Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

LUDOZNAWSTWO NA PODHALU CYGAŃSKIE KOWALSTWO ZWYCZ.

24-01-2012, 5:15
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Najwyzsza cena licytacji: 30 zł      Aktualna cena: 30 zł     
Użytkownik ikonotheka
numer aukcji: 2031997389
Miejscowość Kraków
Licytowało: 1    Wyświetleń: 29   
Koniec: 15-01-2012 19:50:00
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

SPIS TREŚCI


Teresa Dubowik, Bolesław Łopuszański: Prof. dr Tadeusz
Seweryn 7
Juliusz Zborowskifz dziejów ludo znawstwa i muzealnictwa na Podhalu . 35 Józef Nowak: Flisactwo w okolicach Tyńca w pierwszej połowie XIX
wieku 117
Kszysztof Wolski: Z dziejów hodowli kóz na ziemiach polskich . . 127 Ad-am Bartosz: Z badań nad cygańskim kowalstwem na polskim Spiszu 1&7 Magdalena Kopacz: Prymitywne sposoby pozyskiwania żywności
w Jurgowie na polskim Spiszu po'd koniec XIX i w XX wieku . . . 197 Krystyna Kwaśniewicz: Zwyczaje ludowe okresu Bożego Narodzenia.
Studium monograficzne wsi Dzierążnia w woj. -kieleckim .... 213 Józef Furdyna: Franciszek Pałka, rzeźbiarz i malarz amator z Nowogo
Sącza 251
Ryszard Kantor: Teoretyczne i praktyczne problemy wykorzystania
techniki filmowej w pracy badawczej etnografa 269
Jerzy Czajkowski: Organizacja zespołowych badań terenowych w Muze¬
um Etnograficznym w Krakowie 277
Bolesław Łopuszański: Katalog zbiorów rękopiśmiennych Muzeum
Etnograficznego w Krakowie (część trzecia) 28'9
Kronika za rok 1973, opracował Bolesław Łopuszański 3'19
Streszczenia obcojęzyczne 345
Spis ilustracji 389



SPIS ILUSTRACJI


1. Prof. Tadeusz Seweryn , g
2. Tyniecki paszport defluidacyjny z 4 kwietnia 1839 r 130
3. Adnotacje urzędowe w paszporcie .defłuidacyjnym z r. 1840 .... 121
4. Koza szablastoroga z Polski południowej (fot. K. Wolski) 12'9
5. Kozioł przy drzewie; kafel mazurski z XIX w. (ze zfolorów Muzeum
w Szczytnie, fot. J. Ku'biena) 131
6. Koziorożec alpejski (Capra ibex) i(reprod, z Enc Pow. S. Orgeltoranda) , . 132
7. Koza angorska {Capra hircus angorensis) (fot. K. Wolski) 135
8. Koza z okolic Rymanowa z I. ppł. XIX w. (rys. Gorczyński wg litogra¬
fii Pillera) 135
9. Koza bezroga w Polsce (fot. K. Wolski) 13:9

