Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Miłość małżeńska może być piękna Guzewicz

28-02-2012, 21:26
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Najwyzsza cena licytacji: 15 zł      Aktualna cena: 15 zł     
Użytkownik WydawnictwoPOMOC
numer aukcji: 2035323429
Miejscowość częstochowa
Kupiono sztuk: 1    Licytowało: 1    Wyświetleń: 22   
Koniec: 02-02-2012 14:45:00

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Rok wydania (xxxx): 2009
Język: polski
Forma: poradnik
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Mieczysław Guzewicz

Miłość małżeńska może być piękna


Miłość małżeńska naprawdę może być piękna! Czasami trudno w to uwierzyć. Jednak każde małżeństwo może być piękne i możemy z niego czerpać nieograniczoną ilość siły, energii, mocy. To opracowanie zostało przygotowane nie tylko z myślą o małżonkach. Może być pomocne wszystkim, którym tematyka sakramentalnego związku mężczyzny i kobiety jest bliska: duszpasterzom, doradcom życia rodzinnego, nauczycielom i katechetom. Ta książka powinna także zainteresować młodzież i narzeczonych.Serdecznie zapraszam do zakupów na naszych aukcjach.

Przeczytaj fragment:

Miłość małżeńska naprawdę może być piękna! Wiem, że czasami trudno w to uwierzyć. Jednak jest to w zasięgu naszych możliwości i co więcej: bardzo łatwo można taki stan osiągnąć.
W ostatnim okresie bardzo zintensyfikowała się ilość kryzysów i rozpadów małżeństw. Do moich uszu bez przerwy docierają komunikaty typu: „Słyszałeś, oni nie są już razem, oni są już po rozwodzie, on od niej odszedł, ona go zostawiła”. Jest tego dużo i coraz więcej. Czasami myślę, że chyba się już uodporniliśmy, zobojętnieliśmy. Walczę z tym, nie chcę obojętnieć, nie chcę dać się zarazić wirusem „mentalności rozwodowej”. Ciągle odczuwam w takim przypadku smutek, ponieważ tak niewiele potrzeba, aby do tych tragedii nie doszło.
Przyglądając się kondycji małżeństw i ilości dramatów, nie mam wątpliwości, że pierwszą przyczyną słabnięcia więzi, uczucia, oddalania się od siebie i wchodzenia w fazę kryzysu jest ignorancja! Tak, to brak wiedzy, nieprzygotowanie, zlekceważenie zasad, doprowadzają prędzej czy później do niebezpiecznych, czasami dramatycznych konsekwencji.
Każde małżeństwo może być piękne i możemy z niego czerpać nieograniczoną ilość siły, energii, mocy. Kochani, jest to bardzo, ale to bardzo proste. Aby odczuwać największy poziom zadowolenia z małżeństwa, trzeba spełnić dwa warunki:
– pierwszy: trzeba znać „instrukcję obsługi” małżeństwa;
– drugi: trzeba ją konsekwentnie stosować.
Jakże często kupując nowy sprzęt do domu, otwieramy opakowanie, podłączamy i używamy, nawet nie otwierając pierwszej strony instrukcji obsługi. Wówczas bardzo szybko dochodzi do uszkodzenia czy zniszczenia. Z małżeństwem jest podobnie. Wielu jest przekonanych, że wie, jak trzeba go używać, że jakoś to będzie, samo się potoczy, rozwinie. Błąd! Jeśli uważamy, że: „jakoś to będzie”, to nic nie będzie, to będzie dramat!
Bardzo łatwo można zepsuć małżeństwo, doprowadzić do zniszczenia, ale niełatwo jest naprawić. Lepiej więc zapobiegać, postępując właściwie.
Tu jest problem. Często po naukach na temat małżeństwa, których dosyć dużo ostatnio prowadzę, słyszę słowa: „Gdybyśmy to słyszeli wcześniej…”, albo: „Dlaczego nikt nam tego wcześniej nie powiedział?”. No tak, ja także się z tego powodu smucę, ale zawsze dodaję: „Nigdy nie jest za późno”. Każde małżeństwo można uratować. Jeśli jest źle, może być lepiej. Jeżeli
jest dobrze, może być jeszcze lepiej. Trzeba tylko przyswoić sobie określoną dawkę wiedzy i brać się do pracy. Warto!
Mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że jestem bardzo szczęśliwy w moim małżeństwie. Kocham moją żonę i życie z nią jest głównym źródłem wszelkich moich sił i motywacji. Mamy za sobą 27 lat tej pięknej przygody. Nie zawsze było idealnie, ale od dawna rozumiemy, że to od nas zależy, od naszego wysiłku i ofiary. Nie ma nic piękniejszego od czułego uśmiechu żony, możliwości przytulenia się do niej, usłyszenia słów: „Kocham cię, jesteś najwspanialszym człowiekiem na świecie”. Tak dziś jest i pragniemy, aby tak było zawsze. Ale ciężko nad tym pracujemy. Znamy już instrukcję, staramy się jej przestrzegać.
Treści zawarte w prezentowanej książce są inne niż w moich poprzednich opracowaniach. Moje ostatnie lata obfitowały w wielorakie spotkania z małżonkami, doradcami życia rodzinnego, duszpasterzami, narzeczonymi. Pozwoliło mi to wyselekcjonować konkretne, najważniejsze treści i ująć je w takiej formie. To, co pokazuję, uznaję za najważniejsze zagadnienia z tej dziedziny. Jest to kompendium, elementarz.
Jak łatwo można się zorientować z przypisów i bibliografii, dosyć często odwołuję się do amerykańskiego terapeuty i pisarza Gary’ego Chapmana. W ostatnim okresie na naszym polskim rynku wydawniczym ukazało się dużo dobrych książek na temat małżeństwa. Staram się na bieżąco czytać wszystkie opracowania z tej dziedziny. W mojej ocenie książki G. Chapmana są bez wątpienia najwartościowsze. Nazywam go najlepszym współczesnym znawcą tej tematyki. Jest on dla mnie dużym autorytetem. Jest osobą wierzącą i to, co pisze, jest bardzo mocno zakorzenione w chrześcijańskiej wizji związku małżeńskiego. Nie jest katolikiem, dlatego w jego nauczaniu nie znajdziemy określenia „sakrament małżeństwa”, nie spotkamy odniesienia małżeństwa do Eucharystii i czasami możemy być zaskoczeni, że nie wyklucza rozwodu. Wynika to właśnie z owej inności „bazy” doktrynalnej. Jego nauczanie może być jednak bardzo wartościowym uzupełnieniem tego, co wypływa z naszego, katolickiego nurtu.
Przygotowywałem to opracowanie nie tylko z myślą o małżonkach. Bardzo pragnę, aby było ono także pomocne wszystkim, którym tematyka sakramentalnego związku mężczyzny i kobiety jest bliska. Bardzo pragnę, aby mogło ono być pomocne dla duszpasterzy, doradców życia rodzinnego, nauczycieli i katechetów. Chciałbym zainteresować tą książką także młodzież i narzeczonych.
Jestem bardzo wdzięczny kilku konkretnym osobom za zmobilizowanie mnie do przygotowania tego opracowania. Chcę tu najpierw wymienić księdza Stanisława Krzyżanowskiego z Trzęsacza, z którym ostatnio współpracuję, a który mocno prosił o przygotowanie takiej książeczki. Dziękuję ojcu Andrzejowi Rębaczowi za możliwość wielu spotkań z kapłanami, dzięki którym zrozumiałem, że potrzebne jest konkretne narzędzie. Moje wyrazy wdzięczności kieruję pod adresem Janusza, który po ludzku przegrał już swój związek, ale który nie daje mi spokoju i mocno mobilizuje, aby robić wszystko, co jest możliwe, aby ratować małżeństwa.
Cały trud napisania tego opracowania dedykuję mojej żonie Joli. Bogu wyrażam wielką wdzięczność, że Takim Skarbem mnie obdarował!


1. Jan Paweł II – największy autorytet

Na jednej z kolorowych karteczek, których sporo można znaleźć w księgarniach z wydawnictwami religijnymi, przeczytałem: „Szczęście w małżeństwie to nie dar, to sukces”. Bardzo odpowiada ta prawda mojemu spojrzeniu na małżeństwo. Słowo „sukces” związane jest nierozerwalnie z wysiłkiem, z walką, z realizacją zaplanowanych zadań.
Po wielu latach zajmowania się tą dziedziną nie mam wątpliwości, że życie we dwoje w małżeństwie jest jedną z najpiękniejszych płaszczyzn zmagania się, wręcz spalania, jest wyzwaniem, zadaniem, jest polem bitwy.
Jan Paweł II kilka tygodni przed śmiercią powiedział takie słowa:

„Niestety ataki na małżeństwo i rodzinę stają się z każdym dniem coraz silniejsze i coraz bardziej radykalne zarówno na płaszczyźnie ideologicznej, jak i w sferze prawodawstwa” .

