STAN IDEALNY
Płyta tak niezwykła, że jej opis zacznę od garści rzeczowych informacji. Mamy tu aż 58 utworów zarejestrowanych przez duet, którego instrumentarium stanowi niezliczona ilość przedmiotów, z których jedynie niewielką cześć stanowią "normalne" instrumenty, zaś reszta to przeróżne sprzęty domowe, zabawki, śmieci czy wreszcie tajemnicze obiekty własnej konstrukcji. Płyta to naprawdę wyjątkowa, ponieważ przy takim doborze środków stworzenie czegokolwiek, co może zainteresować kogoś więcej niż tylko twórcę, wymaga ogromnej dyscypliny. Trzeba przyznać, że Bergmark i Klapper udowodnili, iż jest to jednak możliwe, a efekt może być wręcz oszałamiający. Jak można się domyślić, akcja toczy się tu w zawrotnym tempie. Słuchacz jest wręcz bombardowany dźwiękami, z których każdy wydaje się nowy i niezwykły, a ich pochodzenia możemy się jedynie domyślać. Podział na utwory jest raczej umowny, ponieważ nie sposób usłyszeć przerw pomiędzy kolejnymi odsłonami. Co więcej, artyści zachęcają do słuchania ich w dowolnej kolejności, co w praktyce oznacza zupełnie nowe doświadczenie przy każdym odbiorze. Dźwięki są tak dziwne i jest ich tak wiele, że trudno mi znaleźć porównanie, które mogłoby w jakikolwiek sposób przybliżyć tę muzykę. Może szalona kreskówka bez obrazu? A może mozaika stworzona z chaotycznie rozrzuconych strzępków odgłosów naszej cywilizacji? A może skakanie po setkach kanałów telewizyjnych z zamkniętymi oczami? Właściwie wszystko to, i dużo więcej. Najważniejsze jednak, że można tej płyty słuchać z przyjemnością, co mnie samego, szczerze mówiąc, dziwi. Więcej nawet - słuchanie jej to fascynująca przygoda. Nie potrafię tego wytłumaczyć, bo sam byłem do niej uprzedzony zanim jej posłuchałem. Duet wystąpił na festiwalu Musica Genera w 2003 roku i koncert był fantastyczny, kiedy jednak dowiedziałem się, że ma się ukazać płyta, myślałem sobie: nie, to się nie sprawdzi, to trzeba widzieć". Myliłem się, warto sięgnąć po tę niezwykłą muzykę, jednak ostrzegam - jest to spore wyzwanie, choćby ze względu na intensywność i gęstość tego materiału. Na koniec muszę wspomnieć o tym, co moim zdaniem jest jednym z najważniejszych jej elementów, co sprawia, że słucha się jej dobrze, a co jest w muzyce improwizowanej spotykane niezwykle rzadko. Chodzi mi o ogromne poczucie humoru, ewidentne podczas koncertu, obecne również na płycie. Nieraz słuchając jej można wybuchnąć serdecznym śmiechem!