskie pieśni religijne. Ich część weszła do* wydanego w 1857 r. w Cieszynie przez ks. Antoniego Janusza kancjonału Praca codzienna, coroczna i całożywotna każdego chrześcijanina ka¬tolickiego. Coraz więcej czytał Miarka po polsku. Zaczął też po polsku pisywać. Wydaje się jednak, iż wciąż myślał w duchu niemieckim. Przesławszy redaktorowi „Gwiazdki Cieszyńskiej", a swojemu rówieś¬nikowi, Pawłowi Stalmachowi (1824—1891) rękopis swej pierwszej-powieści Lędzin (która ukazała się później jako Górka Klemensowa), pisał do niego dnia 19 IX 1861 r. z Pielgrzymowic: „Że mnie niemca nie mało pracy kosztowało, po polsku pisać, łatwo Łaskawy Pan uzna, a co zdołam, tylko własnej studyi w starej polskiej gramatyce mam do podziękowania, gdyż tu daleko i szeroko prawego Polaka nie ma".
A już w dwa lata później w Głosie wołającego na puszczy górnośląskiej pisał: „Jesteśmy Polakami a mamy stać się Niemcami!" W międzyczasie pogłębiały się jego kontakty cieszyńskie. Pierwsza powieść Karola Miarki — wspomniana Górka Klemensowa — ukazała się w 1861 r. na łamach „Gwiazdki Cieszyńskiej", a później w 1870 r. w Królewskiej Hucie w wydaniu książkowym, wznawiana w Mikołowie w 1891 i -1895 r., a nawet w polonijnym wydawnictwie Antoniego A. Paryskiego w Toledo w stanie Ohio (USA) w 1899 r. Powieść po¬dejmowała wątki sięgające początków chrześcijaństwa na tym terenie.. Była literacko bardzo słaba. Zdradzała w pierwotnej wersji uległość wobec tradycyjnych niemieckich interpretacji historycznych. Stalmach dokonał gruntownej przeróbki Miarkowego tekstu zarówno od strony językowej, jak i merytorycznej, a autor przyjął je z wdzięcznością. W ten sposób powstał debiut pisarski Karola Miarki.
Cieszyn stawał się teraz terenem coraz częstszych wizyt Karola Miarki. Tu zresztą po śmierci swej pierwszej żony Karoliny z domu Baehr (aż dziw, iż autorzy podejmujący się napisania życiorysów Miarki w Polskim Słowniku Biograficznym oraz Śląskim Słowniku Biograficz¬nym mówią o niej jako o osobie nieznanej z imienia i nazwiska) ożenił się w 1866 r. z Emilią Zanibalówną, córką znanego wówczas w Cieszyń-skiem homeopaty Franciszka Zanibala. Tu osiadł w 1881 r. zniszczony fizycznie i tu zmarł 13 VIII 1882 r. W 1937 r. jego szczątki przeniesiono do grobów przygotowanych przez „Miasto Cieszyn Zasłużonym". Na razie jednak odwiedzał w latach 60-tych Pawła Stalmacha. Pochłaniał jego księgozbiór. Nawiązywał kontakty. W Cieszynie poznał wielko-

10

polskiego pisarza ludowego Józefa Gbociszewskiego (1837—1914), który niebawem — prześladowany przez policję austriacką — znalazł przejściowe schronienie w Pielgrzymowicach. Trudno nie docenić tego codziennego przez kilka miesięcy kontaktu Miarki z Chociszewskim dla ukształtowania pełnej polskiej świadomości narodowej nauczyciela z Pielgrzymowic. Tymczasem w Opolu i Pszczynie, a przede wszystkim w samych Pielgrzymowicach zaczęto wobec Karola Miarki wysuwać najrozmaitsze zarzuty — pomawiano go o liberalizm, obojętność re¬ligijną, kwestionowano jego działalność publiczną. W dwa lata po swoim debiucie publikuje Karol Miarka na łamach tejże „Gwiazdki Cieszyńskiej" w 1863 r. Glos wołającego na puszczy górno¬śląskiej, czyli o stosunkach ludu polskiego na Górnym Śląsku. Później, w 1865 r., Glos ukazuje się jako broszura w Poznaniu. Tu już Karol Miarka ukazuje się czytelnikowi jako zaangażowany, pełen tempera¬mentu, publicysta stawiający w sposób jasny narodowe aspiracje lud¬ności polskiej na Górnym Śląsku. Trudno nie docenić momentu, w jakim Karol Miarka podniósł Glos z tego rodzaju deklaracją: jest to okres powstania styczniowego na ziemiach polskich pod rosyjskim zaborem. Kolejny zryw niepodległościowy musiał być jednym z bodźców dla wystąpienia Miarki — to moment pierwszy. A deklaracja polskości, w takiej chwili gdy wojska pruskie stały skoncentrowane nad granicą z Kongresówką gotowe do interwencji i uderzenia przeciwko powstaniu ma swój określony wydźwięk — to moment drugi. Autor podejmuje ostrą polemikę z jednym ze stereotypów odnoszących się do Górnoślązaków — tego o ich niskim poziomie kulturalnym. Chodzi mu o to, by odmitologizować opinię o Górnoślązaku. Oto ukazuje — z jednej strony — żywotne siły rodzimej kultury tego ludu, jej przejawy, gdy nie jest ona dławiona germanizacją, a z drugiej — ukazu¬je zakompleksienie Górnoślązaka poddawanego przemożnej presji tejże germanizacji, kaleczącej jego świat wewnętrzny poprzez narzucanie obcego języka i rugowanie jego własnej rodzinnej mowy polskiej, ukazuje mechanizm, na skutek którego następuje zubożenie kultury i cywilizacji ludności górnośląskiej, ale także zubożenie w sensie paupe¬ryzacji. Piętnuje pruskie metody germanizacyjne. Podnosi możliwości szkoły i nauczyciela we współczesnych mu warunkach. Glos wołającego na puszczy górnośląskiej uświadamia odwieczną prawdę, że narzucone siłą wzorce zachowania społecznego hamują postęp. W tym przypadku chodzi o germanizację, która ma być krokiem do przy-

