PlayStation ma swoje Gran Turismo, Xbox serię Forza Motorsport. O ile japońskie wyścigi mają już od lat wyrobioną markę i wielomilionowe rzesze fanów, o tyle Forza zaczynała skromnie i jest serią zdecydowanie młodszą. Walka tych dwóch tytułów już na zawsze wpisze się w historię tej generacji, poróżniając fanów obu platform. Turn 10 nie spoczywa na laurach i nie potrzebuje wielu długich lat, by stworzyć tytuł wybitny. A takim bez wątpienia są ich najnowsze wyścigi, w które już tej jesieni zagrają posiadacze 360.
Karierowicz
Tryb kariery to podstawa przygody z Forzą 4. Dziesięć wirtualnych lat zabawy to szmat czasu i byłem miło zaskoczony, gdy po kilku godzinach rozgrywki gra pokazała mi jedynie 2 procent postępu. Podczas kariery jesteśmy rzucani w różne rejony świata, gdzie czekają na nas kolejne tory do zaliczenia. W każdym z rejonów możemy wybrać jeden z kilku wyścigów, w zależności od preferowanej klasy pojazdu. Na szczęście gra sama podpowiada, czy dysponujemy odpowiednim samochodem - jeśli nie, proponuje nam zakup, albo zmianę konfiguracji auta stojącego w naszym garażu.
Zaliczając kolejne zawody, odblokowujemy sobie dostęp do następnych, a to wiąże się z jazdą coraz szybszymi i mocniejszymi samochodami. Dzięki takiemu, dość standardowemu, rozwiązaniu nawet niedzielny gracz jest w stanie okiełznać podstawowe zasady, jakimi rządzi się Forza 4 i kiedy siądzie za kierownicą naprawdę potężnego auta, będzie już wiedział, jak dojechać do mety i nie być ostatnim.
Kariera nie jest jedynym trybem dla jednego gracza. Poza nią czekają na nas jeszcze pojedyncze wyścigi wszystkimi dostępnymi w grze samochodami na wszystkich trasach, a także tak zwane czasówki, w których należy zdobyć jak najlepszy wynik. W każdym trybie dla jednego gracza można cofać czas, przy czym Turn 10 pojechało po bandzie i nie dało żadnych ograniczeń. Innymi słowy, możemy praktycznie bez ograniczeń manipulować czasem, poprawiając każdy popełniony błąd. Można bawić się również na kanapie, ponieważ gra oferuje tryb rozgrywki na podzielonym ekranie.
W wyścigach bierze udział maksymalnie 8 samochodów, choć są etapy, w których należy się ścigać w ruchu ulicznym. Mijamy wtedy przypadkowych kierowców, którzy wożą się słabszymi autami dostępnymi w grze, więc o słabych modelach nie może być mowy.
Ci wspaniali kierowcy w swych pięknych maszynach
Chwała temu, kto usiądzie i zliczy wszystkie dostępne w grze samochody. Fur ma być 500, a marek producentów aż 80. Niektórzy wystawiają po 2 auta, inni nawet po kilkanaście. To ogromny przekrój przez magiczny świat motoryzacji i jeśli dodacie do tego możliwość obejrzenia każdego samochodu z każdej możliwej strony, to gwarantuję Wam, że spędzicie nad tym długie godziny.
Auta da się fotografować, można tworzyć naklejki oraz lakiery. To przednia zabawa dla wszystkich amatorów kreacji. Zdjęciami, czy nawet samochodami - podobnie jak w poprzedniej odsłonie gry - można dzielić się w sieci. Kręcenie powtórek to też świetna zabawa i idealny moment do podziwiania lśniących pojazdów mknących po torze jak szalone.
W grze znajdziecie wiele torów znanych z Forzy 2 i Forzy 3, wszystkie z nich upiększono graficznie. Dołóżcie do tego kilka wariacji toru testowego Top Gear, a także zupełnie nowe miejscówki - Alps, Hockenheimring, Indianapolis Motor Speedway i Infineon Raceway.
Andrzej, Krzysieki Radek Zalewski oraz ich pierwsze chwile z Forzą 4
Zapraszam na kanał
Tuning samochodów nie jest nowością, ale stanowi nieodłączny element gry, który wielu z Was zatrzyma przy nowej Forzy na długie godziny. Można wymienić prawie wszystko, od wałków rozrządu po skrzynię biegów, sprzęgła, układ paliwowy czy filtry powietrza. Kiedy już skończycie dłubać przy samochodzie, trzeba go przetestować na torze i sprawdzić, jak modyfikacje wpływają na jazdę w trasie. Przy tak dużej liczbie samochodów, ta zabawa nie ma praktycznie końca. Warto dodać, że ręczna modyfikacja auta nie jest konieczna i jeśli nie mieścimy się parametrami w wyścigu, gra sama zaproponuje dostosowanie auta w jedną lub w drugą stronę (oczywiście ulepszenia kosztują wirtualne pieniądze zdobywane w grze).
