Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

MARJA MARIA MALCZESKI DRZEWORYTY ZALESKI 1867

16-01-2012, 18:21
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Aktualna cena: 50 zł     
Użytkownik inkastelacja
numer aukcji: 2041557251
Miejscowość Kraków
Wyświetleń: 10   
Koniec: 16-01-2012 19:45:02

Dodatkowe informacje:
Opis niedostępny...
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha



PEŁNY TYTUŁ KSIĄŻKI -




PONIŻEJ ZNAJDZIESZ MINIATURY ZDJĘĆ ZNAJDUJĄCYCH SIĘ W DOLNEJ CZĘŚCI AUKCJI (CZASAMI TRZEBA WYKAZAĆ SIĘ CIERPLIWOŚCIĄ W OCZEKIWANIU NA ICH DOGRANIE)


AUTOR -


WYDAWNICTWO, WYDANIE, NAKŁAD -
WYDAWNICTWO -
WYDANIE -
NAKŁAD - EGZ.

STAN KSIĄŻKI -
JAK NA WIEK (ZGODNY Z ZAŁĄCZONYM MATERIAŁEM ZDJĘCIOWYM) (wszystkie zdjęcia na aukcji przedstawiają sprzedawany przedmiot).

RODZAJ OPRAWY -


ILOŚĆ STRON, WYMIARY, WAGA -
ILOŚĆ STRON -
WYMIARY - x x CM (WYSOKOŚĆ x SZEROKOŚĆ x GRUBOŚĆ W CENTYMETRACH)
WAGA - KG (WAGA BEZ OPAKOWANIA)

ILUSTRACJE, MAPY ITP. -



KOSZT WYSYŁKI -
8 ZŁ - KOSZT UNIWERSALNY, NIEZALEŻNY OD ILOŚCI I WAGI, DOTYCZY PRZESYŁKI PRIORYTETOWEJ NA TERENIE POLSKI.

ZGADZAM SIĘ WYSŁAĆ PRZEDMIOT ZA GRANICĘ. KOSZT WYSYŁKI W TAKIM PRZYPADKU, USTALA SIĘ INDYWIDUALNIE WEDŁUG CENNIKA POCZTY POLSKIEJ I JEST ZALEŻNY OD WAGI PRZEDMIOTU. (PREFEROWANYM JĘZYKIEM KONTAKTU POZA OCZYWIŚCIE POLSKIM JEST ANGIELSKI, MOŻNA OCZYWIŚCIE PRÓBOWAĆ KONTAKTU W SWOIM JĘZYKU NATYWNYM.)

I AGREE to SEND ITEMS ABROAD. The COST of DISPATCHING In SUCH CASE, IS ESTABLISH ACCORDING TO PRICE-LIST of POLISH POST OFFICE SEVERALLY And it IS DEPENDENT FROM WEIGHT of OBJECT. ( The PREFERRED LANGUAGE of CONTACT WITHOUT MENTIONING POLISH IS ENGLISH, BUT YOU CAN OBVIOUSLY TRY TO CONTACT ME IN YOUR NATIVE LANGUAGE.)


DODATKOWE INFORMACJE - W PRZYPADKU UŻYWANIA PRZEGLĄDARKI FIREFOX MOŻE WYSTĄPIĆ BŁĄD W POSTACI BRAKU CZĘŚCI TEKSTU LUB ZDJĘĆ, NIESTETY NARAZIE JEDYNYM ROZWIĄZANIEM JAKIE MOGĘ ZAPROPONOWAĆ TO UŻYCIE INTERNET EXPLORERA LUB WYSZUKIWARKI "OPERA", Z GÓRY PRZEPRASZAM ZA NIEDOGODNOŚCI.
PRZY OKAZJI PRZYPOMINAM O KOMBINACJI KLAWISZY CTRL+F (PRZYTRZYMAJ CTRL I JEDNOCZEŚNIE NACIŚNIJ F), PO NACIŚNIĘCIU KTÓREJ Z ŁATWOŚCIĄ ZNAJDZIESZ INTERESUJĄCE CIĘ SŁOWO O ILE TAKOWE WYSTĘPUJE W TEKŚCIE WYŚWIETLANEJ WŁAŚNIE STRONY.



SPIS TREŚCI LUB/I OPIS -

CZ DWUNASTU MIEDZIORYTAMI I PIĘCIU DRZEWORYTAMI KOMPOZYCTI ZALESKIEGO
NAKŁADEM KSIĘGARNI JANA KONSTANTEGO ŹUPANSKIEGO.
1867.

