Signor Farfalla - tak właśnie mnie nazywa. Podobnie jak inni moi sąsiedzi. Luigi - właściciel baru przy Piazza di S. Teresa. Alfonso z warsztatu samochodowego. Piękna Clara. Księgarz Galeazzo. Ojciec Benedetto. Nie znają mojego prawdziwego nazwiska, mówią więc o mnie "Pan Motyl". Lubię to.
Dlaczego Pan Motyl? To proste. Maluję motyle. Wszyscy myślą, że tak zarabiam na życie, malowaniem motylich portretów. Ta przykrywka sprawdza się najlepiej…
Spaceruje wśród spalonych słońcem wzgórz, smakuje piękno krajobrazów i maluje. W samotni swojego mieszkania w cichym miasteczku, wśród książek i obrazów, słucha Bacha i podziwia z tarasu widok doliny.
Włochy są romansem. Wino jest dobre, słońce gorące, ludzie akceptują swoją przeszłość. Kobiety są delikatnymi, powolnymi kochankami, a mężczyźni cieszą się dobrym życiem. Nie ma biedoty duszy, każdy jest bogaty duchem. Jak dla mnie, nie ma lepszego kraju. Całkiem prawdopodobne, że mógłbym tu zostać na zawsze…
Rozmyśla o życiu i śmierci, o historii i śladach, jakie na niej odciskamy. Przy lampce armaniaku dzieli się z ojcem Benedetto refleksjami o Bogu i przeznaczeniu.
I Bóg czy też przeznaczenie po raz pierwszy odkrywa przed nim miłość. Lecz nawet kobieta, którą kocha, nie wie, kim jest mężczyzna, który ma nadzieję, że wreszcie przestanie oglądać się przez ramię. Niezwykle skryty dżentelmen, którego zwierzenia odsłaniają jego prawdziwą twarz…
Nie obawiam się śmierci ani umierania. Śmierć jest dla mnie niczym. Dopóki się żyje, jej nie ma. Niezbyt przejmuję się śmiercią, bo niezbyt przejmuję się tym, że tworzę ją dla innych. Jestem gońcem śmierci. Jestem tym, co doręcza telegram śmierci, ten, którym ona przysyła swój pocałunek…
Kim więc jest pan Motyl? I dlaczego musi się ukrywać?