bliżenia Górnoślązakowi poziomu cywilizacyjnego osiągniętego w Niem¬czech. Karol Miarka nie neguje tego poziomu, ale równocześnie stwier¬dza, że wykorzenianie tradycji i burzenie kręgu kulturowego, w którym żyli i żyją Górnoślązacy prowadzi do dezintegracji, do rwania więzi, jakimi ta społeczność jest powiązana, do społecznej dezorganizacji i w ten sposób „germanizacja tylko hamuje postęp". Zaskakuje trafne uogólnienie pielgrzymowickiego nauczyciela, który obserwując procesy zachodzące pod wpływem zewnętrznej presji na chłopa polskiego w jego górnośląskich, odwiecznych, siedzibach dostrzegł te same skutki, jakie pół wieku później opisali w klasycznym dla światowej literatury socjologicznej dziele Chłop polski w Europie i Ameryce William I. Thomas oraz Florian Znaniecki: ci ostatni analizowali zewnętrzną presję na chłopa polskiego przeniesionego za Ocean i przeżywającego pod ciśnie¬niem tej presji załamanie wartości, które były własnością jego i jego przodków w Europie.
Na niszczeniu szans normalnego, zgodnego z obiektywnymi prawidło¬wościami rozwoju kultury i cywilizacji ziem polskich pod obcym pano¬waniem, na pauperyzacji ich mieszkańców, polega zbrodniczy charakter piętnowanego przez Miarkę systemu. To co dobre jest dla jednego kręgu kulturowego nie może być siłą narzucone jako element całkowicie obcy innemu kręgowi kulturowemu. Jakże charakterystyczna i głę¬boka jest Miarkowa refleksja: „Ma lud teraźniejszy [...] wymierać nim pokolenia późniejsze kraj obiecanej cywilizacji niemieckiej zo¬baczą?"
Nauczyciel wiejskiej szkoły na tzw. głuchej prowincji — „z dala od ludzi wykształconych, na krańcu Rzeszy" (by użyć słów Johanna Wolf-ganga Goethego zapisanych w Tarnowskich Górach — „fern von gebildeten Menschen, am Ende des Reiches..."), którego wykształ¬cenie formalnie ograniczało się do pruskiego seminarium nauczyciel¬skiego w niewielkim Glogówku, ale który nieustannie pogłębiał swoją wiedzę, ukazuje się nam jako człowiek głębokiego intelektu, wnikliwie obserwujący otaczającą go rzeczywistości wyciągający odważnie wnioski z tej obserwacji!
Głos wołającego na puszczy górnośląskiej przyniósł Karolowi Miarce żywe zainteresowanie opinii polskiej nie tylko na Śląsku; zapoczątkował rosnącą popularność autora. Oddźwięk Głosu upewnił Karola Miarkę w słuszności podjętego działania. Głos stał się takiego działania pro- y j gramem.

Niebawem na lamach „Gwiazdki Cieszyńskiej" pojawia się pierwszy utwór sceniczny nauczyciela z Pielgrzymowic Kultura (1864) znany także p.t. Kulturnik. Sztuka cieszyła się — mimo artystycznych nie¬poradności — znacznym powodzeniem na Śląsku. Jest to właściwie przeniesiona na scenę problematyka Głosu wołającego na puszczy górno¬śląskiej. Miarka kontynuuje krytykę germanizacji^ i rozwija wątek szkodliwości obcej niemieckiej kultury na Górnym Śląsku. Ostrze swej krytyki zwraca przeciwko tym Ślązakom, którzy ulegli mirażowi wpły¬wów niemieckich. Jest Miarka w tych latach w sprawach politycznych, społecznych i ekonomicznych bardziej radykalny, aniżeli w następnym, ostatnim, dziesięcioleciu swojego życia, które — mimo owego radyka¬lizmu stępienia — przynieść mu dopiero miało więzienia i inne prze¬śladowania.
Rozwija Miarka nadal w latach 6O-tych systematyczną współpracę z „Gwiazdką Cieszyńską". Jego teksty mówią o jedności poszczególnych dzielnic podzielonej Polski, o wspólnocie losów ich mieszkańców. Zresztą samo sięganie do tematyki innych zaborów wprowadzała w świadomość czytelników zainteresowanie tymi ziemiami i kształto¬wało więź wykraczającą poza wieś, parafię, kontakty na jarmarkach i targach.
W oparciu o aktualny stan naszej wiedzy o czasopiśmiennictwie śląskim trudno powiedzieć, w jakim stopniu „Gwiazdka" docierała na Górny Śląsk pod pruskim panowaniem. O rozpowszechnienie tego czasopisma starał się ks. B. Bogedain, który w liście do P. Stalmacha jeszcze 26 IV 1853 r. pisał:
„Z wielkim zadowoleniem treściwą przeczytałem «Gwiazdkę» i ile możności starać się będę o jej rozszerzenie na Górnym Śląsku. Wielkiej niestety pomocy Wielmożnemu] P[anu] D[obrodziejowi] ofiarować nie jestem w stanie. Kler i stan nauczycielski niemieckich się chwyta pism, a lud nasz pospolity — o ile nie zniemczały — wcale nie czyta. Tu i ówdzie znajdują się ludzie, których język polski obchodzi, a tym udzielę wiadomości o «Gwiazdce»". Efekty zamierzeń Bogedaina nie wydają się wielkie, skoro —Już jako biskup sufragan we Wrocławiu — pisał w innym liście pod datą 18 11859 r.:
„Teraz przecie znalazłem sposobność polecić «Gwiazdkę» w naszym tygodniku kościelnym, daj Boże z pożądanym skutkiem [...] Zechciej Jfaśnie] Pan bydź przekonanym, że co do moich sił będę się starał