Poemat „Marya" oddrukowany został wedle pierwszej edycyi, pod okiem Antoniego Malcze-skiego roku 1825. w Warszawie wyszłej.
Wydawca.





DO JAŚNIE WIELMOŻNEGO
JULIANA NIEMCEWICZA.

Dawno już niedoznana pociecha ożywia serce moje w chwili, w której mi wolno, przypisując JWWPanu tę powieść, publicznie wyrazić uwielbienie dla Jego charakteru, i Uj niezmordowanej życiem świetnej wyobraźni a pełnej wdzięków erudycyi jakich nie przestajecie używać na wzbogacenie literatury polskiej w coraz nowe i tak szacowne dzieła. Nie dziw, że mnie to bardzo pochlebia, iż mi pozwalacie ozdobić karty moje Waszim imieniem; kiedy dusza każdego rodaka lubi się karmić słodyczą Waszego pióra, i nie-tylko mój umysł rad się przegląda w biegu czystym i użytecznym Waszego życia: więcej powiem — i nikt mnie o przesadę nie oskarży — imię Wasze jest dla młodych Polaków noszonym przy sercu zabytkiem, bośmy się o Waszej sławie jeszcze od naszych ojców dowiedzieli, a Wy czarownym sposobem przypominacie się ciągle naszej wdzięczności. Nie znajdziecie w moich wierszach tego powabu, który siuoim nadawać umiecie; tęskne i jednostajne jak nasze pola i jak mój umysł, ciemną tylko farbą zakreślą Warn niewykończone obrazy: ale jeźli ten hołd słaby oddany Waszej zasłudze wznieci w Was jakie mile uczucie, już ja wtedy hojnie zapłacony będę za moje posępne malowidło kiedy się choć na chwilę zastanowicie, jak to ziomkowie wysoko cenić umieją Wasze przymioty i prace. Jaśnie Wielmożnego WPana
najniższy sługa

Malczeski.





Powieść ta osnuta jest na rzeczywisteni zdarzeniu zaszłem około r. 1771. między familią Jakóba Komorowskiego kasztelana santockiego, a Franciszka Salezego Potockiego, wojewody kijowskiego, którego syn Stanisław Potocki, starosta bełzki, pomimo woli ojca pojął był za żonę córkę rzeczonego Komorowskiego. Dumny wojewoda kazał swą synowę uwieść a w drodze ją utopiono.






POWIEŚĆ UKRAIŃSKA
Wszystko się dziwnie plecie
JS"a. tym. tiz biednym świecie:
.A. łttooy chciał rozumem wszystkiego dochodzie,
I zginie, a nie będzie umiał w to ugodzić.

Jan Kochanowski.





