Kiedy w 1897 roku James Freer, bogaty rolnik z Manitoby, nakręcił amatorski film obrazujący żniwa na jego rodzinnej farmie, nikt nie mógł przypuszczać, że jest to moment narodzin kanadyjskiego kina, które kilkadziesiąt lat później wyda twórców tak wyrazistych jak David Cronenberg, Atom Egoyan, Guy Maddin czy Denys Arcand. Grono to stale się poszerza, czego dowodem jest kilkunastoosobowa reprezentacja Kanadyjczyków na 9. MFF ENH.Kinematografia kanadyjska to fenomen wyjątkowy - wyzbyta kompleksów wobec hollywoodzkiego Wielkiego Brata, nieobciążona tradycją "rozmowy z narodem", śmiało poczyna sobie z konwencjami, eksperymentuje z formą, sonduje przyzwyczajenia masowej widowni, nie stroniąc przy tym od kontrowersji. "To nie kolejne kino narodowe" - pisze w jednym z artykułów zebranych w tomie Jim Leach, dowodząc, że etykieta "kanadyjski" oznacza przede wszystkim nieustającą walkę z pochopnym zaszufladkowaniem.Leachowi wtórują inni autorzy - wśród nich Tom McSorley szkicujący charakterystykę kina Quebecu i filmu eksperymentalnego, Brenda Longfellow naświetlająca znaczenie pojęcie Nowa Fala Toronto, czy Brenda Austin-Smith opowiadająca o swoistym zagłębiu filmowym w Winnipeg.Jak to możliwe, że w Kanadzie powstają filmy uniwersalne, które - paradoksalnie - nie mogłyby powstać nigdzie indziej? Mamy nadzieję, że eseje zebrane przez Toma