0 rozszerzenie jego czasopisma. Że teraz znajomość języka Polskiego
u nas się wzniosła, mam nadzieję, że i chęć czytania się obudzi..."
Czytywana była w ten sposób na Górnym Śląsku „Gwiazdka Cie¬
szyńska", a także „Wielkopolanin" i leszneński „Przyjaciel Ludu".
1 wreszcie w 1868 r. w Piekarach w drukarni Teodora Heneczka, który
■w wydawaniu gazety drukowanej po polsku dostrzegł kolejne źródło
dochodu, zaczął ukazywać się „Zwiastun Górnośląski". Z nowo zało¬
żoną gazetą nawiązał kontakt Karol Miarka. Drukował tam teksty,
będące konsekwentną kontynuacją programu zarysowanego w Głosie
wołającego na puszczy górnośląskiej — bronił polskości przed germani¬
zacją. Gdy T. Heneczek zaproponował Miarce objęcie redakcji „Zwia¬
stuna", nauczyciel z Pielgrzymowic zapewnił pismu niespodziewaną
dynamikę: akcenty polityczne wprowadzane przez Karola Miarkę,
podnoszenie głosu w obronie języka polskiego, ciekawe formy redak¬
cyjne (np. wprowadzenie przystępnych dialogów Rozmowa Wojciecha
z Jakubem) sprawiły, że liczba prenumeratorów podniosła się z 350
w 1868 r. do 3300 w 1869 r. W międzyczasie Karol Miarka zrezygno¬
wał z posady nauczycielskiej i przeniósł się do Królewskiej Huty, by
całkowicie poświęcić się pracy redaktorskiej i publicystycznej.
Szybko- jednak dochodzi do konfliktu z T. Heneczłdem. Protektorom
„Zwiastuna" nie podobają się radykalne akcenty na jego łamach,
a wydawca boi się o losy pisma — traktuje je przecież tak jak całe
swoje przedsiębiorstwo. Kolejny zatarg między Heneczkiem a Miarką
kończy się odejściem tego ostatniego z redakcji w lutym 1869 r. Znalazł
się wówczas Karol Miarka w trudnej sytuacji życiowej. Ale napisany
właśnie i rozsprzedany przy pomocy duchowieństwa Życiorys Ojca
Świętego Piusa IX zapewnia mu środki materialne na zakup księgarni
w Królewskiej Hucie, a niebawem mógł zakupić od Józefa Chociszewskie-
go wydawanego w Chełmnie na Pomorzu „Katolika", który już 1IV
1869 r. ukazuje się w Królewskiej Hucie (dzisiejszym Chorzowie). Od tej
pory rozpoczyna się nie tylko nowy etap w życiu Karola Miarki, ale
także nowy etap w procesie rozwoju polskiej świadomości narodowej
na Górnym Śląsku.
Jeżeli w 1861 r. Karol Miarka pisał o sobie, iż jest Niemcem, to ta konstatacja ówczesnego rodzimego górnośląskiego inteligenta odzwier¬ciedla stan świadomości narodowej mieszkańców tej ziemi. W spo¬łeczności żyjącej od niepamiętnych czasów poza państwowością polską, gdzie Wiosna Ludów dopiero co zakończyła proces wyzwalania z pań-