Odpowiednie dostosowanie samochodu to często klucz do zgarnięcia kilku cennych sekund. Na wyższych poziomach trudności i przy wyłączeniu sporej części „wspomagaczy” musicie nie tylko poznać auto, ale także odpowiednio ustawić przełożenia czy ciśnienie w oponach. Można oczywiście przymknąć oko na ten aspekt zabawy, ale nie po to Turn 10 zaimplementowało mechanizmy zmian, byśmy o nich zapominali, prawda?
Jak się jeździ?
Jeśli miałbym wybrać model jazdy, który ostatnimi czasy najbardziej przypadł mi do gustu, bez chwili zastanowienia wskazałbym na FM4. Ten tytuł nie próbuje być profesjonalnym symulatorem, bo po prostu nim nie jest. To gra, w której samochody grają pierwsze skrzypce, a najważniejszy cel to dawanie przyjemności z rozgrywki. Bezpowrotnie zniknęło uczucie jeżdżenia kartonowymi pudłami znanymi z Forzy 2, jak również trochę sztywny, trudny i nieprzystępny sposób prowadzenia pojazdów. Rozwinięto bardziej rozrywkowy aspekt zabawy, który można już było odczuć w części trzeciej, dlatego powiązań z Project Gotham Racing 4 można tu znaleźć jeszcze więcej niż ostatnio. Nie jest jednak łatwo i trzeba pamiętać, że praktycznie każdy z samochodów prowadzi się inaczej, trzeba się go uczyć. Szczególnie widać to przy bardzo mocnym maszynach (jeśli wyłączymy część wspomagań) czy amerykańskich muscle carach. Te pojazdy tańczą nawet na prostej, zatem umiejętne operowanie gazem to podstawa. Trzeba się uczyć również torów - nierówności terenu dają o sobie znać, nie każdy zakręt jest prosty. Jeśli na trasie są rywale, nie wystarczy jechać ślepo za linią, walka na torze to codzienność i pozostałe samochody będą zajeżdżać Wam drogę, utrudniając jednocześnie przejazd na zakrętach. Wyższe poziomy trudności to już jazda bez trzymanki i spore wyzwanie dla amatorów wirtualnych czterech kółek.
Nie oderwiesz wzroku
Forza Motorsport 4 to najładniejsza gra wyścigowa dostępna w tej chwili na rynku. Jeśli uważaliście, że korona należy do FM3, to musicie wiedzieć, że została przekazana następcy. Jeśli uwielbiacie oprawę Gran Turismo 5, to mam dla Was pewną informację - dzieło Polyphony Digital zstępuje z tronu, klaszcząc i wiwatując magikom z Turn 10.
Stałe 60 klatek animacji na sekundę robi wrażenie, gra nie zwalnia nawet na moment. Nie spotkałem ani jednej „przycinki”, czy to w menu, czy w wyścigu, niezależnie od liczby samochodów na torze bądź warunków oświetlenia. A skoro o tym mowa, to chylę czoła przed Turn 10, bo nie widziałem wcześniej tak ślicznie lśniącego lakieru, który tak ładnie odbijałby światło. Samochody wyglądają rewelacyjnie i niezależnie od marki czy modelu zostały dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Świetnie patrzy się na nie podczas wyścigu, ale dech zapiera tryb zdjęć i Autovista.
Nie oczekujcie kraks rodem z Burnouta, rozwinięto raczej sposób pokazywania uszkodzeń znany już z poprzedniej wersji gry. Po kilku konkretnych dzwonach samochód wciąż jedzie, ale po pierwsze wygląda na mocno uszkodzony, a po drugie z prawej strony ekranu wyświetlają się graficzne informacje dotyczące stanu pojazdu. Im bardziej go obijemy, tym trudniej będzie się jeździć. Mam tendencję do kolizyjnego wyprzedzania, często więc jeździłem autem, które już w połowie wyścigu było znoszone w jedną ze stron przez niewidzialną siłę.
Jeżdżenie z widokiem z kokpitu nie przypomina frajdy znanej z serii Shift, jednak poziom wykonania wnętrz aut jest bardzo wysoki. Od razu wiedziałem, z jaką maszyną mam do czynienia, choć niestety podczas wyścigu nie mogłem swobodnie rozejrzeć się po kabinie. Taka kamera świetnie nadaje się do jazdy z kierownicą, w przypadku zabawy z padem wolałem zderzak (widoków mamy 5 - kokpit, maska, zderzak oraz dwa zza auta).