Ten wielki mistyk, pasterz, teolog, mistrz charakteryzował się i taką cechą, że posiadał nieprzeciętną intuicję z zakresu rozumienia istoty małżeństwa i rodziny, rozumienia ważności tych płaszczyzn dla jakości wszystkich dziedzin doczesnego zaangażowania człowieka. Niekiedy powątpiewamy, czy osoba duchowna może w pełni ogarnąć treści z tych dziedzin i być autorytetem dla innych, skoro sama żyje w bezżenności. Nie mam wątpliwości, że Jan Paweł II był największym autorytetem z tej dziedziny, mimo życia w celibacie. Już w opracowaniu Miłość i odpowiedzialność (I tom cyklu Człowiek i moralność z 1960 r.) wyjaśnia, że kapłan ma bardzo dużo do powiedzenia na temat małżeństwa i rodziny, gdyż sam się wychował w rodzinie, przez kilkanaście lat swojego życia był odbiorcą tych treści, obcując z rodzicami, rodzeństwem, najbliższymi. Ale jest jeszcze jedno źródło wielorakich doświadczeń z tej płaszczyzny. Jest nim konfesjonał. Prawdopodobnie nikt z nas nigdy w życiu nie usłyszy takiej ilości i takich treści z zakresu życia małżeńskiego, jakich kapłan musi wysłuchiwać w czasie spowiedzi. A są to przecież treści najtrudniejsze.
Po śmierci Papieża Polaka dowiedzieliśmy się, że spod Jego ręki w czasie 27 lat pontyfikatu wyszło ok. 80 tys. stron zapisanego tekstu. Był niewątpliwie tytanem pracy. Ale z tej ilości ok. 35 tys. dotyczyło małżeństwa i rodziny. Zauważmy, jak wiele dziedzin duszpasterskich jest do ogarnięcia w Kościele katolickim, a właśnie ta dziedzina zajęła prawie połowę wysiłku duszpasterskiego Jana Pawła II. Dlaczego? Bo On nie miał wątpliwości, że jest najważniejsza. Kiedy rozpoczął swój pontyfikat, nie wiedząc przecież, jak długo będzie trwał. Jednak pięć pierwszych lat cykl środowych katechez poświęcił małżeństwu i rodzinie . Zastanawiające? A jeśli jeszcze dodamy do tego wspomniane opracowanie wykładów: Miłość i odpowiedzialność oraz poemat: Przed sklepem jubilera, który jest medytacją nad istotą sakramentu małżeństwa, to objawia się nam wręcz geniusz. Takim właśnie był. Wielkim Mistrzem, genialnym duszpasterzem, który zamysł Boga wobec człowieka, zawarty w powołaniu do małżeństwa i rodzicielstwa, przeniknął w stopniu najwyższym .
Tak więc ten wielki prorok, któremu świętość rodziny – zbudowanej na sakramentalnym związku mężczyzny i kobiety – tak bardzo leżała na sercu, tuż przed śmiercią mówił do nas, że małżeństwo i rodzina są niszczone w sposób konkretny i zaplanowany. Słabnięcie tych wspólnot, degradacja ich wartości, lekceważenie nierozerwalności, to konsekwencje działań, za którymi stoją określone osoby i środowiska. Owszem, konkretni małżonkowie sami podejmują decyzję o zdradzie, rozwodzie, odejściu, porzuceniu; młodzi ludzie sami decydują się na wolny związek, ale sprzyjający klimat do takich zachowań i prawne uwarunkowania stwarzają zachętę, zmiękczają sumienia, umożliwiają to.
Obserwujemy dziś z jednej strony lawinowy wzrost rozwodów, z drugiej powiększanie się liczbę wolnych związków i nie możemy myśleć, że następuje to ot tak, w sposób naturalny. Słyszymy, że być może małżeństwo jest już przeżytkiem, że obserwujemy naturalny proces przemian cywilizacyjno-kulturowych, prowadzący w kierunku innych form związków partnerskich, w których trwały związek mężczyzny i kobiety jest jednym z wielu. Nie! Wyzbądźmy się tego naiwnego myślenia. Degradacja wartości małżeństwa i rodziny jest efektem planowanych działań. Jeśli są ataki, to muszą być: „sztab generalny, mapy sztabowe, rozkazy, plany, armia”. Ta terminologia militarna nasuwa się sama, kiedy słyszymy słowo „ataki”. A mówi je największy autorytet z tej dziedziny, tuż przed swoją śmiercią.
Nie wolno nam jednak popadać w przygnębienie. Konieczna jest mobilizacja sił i środków, skoncentrowanie się na obronie, wzmacnianiu, walce. Już kilkadziesiąt lat temu Henri Caffarel, również wielki autorytet z tej dziedziny, napisał:

„Jednak sama modlitwa nie zastąpi walki. Musicie walczyć – walczyć we dwoje, mąż i żona razem. Chcę powiedzieć, że należy bronić, podtrzymywać, pogłębiać małżeńską miłość, ponieważ nie jest ona – wiecie o tym dobrze – losem wygranym na loterii, lecz codziennym zdobywaniem. Otóż zdobywanie oznacza walkę. Ci wszyscy, którzy odmawiają walki, szybko tracą odporność. Taki stan jest zgubny (…). Diabeł jest cierpliwy, nie przypuszcza ataku nagle, umie czekać – czasami bardzo długo – aby w odpowiednim momencie jednym pociągnięciem zrujnować małżeństwo” .

Nie można uciec od prawdy, że za atakami na te wielki wartości stoi zły. Już trzeci rozdział Księgi Rodzaju pokazuje, że upadek ludzkości, odejście od Boga, dokonało się przez upadek pierwszego małżeństwa, przez rozbicie jedności pierwszych małżonków. Wówczas i obecnie szatan wie, że chcąc zniszczyć ludzkość, należy zacząć od małżeństwa. Niszcząc tę wspólnotę, dokonuje zniszczenia rodziny, parafii, narodu, Kościoła, całej tkanki społecznej. Bo to właśnie jakość małżeństwa warunkuje jakość wszelkich relacji między ludźmi .
Jaki wniosek płynie z tej poruszającej wypowiedzi Jana Pawła II? Moja intuicja, refleksja i doświadczenie podpowiadają, że trzeba obecnie, zarówno w duszpasterstwie, jak i w relacjach małżonków podjąć intensywne działania obronne, wzmacniające. Nie spokojnie i wyczekująco, ale jak najprędzej, już. Mamy do czynienia z pożarem lasu, nie możemy więc biernie obserwować i ewentualnie kopać zbiorniki na wodę. Trzeba podwinąć rękawy, założyć odpowiedni strój, zabrać sprzęt i gasić – z narażeniem życia! Niestety, zarówno małżonkowie, jak i duszpasterze jakby nie dostrzegali powagi chwili. Przecież wokół nas coraz więcej rozpadów, zdrad, rozwodów, zranionych serc i umysłów małżonków i ich dzieci. Liczby są przerażające! Co ma się jeszcze wydarzyć, abyśmy z największą intensywnością i z narażeniem życia stanęli do walki?
W tej walce nie jest najważniejsze wyszukiwanie wrogów i rozpoznawanie ich metod, lecz wzmacnianie swoich małżeństw, inwestowanie w małżeństwo!

2. Dzieło sztuki

Kilka lat temu otrzymałem w prezencie od przyjaciela z Krakowa książeczkę zatytułowaną Rekolekcje. Jest to zapis rekolekcji wygłoszonych przez ks. prof. Michała Hellera. Tam znalazłem takie słowa:

„Życie jest dziełem sztuki, które każdy z nas musi stworzyć. I samo życie osądzi, czy nasze życie jest złe czy dobre”.

Myśl ta jest piękna, poruszająca, inspirująca. Postanowiłem ją sparafrazować: „Małżeństwo jest dziełem sztuki, które każdy z nas musi stworzyć”. Dzieło sztuki to coś bezcennego, nieprzemijającego, zachwycającego, upragnionego, podziwianego, chronionego. Ileż tu treści i refleksji, ale też podpowiedzi.