13

14

szczyźnianej zależności, obca była świadomość narodowa — świadomość przynależności do narodu polskiego. Chłop w okresie feudalnym i post-feudalnym posiadał w tej części Europy przede wszystkim świadomość przynależności do zbiorowości poddanej takiemu czy innemu feudałowi. Nie uświadamiał sobie tego, że jest Czechem, Ukraińcem czy Polakiem. Czuł się przede wszystkim chłopem przypisanym Potockiemu, Radzi¬wiłłowi a na Śląsku Donnersmarckowi czy Strachwitzowi. Na tej pod¬stawie wpajano mu później przynależność do większej zbiorowości, na czele której stał np. cesarz. Stąd — przykładowo — znany przychylny stosunek szerokich warstw chłopstwa galicyjskiego do cesarza Fran¬ciszka Józefa przy równoczesnej powszechności nastrojów antyszla-checkich, których wyrazem był nie tylko rok 1846 w Galicji. Podobnie trzeba spojrzeć na wykorzystywanie przez carat polskich chłopów do tłumienia powstania styczniowego. A wszystko to są zjawiska z dziejów Polski w okresie, w którym na Górnym Śląsku podjął działalność publicz¬ną dojrzewający w swej polskości Karol Miarka. Szerokie masy ludowe na Górnym Śląsku były wówczas narodowo obojętne. Karol Miarka ogromną ich część z tego indyferentyzmu miał wyrwać i uświadomić tym ludziom — podobnie jak niedawno sobie samemu — przynależ¬ność do narodu polskiego.
Ludność wiejska na obszarach kresowych — na językowym pograniczu — szybciej uświadamiała sobie językową odrębność poszczególnych grup. Ta świadomość rozwijała się szybciej, gdy struktura klasowo--etniczna dodatkowo podkreślała np. odrębność polskiego dworu i białoruskiej, ukraińskiej lub litewskiej wsi, a na Śląsku — odrębność niemieckiego właściciela ziemskiego i polskiego chłopa. Były to prze¬słanki, na których można było budować działanie w kierunku uświado¬mienia narodowego. Dodatkowym czynnikiem intensyfikującym ów proces narodowego uświadomienia miały okazać się naciski germani-zacyjne pruskiego aparatu państwowego — tego rodzaju akcja musiała wywołać reakcję. Oto warunki, w jakich wypadło działać w latach siedemdziesiątych Karolowi Miarce.
Na lata te przypadają podjęte po zjednoczeniu Niemiec i powstaniu w 1871 r. Rzeszy Niemieckiej działania w kierunku integracji świeżo powstałego z różnych niemieckojęzycznych zlepków tworu państwo¬wego. Kanclerz Otto von Bismarck podejmuje rozległą akcję polityczną w kierunku integracji pod hasłem „kultury niemieckiej" — Kultur¬kampf. Kierowała się ta walka przeciwko siłom odśrodkowym w Rzeszy,

a te reprezentował katolicyzm polityczny, będący w opozycji do hege¬monii protestanckich Prus. Na ziemiach polskich pod pruskim pano¬waniem obok katolicyzmu tego rodzaju siłę przeciwną tendencjom integracji w duchu kultury niemieckiej reprezentowała sobą polskość. Tu Kulturkampf kierował się przeciwko katolicyzmowi i polskości cementując wspólny front tych dwu sił i prowadząc do ich dynami-zacji.
Treścią Kulturkampfu były działania polityczne zmierzające do zmniej¬szenia wpływu Kościoła katolickiego na społeczeństwo, do poddania Kościoła kontroli państwa: celowi temu służyło m.in. odebranie du¬chowieństwu prawa nadzorowania szkół, zapewnienie władzom świeckim kontroli nad procesem kształcenia w seminariach duchownych, ustalenie specjalnego trybu obsadzania stanowisk proboszczowskich i in. Obok tego z ogólnej tendencji „integracji kulturowej" wynikało wprowadze¬nie wyłączności języka niemieckiego jako języka wszystkich władz i sądów (także w kontaktach ze stronami), germanizowanie nazw miejscowych, wzmaganie nacisków w kierunku germanizowania nazwisk. Przypomnijmy przytoczoną wyżej informację, iż w 1872 r. wyrugowano ze szkół śląskich język polski. Pociągnięcia władz państwowych spoty¬kały się z ostrą reakcją społeczeństwa na Górnym Śląsku. W związanych z Kościołem katolickim polskich masach ludowych na Górnym Śląsku wzmagało się poczucie obcości w stosunku do przedstawicieli państwa pruskiego i tych wszystkich współmieszkańców, których utożsamiano ze względów językowych z owym państwem.
Karol Miarka oddał swojego „Katolika" w służbę tych sił, przeciwko którym Bismarck skierował swój Kulturkampf. Jeszcze zresztą w czasie wojny francusko-pruskiej ogłosił Miarka w sierpniu 1870 r. artykuł pt. Francja i Polska, w którym dawał wyraz swej sympatii względem Francji. A fakt ten miał w związku z toczącą się wojną określoną wymo¬wę polityczną. W następnym roku angażuje się Miarka w wir walki wyborczej. Mobilizuje opinię na rzecz katolickiej partii Centrum przy pomocy płomiennego, dramatycznego, artykułu Jezus, Marya, Józef, ratujcie nas z rąk nieprzyjaciół bo zginiemy. Gdy kanclerz zacytował ten artykuł dnia 9 II1872 r. z trybuny parlamentarnej, odpowiedział mu polski redaktor z położonej „z dala od ludzi wykształconych, na krańcu Rzeszy" Królewskiej Huty Otwartym listem do księcia Bis-marcka. Odtąd przez ponad ćwierć wieku ludność polska na Górnym Śląsku udzielać będzie swego poparcia wyborczego partii Centrum,

