Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

MATTO GROSSO RIO DE JANEIRO POLOWANIA MYŚLIWSTWO

16-01-2012, 18:23
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Aktualna cena: 50 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 2041557204
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 18   
Koniec: 16-01-2012 19:42:04

Dodatkowe informacje:
Opis niedostępny...
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha



PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -
MATTO GROSSO
Z NOTATEK WYPYCHACZA PTAKÓW



PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W DOLNEJ CZĘŚCI AUKCJI (CZASAMI TRZEBA WYKAZAĆ SIĘ CIERPLIWOŚCIĄ W OCZEKIWANIU NA ICH DOGRANIE)

AUTOR -
WACŁAW KORABIEWICZ
OKŁADKĘ PROJEKTOWAŁ ROMAN CZARNY


WYDAWNICTWO, WYDANIE, NAKŁAD -
WYDAWNICTWO - WYDAWNICTWO „HORYZONT" KRAKÓW 1948
WYDANIE - 1
NAKŁAD - 5000 EGZ.

STAN KSIĄŻKI -
DOBRY JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM, PODPIS WŁASNOŚCIOWY, DEDYKACJA, EXLIBRIS) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).

RODZAJ OPRAWY -
ORYGINALNA, MIĘKKA

ILOŚĆ STRON, WYMIARY, WAGA -
ILOŚĆ STRON - 251 + TABLICE KREDOWE Z ILUSTRACJAMI
WYMIARY - 21,5 x 15 x 1,3 CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - 0,328 KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)

ILUSTRACJE, MAPY ITP. -
ZAWIERA


KOSZT WYSYŁKI -
8 ZŁ - KOSZT UNIWERSALNY, NIEZALEŻNY OD ILOŚCI I WAGI, DOTYCZY PRZESYŁKI PRIORYTETOWEJ NA TERENIE POLSKI.

ZGADZAM SIĘ WYSŁAĆ PRZEDMIOT ZA GRANICĘ, DOTYCZY TO JEDNAK TYLKO KSIĄŻEK WYDANYCH PO 1950 ROKU. KOSZT WYSYŁKI W TAKIM PRZYPADKU, USTALA SIĘ INDYWIDUALNIE WEDŁUG CENNIKA POCZTY POLSKIEJ I JEST ZALEŻNY OD WAGI PRZEDMIOTU. (PREFEROWANYM JĘZYKIEM KONTAKTU POZA OCZYWIŚCIE POLSKIM JEST ANGIELSKI, MOŻNA OCZYWIŚCIE PRÓBOWAĆ KONTAKTU W SWOIM JĘZYKU NATYWNYM.)

I AGREE to SEND ITEMS ABROAD, HOWEVER THIS APPLIES ONLY FOR BOOKS PUBLISHED AFTER 1950 (POLISH LAW REGULATIONS). The COST of DISPATCHING In SUCH CASE, IS ESTABLISH ACCORDING TO PRICE-LIST of POLISH POST OFFICE SEVERALLY And it IS DEPENDENT FROM WEIGHT of OBJECT. ( The PREFERRED LANGUAGE of CONTACT WITHOUT MENTIONING POLISH IS ENGLISH, BUT YOU CAN OBVIOUSLY TRY TO CONTACT ME IN YOUR NATIVE LANGUAGE.)


DODATKOWE INFORMACJE - PRZYPOMINAM O KOMBINACJI KLAWISZY CTRL+F (PRZYTRZYMAJ CTRL I JEDNOCZEŚNIE NACIŚNIJ F), PO NACIŚNIĘCIU KTÓREJ Z ŁATWOŚCIĄ ZNAJDZIESZ INTERESUJĄCE CIĘ SŁOWO O ILE TAKOWE WYSTĘPUJE W TEKŚCIE WYŚWIETLANEJ WŁAŚNIE STRONY.



SPIS TREŚCI LUB/I OPIS

MOTTO

Cywilizacją nazywa się taki stan społeczny człowieka, w którym wszystko, co dzikie, doznaje niemiłosiernego prześladowania, dopóki się nie ucywilizuje, to jest nie zmieni się na użyteczne dla ludzi.