10. Koza szablasitoroga (fot. K. Wolski. 1973 r.) 139
11. Kozy bezrogie (fot. K. Wolski, 1973 r) 141
12. Koza kaszmirska (fot. K. Wolski, 1967 r.) 145
13. Pasienie kozy ,przy plocie (fot. K. Wolski) ... 149
14. Żyd z kozłem; kafel huculski z XIX w. (ze zbiorów MEK, fot. J. Ku-
btiena) 150
15. Białe kozy bezrogie (saańskie) na pastwisku (fot. K. Wolski 1973) . . 156
16. Kozy na pastwisku z zaroślami (Czupreno, Bułgaria) ,(£ot. K. Wolski 1973) . 157
17. Polskie kozy bezrogie (fot. K. Wolski) .... 161
18. Tyipy 'motyk produkowanych .przez kowali cygańskich: 1. graca; 2. grac-
ka; 3. siekaeka; 4. sercówka; 5. ciupa; 6. motycka (kopacka) z ozorkiem;
7. 'motycka; 8. motycka ((kopacka') z rożkami (rys. J. Głuszak) .... 171
19. Dawny typ miechów używanych przez Cyganów (rys. W. Gerson; frag¬
ment, wg J. Ficowski: Cyganie na polskich drogach, Kraków 1965) . 174
20. Cygański kowal z okolic Preśova (Słowacja) 1>934 (ze zbiorów Archiwum
Muzeum S'loveńskiej Republiki Rad w Preśovie) 176
21. Wnętrze kuźni Walentego Gila, Jurgów 1971 (fot. A. Bartosz) .... 177
22. Wnętrze kuźni Augustyna Mirgi, Czarna Góra lOTl (fot. A. Bartosz) . ■ . 181
23. Miech i palenisko w kuźni Jana Mirgi, Czarna Góra 1970 (rys. P. Le-
chowski) .... 183
24. Kowadło z kuźni Walentego Gila, Jurgów 1972 (rys. J. Głuszak) . . . 1.85
25. Komplet narzędzi kowalskich z kuźni Augustyna Mirgi, Czarna Góra
1972; 1. ocinka, ucinka (cyg. śrotaris); 2. łopatka 4o węgli (cyg. raj); 3.
klisce ('cyig. syłavis); 4. przebijać (cyg. probolcos); 5. duży młotek (cyg,
baro śvyry, baro ćiokanos); ■&. mały młotek (cyg. cikno śvyryr cikno ćboka-
nos) (rys. J. Głuszak) , , 185

26. Przecinanie żelaznej taśmy przed kuźnią w Czarnej Górze 1972 (!fot.
A. Bartosz) 137
27. Fazy produkcji motyki (rys. J. Głuszak) 190
28. Gwóźdź .(cyg. karfin) i klinice (cyg. podkosegos) (rys, J. Głuseak) , . 19.1
29. Zawias przy drzwiach do iaby mieszkalnej, Bukowina Tatrzańska WH
(rys. J. Głuszak) 191
30. Rafka (czerpak zgrzebłowa ty) do zbierania jagód, Jurgów (rys. J. Ba-
rańska-Bober na podstawie fotografii Magdaleny Kopacz) 200
31. Sak strukcji wykonanej przez M. Kopacz i T. Górkę) 205
32. Franciszek Pałka przy pracy (fot. J. Furdyna) 252
33. Chrystus ukrzyżowany, glina (fot J. Furdyna) 254
34. Matka Boska z Dzieciąlikiem (fot. J. Furdyna) 255
35. Grajek (fot. J. Furdyna) ■ . - - . 255
36. Piwosze (fot. J. Furdyna) 256
37 a-^b. Kapela góralska (fot. J. Furdyna) 258 i '259
38. a. Matka z dzieckiem, ib. Garncarze przy pracy, c. Cyganka z dziec¬
kiem , 260 i 261
39. Św. Weronika (fot. J. Furdyna) . .-.*'. . . . . . . . . 261
40. Sw. Franciszek (fot. J. Furdyna) 262
41. Mazjska góralska (fot J. Furdyna) 263
42. Św. Rodzina (fot. J. Furdyna) 264
43. Św. Sebastian (fot. J. Furdyna) . . . . - . . .-.-.. , . 265
44. Rzeźba w początkowej fazie obróbki ,(£oi. J. Furdyna) 265
45 a—b. Narzędzia rzeźbiarza Pałki (fot. J. Furdyna) 266
46. Praca rysownika na I oibozie MEiK (fot. J. Kubiena) 279
47. Zespól uczestników obozu I przy posiłku (fot. J. Kubiena) .... 232
49. Zespół uczestników IV obozu badawczego (fot. R. Reinfuss) , 285