Dzieło sztuki to nie kicz!
Do stworzenia kiczu nie potrzeba za dużo wysiłku. Jest on marny, szary, mało wartościowy. Nie przyciąga oczu, nie zachwyca, nie pobudza do dobra, do miłości. Wiele lat temu czytałem książkę biograficzną Irvinga Stone’a Udręka i ekstaza, opisującą życia Michała Anioła. Poruszyła mnie ona głęboko, a największe wrażenie zrobiła na mnie pracowitość mistrza. Kiedy rozpoczynał tworzenie dzieła, potrafił tygodniami nie schodzić z rusztowania. Tam spał, jadł, załatwiał potrzeby fizjologiczne i nieomal nieprzerwanie pracował. Pot i pył oblepiały jego ciało, dłonie krwawiły od uścisku narzędzi. Ale artysta nie zważał na wysiłek, na zmęczenie, nadmierną eksploatację organizmu, tworzył i umierał dla dzieła. Efekt tej pracy był i jest zachwycający. Ma wymiar ponadczasowy, wręcz metafizyczny.
Kochani! Nasze małżeństwo może także osiągnąć taki poziom artystyczny w pełnym znaczeniu tego słowa. Mamy możliwość stworzenia dzieła sztuki. Nawet, powiedziałbym, że musimy to zrobi, bo inaczej będzie kicz. Ale pamiętajmy, że kosztuje to bardzo dużo. Pot na ciele, pył w oczach, rany na dłoniach, niedospanie, niedojedzenie, umieranie. W przypadku tej dziedziny chcę zawsze pamiętać, że moje ludzkie siły są ograniczone, ale we współpracy ze Stwórcą, mogę stworzyć coś najbardziej nieprzeciętnego.

„Przegrasz tylko wtedy, kiedy sam podejmiesz decyzję, że chcesz przegrać. Jeśli natomiast zdecydujesz, że chcesz wygrać, to nic, nawet twój kompleks, nie stanie na przeszkodzie, w osiągnięciu tego celu” .

Odbiorcy
Lubię przytoczoną parafrazę przedstawiać na spotkaniach z małżonkami, z których przecież zdecydowana większość jest rodzicami. Wówczas pytam: Jeśli małżeństwo ma być dziełem sztuki, to kto jest pierwszym odbiorcą tego piękna? Oczywiście, że nasze dzieci. Jeśli więc nam samym brakuje motywacji, to spójrzmy na to zadanie właśnie tak: musimy z naszego małżeństwa stworzyć dzieło sztuki dla naszych dzieci! Spójrzmy, jak to kapitalnie ukierunkowuje nasze życie. Nie hektary, domy, pieniądze na koncie, mieszkania i inne dobra doczesna (o które po naszej śmierci będą się sądzić), ale jakość naszego małżeństwa jest dla naszych dzieci największym skarbem, który im możemy pozostawić!
Zaraz dalej możemy się zapytać (aby zwiększać motywację, ale nie pognębiać): czy na tym etapie naszego życia małżeńskiego nasze dzieci mogą powiedzieć o naszym związku: Małżeństwo moich rodziców jest dziełem sztuki, jest piękne, porywające, zachwycające, urzekające, upragnione! No właśnie, pomyślmy i bierzmy się do pracy, z krwią i potem. Nie mamy wyjścia. Stworzenie kiczu z naszego związku jest czymś najbardziej szkodliwym dla naszych latorośli.
Często pytam: Dlaczego w katolickiej Polsce wzrasta liczba wolnych związków? Moda z Zachodu? Perfidna prowokacja? Nie! Pierwszą przyczyną ucieczki młodych ludzi przed myśleniem o małżeństwie jest negatywny obraz małżeństwa ich rodziców. Kochani, jaka odpowiedzialność!

„Jesteśmy dla naszych dzieci widowiskiem. Mamy obowiązek zaprosić je na najlepsze przedstawienie świata. Nic, co robimy, nie jest obojętne, każde działanie jest zachętą do dobra lub wymówką dla zła” .

3. Misja

Wielu dobrych specjalistów z dziedziny życia małżeńskiego podaje zasadę, że aby w małżeństwie mógł być rozwój, musi być jasno określony cel. Musi więc być określona misja naszego związku. Jest to coś naprawdę cudownego i fascynującego. Przecież w doczesnym życiu każdego z wierzących chodzi o wieczność, o nieskończone przebywanie w zasięgu niewyobrażalnie pięknej Miłości. Zaangażowanie się w tworzenie takiego dzieła sztuki ma właśnie do tego celu prowadzić, ale nie tylko nas – nasze dzieci również. To, co my obecnie tworzymy, zasięgiem swoim obejmuje wiele kolejnych pokoleń naszej rodziny! Tak trzeba to widzieć:

„Niczego nie osiągniemy w jeden dzień. Drzewa zasadzone przez nas będą dawały cień tym, którzy przyjdą po nas. To nasze dzieci i dzieci naszych dzieci muszą nadać kształt nowemu światu, bo właśnie zaszczepiliśmy im nowe Życie – z dużej litery – o niespodziewanym zasięgu” .

