Płyta z 2007 roku, electro-clashowo-punkowy atak z udziałem min. Peaches i Gonzalesa! Berlińska artystka Mignon zanim zaczęła nagrywać własne utwory, występowała wspólnie z Peaches (także na trasie w Polsce). Płyta nagrana z prawdziwą gitarą i perkusją, dlatego szufladka "electro" jest tu bardzo umowna. docenili to min. Queens Of The Stone Age, zapraszając Mignon na supportowanie ich trasy.Dla fanów Peaches i Chicks On Speed niewątpliwie pozycja obowiązkowa.
Recenzja z www.gaz-eta.vivo.pl:
Jeśli dziewczyna z okładki tej płyty skojarzyła się komuś z Peaches, jest to jak najbardziej słuszne skojarzenie. Mignon to bowiem podopieczna słynnej berlińskiej skandalistki. Razem występowały, razem nagrywały, upodobały sobie wspólną estetykę. Z tym, że o ile Peaches koncentruje się na seksie, Mignon zafascynowana jest światem horrorów. Stąd w jej piosenkach roi się od demonów, diabłów, upiorów, duchów, seryjnych zabójców. Sama przedstawia się już tytułem płyty, potwierdzając, iż jest niegrzeczną dziewczynką, skandowaniem w utworze "Bad Girl" znamiennych słów: "I Never Gonna Be A Lady/ I Never Gonna Be A Good Girl".Tym tekstom, serwowanym wszakże z przymrużeniem oka, towarzyszy muzyka, jakiej moglibyśmy się spodziewać od podopiecznej Peaches. Mamy tu więc siarczysty electro-punk z rytmiczną bombardierską, warczącymi klawiszami, ostrymi riffami gitar i skandowaniem tekstu. To utwory rozpoczynające album - "Black Soul" i "Bad Evil Wicked And Mean". Potem niemiecka wokalistka serwuje słuchaczom powrót do lat 60., przefiltrowany przez doświadczenia lat 80. "Death Race", "Succubus" i "Little Miss Feelgood" brzmią niczym nowofalowy pop w stylu Blondie i The Bungles, połączony z klimatem rodem z The Misfits. W centrum płyty pojawiają się połamane rytmy - zarówno te dynamiczne, breakbeatowe, jak w "Nightmare", jak i te wolniejsze, hiphopowe, choćby w "Demons Of Love" czy "Supernatural Romance". Mignon łączy tu w swych partiach raperskie rymy z punkowymi wokalami, a całość uzupełniają archaiczne partie syntezatorów. W finale albumu dostajemy mocną dawkę metalu - tym razem gitary wygrywają świdrujące solówki, pojawiają się żywe, łomoczące bębny, a rytmy nabierają huraganowego tempa ("Serial Lover", "Impatience"). Najlepiej z tego zestawu wypada wspomniana wcześniej "Bad Girl". Gitarowy riff ewidentnie odwołuje się tu do pamiętnego motywu z "Billy Jean" Michaela Jacksona, a Mignon wspiera wokalnie sama Peaches. Przedsmak tego, jak wyglądają koncerty berlińskiej gwiazdy muzycznego horroru, daje umieszczone na zakończenie nagranie "Violence". Zgodnie z tytułem to mała symfonia dźwiękowej przemocy, rozpisana na wściekły głos Mignon, krzyki tłumu, thrashowe riffy i breakbeatową nawalankę w stylu Atari Teenage Riot. W nagraniu "Bad Evil Wicked & Mean" wzięło udział sporo gości: nie tylko wspomniana Peaches, ale też Lady Miss Kier z niezapomnianego Dee-Lite, Thomas Wydler z The Bad Seeds, Gonzales i Taylor Savvy. Palma pierwszeństwa należy jednak do samej Mignon - jej debiutancka płyta to eksplozja dzikiej energii.