49. „Pismo z Jowisza" pisane w transie przez sekciarza, r. 1908. (ze zbiorów
MBK, nr 566) . . - . . - -.-.-. . . ■ . . . 290
50. Szopka. Wyfe. Józef Hulka, Łękawica, .pow. Żywiec, odznaczona I nagrodą
na konkursie zorganizowanym przez Muzeum w Żywcu . ■ . . . .' 321
51. Karczma „Na Zbóju" w Dobezycach . ' 3'22
52. Targi Sztuki Ludowej. Kiermasz na Rynku Głównym (fot. J. Kubiena) . 323
53. Targi Sztuki Ludowej. Kiermasz na Rynku Głównym (fot. J. Kubiena) , 324
54. Wystawa czasowa „Meksykańska sztuika ludowa" w Muzeum Etnograficz¬
nym w Krakowie. Styczeń 1973 (foit. J. Kubiena) 326
55. Wystawa czasowa „Twórczość Czesławy Konopki" w Muzeum Etnogra¬
ficznym w Krakowie. Luty 1073 (Pot. J. Kuibiena) 327
50. Wystawa czasowa „Sztuka ludowa Macedonii" w Muzeum Etnograficz¬
nym w Krakowie. Kwiecień 1073 (fot. J. Kubiena) 328
57. Wystawa czasowa „Kafle malowane" w Muzeum Etnograficznym w Kra¬
kowie. Lipiec 1973 (fot. J. Kuibiena) 329
58. Wystawa czasowa „Rzeźba i płaskorzeźba w węglu i drewnie" w Muzeum
Etnograficznym w Krakowie. Lipiec 1973 (fot. J. Kubiena) 330
59. Wystawa czasowa „Muszyna 73" w Muzeum Etnograficznym w Krakowie.
Grudzień 1973. (fot. J. Kubiena) 331
60. Dr Janusz Kamocfci w rozmowie z imaimem mahometańs'kim w czasie ba¬
dań w Bohonikach, pow, Sokółka (fot. J. Kubiejia) 332



Z DZIEJÓW LUDOZNAWSTWA I MUZEALNICTWA
NA PODHALU: SEKCJA LUDOZNAWCZA TOWARZYSTWA TATRZAŃSKIEGO
(1911 — 1919)


trzeba będzie przypomnieć cichą
zasługę tego «króla Ajnów», co światło swego ducha polskiego siał wszędzie, gdzie go los zaniósł/' (Z listu Józefa Komendy z Rapers¬wilu z 14 X 1'918).
W życjorysie Bronisława Pilsudskiego, umieszczonym na czele „Rocznika Podhalańskiego" w 1921 r., Wacław Sieroszewski na podstawie moich nota¬tek i wypisów wspomniał w paru zdaniach o podhalańskiej działalności tego badacza Wschodu. Uzupełniając szczupłe wzmianki, opisuję dokładniej ten urywek z dziejów ludoznawczego poznawania góralszczyzny, będący jedno¬cześnie historią wymienionej w tytule Sekcji Ludoznawczej.
Czy rozmiar mojej pracy usprawiedliwiają zdarzenia rozgrywające się na prowincji, a do tego małe w porównaniu z głośną działalnością innych organizacji?
Zdecydowałem się na dłuższą opowieść, gdyż jest ona nie tylko dzieja¬mi pracy jednego człowieka i historią jednego zrzeszenia. Weszły w nią także inne fragmenty z przeszłości umysłowego ruchu na Podhalu. Ponadto ten oparty na dawnych archiwaliach i wspomnieniach zarys jest obrazem ci꿬kiej drogi, jaką w czasach zaborów musiał iść ■niejeden bojownik o wiedzę i kulturę — właśnie na prowincji.
Skoro ogłasza się całe rozprawy i tomy o tym, jak można pracować naukowo na prowincji i dla regionu, to znajdzie może usprawiedliwienie obszerniejszy obraz, ozym i jak przyczyniała się prowincja do ogólnopolskiej kultury i jak dla niej pracowali ludzie szarzy, zapomniani, których walka o postęp i łamanie się z trudnościami często nawet współczesnym były pra¬wie nie znane, a dziś całkiem poszły w niepamięć.
W 1906 r. przez Japonię, Amerykę i Francję, po dwudziestu bez mała la¬tach wygnania na Sachalinie i Sybirze, powrócił Bronisław Piłsudski do kra¬ju. Jednak nie w rodzinne strony, nie do Zułowa w powiecie święciańskim, nie na tę Litwę, do której tak tęsknił i która wygnańcowi już tak wydawała się bliska. Zwolniony po odcierpieniu długoletniej kary za udział w spisku