ADOLF DYGASlNSKl



SPIS RZECZY

Rio de Janeiro.......... 5
Karnawał ........... 13
Dość już miasta.......... 20
Ucieczka od cywilizacji ...... 30
Stanisław Myśliwiec...... 41
W hamakach.......- 52
Starł.....v...... 71
Pierwszy chrzest ..."....... 77
W krokodylej zatoce......... 87
Już wypycham....... 97
Step płonie . . i . . . .... . . . 106
Krokodyl przeszkadza . . . , ... . . . 109
Fabrykacja bohaterów.....f . . . . 114
Widmo jaguara........... 119
Zły duch w potrzasku......... 124
Królewski sęp............ 127
Tadeusz mruczy.......... 132
Huragan........... 136
Myśliwiec odpłynqł . . ....... 140
Ryba woła ratunku......... 148
Sucuri i rają......... . . . 153
Śmierć arary........... 158
Jaszczury i jaja....... ... 171
Ucieczka....... ... 180
Biwakowe reminiscencje . . -...... 191
Pajqki . ......- . . 200
Deszcz z pogodnego nieba......, . 205
Nocna wyprawa....... . . . 2.14
Saracura . . . . . .^..... 222
Dionizy............ 227
Krokodyle i wampiry......... 231
Powrót............ 240
Epilog............. 248