Ważną motywację przy określaniu celu i misji jest też prawda, że ludzie w szczęśliwym małżeństwie żyją dłużej, są zdrowsi, bardziej odporni na choroby, szybciej wychodzą z zachorowań .
Jak najprędzej więc wydrukujmy i powieśmy w widocznym miejscu naszego mieszkania (może w przedpokoju, aby widziało to jak najwięcej osób) podobne hasło:

„Nasze małżeństwo jest dziełem sztuki.”
„Naszym największym zadaniem jest stworzenie dzieła sztuki
z naszego małżeństwa.”
„Największą pasję naszego życia jest nasze małżeństwo.”
„Najważniejszym celem naszego życia
jest świętość naszego małżeństwa.”
„Naszą największą inwestycją jest nasze małżeństwo.”
„Szczęśliwe małżeństwo – tego najbardziej pragniemy.”

Zachęcam do wymyślenie podobnego hasła, określającego misję naszego małżeństwa. Może to być także cytat z Pisma Świętego dotyczący tej płaszczyzny. Oto propozycje:

„We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem.” (Hbr 13, 4)
„Bądźcie sobie wzajemnie poddanie w bojaźni Chrystusowej.” (Ef 5, 21)
„To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali.” (J 15, 12)
„Nikt nie ma większej miłości od tej,
gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.” (J 15, 13)
„O jak piękna jesteś przyjaciółko moja, jakże piękna!” (Pnp 4, 1)
„Miły mój śnieżnobiały i rumiany, znakomity spośród tysięcy.” (Pnp 5, 10)

Może warto też wrócić do dawnego zwyczaju umieszczania w widocznym miejscu ładnego zdjęcia ślubnego albo innej fotografii: powiększonej, ładnie oprawionej, na której jesteśmy razem. To także piękna zachęta, motywacja, wizytówka naszego związku. Z dzieciństwa pamiętam, że u wszystkich naszych bliskich i znajomych na widocznym miejscu wisiało ślubne zdjęcie: pani młodej w welonie, pana młodego z przyciętym wąsikiem i w cieniowanym krawacie, przytulonych do siebie, młodych i uśmiechniętych. Było to jakby przypomnieniem, kto i co jest w tym domu najważniejsze!

„Małżeństwo nie jest metą, ale punktem wyjścia. Jest ciągłym, stałym wysiłkiem długiej pracy w związku i w rodzinie, w którą są zaangażowane czas, wysiłek, praca, przede wszystkim jest dziełem świadomości psychologicznej i duchowej partnerów” .

II. ISTOTA.
CZYM RÓŻNI SIĘ MAŁŻEŃSTWO OD RODZINY?

Do zajęcia się tym problemem skłoniło mnie narastające wewnętrzne odczucie, że nadal wielu z nas małżonków, ale także wiele osób zajmujących się tematyką małżeństwa i rodziny, obciążonych jest myśleniem, że mówiąc o rodzinie, niejako automatycznie myśli się także o małżeństwie. Rodzina zawiera w sobie małżeństwo, więc nie trzeba za bardzo zwracać uwagi na oddzielanie tych rzeczywistości. Wielu małżonków jest przekonanych, że w momencie pojawienia się w ich związku dziecka (dzieci) przekształca się on w rodzinę, przechodzi z jednej fazy w kolejną, może z niższej formy w wyższą, ewoluuje, przepoczwarza się. Tak wielokrotnie uważają również duszpasterze, dlatego mówi się powszechnie o duszpasterstwie rodzin, o kryzysie rodziny, o konieczności wspierania rodziny. Oto przykład:

„Najbardziej zatem aktualnym zadaniem Duszpasterstwa Rodzin również w Polsce jest głoszenie Dobrej Nowiny o rodzinie, która jest największym dobrem ludzkości” .

Pozwalam sobie nazwać to typowym błędem popełnianym przez osoby zajmujące się tematyką małżeństwa i rodziny. Spójrzmy na jedną z wielu wypowiedzi Jana Pawła II, odnoszących się do tej kwestii:

„Kościół w Europie we wszystkich formach działalności i życia musi wiernie głosić prawdę o małżeństwie i rodzinie. (...) W tym kontekście Kościół powinien głosić z nową mocą to, co Ewangelia mówi o małżeństwie i o rodzinie, aby uzmysłowić ich znaczenie i wartość w zbawczym planie Bożym. Szczególnie konieczne jest potwierdzenie, że te instytucje w rzeczywistości stanowią wyraz woli Boga” .