na cara, wybierał się właśnie do kraju dzieciństwa i młodości. Tymczasem na wyjezdnym zaskakuje go we Władywostoku rewolucja 1905 r. Udział w po¬litycznych wiecach i nieudane próby zapobieżenia rzeziom, dokonywanym przez reakcyjne władze, zmuszają go do ucieczki, a jednocześnie uniemożli¬wiają powrót do Zułowa, gdzie włada ten sam carski rząd, który go skazał na zesłanie i teraz krwawo przywraca „porządek". Wymarzonej Litwy nie ujrzał wygnaniec do końca życia. Dla znękanego niewolą i poniewierką uni¬cestwienie marzeń o umiłowanej ziemi właśnie wtedy, gdy otwierały się widoki powrotu, było tragicznym, głęboko odczutym przejściem.
W ciągu kilku lat, aż do listopada 1914 r., siedzibą Piłsudskiego staje się zabór austriacki; mieszka raz w Krakowie, raz we Lwowie, to znowu w Za¬kopanem. Pobyt w ówczesnej Galicji przerywały podróże zagraniczne i dłuż¬sze przebywanie w Paryżu, Londynie i w Szwajcarii. Chociaż naszym tema¬tem jest zakopiański urywek działalności Piłsudskiego, to jednak łączy się on z całym jego galicyjskim okresem życia i dlatego nawiązujemy do kra¬kowskich czasów.
Po przyjeździe zaprzyjaźnił się Piłsudski ze Stanisławom Witkiewiczem, swoim krewniakiem po matce. Był to rok 1906, w którym Witkiewicz po ku¬racji w Lowranie zamieszkiwał ponownie w Zakopanem. W tym samym ro¬ku ukazało się drugie wydanie jego dzieła iVo przełęczy, poprzedzone intere¬sującym wstępem Po latach. Dokładniej nie wiemy o wzajemnych stosunkach między nowymi przyjaciółmi, których łączyło pochodzenie ze stron litewskich i zainteresowanie ludem. Pewne tylko, że przyjaźń z głębokim znawcą gó¬ralszczyzny wywarła na 'Piłsudskim duże wrażenie. Mówiąc raz o książce Witkiewicza wspomniał Piłsudski, że jej i jej autorowi zawdzięcza wiele pod¬niet i że przeczytał ją z zachwytem zaraz po powrocie do Polski. W później¬szych latach objawił się ten wpływ w ludoznawczej pracy na Podhalu.
Ciężkie były chwile wygnania, ale również nielekkie czasy spędzone w ojczyźnie. Towarzyszyły im niedostatek, szukanie zarobkowych zajęć, do¬rywcze łatanie biedy i gorzkie zawody. Złożyło się na to kilka przyczyn. Nie¬które poruszył w życiorysie Sieroszewski. Jeżeli je ponownie przytaczam, to w odmiennym oświetleniu.
Piłsudski nie wracał do kraju z pustymi rękami. Pobyt na Sachalinie na¬prowadził go na naukowe -badania Wschodu, podobnie jak wielu innych polskich zesłańców. W ciężkich warunkach zdobywał swą wiedzę, a gdy opusz¬czał Azję, był już znany jako autor etnologieznych rozpraw o Ajnach, Gol-dach, Giliakach i Oroezonach i jako najlepszy znawca tych ludów. Za gra¬nicą, gdzie istniały instytuty badań wschodnich i gdzie Wschód budził nau¬kowe i polityczne zainteresowanie, znalazłby Piłsudski na pewno odpowied¬nie zajęcie, np. w jakimś muzeum. Ale on chciał osiąść i pracować w Polsce, a z politycznych powodów nie mógł gdzie indziej zamieszkać, tylko w Ga¬licji, tu zaś nie bardzo było co począć nawet z rzetelnym znawstwem-Wschodu,
Przecież w zaborze austriackim działała minimalna ilość naukowych in¬stytutów i uczelni, taka zaś specjalność, jak etnologia wschodniej Azji w ogó¬le nie była do pomyślenia na jedynych dwóch polskich uniwersytetach, a mu¬zea etnograficzne, które by stać było na opłacenie personelu, całkiem nie ist¬niały. Stąd ilość płatnych naukowych stanowisk była bardzo ograniczona i naukowi pracownicy mieli niewielkie widoki na taką posadę, która zapew¬niała poświęcanie się studiom. Częstym dla nich przytułkiem były gimnazja,

