Michael Phelps: Push the Limit to wirtualne zawody pływackie rozgrywane pod okiem mistrza olimpijskiego.
Premiera Kinecta pod koniec 2010 roku zmobilizowała twórców do pracy nad grami korzystającymi z tego kontolera. Michael Phelps: Push the Limits jest właśnie jednym z nich. Kamera odczytuje ruchy naszego ciała, przenosi je do gry, a na ekranie widzimy tak, jak byśmy pływali. Zaproszenie wielokrotnego mistrza olimpijskiego sprawiło, że wiele elementów mających wpływ na ostateczny wynik sportowy dopracowano w najdrobniejszych szczegółach.
Fabuła gry nie jest zbyt rozbudowana, może za to pochwalić się oryginalnością. Wszak gier o zawodowym pływaniu nie ma wiele. Jako młody zawodnik stajemy u progu kariery, której zwieńczeniem jest pokonanie tytułowego mistrza. Startując w różnej rangi zawodach trafiamy w przeróżne części świata, a końcowym etapem rozgrywki jest start w dorocznych mistrzostwach gdzie mamy okazję popłynąć przeciwko Phelpsowi. Warto przy okazji wspomnieć, że nie ścigamy się tylko na klasycznych basenach. Otoczenie wyścigów jest bardzo zróżnicowane: od japońskiego dojo, po pływalnię wśród ośnieżonych gór.
Rozgrywka polega na odpowiednim poruszaniem kończynami i całym ciałem. Kinect odczytuje ruchy gracza i przenosi je na wirtualną pływalnię. Współpraca z mistrzem pozwoliła osiągnąć poziom, w którym naprawdę liczą się umiejętności. Każdy element składający się na udany start można poprawić; odpowiednie wybicie, prawidłowe ruchy rąk czy właściwie wykonany nawrót.
Za oprawę graficzną gry odpowiada autorski silnik stworzony przez Blitz. Nie jest on może tak popularny jak technologia Unreal 3, ale również pozwala na uzyskanie na ekranie ładnej i dopracowanej grafiki.