Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Miłość do ostatniego wejrzenia, V. Rudan

27-01-2012, 22:37
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 11.50 zł     
Użytkownik maksimow07
numer aukcji: 2060272831
Miejscowość rychwał
Wyświetleń: 7   
Koniec: 26-01-2012 09:38:32

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 2005
Kondycja: bez śladów używania
Język: polski
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Miłość do ostatniego wejrzenia, V.Rudan

Drzewo Babel

W-wa 2005

239 s.

 

Małżeństwo. Mój mąż, moja żona. Pięknie brzmi, prawda? Większość kobiet marzy o ślubie, większość dziewczynek marzy o tym jednym dniu, kiedy w końcu będzie mogła poczuć się jak prawdziwa księżniczka, gdy w pięknej białej sukni stanie przed ołtarzem, a wszyscy wokół skupiać będą uwagę tylko na niej. Jeśli tak jak ja lubicie komedie romantyczne to dobrze wiecie jak większość z nich się kończy. Ślub lub zaręczyny, sceny przy których łza kręci się w oku, szczyt szczęścia, do którego prowadzą nas te pierwsze niewinne uśmiechy, spojrzenia, wzajemne pożądanie. Tyle, że jakoś mało kto mówi o tym co dzieje się po przekroczeniu tej magicznej granicy. Co dzieje się, gdy emocje związane ze ślubem opadają, gdy trzeba posprzątać, wyprać brudne gacie, ugotować obiad i przyzwyczaić się do tego, że oddech mężczyzny przy którym budzisz się codziennie rano wcale nie pachnie fiołkami, a on sam jakoś stracił formę i zamiast budzić pożądanie zaczyna budzić wstręt.

I o tym właśnie pisze Vedrana Rudan. W międyczasie wplatając w to jeszcze trudne dzieciństwo, w którym główną rolę gra tatuś znęcający się nad dzieckiem, mamusia mająca wszystko głęboko i babcia nie potrafiąca zbyt wiele zdziałać, choćby nawet chciała. Potem jest ta wielka miłość i próba usidlenia ideału, a skoro nie działa osobisty urok to już na pewno zadziałać musi nagłe odłożenie pigułek, tłumaczone zapomnieniem i ciąża, która powinna rodziców do siebie zbliżyć, a zdaje się oddala ich jeszcze bardziej. Tyle, że dziecko w drodze, więc ślub musi być. A potem? Potem jest już tylko gorzej. Mąż, który Cię nie podnieca, dziecko, którego mogłoby nie być, bo nie obchodzi Cię ani trochę. Wzajemne pretensje, poniżanie, bicie, zdrady, zupełna obojętność, a nawet nienawiść. Choć sama nie wiem co w tym przypadku jest gorsze. I jakoś ani małżeństwo ani mąż już nie brzmi tak pięknie. I choć w trakcie czytania chciałoby się powiedzieć: nie, stop, przecież to wszystko nieprawda, bo po ślubie dalej jest pięknie i różowo to gdzieś tam jakiś głosik cichutko mówi, że nie wszystko zawsze jest kolorowe i że są małżeństwa, które kończą się właśnie w ten sposób. I zostaje tylko nadzieja, że gdy już doczekam się tego dnia, jednego z najważniejszych, to będzie on równie udany jak ta reszta życia, która mi po nim zostanie.

Książka porusza naprawdę ważny problem i chciałabym, bardzo bym chciała, napisać, że jest świetna. Niestety, nie napiszę, bo styl Rudan zupełnie mi nie podszedł. Monolog narratorki momentami wydawał mi się jednym wielkim bełkotem, a wyzierające z każdej strony śmierdzące fiuty i cipy średnio zachęcały do dalszej lektury. Może to miało służyć wyrazistości, podkreśleniu tematu, ale mnie nie przekonało i wiem, że można było inaczej. I naprawdę mocno muszę się zastanowić, czy nadal chcę sięgnąć po Murzynów z Florencji.