Oprawa dźwiękowa to klasa sama w sobie i inwestycja w dobry sprzęt grający lub słuchawki jest w przypadku Forzy 4 świetnym pomysłem. Po co? Otóż odgłosy dostępnych w grze pojazdów to miód dla uszu każdego fana motoryzacji i niebywała okazja zapoznania się z warkotem silników supersamochodów, których raczej nigdy nie zobaczymy na polskich drogach. Odgłosy zderzeń są jak najbardziej w porządku, nie słychać stukania się pustych pudeł, na które gracze narzekali w poprzednich odsłonach serii. Brakuje tylko maszyny tworzącej prawdziwy swąd palonych gum. Wtedy poczułbym się jak na prawdziwym torze.
Podczas trybu kampanii, kiedy ślepy los rzuca nas w kolejne rejony świata i na kolejne tory, towarzyszy nam sympatyczny głos lektora. Szkoda, że polski oddział Microsoftu nie zatrudnił do tego celu chociażby Włodzimierza Zientarskiego, który oprócz opowieści o torze szepnąłby nam kilka słów na temat samochodów w trybie Autovista. Zatrudniony lektor jest niestety zdecydowanie mniej charyzmatyczny, choć prawidłowo wywiązał się z powierzonego mu zadania.
Mogę się przyczepić jedynie do muzyki, która nie tyle do mnie nie przemawia, co jest zwyczajnie słaba. To instrumentalne plumkanie, które razi swoją powtarzalnością i bardziej przeszkadza w jeździe, niż ją umila. Na szczęście muzykę można ściszyć albo zupełnie wyłączyć - co jest moim zdaniem świetnym pomysłem, niech nic nie zagłusza ślicznego odgłosu silników dostępnych w grze maszyn.
Witajcie w salonie
Będący nowością tryb Autovista to spełnienie marzeń każdego miłośnika przesiadywania w salonach samochodowych i oglądania lśniących, luksusowych pojazdów. Nie znajdziemy tam forda ka czy nissana micry - bo i po co? Jest za to cała masa superaut, na których widok serce bije szybciej. Instalujemy je z drugiej płyty, można to robić partiami (zapewne dla osób z mniejszymi dyskami). Robimy to raz, więc o żadnym żonglowaniu krążkami nie ma mowy.
Najpierw wybieramy samochód, który chcemy obejrzeć, a następnie podnosimy szczękę z podłogi. Pojazdy prezentowane w tym trybie zostały wykonane fantastycznie i jeśli pokażecie je osobie, która nie ma z grami zbyt wiele wspólnego, pewnie uwierzy, że to interaktywny film, w którym biorą udział prawdziwe pojazdy. Zadbano o najdrobniejsze szczegóły, co daje jeszcze większą frajdę z samego oglądania poszczególnych elementów samochodu.
Do pojazdu można wejść, a także zapalić silnik i posłuchać przez chwilę jego ryku lub delikatnego mruczenia. O wybranych przez nas elementach auta opowiada polski lektor, ujawniając nam szczegóły dotyczące oglądanego cacka. Można otworzyć/podnieść drzwi, zajrzeć pod maskę czy do bagażnika. Jeśli klikniecie ikonkę znajdującą się na masce, o samochodzie opowie znany z programu Top Gear Jeremy Clarkson. Warto wejść do Autovisty chociażby dla jego kwestii, idealnie odwzorowujących styl, w jakim Brytyjczyk prowadzi program telewizyjny. Choć standardowo towarzyszy nam polski lektor, to, niezależnie od wersji językowej, Clarkson jest obecny i mówi w swoim rodzimym języku - na szczęście osoby nieznające angielskiego mogą spokojnie wszystko zrozumieć dzięki polskim napisom. Dodatkową zabawę stanowi natomiast konieczność zaliczania różnych konkurencji - tylko w taki sposób można odblokować samochody w tym trybie. Czasem jest to zwykły wyścig, czasem rozbijanie kręgli, czy też inna mało poważna, humorystyczna konkurencja.
Kinect i machanie rękami
Na pudełku z grą widnieje informacja, że warto sprawdzić grę na kontrolerze Kinect. Faktycznie, pomysły, które zaproponował Microsoft, są całkiem fajne. Po pierwsze - śledzenie ruchów głowy gracza. Pamiętajcie, żeby ustawić kierownicę tak, by nie zasłaniała niczego ważnego - w przeciwnym razie napotkacie drobne problemy i urządzenie zacznie Was gubić. Jeśli jednak dobrze wszystko skonfigurujecie (co nie jest przesadnie trudne), będziecie mogli delikatnie rozglądać się po kabinie. 'Delikatnie' to dobre słowo, bo mowa o lekkim odchyleniu głowy w stronę bocznych szyb. Na jednym telewizorze jest to drobną ciekawostką, która ani nie pomaga, ani nie przeszkadza. Pomysł sprawdza się natomiast świetnie przy trzech telewizorach i ustawionej dużej czułości wyłapywania ruchów - wtedy faktycznie miałem uczucie, jakbym mógł swobodnie rozglądać się na boki.