16

która w pewnym tylko stopniu uwzględniała postulaty językowe Polaków na Górnym Śląsku w swej działalności politycznej, I dopiero Wojciech Korfanty w pierwszych dniach naszego stulecia przełamie tę hegemonię w polskich powiatach Górnego Śląska. Związanie się z Centrum było jednym ze źródeł siły oddziaływania Karola Miarki, ale równocześnie stanowiło jedno ze źródeł jego słabości. Obrona bowiem języka pol¬skiego przez Centrum — podejmowana zresztą w ograniczonym za¬kresie — była tylko marginalnym, taktycznym pociągnięciem tej partii, której opozycyjne wobec rządu stanowisko ulegało osłabieniu i stępieniu w miarę upływu lat.
Tymczasem jednak rosła popularność i rosły wpływy Karola Miarki. Władze pruskie wytaczały mu rozliczne procesy prasowe. Miał on w ciągu swej 13-Ietniej działalności redaktorskiej 16 procesów zakończonych wyrokami skazującymi. W latach 1873—1874 z małymi przerwami przebywał w więzieniu. A „Katolik" w niebywałym tempie ogarniał coraz to nowe kręgi mieszkańców Górnego Śląska. O ile w 1869 r. pismo miało około 1000 prenumeratorów, to w 1870 r. już 2180, w 1871 r.
- 2500, w 1872 r. - ponad 4000, w 1875 r. - niespełna 5000 prenu¬
meratorów, dystansując gazety niemieckie wychodzące na Śląsku,
a także pisma polskie wychodzące w Krakowie i Warszawie. Liczba
prenumeratorów rosła dalej — w 1877 r. wynosiła 7000 a w 1879 r.
— 8000. Pamiętajmy, że poszczególne numery czytane były przez więcej
aniżeli jedną osobę — wędrowały najczęściej z rąk do rąk.
Na łamach „Katolika" drukował też Karol Miarka swoje powieści. Choć nie legitymowały się one wysokim poziomem artystycznym, to jednak pisane były w formie przystępnej, wykorzystywały lokalne realia (w tym folklor górnośląski) i dzięki temu utwory te — Miarka napisał 12 powieści — odegrały istotną rolę w kształtowaniu nawyków czytelniczych u odbiorców „Katolika".
Obok „Katolika" wydawał Miarka lub inspirował ukazywanie się innych czasopism. W 1871 r. podjął wydawanie „Poradnika Gospo¬darczego", którego cel wyjaśnia podtytuł — „Tygodnik Przemysłowo--Rolniczy dla Górnego Śląska, Wielkiego Księstwa Poznańskiego, Prus, Austriackiego Śląska i Galicji". Pismo to ukazywało się w latach 1871 — 1872 oraz 1879—1891 i odegrało niemałą rolę w krzewieniu nowoczesnej kultury rolnej. Miał „Poradnik" charakter specjalistyczny i stawiał sobie za cel propagowanie wiedzy praktycznej w środowisku rolniczym. Jego nakład wynosił 7000 egzemplarzy w 1880 r.( co było

wysoką liczbą jak na owe czasy. Patronem pisma było początkowo Centralne Towarzystwo Gospodarcze we Wrocławiu, ale niebawem stał się „Poradnik" organem Górnośląskiego Towarzystwa Rolniczego w Cieszynie i wszystkich towarzystw rolniczych. Zamiarem redakcji była ekspansja „Poradnika" do różnych regionów Polski, jednak w gruncie rzeczy gros czytelników stanowili Polacy śląscy. Wychodził także w latach 1877—1882 „Postęp Rolniczy, Organ przemysłowo--gospodarczy prowincji śląskiej". Od 1879 r. pismo wychodziło jako tygodnik i organ Centralnego Towarzystwa Gospodarczego dla Górnego Śląska. Towarzystwo to — założone w 1878 r. przez braci Stanisława i ks. Franciszka Przyniczyńskich (poprzednio współpracowników K. Miarki — teraz wydawców znacznie bardziej radykalnej „Gazety Górnośląskiej") było naczelną organizacją dla powstałych w latach siedemdziesiątych kółek rolniczych, zorganizowanych m.in. w Obrowcu, Gliwicach, Dziergowicach, Piekarach, Radzionkowie, Porębie, Oleśnie i Wirku. Z myślą o wychowaniu domowym wydawał Miarka w latach 1876—1880 tygodnik „Monika". Popularne były wydawane przez nie¬go kalendarze, W lipcu 1874 r. przeniósł się Karol Miarka do Mikołowa, gdzie utworzył ośrodek wydawniczy przez pół wieku służący Górnemu Śląskowi, a także innym ziemiom polskim rozległym wachlarzem publikacji — od wydawnictw religijnych po klasyków literatury pol¬skiej. Stał się w ten sposób Karol Miarka właścicielem niewielkiego, ale mającego duże znaczenie koncernu wydawniczego — drukarni, wydawnictwa i księgarni. Tego rodzaju dynamiczne przedsiębiorstwo przedstawiało pewną wartość ekonomiczną, co było zjawiskiem wy¬jątkowym, ale ważnym w zdominowanym przez warstwy plebejskie obrazie ludności polskiej Górnego Śląska.
I oto weszliśmy w krąg faktów, które ujawniają, iż Karol Miarka zda¬wał sobie doskonale sprawę z tego, że polski stan posiadania na Gór¬nym Śląsku to nie tylko świadomość jego mieszkańców — nie tylko „dusza ludu górnośląskiego", ale integralnie z tym związane atrybuty materialnej cywilizacji — położenie ludności górnośląskiej. Stulecie rządów pruskich na Śląsku, które mijało, gdy pisał on Głos wołającego na puszczy górnośląskiej wykazało małą skuteczność w sferze poprawy Ęołożenia ludności. Prusy chciały bowiem podnieść cywilizację Górnego Śląska poprzez indoktrynację — germanizację jego mieszkańców. Karol Miarka widział słusznie jedyną w warunkach wrogiego państwa możliwość podniesienia poziomu cywilizacyjnego tej ziemi poprzez

