|
Marek Dyjak
Polizany przez Boga Bartosiak Arkadiusz, Klinke Łukasz
Wydawnictwo: Agora
ISBN:
978-83-[zasłonięte]811-8-9 Format: 14.0x22.0cm Liczba
stron: 264 Oprawa: Twarda Wydanie: 2014
r. Marek Dyjak, kultowa postać
polskiej piosenki, w rozmowie ze słynnymi „wywiadowcami”:
Arkadiuszem Bartosiakiem i Łukaszem Klinke. Szczera do bólu
opowieść o życiu i śmierci, wzlotach i upadkach, miłości i
stracie…
Autorzy o książce: Marek Dyjak
to arsenał amunicji. Zadając kolejne pytania, otwierające
szczelnie pozamykane skrzynie ze wspomnieniami, nigdy nie
wiedzieliśmy na co trafimy, ale zawsze mieliśmy pewność, że
będzie wybuchowo. Wszyscy myślą, że Dyjak to świetny
wokalista, rasowy pijak i niedoszły samobójca. My staraliśmy
się odnaleźć prawdziwą naturę Marka, tę mniej znaną i
oczywistą. Wrażliwego człowieka skrytego pod maską
prostolinijności, pogodnego faceta w przebraniu depresyjnego
mruka i radykalnego komentatora rzeczywistości, którego
metafor nie przebiją najwięksi poeci. Mamy nadzieję, że
czytając tę książkę, zbliżą się Państwo do prawdziwego Marka.
Fragmenty z książki: Byłem
facetem, który żył prawie jak bezdomny. Ekskluzywnym
alkoholikiem uprawiającym muzykę. Mieszkałem w ciemnych
dzielnicach. Na Jeżycach w Poznaniu, na Pradze w Warszawie,
przy Grodzkiej w Lublinie, zanim zrobiła się tam „Starówka”. W
przeróżnych miejscach, w których działy się przeróżne rzeczy.
Bardzo mocne rzeczy. Wszystkie mam opisywać? To były tanie
chwyty. A to nie ma być tania książka
Wiecie jaka jest najgorsza rzecz,
która może się przytrafić alkoholikowi? Łzy ze szczęścia. Bo
często szczęśliwa sytuacja kończy się nawrotem i piciem.
Niebezpieczne jest szczęście i nieszczęście. Łzy radości bolą
tak samo jak łzy smutku.
Zdarzyło mi się pobić ojca.
Bardzo poważnie. Wylądował w szpitalu. Mniejsza z tym, czy
słusznie czy niesłusznie. Nie ma sytuacji, które pozwalają
zabić ojca. Takich rzeczy się po prostu nie robi... Pobicie
taty przeżyłem strasznie. Wygranie tej przegranej sytuacji
powoduje, ze nigdy, przenigdy sobie z nią nie poradzę. W wieku
dwudziestu pięciu lat miałem już jakąś masę. A ojciec przegrał
dlatego, że w najszczerszych myślach nie spodziewał się, ze
taki gówniarz może wyskoczyć. Straszna sytuacja. Przecież w
jego życiu musiały być też dobre uczynki. Ja jednak całą
świętość umiejscowiłem w matce. Powinienem był podzielić ją
trochę sprawiedliwiej.

|