Kinect ma zastosowanie również w trybie Autovista. Dając krok w któryś z boków, możemy obejść pojazd. Łapiąc za drzwi czy klapę bagażnika/maski, możemy ją otworzyć lub zamknąć. Fajna sprawa, jednak zdecydowanie wygodniejszy jest tutaj pad.
Wszyscy śmialiśmy się z „powietrznej kierownicy” i sterowania samochodem za pomocą kinecta. Okazuje się jednak, że to naprawdę fajna zabawa i jedynym minusem jest automatyczne przyśpieszanie i hamowanie. Kontroler dobrze odczytuje nasze ruchy, samochód skręca bez problemów, a delikatny (można rzec - standardowy) lag nie psuje zabawy. Świetna sprawa, którą na pewno chętnie przetestują dzieciaki.
W sieci raźniej
Forza Motorsport 3 mocno stawiała na rozgrywki sieciowe. Czwarta część gry nie rezygnuje z tego pomysłu, dlatego znajdziecie w niej zarówno klasyczne wyścigi dla wielu osób, jak również wszystko to, co Turn 10 zwykło nazywać społecznością. Zobaczycie tu więc między innymi klasyczne wyścigi aut konkretnych klas, a także starcia mieszane, gdzie na torze pojawiają się pojazdy dwóch lub większej liczby klas. Wtedy na trasie panuje mały harmider, ale konkurujemy tylko z autami tej samej kategorii. Można również wybrać na przykład coś z zakładki "Sporty Motorowe" - znajdziemy tam między innymi wyścigi amerykańskich Muscle Cars, pojazdów RWD czy amerykańskich samochodów seryjnych. Jest też sporo niecodziennych pomysłów, których warto poszukać w zakładce "Plac Zabaw" - piłka nożna, kotek i myszka, berek (wirus). To naprawdę fajna, humorystyczna odskocznia od poważnych pojedynków, pozwala jednocześnie nieźle opanować ulubione samochody.
Tryby sieciowe działają sprawnie, a problemy z lobby zdarzają się sporadycznie - momentami może irytować czas jaki trzeba tam spędzić, ale sami rozumiecie, każdy chce wybrać jak najlepszy pojazd, a licznik jest tak ustawiony, by na to pozwolić. Nie zauważyłem, aby pojawiały się jakiekolwiek lagi, choć prawdziwy test czeka rozgrywki sieciowe dopiero wtedy, gdy Forza 4 trafi pod strzechy wszystkich kierowców, którzy nie mogą się już jej doczekać. W sieci jeździ się naprawdę fajnie, choć trzeba pamiętać, że żywi przeciwnicy są bardziej wymagający i nieprzewidywalni od swoich konsolowych odpowiedników.
Usługi społecznościowe to jeden z elementów Forza Motorsport 4, który jest bez wątpienia skierowany do maniaków sportów samochodowych, lubiących chwalić się swoimi osiągnięciami, autami, pomysłami i projektami. Na szczególną uwagę zasługuje tam znany już z poprzedniej części gry system aukcji pojazdów, konfiguracji tuningu, naklejek i lakierów. Już teaz można tam znaleźć naprawdę fajne oferty, a zapewne kilka tygodni po premierze gry we wszystkich rejonach świata ciężko, będzie wyjść z aukcji bez zakupów, które całkowicie zrujnują Wasz wirtualny portfel. Takie rozwiązanie pozwala cieszyć się grą przez miesiące, a nawet lata - w pewnym sensie otwiera również zamknięty katalog samochodów, bo niejednokrotnie znajdziemy na aukcji pojazd o takiej konfiguracji i wyglądzie, którego próżno szukać na naszej konsoli.
Werdykt
Jeśli miałbym wybrać najlepszą konsolową samochodówkę tej generacji, byłaby to bez wątpienia Forza Motorsport 4. To nie tylko doskonała gra, która zapewni Wam samotną zabawę na przynajmniej kilkadziesiąt godzin, ale i idealny przykład tego, jak dobrze połączyć półprofesjonalną symulację z arcade'ową zabawą. Forza 4 to ponadto encyklopedia samochodowa, gdzie w trybie Autovista spędzicie długie godziny - zarówno patrząc, jak i słuchając. Nawet jeśli przejdziecie już wszystko, co jest tylko do przejścia, to przy grze wciąż trzymać Was będzie świetny tryb zabawy sieciowej i bardzo rozbudowane opcje społecznościowe. Jeśli macie w domu część trzecią gry, schowajcie ją do szuflady. Nadszedł czas FM4 i każdy szanujący się fan czterech kółek musi ją sprawdzić. Pozostali też powinni, bo to doskonała okazja, by połknąć motoryzacyjnego bakcyla. Ocena nie mogła być inna.