RIO DE JANEIRO

W głębokiej a wqskiej zatoce Atlantyku leży poszarpana skałami dolina. Na niej, niby ogromna biała ośmiornica, rozpościera się, wplecione pomiędzy zbocza górskie, najpiękniejsze miasto świata: Rio de Janeiro.
Z każdego punktu widać tutaj albo rozległy lazur oceanu, albo zmierzwionq wełnę tropikalnych ggszczy pnących się ku skalistym szczytom. Te wiecznie zielone, miękkie od roślinności łańcuchy górskie, stanowig najbardziej charaktery-stycznq cechę Brazylii.
O ile zbliżajgc się statkiem do Afryki widzimy przeważnie równq linię żółtej gliny, tutaj - w Brazylii lqd wynurza się z oceanicznej toni asymetriq łagodnie zaokrgglonych, nakładajgcych się wzajemnie wysokich wzgórz, pokrytych aż po sam czubek puszystg wełng szmaragdowych odcieni. Rio de Janeiro wyłania się właśnie spomiędzy takich ggszczy, aby szeregiem półksiężycowatych plaż zstqpić w otchłań oceanu. Kilkunastopiętrowe drapacze chmur, rzucone refleksem zachodzqcego słońca na powierzchnię wody, łamiq się tu w kompleks jakiejś bajkowej dekoracji splqtanych ze sobq kwadratów i trójkqtów, poprzecinanych gdzieniegdzie plamami kqpielowych kostiumów.
Trzy główne, parokilometrowe plaże, najeżone bagnetami latarń łqczq średniowieczne mury pionierskich jeszcze fortów. Plaże te rozpostarły się szerokimi półkręgami niby ostrza ogromnych kos, nastawionych w obronie lqdu, przed atakiem morskiego przypływu.
Skrępowane w swoim rozwoju górami, powędrowało sobie miasło wzdłuż ich grzbietów i rozrosło się w ten sposób do nieprawdopodobnie kolosalnych rozmiarów. Bez auta trudno tutaj żyć. Z biura do domu jedzie się godzinę albo i dwie. Śródmieście służy wyłącznie do handlu. Elita społeczeństwa zamieszkuje owe długie, zamknięte z obu stron przełęcze, tylko hołota pnie się ku szczytom. Parą wzgórz, dzięki wcześnie zbudowanej tu kolei elektrycznej, zdobyło sobie wyjątkowo szlachetne prawo obywatelstwa, reszta zasługuje na pogardliwy ruch ramion. Tam lęgnq się najubożsi Murzyni stawiając domki z blaszanek od benzyny i innego śmiecia. Wzgórza te leżą przeważnie w środku najwytworniejszych dzielnic. Stąd taki kontrast, taka rozmaitość widoków. Oboje luksusowego drapacza chmur, tuż pod jego dachem, świecą w słońcu zbite deskami i obwinięte drutem szałasy z puszek od konserw. Najbardziej wymyślna architektura ostatnich czasów obok najskrajniejszej nędzy prymitywizmu. Wystarczy dziesięć minut wolnego spaceru, aby spod kryształowych lampionów mahoniowej windy trafić w otoczenie cuchnących murzyńskich kurników. Te dzielnice sq tak beznadziejnie brudne i opuszczone, że tylko żar brazylijskiego słońca potrafi zapobiec epidemiom i uratować ludność przed masową śmiercią. Słońce też wybiela tu cudownie bieliznę, dzielnice te bowiem utrzymują się przeważnie z prania. Dlatego miejsce klombów i trawników zajmują tu kolorowe szmaty porozwieszane i porozkładane gdzie się tylko da.
Żadne chyba miasto na świecie nie wrzeszczy tak klakso-fonami aut, motorami samochodów i klekotem zardzewiałych, rozpadających się już tramwajów, jak Rio de Janeiro. Istne piekło ruchu i zgiełku.
Ambicją bowiem każdego szofera jest trqbić jak najwięcej i jeździć po wariacku. Trudno znaleźć takiego mieszkańca, który by nie widział przynajmniej trzech nieszczęśliwych wypadków.
Architektura miasta, jako już rzekłem, ma ogromną skalę rozpiętości. Drapacze nieba, czyli tak zwane edificja godne
są pierwszej nagrody na konkursie świata. Północno-amery-kańska edukacja, przy południowym temperamencie dała Brazylii doskonałych inżynierów. Poza fym żelbetonowa konstrukcja dopiero tu, w tropikalnym upale, potrafiła znaleźć pełne zastosowanie filigranowych, fantastycznej rozpiętości łuków. Tu dopiero znalazła sobie właściwy wyraz. Tak pięknie rozwiązanych, marmurem krytych hallów i klatek schodowych nie spotkamy nigdzie w świecie. Ponadto Rio jest ojczyzną plecionych krat żelaznych na%kształt średniowiecza. Kraty w oknach, kraty w bramach i na płotach, pełno asymetrycznych wygibasów pozapinanych w orientalne arabeski. Bez wątpienia przyszło to niegdyś od Maurów, jak wiele innych cech miejscowego budownictwa.
Poza edificjami, których ilość mnoży się z dnia na dzień j gdzie mamy mieszkania z ...chłodzonym powietrzem, roz" budowuje się Rio swobodnie, bez najmniejsz)Łch hamulców.
