Tytuł:
|
Halucynacje
|
Autor:
|
Ludwik Stanisław Licińska
|
Wydanie:
|
Kraków , brak roku wydania
|
Stron:
|
189
|
Stan:
|
Dobry, oprawa twarda, szyta, blok
zwarty, zdjęcia autora
|
Wymiary:
|
14 x 18 cm
|
Płatność: przelew bankowy
bezpośrednio na moje na konto
43 2490 [zasłonięte] 0[zasłonięte]0050000 [zasłonięte] 434336 (Alior Bank S.A.)
Dostawa: list polecony, koszt wysyłki 9 zł.
Ludwik Stanisław Liciński
(ur. 17 kwietnia 1874 w Lubartowie, zm. 22
kwietnia 1908 w Otwocku) – nowelista, poeta, etnograf.
Był przyjacielem Janusza Korczaka
Pseudonim Licyniusz. Rozpoczął studia
polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Następnie w Warszawie, gdzie
stykał się zarówno ze środowiskiem lumpenproletariackim, jak kręgami
lewicowymi, biorąc udział w pracach tajnego Uniwersytetu
Latającego.
Debiutował jako poeta w prasie 1900. Współpracował z tajną prasą SDKPiL. Władze carskie prześladowały go za udział w rewolucji
1905. Zmarł przedwcześnie na gruźlicę.
W poezji nawiązywał do mitologii słowiańskiej i tradycji wiejskiej, np. cykl wierszy Z motywów sielskich (1900),
antyklerykalna powieść Ksiądz Jan Jaskólski (1908), opowiadania Z
pamiętnika włóczęgi (1908) i Halucynacje (1911). Ulegał wpływom ekspresjonizmu,
skłaniał się ku anarchizmowi.
Lubił portretować tzw. margines społeczny.
Spis treści:
BAJKA
HALUCYNACJE:
GOŚĆ — AJRA - Z PONURYCH NOCY - DZIWNE RZECZY
-ZBRODNIA - TŁO I OBRAZ - DYZIO - MOJE OPOWIADANIA -
POLICZEK — NA CMENTARZU
- PO ŚMIERCI -SZCZURY — MAŁY
EPILOG
SEN O BAJCE
"W
portretach szkicowanych przez apologetów i polemistów ukazywany był Liciński jako bezdomny włóczęga i nędzarz, pełen liryzmu
kronikarz warszawskiego lumpenproletariatu, prometejski buntownik, człowiek o
sercu Chrystusowym, prorok i bojownik rewolucji, nieprzejednany anarchista o
nietzscheańskim rodowodzie, wreszcie wybitny reprezentant młodopolskiego
pokolenia, porównywany z Norwidem, Żeromskim, Brzozowskim, Staffem, a także z
Balzakiem, Dostojewskim, Gorkim, Whitmanem, Londonem
i innymi". (z "Posłowia"
Tomasza Lewandowskiego)
O twórczości Ludwika Stanisława Licińskiego
Marek Danielkiewicz: „Miał
chłopskie rysy twarzy i «bary niedźwiedzie», demoniczne spojrzenie, gęste wąsy
i śmiesznie małe dłonie, jak kobieta. W towarzystwie bywał nieznośny.
Zniechęcał do siebie innych polemicznym usposobieniem. Miłości poszukiwał
«również w domach publicznych», lecz trudno powiedzieć, czy kiedykolwiek udało
mu się «kochać naprawdę»… W liście jedynym jaki ocalał do naszych czasów, pisał
do Zofii Nałkowskiej: [...] A nade wszystko powinnaś pamiętać, że jesteś
człowiekiem jedynym, którego kocham bardziej niż może życie nawet własne. Tu
nie chodzi o nastroje, o chwile, o mocniejsze lub słabsze całowanie ręki, ale o
cześć dla duszy ludzkiej. Jeślim kochał ją prawdziwie, jeżeli pokłon ducha mego
jej oddam, tego samego, co gryzł, wiecznie tęsknił za nią, jeżelim
przyszedł do niej nie jak kupczyk czy akrobata z sonetem w pysku, ale z dłonią
wyciągniętą na dobre i złe – słuchaj… ja może trochę już zasłużyłem, by być ci
bliskim [...].
Zofia Nałkowska, wówczas obiekt westchnień lubartowskiego pisarza, początkująca
autorka, zachowała w swojej pamięci postać tego suchotnika i – co dla nas
współczesnych najważniejsze – utrwaliła, m.in. w Narcyzie i Dziennikach.
Bez jej osobliwej kroniki wypadków miłosnych (a kogóż to wielka pisarka
nie kochała!) nasza wiedza o tym prozaiku i poecie, rewolucjoniście i
antyklerykale, socjaliście i gorszycielu, byłaby na pewno uboższa. A tak
przynajmniej dysponujemy żywym zapisem, gdy podejmujemy ryzykowną próbę
nakreślenia jego literackiego portretu.
O autorze Halucynacji i Z pamiętnika włóczęgi interesująco pisała
w eseju, który odnaleźć można w książce pt. Kraj
modernistycznego cierpienia (1981), Agnieszka Baranowska: [...] Bohater Licińskiego najlepiej czuje się zawsze wśród włóczęgów.
Tuła się odepchnięty przez wszystkich, nawet przez kobiety. Twierdzi, że szuka
miłości, a równocześnie zbyt szybko z niej rezygnuje, cofając się przed
pierwszym rozczarowaniem i uogólniając od razu, iż wszystkie kobiety są takie
same, niegodne uczucia. Zostaje więc samotny. «Ja muszę umrzeć
bezdzietnym – pisze – bo w przeciwnym razie musiałbym pokutować na ziemi
rozszarpany na drobne cząstki, wykoślawiony, śmieszny dla samego siebie
[...]. Nie! Nie! – żona, dzieci, rezygnuję… Miłość – prędzej… Ale i tej
kupić nie ma za co» [...].
W 1905 roku, na trzy lata przed tragiczną śmiercią na gruźlicę, gdy wrzało w
robotniczej Warszawie i rewolucja zbierała żniwo, Liciński
pod pseudonimem Licyniusz opublikował był w „Głosie” prowokacyjny wiersz pt. Okręt szalony. Utwór ten ukazał się obok
artykułu Karola Marksa i Fryderyka Engelsa pt. O
komunizmie. [...]
Ludwik Stanisław Liciński należał do pisarzy, którzy
ideę równości i sprawiedliwości społecznej (dla innych wciąż naiwną) głosili z
odwagą i gotowi byli oddać za nią życie; i jakże często to czynili. Jemu
współcześni mówili o nim, że był siewcą burzy, wychwalano jego postawę i
pisarstwo w 30. rocznicę śmierci, m.in. w „Kamenie”.
[...] Niewątpliwie kochał Panią Rewolucję, chociaż trudno o nim
powiedzieć, że był typem rewolucjonisty… Raczej tym, który bardziej teoretyzuje
niż bezpośrednio oddaje się działaniu. I myślę, że właśnie tak pisząc, zbliżam
się do prawdy o tym dziwnym człowieku, którego cień od czasu do czasu
pojawia się na ulicach Lubartowa i pewnie innych prowincjonalnych miasteczek… A
może to i prawda, że kto za młodu nie był socjalistą, ten na starość będzie
łajdakiem? Liciński starości nie doczekał… Zmarł
mając 34 lata”.
Miłość do Pani Rewolucji. W 90. rocznicę śmierci Ludwika Stanisława Licińskiego, „Kurier Lubelski” 1998, nr 92.