Nasz umiłowany Rodak, jak przekonywałem już wcześniej, uznany jest za jednego z największych znawców rozpatrywanej przez nas tematyki. Łatwo można dostrzec, że stosuje on tu podwójne określenie: „małżeństwo i rodzina”. Wczytując się w nauczanie Karola Wojtyły na ten temat, dostrzegamy, że zawsze stosuje On taką formę, chyba że jednoznacznie wypowiada się tylko w kwestii rodziny. Dlaczego trzeba oddzielać te dwie płaszczyzny? Czy jest różnica między małżeństwem a rodziną?
Mówiąc o rodzinie, musimy najpierw pamiętać, że jest to pojęcie bardzo szerokie. Zawiera ono różne relacje, stopnie pokrewieństwa, pokolenia. Rodzina to rodzice, dzieci, dziadkowie, wujostwo, kuzynostwo, szwagrowie, zięciowie itd. Osoby te związane są więzami krwi, odniesieniami do wspólnych przodków, ale też zależnościami materialnymi, mieszkaniowymi. Czym ma być głoszenie Dobrej Nowiny o rodzinie? Może mamy pokazywać, jak mają wyglądać relacje, na czym mają być zbudowane, gdzie i jak ma być w tych relacjach obecny Jezus, kto, wobec kogo i jak ma postępować? Owszem, to wszystko jest ważne, ale najczęściej takie rozumienie problemu powoduje zamazywanie istoty, omijanie jej. Istotą wszelkich zależności w rodzinie jest małżeństwo. Ono jest „sercem” i „mózgiem” rodziny. Dlatego nie ma sakramentu rodziny, jest sakrament małżeństwa! Bóg od początku stworzył człowieka w podstawowej komunii osób, jaką jest małżeństwo:

„Człowiek stał się ‘obrazem i podobieństwem’ Bożym nie tylko przez swoje człowieczeństwo, lecz także przez komunię osób, którą mężczyzna i kobieta tworzą od samego początku. Człowiek staje się obrazem Bożym nie tyle w momencie samotności, ile w momencie komunii” .

Wszelkie relacje w rodzinie rozpoczynają się od relacji w małżeństwie. Zbyt często zapominamy, że rodzina to nie małżeństwo i odwrotnie. Czasami słyszy się, że jak mówimy o rodzinie, to mówimy o małżeństwie. Brzmi to tak, jakby ktoś twierdził, że jak mówimy o parafii, to mówimy o księdzu proboszczu. Tymczasem parafia to wiele osób: kapłani, wierni, pan kościelny, organista, prezes Akcji Katolickiej, ale także parafianin uzależniony od alkoholu, starsza samotna parafianka. Jest to jeden organizm, złożony z różnych członków i każdy realizuje inne zadania. Jeżeli chcemy w spojrzeniu na parafię odnieść się do księdza proboszcza lub do innej osoby, wówczas wyraźnie musimy to doprecyzować.
Co składa się na istotę małżeństwa?
1. Różnica płci. (Związki rodzinne mogą występować także w obrębie osób tej samej płci, małżeństwo nigdy).
2. Odłączenie od środowisk pierwotnych.
3. Zaistnienie jako nowa jakość, nowa rzeczywistość, „jedno ciało”.
4. Podniesienie tej relacji do rangi sakramentu, a więc obdarowanie szczególnymi predyspozycjami, umożliwiającymi skuteczniejszy rozwój dwojga ku doskonałości.
Zapoczątkowanie małżeństwa, jako nowej jakości, może być porównane do momentu poczęcia człowieka. Plemnik i komórka jajowa, funkcjonujące autonomicznie w konkretnych warunkach, po połączeniu się nie są już tym, czym były wcześniej, tworzą nową rzeczywistość. Podobnie małżeństwo – po udzieleniu sobie przez narzeczonych sakramentu małżeństwa i pobłogosławieniu przez kapłana – rozpoczyna się istnienie i rozwój nowego bytu: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19, 6). Rozpoczyna się rozwój owego „jednego ciała” także w kierunku rodziny, ale w chwili pojawienia się potomstwa małżeństwo nie przestaje istnieć, „nie zatraca się w rodzinie”. Dzieci, rodzina to nie są części owego „jednego ciała”, ale jego owoce! Jabłko nie jest drzewem, rozwija się od pączka i kwiatu, dojrzewa, odpada, ale jabłoń pozostaje jabłonią!
Bardzo istotna jest w tym kontekście zależność rodziny zbudowanej na małżeństwie, w stosunku do niego samego. Przypomniał o tym niedawno papież Benedykt XVI:

„Rodzina to instytucja pośrednicząca między jednostką a społeczeństwem i nic nie może jej całkowicie zastąpić. Jej podstawą jest przede wszystkim więź międzyosobowa pomiędzy mężem i żoną, oparta na uczuciu i wzajemnym zrozumieniu” .