Demokratyczna republika nie znosi przymusu. Kto chce wymalować sobie okna na pomarańczowo - ten maluje. Kto chce mieć płot fioletowy, ten go ma. Żaden policjant nie wchodzi tu nikomu w drogę. A że gust południowca nie zna reguł, więc kakofonia barw i form prywatnych willi jest więcej niż okropna. Zdarzają się prócz tego wybryki indywidualne w rodzaju słynnego ^Pałacu Wdowy^. Oto pewnej niewieście przyśnił się którejś nocy rodzony mąż - nieboszczyk. Biedaczysko jęczał przeraźliwie, jako że wszystkie J)lucyperyK piekła znęcały się nad nim srodze. Wołał o pomoc, błagał wierną swoją małżonkę o natychmiastowe wystawienie iakiego domu, który by odtworzył dokładnie grozę piekła, gdy się to stanie, dusza jego bt,Jzie wyzwolona. Dobra kobieta miała więcej pieniędzy niż oleju w głowie, przeto bez frudu pokonała opór zdumionych architektów. Jako wynik snu i pieniędzy wyrosło przy chodniku jednej z najwytworniejszych dzielnic miasta monstrum, jakiego świat nie widział, natomiast widział je biedny małżonek w piekle. Pełno tam rzeźb alegorycznych, bezforemnych
a straszliwych, pełno gzymsów i niedokończonych wieżyczek, występów i fantastycznych zagibasów.
Co kraj to obyczaj, a więc i w Rio swoistych obyczajów nie braknie. Na przykład w tramwajach biletów nie dają. Pono przyczynę tego jest nadmierna wrażliwość Brazylia-nina, który nie mógł znieść kwitowania płaconych przez siebie pieniędzy. W rezultacie licznych a burzliwych protestów bilety zniesiono. Zamiast nich konduktor odbierajqc gotówkę pociqga za sznur licznika i ten wydzwania odpowiednią cyfrę. Oczywiście, dla uproszczenia tej roboty, konduktor wydzwania hurtowo. Nieszczęśliwy jest ten pasażer, co usiadł pod takim dzwoniącym zegarem. Jak odbywa się kontrola czynności konduktora, tego żaden z tubylców wytłumaczyć nie potrafi.
W autobusach sprawa ma się trochę inaczej. Tu wsiadający pasażer otrzymuje z rak szofera ebonitowy krążek, którego kolor odpowiada jednemu z odcinków jazdy. Przy wysiadaniu krążek fen oddaje się z powrotem szoferowi, wrzucając jednocześnie do skarbonki pieniądze. Ta dość skomplikowana czynność gimnastykuje znakomicie umysł. W Brazylii nie wolno być roztrzepanym. Zanim się Europejczyk przyzwyczai, wysiada zazwyczaj zamyślony z gotówką w kieszeni, a ebonitowym krążkiem w ręku. Dopiero gdzieś na trzecim skręcie ulicy łapie go zasapany szofer w pół, błagając o zwrot należności. Poza tym obliczanie kursów autobusowych jest fenomenalnie ciekawe. Oto jadąc, dajmy na to z punktu A do B, możemy zapłacić trzykrotnie mniej, aniżeli wracając tą samą drogą z punktu B do A, Zależy to od numeru autobusu. Tak więc stały mieszkaniec Rio może żyć łaniej od naiwnego turysty.
Za dnia mało się widuje kobiet. Zjawiają się one dopiero około godziny piątej po południu. Wychodzą już wtedy na 1 ulice miasta stuprocentowo sgotowe^, czyli wymalowane i wygładzone jak lalki, doskonale obliczone w każdym geście i każdym grymasie. Idą krokiem statecznej gracji. Bez myśli i bez wyrazu., Bez szczerości i bezpośredniości: ma-
nekiny mody. Wbrew wszelkiej logice. Wbrew .słońcu i upałowi. Wbrew zresztą opinii, jaką się o nich wysłuchuje na każdym niemal rogu, sq sztywne, bezduszne i zda się zupełnie nieczułe na płeć męską. Prócz własnego wyglądu i... wystaw sklepowych nie interesuje ich nic zgoła. Nie ma tu koleżeńskiego uśmiechu Angielek, gorącego spojrzenia Francuzek, ani udanej żenady Polek. Patrząc na piękną twarz Brazylianki, niby na kolorową reklamę pachnącego mydła, mimo woli szuka się pod jej brodą jakowegoś sznurka, za którego pociągnięciem otworzą się wreszcie umalowane wargi do żywszego uśmiechu. Niezmiernie łatwa za parawanem kobieta brazylijska, podczas ulicznego spaceru stanowi uosobienie cnoty. Jest to wyraźny wpływ hiszpańsko-portugalskiego katolicyzmu.
W towarzyskim życiu Rio mamy, dużo uproszczeń. Na przykład nie są tu wcale potrzebne dzwonki domowe. Wszakże znacznie jest łatwiej i przyjemniej stanąć przed drzwiami lub oknem i póły klaskać w dłonie, aż zbudzony gospodarz odezwie się. Takie postępowanie ma tę dodatnią stronę, że po kilku już klaśnięciach we wszystkich okolicznych drzwiach i oknach zjawiają się próżniaczo uśmiechnięte twarze i z pustej ciekawości zaczynają wypytywać, skąd przychodzisz i do kogo, wiele masz lat i co jadłeś na ostatnim obiedzie. Po paru wizytach w różnych dzielnicach miasta ma się już obszerne znajomości. Idąc chodnikiem kłaniasz się na wszystkie strony licznym ^serdecznymi przyjaciołom.
Chcąc wynająć pokój można dać ogłoszenie w miejscowym ^Kurierze Warszawskim^ zwanym tutaj: ^Jornal do Bra-sik. Ale ogłoszenie kosztuje. Istnieje inna lepsza i bezpłatna droga.- Oto trzeba iść chodnikiem z głową zadartą, pilnie zważając, co się dzieje w górze. Tam, na sznurkach wywieszonych z okien, fruwają najprzeróżniejsze śmiecie: pudełka od papierosów, kawałki patyków, szmatki od podłogi, słowem-co kto ma. W ten sposób gospodarz miesz-
...



Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.


ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT


NIE ODWOŁUJĘ OFERT, PROSZĘ POWAŻNIE PODCHODZIĆ DO LICYTACJI