17

18

samorzutną inicjatywę w zakresie codziennej pracy — pracy u podstaw, pracy organicznej (jak tego rodzaju działania poczęto nazywać na ziemiach polskich w okresie pozytywizmu). Podkreślał więc potrzebę oświaty wśród ludności wiejskiej i podniesienia kultury rolnej, wskazy¬wał na konieczność unowocześnienia form działalności gospodarczej, podnosił sprawę wykształcenia spośród Górnoślązaków polskich kadr odpowiadających ówczesnemu poziomowi cywilizacji europejskiej. W tym widział gwarancję przetrwania polskiej substancji narodowej na Górnym Śląsku, zachowania tożsamości jego rdzennych mieszkańców — od¬wiecznie polskiej choć na razie drzemiącej tylko w ich podświadomości. Równolegle tedy z działalnością pisarską, redakcyjną i polityczną pro¬wadził Karol Miarka szeroko zakrojoną pracę organizacyjną. I tak w 1869 r. założył w Królewskiej Hucie Kasyno Katolickie z kilkoma filiami w różnych miejscowościach Górnego Śląska. Prowadziło ono czytelnię, akcję odczytową, organizowało wycieczki (m.in. do Krakowa), zapoczątkowało też amatorski ruch teatralny. W 1870 r. Kasyno liczyło już 500 członków. Gdy władze pruskie w okresie Kulturkampfu zlikwi¬dowały Kasyno pod zarzutem uprawiania antyrządowej działalności politycznej — Karol Miarka zareagował powołaniem innej organizacji pod nazwą Kółko Towarzyskie. Dzięki Karolowi Miarce odbyło się w połowie listopada 1868 r. w Mysłowicach pierwsze polskie amatorskie przedstawienie teatralne na Górnym Śląsku: członkowie Towarzystwa Czeladzi Katolickiej wystawili wówczas sztukę W. Łebińskiego Amery¬kanie. Kółka amatorskie wystawiały następnie przede wszystkim sztuki specjalnie w tym celu przez samego Miarkę pisane — Żuawi, Mosiek spekulant, Dzwonek św. Jadwigi, Błogosławieństwo matki i inne. Napisał Miarka 9 sztuk scenicznych — artystycznie skądinąd słabych. Grywano także utwory Juliusza Ligonia -— Nawrócony, Dobry syn, Więzień, Los sieroty czyli niewinność zwycięża i inne.
Jeszcze inną platformą działalności na rzecz podnoszenia poziomu
cywilizacji poprzez krzewienie oświaty ludowej była wspomniana już
księgarnia założona przez Karola Miarkę, gdy tylko osiedlił się w Kró¬
lewskiej Hucie. Przy chorzowskim kółku Kasyna założył Miarka bi¬
bliotekę. Biblioteki powstawały zresztą i w innych miejscowościach
— w Bytomiu np. powstała taka placówka z inicjatywy znanego z okresu
Wiosny Ludów ks. J. Szafranka. *
W oparciu o filie Kasyna stworzył Karol Miarka sieć spółdzielni spo¬żywców. We wrześniu 1871 r. powołał on do życia Spółkę Poczciwych

Wiarusów — spółdzielnię spożywców w Królewskiej Hucie ze sklepami w Łagiewnikach, Klimzowcu i Świętochłowicach. W 1873 r. utworzył w Mikołowie Spółkę spożywczo-oszczędnościową. W 1878 r. założył Towarzystwo Kredytowe Włościan — spółdzielnię oszczędnościowo--pożyczkową dla chłopów, działającą następnie jako Górnośląskie Towarzystwo Kredytowe.
Integralność działania na rzecz świadomości narodowej i położenia ludności Górnego Śląska w sposób szczególny manifestuje się w zmia¬nach zachodzących w organizacjach gospodarczych zakładanych przez Górnoślązaków. Otóż tworzyli oni początkowo masę członkowską tego rodzaju organizacji powoływanych przez Niemców — np. tzw. kas Raiffeisena i innych. Zresztą nawet na zebraniach założonego przez Miarkę Kasyna mówiono początkowo po niemiecku i dopiero z biegiem czasu — pod naciskiem coraz silniejszej świadomości jego polskich członków (obok których członkami byli także Niemcy) — za¬częto posługiwać się językiem polskim. Otóż uwierzywszy w swoją własną siłę wyemancypowali się Górnoślązacy spod kurateli niemieckiej i podjęli działania w kierunku stworzenia sieci organizacji, które byłyby ich własnymi — bez obcego patronatu!
Polski ruch spółdzielczy na Górnym Śląsku był jedną z form reakcji na wyzysk niemieckiego, a także, w części, identyfikującego się z Niem¬cami żydowskiego drobnomieszczaństwa. Polscy klienci domagali się poszanowania języka polskiego w tym najbardziej codziennym życiu publicznym, jakie rozgrywało się w międzyludzkich kontaktach w związku z obrotem towarowym — w sklepie.
Dodajmy tu, iż na tak rozumianym polu pracy organicznej dla utrwa¬
lania i rozwoju polskiego stanu posiadania na Górnym Śląsku działał
wówczas nie tylko Karol Miarka — choć właśnie on był pierwszo¬
planową postacią na arenie polskiego życia społeczno-politycznego
na Górnym Śląsku. Działał np. Juliusz Szaflik, który pierwsze kroki
w kierunku tworzenia spółdzielczości polskiej na Górnym Śląsku
podjął jeszcze w Zawadzkiem w 1869 r. Czynny był Juliusz Ligoń,
który w tymże Zawadzkiem ściśle współpracował z J. Szaflikiem, a póź¬
niej w Królewskiej Hucie — niezależnie od swej działalności literackiej
i publicystycznej — był także sekretarzem, bibliotekarzem, wreszcie
wiceprezesem wspomnianego Kółka Towarzyskiego. W tym samym
kierunku działał przybyły z wielkopolskiej kolebki pracy organicznej
lekarz Franciszek Chłapowski. , ,

