Oświecenie. Kulminacja życia czy tylko etap na drodze?
Ludzie podejmują duchowe poszukiwania z różnych pobudek. Jedni potrzebują znaleźć sobie jakiegoś niedostępnego idola, którego będą mogli wielbić – niczym się w tym nie różnią od dawnych tradycji religijnych. Inni chcą stać się kimś ważnym, robić coś, co nie każdemu jest dane – ale to tylko wycieczka ego w kierunku sławy i chwały, więc kiedyś musi ona zakończyć się, i to zapewne w nie najprzyjemniejszy sposób. Jeszcze inni poszukują towarzystwa innych osób, z którymi mogą po prostu czuć się dobrze. Są i tacy, którzy chcą przejść własną przemianę, czując, że obecne życie nie spełnia ich oczekiwań i nie zaspokaja ich potrzeb. Dla nich nie jest tak istotna postać nauczyciela czy mistrza, jak to, czego on naucza. Przekaz jest ważniejszy niż posłaniec, który go przynosi.
Osho tak mówi o swoim oświeceniu:
W dniu, w którym ustało poszukiwanie, gdy już niczego nie szukałem i nie oczekiwałem, zaczęło się to dziać. Pojawiła się nowa energia – znikąd. Nie pochodziła z żadnego konkretnego źródła. Pochodziła ze wszech stron i znikąd. Była w drzewach i skałach, w niebie i słońcu i powietrzu – wszędzie. A ja tak usilnie poszukiwałem, myślałem, że jest ona gdzieś daleko, a była tak blisko...
Osho tak mówi o swoim oświeceniu:
W dniu, w którym ustało poszukiwanie, gdy już niczego nie szukałem i nie oczekiwałem, zaczęło się to dziać. Pojawiła się nowa energia – znikąd. Nie pochodziła z żadnego konkretnego źródła. Pochodziła ze wszech stron i znikąd. Była w drzewach i skałach, w niebie i słońcu i powietrzu – wszędzie. A ja tak usilnie poszukiwałem, myślałem, że jest ona gdzieś daleko, a była tak blisko...