ty na szybkim koniu gdzie pędzisz kozacze? Czyś zaoczył zająca, co na stepie skacze? Czy rozigrawszy myśli, chcesz użyć swobody, I z wiatrem ukraińskim puścić się w zawody? Lub może do swej lubej, co czeka śród niwy, Nucąc żałosną dumkę lecisz niecierpliwy? Bo i czapkęś nasunął, i rozpuścił wodze, A długi tuman kurzu ciągnie się po drodze: Zapał jakiś rozżarza twojej twarzy śniadość, I jak światełko w polu błyszczy na jej radość: Gdy koń, co jak ty, dziki, lecz posłuszny żyje, Porze szumiący wicher wyciągnąwszy szyję.
Umykaj Czarnomorcu! z swą mażą skrzypiącą — Bo ci synowie stepu twoją sól roztrącą. A ty czarna ptaszyno, co każdego witasz, I krążysz, i zaglądasz, i o coś się pytasz, Spiesz się swą tajemnicę odkryć kozakowi — Nim skończysz twoje koło, oni ujść gotowi.
Pędzą — a śród promieni zniżonego słońca, Podobni do jakiego od niebianów gońca. — I długo, i daleko słychać kopyt brzmienie; Bo na obszernych polach rozległe milczenie; Ani wesołej szlachty ni rycerstwa głosy, Tylko wiatr szumi smutnie uginając kłosy, Tylko z mogił westchnienia, i tych jęk z pod trawy, Co śpią na zwiędłych wieńcach swojej starej sławy. Dzika muzyka — Dziksze jeszcze do niej słowa, Które duch dawnej Polski potomności chowa — A gdy cały ich zaszczyt krzaczek polnej róży, Ach! czyjeż serce, czyje, w żalu się nie nuży?
ni.Minął już kozak bezdnię i głębokie jary, Gdzie się lubią ukrywać wilki i Tatary; Przyleciał do figury (co jej wzgórek znany, Bo pod nią już od dawna upiór pochowany), Uchylił przed nią czapkę, żegnał się trzy razy, I jak wiatr świsnął stepem z pilnemi rozkazy. I koń rześki, żadnym się urokiem nie miesza,
Tylko parsknął i wierzgnął i dalej pospiesza.
Ciemny Boh po granitach srebrne szarfy snuje,
A śmiały wierny kozak myśl pana zgaduje —
Szumi młyn na odnodze, i wróg w łozie szumi,
A żwawy wierny konik kozaka rozumie —
I przez kwieciste łąki, przez ostre bodiaki,
Lżej się nie przesuwają pierzchliwe sumaki;
I jak strzała schylony na wysokiej kuli,
Czai się zwinny kozak, do konia się tuli;
I przez puste bezdroża król pustyni rusza —
A step — koń — kozak — ciemność — jedna dzika dusza.
O! któż mu tam przynajmniej pohulać zabroni?
Zginął — w rodzinnym stepie nikt go nie dogoni.
Ruszaj, ruszaj kozacze — pośpiech nakazany; W starym wyniosłym zamku nie małe odmiany; Pan wojewoda z synem od dawna w rozprawie, Długo teraz rozmawiał, — i bardzo łaskawie; A jednak — żywe były urazy i zwady, Zatruta serc pociecha, zniszczone układy, I łzy czułej rozpaczy i pychy zapału Płynęły — często — gorzko — ale bez podziału. Już inaczej w tym zamku — znikły niesmak, żałość, Jaśnieje przepych pański, naddziadów wspaniałość; Już śród licznego dworzan i służby orszaku, Grona paziów, rycerzy domowego znaku, "W okazałe komnaty, długo niewidziany, Zeszedł pan Wojewoda bogato przybrany; A gdy każdy to szczęście usiłował głosić —
Zdawał się więcej synem niż chlubą unosić. W spokojnych jego rysach trudno poznać znamię Głębokich wewnątrz uczuć; tylko dzielne ramię — Świetna mowa, dla ludzi - imię znakomite — Co w sobie, to na zawsze dla wszystkich ukryte: Lecz teraz, czy z potrzeby, czy w nagłem wzruszeniu, W pieszczotach dawał ulgę długiemu cierpieniu; I gdy w cichości z synem sprawę jakąś waży, Widocznie — uśmiech igrał na poważnej twarzy; A w oczach się mignęła szybka dzika radość, Jak kiedy długim chęciom już się staje zadość, Jak gdy w trudzącym biegu i myśli ucisku Spocznie kto już na chwilę — choćby na mrowisku. Spocznie? — oh! może tylko czoło pałające Położy, gdzie go żądeł czekają tysiące.
Do późnej nocy w zamku zgiełk i tentent trwały; Do późnej nocy trąby i wiwaty grzmiały; Dawny wrócił obyczaj, wspaniała ochota, Długie się stoły śklniły od srebra i złota; I loch pański jak serce zdawał się otwarty — A stary węgrzyn płodził nie bez duszy żarty; I godząc huczne tony z wesołym hałasem, Muzyka z swą melodyą przebiła sie czasem. Do późnej nocy twarze — ostre — malowane — Przodków w długim szeregu zebranych na ścianę, Zdały się iskrzyć nieraz martwemi oczami, I śmiać się do pijących — i ruszać wąsami.
...




Przedruk techniką fotooffsetową wykonany w Drukarni im. Rewolucji Październikowej
z egzemplarza udostępnionego
przez Bibliotekę Narodową w Warszawie
Wydano w nakładzie 2000 egzemplarzy numerowanych
na zamówienie Zjednoczenia Księgarstwa
Wydawnictwa Artystyczne i Filmowe Warszawa 1982



Możesz dodać mnie do swojej listy ulubionych sprzedawców. Możesz to zrobić klikając na ikonkę umieszczoną poniżej. Nie zapomnij włączyć opcji subskrypcji, a na bieżąco będziesz informowany o wystawianych przeze mnie nowych przedmiotach.


ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG CZASU ZAKOŃCZENIA

ZOBACZ INNE WYSTAWIANE PRZEZE MNIE PRZEDMIOTY WEDŁUG ILOŚCI OFERT


NIE ODWOŁUJĘ OFERT, PROSZĘ POWAŻNIE PODCHODZIĆ DO LICYTACJI