r

20

Był Karol Miarka —• jak się rzekło — pierwszoplanową postacią w życiu polskiej ludności Górnego Śląska tych lat. Był — jak się zwykło o takich ludziach mówić — człowiekiem-instytucją. Był symbolem. Z pruskiego punktu widzenia rzeczą pierwszorzędnej wagi było zniszczenie tego symbolu. Oto rozległa działalność Karola Miarki objęła w latach 1879—80 jeszcze jedną inicjatywę. Była nią akcja pomocy dla dotkniętej klęską nieurodzaju i głodu ludności śląskiej. Akcja przekroczyła granice Śląska i ziem polskich pod pruskim panowaniem. W fundusze Towa¬rzystwa Kredytowego Włościan i Komitetu Naczelnego dla Zbierania Składek dla Potrzebujących (tzw. Komitetu Głodowego) wkradły się niejasności. Karola Miarkę oskarżono o nadużycia finansowe — to był zarzut, który mógł redaktora „Katolika" skompromitować i sparali¬żować jego działalność. Skrupulatnie przeprowadzony przewód sądowy w 1881 r. me dowiódł słuszności tez oskarżenia. Miarka uwolniony został od zarzutu oszustwa. Proces wykazał jednak m.in., że niektóre kwoty, które płynęły do Komitetu Głodowego z Warszawy przeznaczone były wyraźnie przez ofiarodawców na sfinansowanie kolportażu pism polskich na Górnym Śląsku przez Miarkę. Według opinii komisarza rejencyjnego Koeppena z Bytomia z 19IV1881 r. „pozostałe duże sumy pieniężne na pomoc, których rozliczenia Miarka odmawia, zostały zużyte wyłącznie na cele agitacji politycznej i to nie tylko na Górnym Śląsku, ale także w Polsce Kongresowej i Galicji". A kilkadziesiąt lat później Zdzisław Hierowski w tekście pod jednoznacznym mimo py-tajnika tytułem Apostoł polskości czy germanizator ? (a przecież pytajnik nadaje ton tytułowi!) ironizował: „Pełnomocnictwa, które miał z War¬szawy, pełnomocnictwami, ale z funduszów zebranych dla ofiar klęski głodowej — którymi zarządzał według własnej woli — wypłacił sobie za 2000 egzemplarzy Katolika, które rozesłał za darmo. Pewno jako upominek dla głodujących...", chociaż autor ten przyznaje, że proces przeciwko Miarce był przez władze pruskie ukartowany. Przyjdzie nam zaraz powrócić do tego tekstu. Tymczasem toczył się proces. Po¬nieważ w ten sposób nie wyjaśniono wszystkich zarzutów stawianych Miarce, skazany został on na 5 miesięcy więzienia. Redakcję „Katolika" odsprzedał on ks. Stanisławowi Radziejewskiemu, drukarnię — synowi Karolowi a on sam, po odbyciu wyroku, osiadł w Cieszynie, gdzie zmarł w następnym roku w wieku 57 lat.^
Czy. koniec procesu przeciwko Karolowi Miarce? — zapytywał w stu¬lecie twórcy „Katolika" Wilhelm Szewczyk w tytule artykułu na ła-