Owa podstawa ma niekwestionowaną zależność warunkującą trwałość i jakość nadbudowy, czyli rodziny. W ostatnim okresie coraz więcej uwagi zwraca się na tę zależność.
Bardzo wiele treści można także zgłębiać z zakresu wpływu jakości małżeństwa na rozwój i funkcjonowanie dzieci. Zależność tę potwierdzają wnikliwe badania naukowe, prowadzone m.in. przez prof. Bradforda Wilcoxa, który udowadnia, że dzieci w rodzinach niepełnych znacznie częściej niż dzieci wychowywane przez obojgu rodziców, cierpią na depresję i podobne zaburzenia, stwarzają trudności wychowawcze, maja problemy w szkole, wchodzą w konflikty z prawem .
Nie można mieć wątpliwości, że głoszenie Dobrej Nowiny o małżeństwie staje się nadrzędnym zadaniem duszpasterskim na najbliższe lata. Jeżeli jesteśmy zaniepokojeni wzrastającą liczbą wolnych związków, wzrostem rozwodów, wzrostem urodzeń pozamałżeńskich, spadkiem liczby urodzeń, kwestiami etycznymi związanymi z różnego rodzaju eksperymentami „pseudomedycznymi”, zmierzającymi do powstawania życia bez środowiska naturalnego, jakim jest małżeństwo, skoncentrujmy się na wzmacnianiu jakości małżeństwa, na podnoszeniu świadomości jego wielkości, piękna, świętości i nierozerwalności. Dobra Nowina o małżeństwie to głoszenie tego, co o tej komunii mówi Słowo Boże, tego, co jest dorobkiem i dziedzictwem Tradycji Kościoła, objawieniem mądrości Boga i ludzi prowadzonych światłem Ducha Świętego. Mamy z czego czerpać i mamy co robić. Jednak początkiem tych działań musi być umiejętność odróżnienia małżeństwa od rodziny i usytuowanie tego sakramentalnego związku mężczyzny i kobiety na właściwym, nadrzędnym miejscu. Wszelkie działania duszpasterskie i zabiegi o dobro rodziny powinny rozpoczynać się od działań zmierzających do wzmocnienia fundamentu. Zadanie to jest bardzo odpowiedzialne, ale najwięcej do zrobienia mają sami małżonkowie:

„Małżonkowie chrześcijańscy! W waszej komunii życia i miłości, w waszym wzajemnym oddaniu oraz w wielkodusznym przyjmowaniu dzieci, bądźcie w Chrystusie światłem świata! Pan was prosi, abyście każdego dnia stawali się jak lampa, która nie pozostaje w ukryciu, ale postawiona jest «na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu» (Mt 5, 15). Bądźcie przede wszystkim «Dobrą Nowina dla trzeciego tysiąclecia», gorliwie żyjąc swoim powołaniem” .

SPIS TREŚCI

WSTĘP
I. MOTYWACJA
1. Jan Paweł II – największy autorytet
2. Dzieło sztuki
3. Misja

II. ISTOTA.
CZYM RÓŻNI SIĘ MAŁŻEŃSTWO OD RODZINY

III. MAŁŻEŃSTWO W ZAMYŚLE BOŻYM
1. Powołanie do miłości (Rdz 1, 27-28)
2. Małżeństwo
3. Rodzicielstwo
4. Inna droga (Mt 19, 10-12)
5. Wartość małżeństwa (Hbr 13,4)
6. Mistyka małżeństwa (Ef 5, 31-32)

IV. MAŁŻEŃSTWO W OCZACH NAUKI

V. RECEPTA
1. Hierarchia wartości
2. Hierarchia osób
3. Pokarm miłości małżeńskiej
4. Świętość łoża małżeńskiego
5. Fundament duchowy

VI. DUSZPASTERSTWO MA�ŻEŃSTW
1. Dlaczego duszpasterstwo małżeństw?
2. „Liga Mistrzów”

ZAKOŃCZENIE

BIBLIOGRAFIA




Miłość małżeńska może być piękna Guzewicz