Autentyzm - oczywiście, już na długo przed premierą zapowiadano, że Medal of Honor będzie stawiał właśnie na wiarygodność i przedstawienie faktycznego obrazu wojny w Afganistanie. W produkcji brali udział konsultanci z sił specjalnych i tak dalej. I nie był to tylko marketing, bo faktycznie to się czuje w grze, tę prawdziwość. Oglądając wydarzenia i biorąc w nich udział, nie czułem, że robię coś głupiego i niedorzecznego. Od zachowania żołnierzy przez radiową gadkę pełną żargonu aż do całego wojskowego tła Medal of Honor robi wrażenie gry wiernej realiom współczesnej wojny z partyzantką. Na ile jest wierna, nie wiem, bo przecież w Afganie nie byłem, zwłaszcza z siłami specjalnymi, ale jeśli jest inaczej niż tutaj pokazano, to trudno. Ja dałem się nabrać.
Nie ma nudy - miło mi przyznać, że twórcy Medal of Honor odrobili pracę domową i nauczyli się na przykładzie innych gier, takich jak Modern Warfare 2, że gnanie do przodu na złamanie karku przez bitych kilka godzin jest niewymownie nużące. Tutaj tempo zmienia się bez przerwy - są momenty szalenie dynamiczne, a zaraz po nich spokojniejsze, wręcz senne. Nudzić się nie można, zwłaszcza że co chwilę mamy różne urozmaicenia i przerwy w zwykłym bieganiu i strzelaniu. A to operujemy stacjonarnym cekaemem, a to działkiem, a to znowuż namierzamy cele albo grzejemy z potężnej snajperki według namiarów obserwatora. Jest nawet odskocznia w postaci misji, w której wcielamy się w operatora uzbrojenia śmigłowca szturmowego.
Fabuła - przyznam, że wciągnęła mnie opowiedziana przez autorów historyjka. Bałem się, że będzie propagandowa i proamerykańska, ale poza jednym dialogiem, w którym tubylec żali się na talibów, którzy nie pozwalają jego córce chodzić do szkoły, nie słychać tu prawie wcale łopotu gwiaździstego sztandaru. Jest za to żołnierska opowieść o... w zasadzie nie wiadomo o czym. Ani świata tu nie ratujemy, ani Osamy nie łapiemy, ot, wykonujemy rozkazy, nie wiedząc za bardzo dlaczego są właśnie takie, a nie inne. Jak to w wojsku. Bohaterów jest sporo, bo mamy tu dwie drużyny sił specjalnych plus jedną rangersów ze splatającymi się w bardzo sensowny i interesujący sposób wątkami. Zwłaszcza komandosi zostali bardzo fajnie zarysowani (choć nie przerysowani) i szybko zaczyna się z nimi odczuwać jakąś więź. Ogólnie operowanie emocjami nieźle twórcom Medal of Honor wychodzi i jest tutaj kilka scen, które faktycznie przyprawiają o szybsze bicie serca. Prawdopodobnie właśnie dzięki dobremu scenariuszowi z każdą minutą gra robi się coraz lepsza i bardziej wciągająca, aż do naprawdę niezłej i wzruszającej końcówki.
Landszafty - ogólnie oprawa graficzna nie jest porywająca. Poszczególne elementy prezentują się poprawnie tudzież znośnie, ale efekty nie porażają jakoś szczególnie i bez trudu mógłbym wymienić kilka ładniejszych gier akcji. Ale w jedną rzecz udało się autorom utrafić bez pudła - w krajobrazy. Niektóre piękne, niektóre po prostu prawdziwe, większość zaś po prostu robi wrażenie. Afganistan chyba rzeczywiście właśnie tak wygląda.