mach katowickich „Poglądów" (15 VIII 1982). Nie tylko bowiem pruscy prokuratorzy podnosili oskarżenia przeciwko Karolowi Miarce. Jeszcze za życia atakowali go jego byli współpracownicy — Juliusz Ligoń oraz bracia Franciszek i ks. Stanisław Przyniczyńscy, a poza Śląskiem m.in. Jan Kasprowicz. Zarzucali mu wycofywanie się z począt¬kowego radykalizmu, a także interesowność. Był Karol Miarka postacią wielkiego formatu i rozległego działania. Popełniał błędy. Błędy są nieodłącznym atrybutem każdego działania — nie popełnia błędów ten, kto nie działa. W miarę tedy upływu lat zarzuty przeciwko Miarce zrazu cichły, a rosła legenda. Pisali o Miarce m.in. Stanisław Bełza i Lucjan Malinowski, pisał Jan Parandowski i Zofia Kossak, a z autorów śląskich księża Jan Kudera, Emil Szramek i Emanuel Grim, pisał Konstanty Prus i Emanuel Imiela. Ale w latach 50-tych powrócono do dawnych zarzutów. Preparowano nowe — taka była wówczas moda. Teraz już nie akta prokuratorskie i łamy prasy miały stać się forum wytaczania oskarżeń, ale pojawiły się one na pretendujących do ocen naukowych kartach rozpraw. Pierwszym przykładem — Konferencja Śląska Polskiej Akademii Nauk, odbyta we Wrocławiu w 1953 r. Z pracy organicznej i działania na rzecz polskiego materialnego stanu posiadania uczyniono zarzut, że „cała akcja oświatowa była podporządkowana wzmocnieniu sił ekonomicznych chłopstwa", a „Miarka przyczynił się do przyspie¬szenia formowania się kułactwa na Górnym Śląsku" (Zdzisław Surman). Stwierdzono, że „Miarka przyczynił się walnie do opóźnienia procesu uświadomienia klasowego mas pracujących na Górnym Śląsku, do zahamowania nurtu dążeń narodowo-wyzwoleńczych" (Kazimierz Piwarski). A jeżeli nawet nie negowano „wszystkich pozytywnych skutków [...] walki w dziedzinie politycznej — Miarka i jego centrowi wspólnicy rozbudzili przecież masy śląskie do walki ściśle politycznej"— to jednak zarzucano urobionym przez Miarkę Górnoślązakom „wstecz¬ną ideologię, co na długo zaważyło na stosunkach politycznych całego zresztą zaboru pruskiego" (Henryk Wereszycki). Owszem — przyzna¬wano, że w okresie od pojawienia się Głosu wołającego na puszczy górnośląskiej do przełomu lat 1870/71 „Miarka położył wielkie zasługi — był tym, który pogłębił oddolne dążenia ludu do ugruntowania polskości, dopomógł mu w poznawaniu literatury i kultury narodowej, zbliżył do innych ziem polskich" to jednak później „stał już zdecydo¬wanie na pozycjach reakcyjnych i wysługiwał się klasom panującym" (Jarema Maciszewski). Cytowany tu W. Szewczyk, który jeszcze w 1952 r.

21

22

drukował szkic o Miarce na lamach „Śląska Literackiego" przyznaje, że uległ naciskom, by nie włączyć tego szkicu do swoich Trzynastu portretów śląskich (1953), a nawet zawarł we wstępie do tej książki szereg krzywdzących pod adresem Miarki opinii o „więźniu Watykanu", który „skierowywał rozbudzony temperament Ślązaków na manowce ideologii burżuazyjno-klerykalnej, zabójczej dla wolności...1' Wyda¬wać by się mogło, iż po przezwyciężeniu wypaczonego w latach pięć¬dziesiątych spojrzenia na przeszłość dojdzie do wyważonej oceny Karola Miarki. W 1960 r. Zdzisław Hierowski na łamach redagowanego przez siebie „Zarania Śląskiego" podjął kolejną próbę oceny sylwetki poli¬tycznej i literackiej Karola Miarki. Dwukrotnie ją następnie przedruko¬wał w tomie Nauczyciel z Lubsży i inne szkice (1961, 1964) pod wspo¬mnianym tytułem Apostoł polskości czy germanizator? I choć ta próba daleka jest od beznamiętnej, obiektywnej analizy, choć do niebywa¬łych rozmiarów rozwija te same co pruski akt oskarżenia z 1881 r. zarzuty finansowe i bez wszechstronnej znajomości źródeł konstruuje dla nich szeroki kontekst — właśnie za tę książkę otrzymał Z. Hie¬rowski doktorat.
Byłoby źle, gdyby na tym zakończył się proces przeciwko Karolowi Miarce — gdyby go tak przerwano. Ten proces wymaga rewizji — wymaga najpierw odpowiedzi na pytanie, dlaczego z tak różnych po¬zycji zwalczano Miarkę, a następnie wymaga ukazania we właściwych wymiarach jego zasług i błędów. Trud w tym kierunku podjął Mieczy¬sław Pater w książkach Ruch polski na Górnym Śląsku w latach 1879— —1893 (1969) oraz Centrum a ruch polski na Górnym Śląsku, 1879—1893 (1971). W werdykcie odnoszącym się do Karola Miarki zasadnicze znaczenie będzie miało powtórzenie konstatacji Adama Bara — bio¬grafa Karola Miarki z okresu międzywojennego: „Od r. 1869, gdy Miarka zaczynał swoją działalność, do r. 1881, gdy musiał się usunąć, stosunki na Górnym Śląsku uległy zasadniczej przemianie, rozbudzona świadomość narodowa teraz już stanowczo i skutecznie przeciwstawiała się falom germanizacji; nie było obawy, by Polaków wchłonął żywioł niemiecki..." Czy ta zmiana jest do pomyślenia bez Karola Miarki? Gzy dziedzictwo lat Karola Miarki było z należytą pieczołowitością, troską i odpowiedzialnością chronione przez następne Polaków poko¬lenia na Śląsku?
Andrzej Brożek


WIELKOŚĆ 22X16,5CM,MIĘKKA OKŁADKA,LICZY 57 STRON.

STAN :OKŁADKA DB,ŚRODEK BDB.

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 8 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA PRIORYTETOWA + KOPERTA BĄBELKOWA / / W PRZYPADKU PRZESYŁKI ZAGRANICZNEJ PROSZĘ O KONTAKT W CELU USTALENIA JEJ KOSZTÓW / .

WYDAWNICTWO ŚLĄSK KATOWICE 1984
NAKŁAD 3850 EGZ.!!!.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE