Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Lustrzanka cyfrowa bez tajemnic PORTRETY

27-01-2012, 2:17
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 59 zł     
Użytkownik Ciesla697
numer aukcji: 2062636050
Miejscowość Warszawa
Wyświetleń: 23   
Koniec: 31-01-2012 12:49:54
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Portrety – lustrzanka cyfrowa bez tajemnic - nowa książka Książka jest podzielona na pięć części, z których każda zajmuje się innym aspektem fotografowania ludzi, każda też ma innego autora. Nie tylko pozwala to zobaczyć różne podejście do pracy z modelem, ale także uatrakcyjnia książkę większym zróżnicowaniem fotografii, gdyż każdy z autorów ma inny, choć zawsze charakterystyczny styl. Nie wszyscy autorzy książki debiutują na polskim rynku. Bjorn Thomassen był współautorem wydanej u nas jakiś czas temu przez wydawnictwo Zoner Press pozycji „Fotografia portretowa”. Zaraz po wstępie mamy coś w rodzaju powitania – każdy z autorów wyjaśnia, jakim sprzętem pracuje, a także tłumaczy, dlaczego dokonał takiego właśnie wyboru. Ta prezentacja dotyczy nie tylko aparatów i obiektywów, ale – co bardziej istotne – wykorzystywanego sprzętu oświetleniowego różnego kalibru. Szczegółowość opisu wyposażenia sięga toreb, plecaków i wózków. Każdy rozdział kończy się sekcją na temat obróbki zdjęć, z zagadnieniami odnoszącymi się do poruszanej na poprzednich stronach tematyki. Rozdział 1: Praca z ludźmi Autor rozdziału, Eamonn McCabe, już w pierwszym zdaniu rozwiewa złudzenia, pisząc: „żeby zostać portrecistą, trzeba mieć naturalną chęć poznawania ludzi”. Oprócz chęci potrzebne są jeszcze umiejętności – także gdy chodzi o dogadywanie się z osobami, które chcemy fotografować. Chęci i przyjazna, otwarta osobowość to jedno, ale nawet jeśli jesteśmy mili i przyjaźni, przyda nam się nieco wiedzy o tym, jak nawiązywać relacje, czyli nie tylko przekonać nieznajomą osobę, żeby stanęła przed obiektywem, ale skłonić ją, żeby dla nas zagrała. A co ważniejsze, żeby ta gra dała dobre kadry, oddające charakter portretowanej osoby – nawet jeśli nie ma ona żadnych zdolności aktorskich. McCabe dzieli się swoimi doświadczeniami zarówno z sesji z gwiazdami, jak i ze zleceń, gdzie na wykonanie pracy ma się tylko minuty. Pewnie nikt z nas nie będzie miał szczęścia, by pozował mu Al Pacino, ale może się zdarzyć, że zechcemy zrobić portret aktora, pisarza, muzyka czy projektanta, a wówczas sugestie McCabe'a co do wyboru tła, rekwizytów i radzenia sobie ze światłem na „obcym terenie” mogą uratować dzień. Dowiemy się także, jakie banalne i pozornie drobne błędy mogą sprawić, że stracimy zaufanie modela. Ostatnie dwie strony to prezentacja, jak kadrowanie tego samego zdjęcia w Photoshopie może zmienić jego charakter. Rozdział 2: Kompozycja Część poświęcona kompozycji, napisana i zilustrowana przez Steve Shipmana, to znacznie więcej niż wskazówki dotyczące wyboru miejsca w kadrze dla modela. To także nauka wykorzystywania linii, kształtów, kolorów i dobranej do ujęcia głębi ostrości do zbudowania interesujących ujęć opowiadających o ludziach – niekoniecznie będących klasycznymi kadrami przedstawiającymi twarze. Znajdziemy tu również pomysły, jak wykorzystać ruch przy fotografowaniu ludzi, a także garść porad dotyczących fotografowania rodziny. Spora część prezentowanych przykładów to rzadkie, a przez to bardziej pouczające portrety biznesowe. W części obróbkowej poznamy praktyczne zastosowania narzędzi Rozjaśnianie i Ściemnianie (Dodge i Burn) w Photoshopie. Rozdział 3: Oświetlenie studyjne Znany już polskim miłośnikom fotografii Bjorn Thomassen wprowadza w tajniki oświetlenia studyjnego. Zaczynamy od rzeczy prostych, ale bardzo przydatnych – równoważenia za pomocą lampy oświetlenia okiennego, w celu uzyskania pozornie naturalnego efektu. Następnie przechodzimy do omówienia rodzajów lamp oraz modyfikatorów światła, ze szczególnym uwzględnieniem zalet i wad każdego z nich oraz wskazaniem, w jakich zastosowaniach które z nich sprawdzi się najlepiej. Autor sporo miejsca poświęca pracy z jedną tylko lampą, co może być szczególnie przydatne osobom zaczynającym zabawę z domowym studiem i dysponującym na razie skromnym arsenałem. Jeśli mamy już więcej niż jedną lampę, będziemy mogli zastosować wskazówki, jak uzyskać idealnie białe tło. Teraz zabieramy nasze lampy studyjne oraz osprzęt do nich na spacer. Kolejne strony poświęcone zostały wykorzystaniu sprzętu studyjnego na dworze lub w stylowych wnętrzach – od pałaców po dyskoteki. Dowiemy się, jak doświetlić modeli, ale jednocześnie zachować klimat albo wręcz go stworzyć, umiejętnie mieszając światło błyskowe z zastanym, a także uzupełniając je blendą. Ostatnia rozkładówka to szybki kurs wygładzania cery w Photoshopie. Rozdział 4: W plenerze i we wnętrzach W czwartym rozdziale razem z Mattem Hoylem wychodzimy poza kontrolowane sytuacje studia i ruszamy robić zdjęcia na ulicy oraz miejscach, gdzie nasi modele mieszkają i pracują. Matt Hoyle jest moim ulubionym portrecistą w tej książce, jego zdjęcia są nie tylko wyraziste, ale także pełne humoru. Jego portrety środowiskowe opowiadają historie, a ich autor uczy, jak to osiągnąć. Od własnych projektów, przez spontaniczne kadry z osobami spotkanymi na ulicy, w barach i środkach komunikacji miejskiej, po ujęcia pozowane – poznamy nie tylko pomysły na kadrowanie, ale przede wszystkim dowiemy się, jak podchodzić z aparatem do obcych ludzi. Autor wiele zdjęć robi bez zdradzania modelom swoich intencji – nie dlatego, że boi się braku akceptacji czy sprzeciwu, ale by nie zgubić spontaniczności i naturalności. Stosowany przez niego sprzęt – duże, profesjonalne lustrzanki – wyklucza ukrycie samego faktu fotografowania, ale mimo tego jego modele pozostają nieświadomi, że są tematem zdjęć. Jak sobie poradzić? Hoyle zdradza kilka sprytnych sposobów. Następna część rozdziału dotyczy sytuacji, gdy jednak chcemy, aby przypadkowo spotkane osoby nam pozowały. Jak nawiązać z nimi kontakt, jak przekonać do stanięcia przed obiektywem oraz jak pokierować przy pozowaniu, to treść kolejnych stron. Trzeba przyznać, że Hoyle nie poszedł na łatwiznę – pozują mu między innymi alfons, rocker i były gangster. Skoro już przekonaliśmy do siebie przechodnia, można pójść na całość i zamiast zdawać się na światło zastane, doświetlić go. Jak to zrobić, czym i gdzie się zatrzymać, żeby nie przesadzić, to treść kolejnych dwóch rozkładówek. Rozdział kończy się poradami dotyczącymi umieszczania osób w znaczącym otoczeniu oraz instrukcją obróbki, dającej delikatny efekt przypominający draganizację. Rozdział 4: W plenerze i we wnętrzach W czwartym rozdziale razem z Mattem Hoylem wychodzimy poza kontrolowane sytuacje studia i ruszamy robić zdjęcia na ulicy oraz miejscach, gdzie nasi modele mieszkają i pracują. Matt Hoyle jest moim ulubionym portrecistą w tej książce, jego zdjęcia są nie tylko wyraziste, ale także pełne humoru. Jego portrety środowiskowe opowiadają historie, a ich autor uczy, jak to osiągnąć. Od własnych projektów, przez spontaniczne kadry z osobami spotkanymi na ulicy, w barach i środkach komunikacji miejskiej, po ujęcia pozowane – poznamy nie tylko pomysły na kadrowanie, ale przede wszystkim dowiemy się, jak podchodzić z aparatem do obcych ludzi. Autor wiele zdjęć robi bez zdradzania modelom swoich intencji – nie dlatego, że boi się braku akceptacji czy sprzeciwu, ale by nie zgubić spontaniczności i naturalności. Stosowany przez niego sprzęt – duże, profesjonalne lustrzanki – wyklucza ukrycie samego faktu fotografowania, ale mimo tego jego modele pozostają nieświadomi, że są tematem zdjęć. Jak sobie poradzić? Hoyle zdradza kilka sprytnych sposobów. Następna część rozdziału dotyczy sytuacji, gdy jednak chcemy, aby przypadkowo spotkane osoby nam pozowały. Jak nawiązać z nimi kontakt, jak przekonać do stanięcia przed obiektywem oraz jak pokierować przy pozowaniu, to treść kolejnych stron. Trzeba przyznać, że Hoyle nie poszedł na łatwiznę – pozują mu między innymi alfons, rocker i były gangster. Skoro już przekonaliśmy do siebie przechodnia, można pójść na całość i zamiast zdawać się na światło zastane, doświetlić go. Jak to zrobić, czym i gdzie się zatrzymać, żeby nie przesadzić, to treść kolejnych dwóch rozkładówek. Rozdział kończy się poradami dotyczącymi umieszczania osób w znaczącym otoczeniu oraz instrukcją obróbki, dającej delikatny efekt przypominający draganizację. Rozdział 5: Portrety ślubne Książkę kończy część poświęcona coraz popularniejszemu sposobowi wejścia w świat fotografii zarobkowej, czyli dokumentowaniu ślubów. Znajdziemy tu zarówno wskazówki dotyczące klasycznych portretów formalnych, jak i modnej stylistyki reportażowej. Mark Cleghorn zwraca uwagę, jak należy się przygotować do realizacji zlecenia, jak poradzić sobie w sytuacji reportażowej, ale także jak ustawiać modeli podczas sesji plenerowej. Osobne porady dotyczą współpracy z panną młodą, oświetlenia jej i pozowania, a osobne wykonywaniu portretów pana młodego. Następne strony pomogą nam zapanować nad obowiązkowymi portretami grupowymi. Rozdział kończą sugestie dotyczące komponowania zdjęć dzieci w reportaże ślubne, a także podstawowe wskazówki na temat przygotowania i layoutowania albumów w Photoshopie.