Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

MAREK CHLEBUŚ - O NATURZE WŁADZ ryciny Cesare Ripa

20-01-2014, 19:42
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Użytkownik hussars
numer aukcji: 3871658455
Miejscowość Warszawa
Wyświetleń: 4   
Koniec: 20-01-2014 01:12:08

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
Okładka: miękka
Rok wydania (xxxx): 2004
Kondycja: bez śladów używania
Język: polski
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

SZYBKA WYSYŁKA - W 24 GODZINY OD REALIZACJI PRZELEWU
Zakupione książki wysyłam
od poniedziałku do piątku;
w ciągu jednego dnia od daty
realizacji przelewu. Koszt
wysyłki poleconej - od 9,00 zł
W przypadku wyboru przesyłki
za pobraniem (zapł. u listonosza)
proszę o krótką informację
po dokonaniu zakupu.
W przypadku przesyłki poleconej, proszę o wpłatę poprzez PAY albo przelewem tradycyjnym na konto:

Akademickie

Inkubatory Przedsiębiorczości

ul. Piękna 68; 00-672 Warszawa

45 1140 [zasłonięte] 1[zasłonięte]0100058 [zasłonięte] 530089

Do każdego zakupionego przedmiotu dołączam paragon lub na życzenie fakturę vat (na pełną kwotę przelewu – razem z kosztami wysyłki)

W przypadku jakichkolwiek pytań, jestem do dyspozycji pod nr tel.:
505-[zasłonięte]-099;
[zasłonięte]@czarnowski.onmicrosoft.com
Odbiór osobisty w Warszawie
możliwy jest po wcześniejszym
potwierdzeniu mailowym
  lub telefonicznym - najczęściej już w dniu licytacji!
Odbiór osobisty jest możliwy
w śródmieściu Warszawy.
 Na pracę poniższą składa się kilkanaście tysięcy słów, z czego kilkaset, czyli parę procent, stanowią różne deklinacje słowa „władza”. Mimo to mam wrażenie, że nie wszystko o władzy powiedziałem, co byłoby trzeba, ale jakoś teraz nie umiem nic dodać. Abbé Siél s twierdzi, że „zdrowa nauka polityczna to nauka o tym, co być powinno, nie zaś o tym, co jest”. Może i ma rację. Moja praca nie byłaby zatem zdrową nauką polityczną, lecz najwyżej jakimś do niej wstępem. Bo jest o tym, jak się rzeczy mają – mimo konstytucji, mimo socjologii i politologii. Jakie być powinny – napiszą godniejsi, a jeżeli nie napiszą, może i sam wrócę do tematu za ileś tam lat.
 
MAREK CHLEBUŚ
O NATURZE WŁADZ
    
Wydanie: Agencja Wydawnicza AKCES WARSZAWA 2004
Liczba stron: 92
   
  KO NATURZE WŁADZ - FRAGMENTY KSIĄŻKI
 
WSTĘP
  
Na pracę poniższą składa się kilkanaście tysięcy słów, z czego kilkaset, czyli parę procent, stanowią różne deklinacje słowa „władza”. Mimo to mam wrażenie, że nie wszystko o władzy powiedziałem, co byłoby trzeba, ale jakoś teraz nie umiem nic dodać. Abbé Siélès twierdzi, że „zdrowa nauka polityczna to nauka o tym, co być powinno, nie zaś o tym, co jest”. Może i ma rację. Moja praca nie byłaby zatem zdrową nauką polityczną, lecz najwyżej jakimś do niej wstępem. Bo jest o tym, jak się rzeczy mają – mimo konstytucji, mimo socjologii i politologii. Jakie być powinny – napiszą godniejsi, a jeżeli nie napiszą, może i sam wrócę do tematu za ileś tam lat.

Władza to zależność jednych od drugich. Prawie wszystkie stosunki społeczne można rozpatrywać w kategoriach tak rozumianej władzy. Ktoś czegoś chce, ktoś inny to robi – ot, i władza; nic nadzwyczajnego. Wokół spraw władzy narosło wiele kulturowych usprawiedliwień: boskość, tradycja, wola ludu – to tylko niektóre z nich. Ale tak naprawdę władza wynika z instynktów, skoro napotykamy ją nawet u niższych zwierząt. I tak ją tutaj traktuję. Nie oskarżam, nie zachwalam, tylko staram się opisać nieomal zoologicznie.

Państwo oraz społeczeństwo oświeceniowe z jego rozumieniem obywatelstwa i demokracji, z wzajemnym ograniczaniem się trójdzielnych władz – to już mocno zużyta formuła, która przestaje właściwie regulować czy nawet nazywać rzeczy. Świat szybkiego transportu, natychmiastowej łączności, mediów elektronicznych, wirtualnych finansów, społeczeństwa konsumenckiego, państwa dobrobytu – bardzo jest różny od świata sprzed przeszło dwustu lat; i choć ludzie zawsze pozostają ludźmi, jednak wiele się zmieniło w obszarze życia społecznego, kultury czy gospodarki.

Różne epoki schyłkowe są jakoś podobne do siebie: stary porządek już nie działa lub działa wadliwie, nowego jeszcze nie ma, teoria odbiega od rzeczywistości, a rzeczywistość od norm. Profesorowie stają się naiwni, moraliści nawiedzeni, prawa nieżyciowe; za to szczególnie głośno i pysznie rozbrzmiewa głos różnych szumowin, wysoko jest nagradzany bezwstyd, a brak zasad staje się nagle naczelną cnotą. Starałem się, aby ton mojej pracy nie był nadmiernie posępny czy surowy w ocenach, ale nie wiem, czy to się powiodło; zresztą trudno w całkiem jasnych barwach odmalować zmrok.

Próbuję nie stawiać zbyt wyraźnych prognoz. Wiem, że ludzkość upada, od kiedy istnieje, a przynajmniej od czasu, gdy ktokolwiek zaczął spisywać prognozy. Rozum jest z natury swej pesymistyczny. Józef Szwejk mawiał jednak: „jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było”, domyślam się przeto, że i w przyszłości też jakoś tam będzie. Tyle tylko, że im więcej z tego rozumiemy, to tym lepiej dla nas. Tak mi się przynajmniej wydaje.

 

ISTOTA WŁADZY

 

Niniejszym Rada uchwala, że zostanie zbudowane nowe więzienie.

Uchwala się, że do budowy nowego więzienia użyje się materiału z rozbiórki starego więzienia.

Uchwala się, że dopóki nie zostanie ukończona budowa nowego więzienia, będzie się korzystać ze starego więzienia.

Uchwała Rady Miasta Canton w Stanie Missisipi

 

Definicja władzy

 

Z nakazu Boga, tak Czyngis-Chan i Kabuł-Chan zostali przysłani. [...] Mocą Boga wszystkie kraje od wschodu do zachodu słońca zostały nam przyznane. [...] Teraz z głębi serca powinieneś powiedzieć: „Będziemy twoimi poddanymi; oddamy ci nasze siły”. [...] A jeżeli nie będziecie posłuszni nakazom Boga, i sprzeciwicie się naszym rozkazom, wiedzcie, że będziecie naszymi wrogami.

Gujuk-Chan w liście do Innocentego IV

 

Władza to sterowanie czyimś zachowaniem. Każdy ma jakąś władzę nad sobą samym, miewa władzę nad innymi oraz władzy innych podlega. Specyficzną władzę ma urzędnik, policja, wojsko, mafia, grupa chuliganów, inną ma sprawny agitator, porywający poeta, charyzmatyczny kapłan, a jeszcze inną bogacz albo pracodawca.

W jakimś sensie władzę można przypisywać rojowi pszczół czy burzy, które są zdolne sprawniej niż policja zapędzać ludzi do domów, i rzeczywiście mogą być one dla kogoś narzędziami władzy, jeśli są użyte celowo, ale to raczej teoretyczna możliwość; zwykle bywają częścią środowiska.

Obiekty władzy są zwykle bliskie i nazwane, ale też mogą być oddalone, nieokreślone czy nawet jeszcze nie istniejące, na przykład pisarz może poprzez swoje dzieło nieświadomie, lecz silnie wpływać na czytelnika z innego kontynentu i nawet stulecia, kształtując jego osobowość, postawę, cele czy zgoła uczynki. To także jest władza.

Zidentyfikowanie podmiotu pojedynczego aktu władzy może być niełatwe. Jest niewątpliwie władzą zatrzymywanie i puszczanie w ruch ludzi, i bez wątpienia na przejściu dla pieszych ktoś lub coś taką władzę nad nimi sprawuje, no ale kto lub co? Czy sterownik świateł sygnalizacyjnych? To przecież tylko nieświadomy automat.

No to może ktoś, kto go zaprogramował? Ależ skąd: jego zadaniem było, aby dwie grupy świateł świeciły się na przemian, i niewątpliwie byłoby mu doskonale obojętne, jaki kolor ma szybka, za którą w danej chwili pali się żarówka. No to może ten, kto światła tu postawił? Też niekoniecznie, zatrzymanie pieszych w danym momencie to przecież nie jego decyzja, a nawet, jeśli chciał w imię jakiegoś porządku rozdzielić strumienie pieszych i pojazdów, to jest mu przecież wszystko jedno, w której minucie idą piesi, a w której jadą samochody.

A jeśli tak naprawdę sygnalizację postawił tylko po to, żeby zapłacić za nią krewniakowi szefa partii, a następnie aby zlecić konserwację firmie własnego kolegi – to co wtedy? Czy sterowanie ludźmi przestało być władzą dlatego, że nie umiemy zidentyfikować osoby sterującej albo nie znamy jej motywacji?

A co by się zmieniło na skrzyżowaniu, gdyby rolę sterownika przejął policjant? To już byłaby z pewnością władza, prawda? Ale gdyby ten policjant stał sobie dyskretnie na boku i zamiast wymachiwać rękami, dyskretnie używał pilota zmieniającego światła, to z punktu widzenia rządzonych sytuacja byłaby przecież taka jak wyjściowa. To byłaby wtedy jakaś władza, czy nie?

Trzeba przyjąć, że władza to po prostu wszelkie sterowanie, niezależnie od tego, czy widać kogoś, kto macha rękoma lub wciska guziki. Władzę może sprawować człowiek, automat, a sporadycznie nawet zwierzę, jak na przykład pies broniący dostępu do domu albo domagający się wyprowadzenia na spacer.

Jednym z najważniejszych dla zrozumienia spraw władzy obiektów jest niedoskonały automat zbudowany z ludzi, zwany instytucją. Jej bezosobowy ideał spełnia wszelkie cechy automatu: działa w sposób powtarzalny, programowalny i nawet w jakimś sensie celowy, choć raczej odruchowy niż rozumny. Niedoskonałość elementów składowych instytucji, ludzi, sprawia że działa ona z ograniczoną powtarzalnością. Dlatego niektórzy woleliby nazywać instytucje superorganizmami. Można i tak.

Za wieloma z aktów władzy nie stoi żadna świadomość, żadna wola, żadna inteligencja, lecz tylko automatyzm. Regułą jest jednak, że władza jest wynikiem czyjejś woli, zazwyczaj świadomej, celowej i egoistycznej, oraz że ją wykonują jacyś ludzie. Mogą się oni przy tym posługiwać różnymi narzędziami: zwierzętami, urządzeniami, siłami przyrody, instytucjami, czy w końcu innymi ludźmi, ale większość aktów władzy to przejaw gry wszystkich ze wszystkimi o różnie rozumianą dominację.

Pojedyncze akty władzy są nierównoprawne, bo gdy jeden rządzi, inny jest rządzony. Kiedy jednak poszerzyć perspektywę na więcej relacji, to widać, że ludzie sterują sobą nawzajem. Nawet niemowlę, pozostające całkowicie we władzy rodziców, szybko się uczy nimi sterować, nawet windziarz w banku stara się zagadywać prezesa w taki sposób, aby skierować jego uwagę na jakiś problem lub jakąś osobę, załatwić pracę dla krewnego ze wsi, zdobyć jego sympatię, słowem: uzyskać jakiś wpływ. Pełna wzajemność w stosunkach władzy jest jednak rzadkością, podobnie zresztą jak pełna zależność.

Uczestnicy gry o władzę mogą być swojej władzy świadomi lub nie, mogą być również świadomi lub nie tego, że czyjejś władzy podlegają, mogą się temu sprzeciwiać lub to akceptować, a nawet w niektórych sytuacjach będą poszukiwać władzy, której by mogli oddać swą wolność. Często bywa tak, że skutki aktów władzy bywają odmienne lub zgoła przeciwne do zamierzonych. Minister wojny, nakazując wojsku strzelanie do tłumu, może na przykład wywołać bunt wojska i rewolucję – jako odmienną od intencji konsekwencję własnego rozkazu.

Sprawujący władzę zazwyczaj czerpią z niej satysfakcję, lecz i to nie jest żelazną regułą. Zdarzali się nawet wielcy monarchowie, jak Dioklecjan czy Karol Piąty, którzy w pełni sił, przez nikogo nieprzymuszeni, rezygnowali z władzy na rzecz uprawy warzyw albo modlitwy, i mimo nagabywań nie chcieli brać władzy z powrotem.

 

Rodzaje władzy

 

Religia to opium dla ludu... A teraz i ekonomia jest opium dla ludu, razem z patriotyzmem... A co ze stosunkiem płciowym? Czy to też opium dla ludu?... Ale alkohol jest nieporównanym opium dla ludu, o, wspaniałym opium. Chociaż niektórzy wolą radio – jeszcze jedno opium dla ludu...

Ernest Hemingway

 

Władza może zagrozić użyciem przymusu lub faktycznie go zastosować; taką władzę nazwiemy bezpośrednią. Jej źródłem jest strach, a jej narzędziem przemoc. Władzę bezpośrednią ma zbir nad przechodniem, policjant nad zbirem, wojsko nad ludnością podbitego terytorium; ogólnie rzecz biorąc: silniejszy nad słabszym.

Można inaczej: odwołać się do czyjejś chciwości, kupując określone jego zachowanie; taką władzę nazwiemy finansową. Władzę finansową ma pracodawca nad pracownikiem, nabywca usług nad usługodawcą, korumpujący nad korumpowanym, bank nad kredytobiorcą; ogólnie rzecz biorąc: bogatszy nad biedniejszym.

Jeszcze inaczej: można tak wpłynąć na czyjąś postawę, aby sam dążył do tego, czego od niego chcemy; tę władzę, opartą na obyczaju, kulturze, przewadze wiedzy czy autorytetu, nazwiemy duchową. Ma ją reklama nad konsumentem, propaganda nad wyborcą, publicystyka nad obywatelem, szkoła nad uczniem, kościół nad wiernymi; spryciarz nad naiwnym, ogólnie rzecz biorąc: mądrzejszy nad głupszym.

Władza bezpośrednia ma teoretycznie zasięg nieskończony. Można ją wywrzeć wszędzie tam, gdzie się dotrze z pałką, karabinem albo czołgiem. Zazwyczaj jednak nie jest celem władzy ranienie czy mordowanie. Tym się tylko grozi dla osiągnięcia innych celów. Aby jednak skutecznie grozić, trzeba jakiejś kulturowej wspólnoty, choćby po to, aby wytłumaczyć, czego się chce lub czym się grozi. Aby zaś skutecznie skonsumować dominację, trzeba jakiegoś obszaru, w którym da się ustanowić wyzysk. Jest to z reguły obszar tej samej lub chociaż zbliżonej gospodarki. Zatem władza bezpośrednia z trudem sięga poza jedną kulturę czy jeden rynek.

Zasięg władzy finansowej wyznacza rynek pieniężny. Trudno przekupić dolarem kogoś, dla kogo pieniądzem jest muszelka, a dolar to tylko zielony portret nieznanego pana. Jednolity rynek pieniężny pokrywa dziś jednak prawie cały świat, a dolar jest prawie wszędzie bądź zrozumiałym, bądź przetłumaczalnym symbolem wartości... oczywiście, dopóki nim jest; wszakże nie ma na dolarze ani zapewnień o wieczności, ani zagwarantowanej daty przydatności, którą tym samym trzeba uznać za niepewną.

Zasięg władzy duchowej wyznacza kultura. Niesposób przekonywać czy nagabywać kogoś, z kim się nie ma wspólnego języka. Trudno manipulować kimś, nie rozumiejąc jego motywacji. W dzisiejszym świecie dominuje kultura europejska. Inne duże kultury, jak muzułmańska, hinduska i chińska, obejmują co prawda większą część ludzkości, są jednak przez kulturę europejską silnie skolonizowane, a stan ten wciąż się pogłębia.

Od kiedy człowiek przeszedł na osiadły tryb życia, stosunki dominacji i wyzysku przybrały formy terytorialne. Z czasem świat został podzielony na państwa, dysponujące wyspecjalizowanymi aparatami dominacji wewnętrznej i zewnętrznej, nawzajem gwarantujące sobie wyłączność na wyzysk swoich poddanych. W większości państwa te ukształtowały swoje aparaty władzy według mody oświeceniowej, tworząc wzajemnie się ograniczające i kontrolujące aparaty władzy prawodawczej, wykonawczej i sądowniczej, dzielące między siebie większość władzy bezpośredniej. Władze państwowe starają się również jakoś kontrolować obszary wpływów duchowych i finansowych, jednak w epoce otwarcia kultury i rynku przegrywają konkurencję z licznymi i silnymi władzami prywatnymi.

Technicznie pojawia się już możliwość bezpośredniego sterowania człowiekiem przy pomocy fal radiowych czy innych sygnałów. Najłatwiejsze i już w zasadzie dostępne, jest zdalne wpływanie na fizjologiczny stan organizmu oraz samopoczucie, co znakomicie upraszcza stosowanie kar i nagród. W razie upowszechnienia się takich technologii, obraz stosunków władzy może się istotnie zmienić.

 

Sprawowanie władzy

 

Obywatel pragnący dokonać czegoś dla dobra republiki winien najpierw zabezpieczyć się przed zawiścią innych.

Niccolo Machiavelli

 

Gdyby antropologicznie wywieść władzę z porządku dziobania, to stosunki władzy wynikałyby z instynktownej potrzeby dominacji, która u zwierząt dotyczy osobników mniej lub bardziej spokrewnionych, a celem jej jest dostęp do jedzenia, terytorium oraz prokreacji. Stosunki władzy w społeczeństwie ludzkim przebiegają zwykle w oderwaniu od więzów pokrewieństwa, przy czym ani jedzenie, ani nieruchomości, ani prokreacja nie są dziś dobrami specjalnie rzadkimi, choć oczywiście na niższych szczeblach władzy pozostają ważną i chętnie konsumowaną premią.

Trzeba poza tym oddzielić indywidualne stosunki władzy od automatyzmu instytucji władzy. Są to dwa różne, choć współzależne światy. Fala na morzu zmierza równomiernie do brzegu, a przecież żadna z cząsteczek wody nie podąża za nią. One tylko wykonują ruchy kołowe i z grubsza rzecz biorąc pozostają w miejscu. Fala jest bytem kolektywnym. Instytucja władzy też. Jest z innego porządku niż urzędnicy czy politycy. Porządki te mogą być nawet przeciwstawne: dobre rozwiązania można oprzeć na złych intencjach – taki był rynek u Adama Smitha, ale też z dobrych intencji łatwo uzyskać niedobre efekty – takie są zazwyczaj rewolucje.

Pochwała ludzi władzy to nie to samo, co pochwała instytucji władzy, a krytyka ludzi nie jest krytyką instytucji. W instytucji władzy, mimo że urzędnicy zajmują się głównie konsumowaniem bądź poprawianiem własnej pozycji w hierarchii, to ich praca buduje nie zawsze dla nich dostrzegalny automatyzm działań instytucji, który już należy do zupełnie innego porządku niż zachowania biurokratów. Instytucja zatrudniająca biurokratów działających wyłącznie z niskich pobudek może mimo to nie szkodzić ogółowi, a nawet w pewnych sytuacjach dobrze mu służyć; ale też odwrotnie: instytucja zatrudniająca samych ideowców może być dla ogółu wysoce szkodliwa. To są różne porządki i różne światy.

Trudno się spodziewać, że ktoś chce zostać ministrem finansów po to, by czerpać satysfakcję z kształtowania stawek podatkowych czy aby się delektować wskaźnikami statystycznymi. Liczby to treść zadań ministerstwa, ministrowi zaś satysfakcji z władzy dostarcza jego dwór: uczynni podwładni, usłużni klienci, pochlebcy z komplementami, lobbyści z darami. Satysfakcję wzmagają salony, loże i kluby, do których wcześniej nie miał dostępu, a także łatwe kobiety, łatwe pieniądze i poczucie własnej nieomylności. Jego podwładni też mają swoje mniejsze dwory, podwładni tamtych jeszcze mniejsze, a ci na dole instytucji, którym nikt już nie podlega, wzywają sobie obywateli, żeby też nad kimś podominować.

Rządzący instytucjami lub ich częściami rzadko miewają kontakt z osobami poddanymi władzy tych instytucji. Ich świat ogranicza się raczej do własnego dworu oraz do szerszego środowiska władzy, w którym wchodzą we właściwe stosunki władzy. To w tym środowisku, tworzonym przez członków innych władz i różne inne elity, rozgrywają się właściwe stosunki władzy, złożone z aktów rywalizacji, kooperacji, manipulacji itd. To środowisko jest właściwą grupą odniesienia: elitą władzy. Relacje władzy pozostają zwykle wewnętrznymi sprawami tej grupy i rzadko są poza nią kierowane, chociaż skutkują na zewnątrz.

Stosunki władzy skierowane w dół, do abstrakcyjnych mas czy pojedynczych, lecz w gruncie rzeczy anonimowych poddanych, pozostają zwykle w sferze instytucjonalnego automatyzmu, co nie znaczy, że też nie mogą dostarczać różnym funkcjonariuszom mniejszej lub większej satysfakcji.

Automatyzm instytucji jest w większej części projektowany przez ludzi. Przepisy, procedury i nawet zwyczaje podlegają celowemu, choć raczej nie zupełnemu kształtowaniu. Ich projektowanie jest jednym z ważniejszych strategicznych aktów władzy, tak jak ich wykonywanie jest tej władzy codziennością. Projektujący instytucje mogą się kierować jakimś poczuciem estetyki, sprawności czy sprawiedliwości, jednak rzadko są w stanie uwolnić się od osobistej perspektywy i kondycji, i zazwyczaj dostosowują projekty do potrzeb własnego interesu – indywidualnego czy grupowego.

Instytucje są zbudowane z ludzi, urzędników, i ludźmi, poddanymi, się żywią. Dostarczają w zamian urzędnikom radości władzy, pozwalając im dominować nad podwładnymi i poddanymi, ale poddanym także jakoś służą, kiedy reagują na ich wnioski i donosy, dając się używać do prywatnych rozgrywek z innymi ludźmi. Trochę to może mało wzniosłe, ale w końcu mówimy o władzy, a ta ma być silna, nie piękna czy dobra.

Motywacji rządzących trzeba poszukiwać w relacjach we właściwej elicie władzy, różnej dla różnych władz, w której rozgrywają się nieustanne gry o osobistą władzę. Dla wielu uczestników tych gier, jak dla hazardzistów, wystarczającej satysfakcji dostarcza sama gra, niektórzy jednak sięgają dodatkowo po rozmaite trofea, konsumowane głównie w ramach życia dworskiego. Głównym zajęciem ludzi władzy są rozgrywki władzy, ich celem krótkoterminowym jest maksymalizacja satysfakcji z tych rozgrywek oraz z samej władzy, a długoterminowym – utrzymanie bądź zwiększenie władzy.

 

ORGANIZACJA WŁADZY

 

My, równie szlachetni ja ty, przysięgamy tobie, któryś nie jest od nas lepszy,

że przyjmiemy cię jako naszego króla i suwerennego pana,

pod warunkiem, że będziesz przestrzegać wszystkich naszych statutów i praw.

W przeciwnym razie cię nie uznamy.

Średniowieczna przysięga feudalna szlachty aragońskiej

 

Władza prawodawcza

 

Aby silny słabego nie krzywdził, aby sierocie i wdowie oddana została sprawiedliwość, [...] aby prawo kraju ukierunkować, aby wyroki kraju słusznie rozstrzygane były, aby pokrzywdzonemu oddano sprawiedliwość, słowa me cenne na steli mej zapisałem i przed posągiem mym „Król Prawa” trwale ustawiłem.

Hammurabi

 

Zinstytucjonalizowana i stała władza prawodawcza występuje na szczeblu od gminy do państwa, a w ograniczonym stopniu sięga również wspólnot ponadnarodowych. Domeną tej władzy jest tworzenie praw regulujących życie zbiorowości. Członkowie władzy prawodawczej pochodzą z wyboru, zazwyczaj powszechnego i bezpośredniego. Wybór prowadzony jest przy użyciu mediów i finansów, faktyczny monopol na nominowanie kandydatów mają zwykle partie.

Uczestnictwo we władzy prawodawczej wiąże się z rozmaitymi beneficjami, takimi jak immunitet, wynagrodzenie i ułatwiony dostęp do władz wykonawczych, a za ich pośrednictwem do rozmaitych synekur, koncesji, zamówień publicznych. Z reguły byt i szeroko rozumiana pozycja kandydata poprawia się wraz z wejściem w skład tej władzy. Ponieważ kadencja jest kilkuletnia, główną długoterminową troską członka władzy jest reelekcja.

Z tego powodu grupą odniesienia pozostają dla niego ci, którzy ją mogą uprawdopodobnić: partie, media i ośrodki finansowe. W celach krótkoterminowych dominuje sprawne wykorzystywanie nowych możliwości wzbogacenia i poprawy pozycji własnej oraz bliskich, w związku z czym grupę odniesienia dla tych celów stanowią aspirujący do różnych zleceń, nominacji czy innych przywilejów klienci władzy, najczęściej proweniencji partyjnej lub biznesowej, członkowie władz wykonawczych, w których rękach są odpowiednie decyzje, oraz oczywiście partie, traktowane jako grupy interesu.

Stwarza to wielką zależność od biznesu, który staje się faktycznym mocodawcą, wspólnotę kondycji z władzą wykonawczą i w konsekwencji iluzoryczność nadzoru nad nią sprawowanego, a także silną plemienną zależność od elity władzy, szczególnie od swojej partii, która oczekuje dyspozycyjności co do głosowań oraz przynoszenia właściwym członkom różnych beneficjów i wzmacniania pozycji ekonomicznej partii oraz jej otoczenia.

Nawet jeśli pojawia się świadomość istnienia ładu prawnego czy odpowiedzialności za gminę, państwo, wspólnotę, to są one bardzo odległe i abstrakcyjne w zestawieniu z celami głównymi. Skutkiem tego jest kakofonia aktów prawnych, zalewających społeczeństwo i gospodarkę w tempie przewyższającym możliwości nawet sprawnego czytelnika, zazwyczaj służących interesom różnych grup kosztem dobra wspólnego. Dalszą konsekwencją jest dewaluacja prawa, które z racji swej niespójności, nieludzkiej rozległości i detaliczności musi być zastępowane przez zwyczaj. Prawo przestaje działać, a władza prawodawcza staje się zbiorem interesownych pasożytów.
 
Władza wykonawcza
 
Władza wykonawcza ma sprawować właściwe rządy w zgodzie z prawem stanowionym przez władzę prawodawczą. Dysponuje ona budżetem, administracją i rozmaitymi siłami zbrojnymi, wykonuje czynności prawne za zbiorowość, utrzymuje relacje z władzami wykonawczymi z innych obszarów.

Członkostwo w wyższych szczeblach władzy wykonawczej pochodzi z wyboru bezpośredniego lub pośredniego. Jest to wybór bądź powszechny, bądź bardziej kuluarowy, dokonywany przez władzę prawodawczą. W pierwszym przypadku uwarunkowania są podobne do określonych dla władzy prawodawczej, w drugim bardziej się liczy pozycja wewnętrzna w partii, a mniej medialna popularność. Również mniejsza jest rola finansów w kampanii wyborczej. Kadencja władzy politycznej jest zazwyczaj kilkuletnia i często się pokrywa z kadencją władzy prawodawczej. Niższe szczeble władzy wykonawczej obsadzane są zwykle na zasadzie kooptacji.

Udział we władzy wykonawczej wiąże się zazwyczaj ze znacznym wzrostem pozycji w grupach, których dobrobyt zależy od tej władzy. Są to przede wszystkim sfery biznesowa oraz budżetowa; pierwsza oczekuje zleceń, druga dotacji. Nawet jeśli członek władzy wykonawczej nie czerpie korupcyjnych korzyści z czynionych wydatków publicznych, to zyskuje wdzięczność beneficjentów i może liczyć na jakieś teraźniejsze lub przyszłe odwzajemnienie. Utrata władzy wykonawczej wiąże się zwykle z pogorszeniem bytu i pozycji towarzyskiej.

Główną grupą odniesienia dla członka władzy wykonawczej jest elita władzy lub jej część związana z jego partią, a głównym obiektem jego troski miejsce w tej elicie oraz w hierarchii danej partii. Duże jest również poczucie wspólnoty z innymi partiami, pozornie konkurencyjnymi, jednak potencjalnie pomocnymi w utrzymaniu władzy.

Jakość sprawowanej władzy jest drugorzędna, gdyż po pierwsze ma mniejszy wpływ na powodzenie rządzących, po drugie może podlegać rozmaitym ocenom i być kompensowana sprawnością propagandową, zresztą dzięki rozwojowi profesjonalnych urządzeń społecznych władza wykonawcza staje się coraz bardziej zbędna, a jej jakość coraz mniej ważna. Jedyną istotną motywację merytoryczną stwarza kwestia utrzymania przez właściwą partię dominującej roli, jako mająca wielki wpływ na powodzenie członków partii, i w konsekwencji kształtująca pośrednio ocenę władzy wykonawczej.

Głównym obszarem uwagi władzy wykonawczej są nominacje personalne na różne synekury oraz takie dysponowanie władzą, które wzbogaca i wzmacnia pozycję odpowiednich osób, zazwyczaj biznesowych lub politycznych mocodawców. Ważnym przedmiotem troski jest dobro partii, rozumiane jako zasięg wpływów i zamożności samej partii oraz ludzi partii. Władza wykonawcza zapewnia także dobrobyt władzy prawodawczej i jej członkom, w zamian za to uzyskując formalną akceptację swoich działań, w zasadzie niezależnie od ich jakości czy skutków społecznych albo gospodarczych. Wspólnota interesów władz wykonawczych i prawodawczych jest przemożna, i to ona w głównej mierze kształtuje życie polityczne.

 

Władza sądownicza

 

Prawo jest wykalkulowaną i nieugiętą przyjemnością, lubującą się w obiecanej krwi, zezwalającą na ciągłe podszepty nowych dominacji i powtarzającą co do szczegółu sceny przemocy.

Michael Foucault

 

Władza sądownicza ma monopol na nadzór nad stosowaniem prawa przez władzę wykonawczą oraz społeczeństwo. W pewnym stopniu władza ta ma wpływ na tworzenie prawa – poprzez nadzór nad konstytucyjnością oraz tworzenie wyroków precedensowych. Członkostwo we władzy sądowniczej uzyskuje się zazwyczaj z dziedziczenia (kooptacji). Członkostwo to jest praktycznie dożywotnie i nieodwoływalne. Wiąże się z nim nietykalność, a często praktyczna bezkarność w stosunku do prawa.

Niektórych członków najwyższych władz sądowniczych mianują inne władze, ale wyłącznie z grona osób wcześniej dokooptowanych. Władza sądownicza tworzy więc odrębny stan społeczny o szczególnych przywilejach i kompetencjach oraz o ograniczonym dostępie z zewnątrz.

Grupą odniesienia dla członka władzy sądowniczej są inni członkowie tej władzy. Tylko od nich zależy jego powodzenie oraz bezpieczeństwo, a przede wszystkim pozycja zawodowa. Wynagrodzenia członków władzy sądowniczej, wypłacane przez budżet, są oczywiście zawsze relatywnie małe.

Wielkie kompetencje tej władzy, wraz z bezkarnością jej członków – stwarzają wiele pokus uzupełniania dochodów w komitywie z biznesem i światem przestępczym, w związku z czym niektórzy ich przedstawiciele uzupełniają grupę odniesienia członków władzy sądowniczej, a władza ta w konsekwencji zaczyna dbać o ich interesy kosztem praworządności.

W związku ze wspomnianym już przy omawianiu władzy prawodawczej przeregulowaniem życia społecznego i gospodarczego, ilość spraw trafiających do sądów rośnie w sposób uniemożliwiający sprawną ich pracę, dlatego coraz więcej sporów jest rozstrzyganych pozasądowo – w sposób mniej lub bardziej zgodny z prawem i mniej lub bardziej legalny.

Rola sądów w życiu społeczeństwa jest więc niewielka oraz incydentalna, a trafienie do sądu staje się synonimem nieszczęścia. Władza sądownicza żyje we własnym hermetycznym świecie, niewiele oddziaływującym ze społeczeństwem, pasożytującym na ładzie prawnym w koegzystencji ze światem polityki, biznesu i przestępczości.

Obłąkańcza komplikacja, rozległość i niespójność prawa powodują, że możliwy się staje prawie każdy wyrok, nawet jawnie urągający duchowi czy literze praw; to tylko kwestia odpowiednich sztuczek sprytnych i kosztownych adwokatów. Coraz więcej wyroków chciałoby się opatrzyć tytułem „pieniądz przeciw prawu”. W ten sposób prawo przestaje działać przewidywalnie i powszechnie.

 

Władza duchowa

 

W żydowskiej szkole teologicznej trwała przez wiele, wiele godzin dyskusja na temat dowodów potwierdzających istnienie Boga. Po kilku godzinach jeden z rabinów podniósł się i powiedział: „Bóg jest tak wielki, że nawet nie potrzebuje istnieć”.

Victor Weisskopf

 

Istnieje mnogość władz duchowych, jednak cały system wpływów w tym obszarze jest względnie przejrzysty. Tworzą go kościoły, szkoły i media.

Większość kościołów jest w większym czy mniejszym stopniu zależna od państwa i uznaje dominację jego władz. Największym wyjątkiem jest globalny Kościół Katolicki, zdolny zyskiwać w stosunkach z państwem pozycję równorzędną. Politykę Kościoła kształtuje watykańska centrala, a stabilność doktryny i ciągłość władz sprawiają, że Kościół ma nad państwem wielką przewagę w działaniach długofalowych, władze państwowe mają zaś niewielki wpływ na politykę Kościoła i muszą ją przyjmować jako niezależny i stosunkowo stabilny czynnik zewnętrzny. Członkostwo w hierarchii kościelnej uzyskuje się w drodze kooptacji. Grupą odniesienia dla członka hierarchii jest ona sama lub jej część.

Mimo mnogości szkół i różnorakiej ich własności, system oświatowy tworzy piramidę, na której szczycie stoi merytokracja profesorska, a ta poprzez wpływ na programy nauczania i nominacje, kształtuje kierunki i formy działania większości szkół. Członkostwo w merytokracji profesorskiej pochodzi z kooptacji (z pewnymi elementami konkursu). Merytokracja ta tworzy zmienną i nieformalną, lecz dość dobrze określoną piramidę globalną z kilkoma centrami właściwymi dla poszczególnych dziedzin. Większość z nich skupia się w USA. Centra te kształtują doktrynę swych dziedzin, określając ich główne nurty i autoryzując wybrane style myślenia.

Mimo prywatnej własności większości wiodących placówek, trudno się dopatrzyć szerokiego i wyraźnego wpływu kapitału na treść kształtowanych doktryn – poza wpływem rynkowym sprawowanym przez kierowanie środków na rozwój różnych badań, ale taki wpływ wywierają również państwa. Szczyt globalnej piramidy edukacyjnej trzeba uznać za dość szeroką i płynną oligarchię.

Grupą odniesienia dla jej członków są oni sami oraz decydenci kierujący środki na badania, a dla tych, którzy zabiegają o popularność, także media. Dominującym celem członków tej oligarchii jest pozycja zawodowa, zdobywana na zasadzie narzucenia autorytetu innym członkom, oraz pozycja finansowa, uzyskiwana dzięki finansowaniu badań oraz mediom.

Szeroko rozumiane media, do których zaliczymy również kinematografię i wydawnictwa, są zazwyczaj własnością prywatną, szczątkowo państwową. Mimo formalnego nadzoru państwa, media są w wielkim stopniu niezależne, a z uwagi na wiodącą rolę w kampaniach wyborczych oraz kształtowaniu postaw obywatelskich i konsumenckich – media są zwykle silniejsze od władz państwowych, przynajmniej w tym sensie, że członkom tych władz bardziej zależy na przychylności mediów niż mediom wzajemnie.

W mediach, niezależnie od występowania hierarchii autorytetów merytorycznych, dominują wpływy właścicielskie. O ile członkostwo w hierarchii uzyskuje się na zasadzie kooptacji, to dominująca pozycja właścicielska podlega zakupowi lub dziedziczeniu. Media poszczególnych rodzajów układają się również w piramidy wpływu i autorytetu. W poszczególnych dziedzinach dominują globalnie pojedyncze ośrodki, z reguły zlokalizowane w USA. Wpływ tych mediów na praktycznie wszystkie społeczeństwa i gospodarki oraz na władze państwowe jest trudny do przecenienia, a odwrotny wpływ tych władz na media – niewielki lub zgoła żaden. Wielki jest natomiast wpływ władz finansowych – poprzez inwestycje, reklamy, kredyty i własność.

 

Władza finansowa

 

Centralni bankierzy nie lubią rządów. Sam fakt istnienia rządu stanowi zagrożenie dla banku centralnego.

Helmut Kohl

 

Władza finansowa banków emisyjnych pokrywa swym zasięgiem państwa, a czasem wspólnoty państw. Banki emisyjne bywają państwowe lub prywatne. Kiedy są państwowe, mimo że ich członków mianują władze państwa, dysponują oni sporą niezależnością. Grupę odniesienia dla nich stanowi raczej środowisko bankierskie czy szerzej finansowe niż polityczne, gdyż doraźnie jest ono ważniejsze dla ich sprawnego funkcjonowania, a docelowo daje większe możliwości przyszłej kariery. W jeszcze większym stopniu dotyczy to członków prywatnych władz finansowych.

Banki i fundusze są w całym świecie powiązane przez systemy wzajemnych gwarancji i zabezpieczeń. Główne i najpotężniejsze instytucje finansowe, zdolne oddziaływać na skalę globalną i wywierać przemożny wpływa na stan gospodarek, finanse państw i politykę banków narodowych znajdują się w większości w Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Szwajcarii, i są z reguły prywatne.

Członkostwo w globalnych władzach finansowych uzyskuje się w drodze dziedziczenia. Zakup jest teoretycznie możliwy, ale trudny z racji gigantycznych kapitałów, a kooptacja dotyczy tylko szczebli wykonawczych. Grupę odniesienia dla członków władz finansowych stanowią oni sami oraz w niewielkim stopniu przedstawiciele wielkiego biznesu i polityki. Z racji bajkowej z reguły zamożności, celem członków tych władz jest raczej nie proste wzbogacenie, lecz bezpieczeństwo grupy oraz osiągana w niej pozycja, pochodząca z osobistych i finansowych możliwości.

Wpływ innych władz na władze finansowe jest niewielki. Teoretycznie duży wpływ mogłyby wywrzeć władze duchowe, ale z racji zależności własnościowej muszą to robić dyskretnie. Podobnie duży wpływ mogłyby wywrzeć władze państwowe, za cenę jednak izolacji finansowej kraju i rezygnacji z globalnych kredytów oraz inwestycji, a to albo wymaga stanu wyjątkowego, albo nim skutkuje.

 

PSYCHOLOGIA WŁADZ

 

Czy ktoś mógłby być tak głupi, żeby uwierzyć, że na antypodach ludzie chodzą do góry nogami? Że istnieją części świata, w których wszystko dzieje się na odwrót: drzewa rosną gałęziami do dołu, a deszcz, śnieg i grad padają z dołu do góry?

Koncepcja głosząca, że Ziemia jest okrągła, sprawiła, iż z całą mocą broniono tezy o istnieniu antypodów. Albowiem ludzie ci, raz popełniwszy błąd, trwali przy nim nadal.

Lactancjusz

 

Kondycja rządzących

 

Nawet najbardziej zaniedbane umysły stają się niesłychanie przedsiębiorcze w wyszukiwaniu wytłumaczeń dla zbrodni, które je obciążają.

John Adams

 

Cele władzy wykonawczej wywodzą się od początku z instynktu dominacji i prawdopodobnie zachowuje on wiodącą rolę po dziś dzień, tyle że w odniesieniu do dworu i środowiska władzy. Zarówno osiągnięcie, jak i utrzymanie władzy wykonawczej wymaga szczególnej bezwzględności, silnego instynktu dominacji oraz dużej lojalności grupowej w stosunku do osób pomocnych w uzyskaniu i zachowaniu władzy.

Najkorzystniejsza w takiej sytuacji mentalność władzy wykonawczej powinna być plemienną mentalnością półświatka, z odmiennymi regułami dla swoich i obcych, a środowisko tej władzy powinny tworzyć przede wszystkim osoby o silnym instynkcie dominacji, inaczej mówiąc agresywne.

Władza duchowa wywodziła pierwotnie swój klimat z paternalistycznego autorytetu. Wydaje się, że i tutaj niewiele musiało się zmienić. Z racji na dynamiczny charakter hierarchii autorytetu, członkowie władz duchowych muszą się stale rozwijać w takich umiejętnościach, jakie są w ich środowisku cenione: w znajomości jakichś spraw, dostępie do źródeł informacji, funduszy czy mediów. Środowisko to musi więc się wyróżniać rozmaicie rozumianą sprawnością oraz darem autorytetu.

Władzę finansową dawało zawsze bogactwo, którego osiągnięcie wymaga sprytu i chciwości, a jego utrzymaniu sprzyja paranoja. Władzę tę powinni zatem sprawować z reguły sprytni paranoicy, a jeszcze lepiej: paranoiczni potomkowie spryciarzy.

Sprawowanie sądów daje wielką władzę nad życiem sądzonych. Władza sądownicza wyalienowuje swoich członków ze społeczeństwa, dając im nad nim potężną przewagę i nieuniknione poczucie wyższości; to z kolei nie sprzyja rozwojowi osobistemu. Sędziowie o przeciętnych umysłach powinni się zatem degenerować aż po osiągnięcie stanu pełnej pychy i samozadowolenia głupoty. Elita władzy sądowniczej powinna cechować się najniższą inteligencją wśród wszystkich władz.

Władzę prawodawczą sprawują zazwyczaj gremia pochodzące z jakiegoś wyboru lub doboru. Członków tych gremiów musiała więc wyróżniać zdolność przypodobania się tym, którzy ich powoływali, oraz jakiś talent do przynoszenia im korzyści. W moralności tej grupy powinno dominować totumfactwo i umiejętność budowania rozległych sieci różnych przysług i odwzajemnień, a także intryg. Władza prawodawcza powinna być zatem przesiąknięcia postawą dworactwa.

 

Portrety rządzących

 

Jeden tam tylko jest porządny człowiek: prokurator; ale i ten, prawdę mówiąc, świnia.

Nikołaj Wasiliewicz Gogol

 

Wymierzenie cech psychicznych czy postaw ludzkich jest bardzo trudne, a użyteczność takich zabiegów zazwyczaj wątpliwa. Nie będziemy więc przypisywać poszczególnym postawom bezwzględnych ocen, a tylko rozważając jakąś cechę, na przykład ambicję, spróbujemy ocenić, do jakiego rodzaju władzy predestynuje najbardziej, do jakiego najmniej, a w jakim jest szkodliwa. W ten sposób przypiszemy poszczególnym rodzajom władzy względny poziom przydatności danej cechy osobistej dla wejścia i utrzymania się w składzie danej władzy.

Oceny są względne: jeśli okaże się na przykład, że dla jakiegoś rodzaju władzy mało użyteczna jest ambicja lub spryt, nie znaczy to wcale, że środowisko tej władzy powinny tworzyć osoby niezaradne i bez ambicji, tylko że w środowisku wszystkich władz dana władza stawia najmniejsze wymagania co do tych cech. Kiedy inna jest przydatność jakieś cechy dla wejścia, a inna dla utrzymania się w składzie jakiejś władzy, przyjmiemy wartość średnią.

Zestawimy teraz cechy w różnym stopniu przydatne w sprawowaniu władzy.

Mądrość i inteligencja ułatwiają sprawowanie władzy duchowej. W pozostałych władzach cechy te są mniej istotne, a we władzy sądowniczej i finansowej czasem szkodliwe, gdyż prowokują do przełamywania schematów, na których wypełnianiu opierają się działania tych władz.

Spryt wydaje się bardzo pożądany u członków władz prawodawczych i wykonawczych, których członkowie muszą często odnawiać swój mandat i są w tym zależni od wielu ludzi, których interesy trudno pogodzić. Z innych przyczyn spryt powinien być przydatny we władzach finansowych, które wolą ukrywać skalę swoich wpływów. Raczej niewskazany jest spryt u członków władz sądowniczych i duchowych.

Samodzielność myślenia może przeszkadzać we władzy sądowniczej oraz finansowej, które są nastawione na trzymanie się ścisłych reguł, a także we władzy prawodawczej, której członkowie są nagradzani przez elektorat wyborem za poglądy typowe, natomiast użyteczna powinna być dla władzy duchowej, gdyż oryginalne komunikaty łatwiej wywierają wpływ na ogół.

Kreatywność źle służy władzy sądowniczej, słabo finansowej, dobrze duchowej. W pozostałych władzach powinna być obojętna.

Prawość i uczciwość raczej przeszkadza w sprawowaniu władzy wykonawczej, która polega na grze nieustannych kompromisów, a także we władzy prawodawczej, od której członków świat polityczny wymaga spolegliwości bez względu na moralne koszty, natomiast powinna sprzyjać skuteczności władzy duchowej i zapewne finansowej, jako że finanse, od kiedy oderwały się od rzeczywistych wartości, są oparte głównie na zaufaniu. Cechy te powinny pomagać w wejściu do władzy sądowniczej, ale dla kariery w niej są raczej obojętne.

Staranność jest bardzo potrzebna we władzach finansowych, nieco mniej w sądowniczych, a zbędna i czasem nawet źle widziana przez członków władz prawodawczych i duchowych.

Ambicja powinna sprzyjać zdobyciu i utrzymaniu władzy wykonawczej, w mniejszym stopniu prawodawczej i duchowej, może być szkodliwa w przypadku władzy finansowej.

Dobry wizerunek publiczny jest bardzo ważny dla zdobycia władzy prawodawczej i sprawowania władzy duchowej. W mniejszym stopniu potrzebuje go władza wykonawcza, wcale sądownicza, a już zupełnie go nie pożąda władza finansowa, ze swej natury dyskretna.

Posiadanie autorytetu jest ważne dla władzy duchowej, zbędne dla sądowniczej i finansowej, jako że autorytet pierwszej wynika z prawa, a drugiej z władzy nad pieniądzem, poprzez który rządzi. Autorytet może też pomagać w sprawowaniu władzy wykonawczej.

Odwaga może być szkodliwa we władzy prawodawczej, gdyż ludzie odważni są mniej spolegliwi, oraz w finansowej, która nie potrzebuje indywidualizmu. Może natomiast sprzyjać władzy duchowej.

Ostrożność jest niezbędna dla władzy finansowej i wskazana dla sądowniczej. W przypadku władzy duchowej może być szkodliwa, podobnie jeśli chodzi o prawodawczą – ze względu na wymóg dyspozycyjności.

Poszanowania prawa nie można się raczej spodziewać po władzach prawodawczych, znających kulisy jego tworzenia. Również władze wykonawcze, muszące na codzień naginać prawo dla sprostania politycznym czy biznesowym dyspozycjom, nie powinny nadmiernie szanować prawa. Odwrotnie władze sądownicze, wywodzące z prawa swój autorytet, i podobnie władze finansowe, jako że tylko prawo nadaje wartość ich narzędziu władzy – pieniądzowi.

Odpowiedzialność jako postawa osobista jest niewątpliwie ważna we władzach finansowych, a może być szkodliwa w prawodawczych i duchowych, kiedy krępując ogranicza ich skuteczność.

Wrażliwość jest szkodliwa dla wszelkich władz oprócz duchowej.

Chciwość jest ważną i tolerowaną motywacją we władzach prawodawczych, a niezbędną kwalifikacją we władzach finansowych.

Obłuda jest niezwykle użyteczną cechą dla członków władz prawodawczych, dość użyteczną również dla władz wykonawczych i niewskazaną dla finansowych oraz duchowych.

Agresywność jest przydatna we władzach wykonawczych, niepożądana w sądowniczych i raczej niewskazana w duchowych i finansowych.

Moralność plemienna jest przydatna dla wszystkich władz z wyjątkiem duchowych – z racji ich wewnętrznego zróżnicowania i konkurencyjności.

Egoizm jest niezbędną kwalifikacją prawodawców, w mniejszym stopniu władz wykonawczych. Dla władz sądowniczych może być szkodliwy.

Pracowitość potrzebna jest szczególnie we władzy wykonawczej, duchowej i finansowej. We władzy prawodawczej jest zbędna i nawet może być źle tolerowana.

Chęć przypodobania się jest niezbędna we władzy prawodawczej, przydatna w wykonawczej i duchowej i źle widziana w finansowej.

Potrzeba imponowania jest przydatna we władzy wykonawczej i duchowej, mniej w prawodawczej, wcale w finansowej.

Potrzeba dominacji sprzyja władzy wykonawczej i mniej duchowej. W pozostałych władzach jest zbędna.

Troska o dobro wspólne może się przydać we władzy duchowej, powinna natomiast być źle widziana w kręgach władzy prawodawczej i zapewne wykonawczej.

W poniższej tabeli zestawione zostały profile postaw członków poszczególnych władz, sprzyjające awansowi i pomyślności osobistej, a zatem zapewne szczególnie często spotykane w środowisku tych władz. Brak przydatności danej cechy oznaczono pustym polem, przydatność znakiem +, szczególną przydatność znakiem + + +, szkodliwość znakiem –, a szczególną szkodliwość znakiem – – –.
 
Widać wyraźne powinowactwo władz wykonawczych z prawodawczymi i finansowych z sądowniczymi oraz wzajemną obcość władz duchowych z finansowymi. Pozostałe współczynniki są mało znaczące.

Można więc wnioskować, że niezależnie od przepisów ustrojowych łatwo powinny się wiązać między sobą władza wykonawcza z prawodawczą oraz finansowa z sądowniczą, zaś izolować się powinny władze duchowe z finansowymi.

Uczynki rządzących
 
Ten, kto walczy z potworami, musi zadbać, by sam nie stał się potworem.

Friedrich Nietzsche
  
Można z góry założyć, że członek którejkolwiek z władz, jeśliby chciał, mógłby z władzy zrezygnować, a jeśli ją utrzymuje, znaczy to, że władzy pożąda: dla jej samej, dla ochrony przed wpływami innych, obojętne dlaczego: człowiek władzy ma jakieś tej władzy upodobanie, a ważnym jego celem jest utrzymanie lub nawet zwiększenie swej władzy.

Mając to na uwadze członek władzy prawodawczej powinien przejawiać postawę totumfackiego i „swojego chłopa” czy „fajnego kolesia”. Musi dążyć do tego, żeby być lubiany. Jeśli służy temu psucie prawa, to będzie je psuł, aby tylko zyskać wdzięczność tych, którzy na tym korzystają. Ponieważ trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś wpływowy umiał docenić i jakoś nagrodzić posłów za dobrą dla ogółu ustawę, a łatwo przewidzieć sytuację, w której ktoś im podziękuje za ustawę dla ogółu złą, lecz dobrą dla siebie, należy się spodziewać, że prawo jest układane na obstalunek różnych spryciarzy czy nawet obcych interesów.

Członek władzy wykonawczej powinien cieszyć się z tego, gdy w kimś budzi respekt i budować jak najszerszą, lecz zamkniętą sieć dyskretnych i silnych powiązań osobistych. Najlepsze są do tego dwie metody: wspólnota interesów lub zależność. W pierwszym wypadku prymat nad sprawami publicznymi bierze zysk odpowiedniego współpracownika, w drugim ważniejsze od interesu państwa są „kwity”, jakie się na kogoś ma. Wtedy zamiast aresztować przestępcę, szantażuje się go i w ten sposób zmusza do uległości. Takim sposobem w kręgu władzy wykonawczej pozostaje sitwa wspólników pasożytujących na państwie, w której dominują osoby o kryminalnym rodowodzie, gdyż ci, na których nie ma papierów, nie dają reszcie rękojmi współpracy czy milczenia, i są z kręgu tej władzy eliminowani.

Członek władzy sądowniczej więcej może zyskać na niestosowaniu prawa niż na jego egzekwowaniu. Za pierwsze zapłacą ci, którzy chcą od niego ochrony przed prawem, za drugie i tak płaci budżet, niezależnie od jakości pracy sędziego czy prokuratora. Interesowni członkowie władz sądowniczych powinni więc zajmować się rozbrajaniem prawa dla wybranych, wiążąc się raczej z półświatkiem polityki, biznesu czy zorganizowanej przestępczości niż z abstrakcyjną ideą poszanowania prawa.

Władza członka władzy finansowej nie jest osobista, lecz związana z powszechnością wiary w moc pieniądza. Oczywiście funkcjonariusze niższych szczebli sami w tę moc wierzą, ale wyżsi członkowie władzy finansowej są jak arcykapłani, od których oczekuje się nie tyle wiary, co raczej dyskrecji. Powinno im zatem zależeć przede wszystkim na podtrzymaniu skutecznej indoktrynacji władz oraz ludzi, zapewniającej trwałość ich pozycji, i raczej na dyskrecjonalnym wywieraniu wpływów niż rozgłosie. Głównym obszarem ich uwagi powinna być władza duchowa.

Członek władzy duchowej tym więcej jest ceniony, im bardziej rządzi myślami innych. To jest jego główny cel i główna metoda działania. W obszarze tej władzy występuje zbieżność celów ogólnych z indywidualnymi i oficjalnych z osobistymi. Ze względu na prywatną własność wielu władz duchowych, ich członkowie są zależni od władz finansowych. Zważywszy na kulturową obcość tych dwóch środowisk, powinno to prowadzić do częstych napięć między nimi.

 

Lud

 

Narodowi zepsutemu nadzwyczaj trudno jest utrzymać odzyskaną wolność.

Niccolo Machiavelli

 

Monarchie miały władców i poddanych. W odróżnieniu od nich społeczeństwo oświeceniowej republiki składa się z obywateli, formalnie równych wobec prawa, którzy spośród siebie samych wybierają rządzących. Powszechna oświata dba o ich wiedzę i postawy, których jakość przekłada się – poprzez wybór – na jakość władz i jakość państwa.

Umasowienie i komercjalizacja kultury spowodowały w XX wieku osłabienie lub zanik edukacji obywatelskiej oraz zaniżenie poziomu przekazu, symboliki i treści do poziomu najszerzej reprezentowanego, a więc najniższego. Resztki kultury wysokiej przechowały się w programach szkolnych, z których jednak są stopniowo wypierane przez żądającą nobilitacji kulturę masową.

Zanika pojęcie dobra wspólnego i cnót obywatelskich. Coraz szerzej sięgający etatyzm i coraz większa oferta płaskiej rozrywki sprawiają, że zanikają też społeczne zasoby kultywowane kiedyś przez doktryny społeczne i polityczne czy religie. Atomizacja i wypieranie więzi społecznych przez telewizję i inne media prowadzą do zachowań bardziej właściwych dla tłumu niż społeczeństwa. W ten sposób obywatele stają się stopniowo motłochem.

Prymitywność myśli owocuje prymitywnością wyboru, a wtedy, działając w najlepszej wierze, elity ograniczają możliwości nierozsądnych wyborów, ograniczając tym samym samą demokrację. W ten sposób obywatelstwo ludu staje się coraz bardziej fasadowe, a jego poddaństwo coraz prawdziwsze.

Rośnie powszechna tolerancja dla nepotyzmu, korupcji, partyjnej mentalności półświatka, interesowności władz. Nic w tym dziwnego, powiada lud: skoro oni są nami, to czemu mieliby być od nas lepsi? Dzisiejsze zepsucie społeczeństw i władz zdaje się przypominać sytuację, o której pisał Monteskiusz:

„Lud popada w to nieszczęście, skoro ci, którym się zawierzył, chcąc ukryć własne zepsucie starają się go zepsuć. Iżby nie dojrzał ich ambicji, mówią mu jeno o jego wielkości; iżby nie dostrzegł ich chciwości, głaszczą wciąż jego własną.

Zepsucie wzrośnie u tych, co psują i wzrośnie też u tych, co już są zepsuci. Lud podzieli między siebie wszystek grosz publiczny, i jak zjednoczył ze swym lenistwem