Ale ta droga była dla Piłsudskiego- zamknięta, równie jak i naukowa kariera, ponieważ na uniwersytet nie uczęszczał; był samoukiem, wybitnym wpraw¬dzie znawcą, lecz w bardzo ograniczonym zakresie. Liczył zaś już czterdziest¬kę; w tym wieku w ogóle rozpoczynanie systematycznej nauki jest ciężkie, cóż dopiero dla człowieka, którego duchową równowagę zniszczyły sybirskie przeżycia. Toteż dwukrotnie wyjeżdżał Piłsudski za granicę, aby ukończyć studia, i z zapałem usiłował nadrobić braki, dwukrotnie jednak przerywał studia i wracał do kraju. Gdyby przy swoich niewielkich wymaganiach po¬siadał bodaj skromne, lecz stałe środki utrzymania na kilka lat spokojnego życia, wynik może byłby inny. Ale skazany na dorywcze, mizerne zarobki ścierał się coraz bardziej w trosce o chleto, tracił w dalszym ciągu spokój wewnętrzny, rozpraszał się i rozgoryczał.
Niełatwo też było znaleźć dlań miejsce w jakiejś bibliotece lub w wy¬dawnictwie. Choć dłuższej siedzącej pracy nie lubił, byłaby ona przynajmniej na pewisn czas ostoją. Ale jakoś się nic nie znalazło. „Swoich" było aż nadto, przybysz był „obcym". Odgrywały również rolę względy polityczne. Po stłumieniu rewolucji w Rosji i Kongresówce przypłynęła do zaboru austriac¬kiego fala radykalnych elementów, uciekających przed zemstą carskiego rządu. Już wtedy polityka austriacka umyśliła wyzyskać tę emigrację dla przyszłej rozprawy z Rosją, co nie przeszkadzało jej jednocześnie tropić uchodźców i odnosić się do nich z nieufnością. Konserwatywna i klerykalna Austria obawiała się zradykalizowania tzw. sfer niższych i młodzieży, a także zamącenia dość jeszcze sielskiego galicyjskiego życia. Dlatego w pierwszych latach pobytu w Krakowie nimb spiskowca i ofiary samodzierżawia nie jedna Piłsudskiemu przychylności ze strony prawomyślnych czynników.
A czynniki lewicowe, skupiające się koło jego brata? Był to okres przy¬gotowania do zbrojnego wystąpienia, któremu przewodził Józef Piłsudski. Tak o tym pisze Sieroszewski:
„Bronisław, rzecz prosta, nie mógł w nim wziąć udziału; nie miał w so¬bie nic z żołnierza".
„Ale będziecie potrzebowali i innych rzeczy w odrodzonej ojczyźnie!... Nawet w przygo;towatiia.ch do walki potrzebna jest jedność, kultura, środki materialne i naukowe! — dowodził mi nieraz".
„Tak., to prawda, lecz nie mamy na to sił i czasu. Zajmij się tym ty... Owszem! —■ odpowiadano mu".
To jasne: i tu był niepotrzebny. Czymżeż mógł się zająć bez żadnych środków, z natury nieśmiały, nie umiejący walczyć i zdobywać przemocą, obcy miejscowym stosunkom i przez długoletni pobyt w Azji wśród pierwot¬nych ludów nie przystosowany do europejskiej psychiki?
Piłsudski był typowym optymistą i entuzjastą, bardzo łatwo skłonnym do nierealnych pomysłów, bądź zasadniczo utopijnych, bądź to niewykonalnych ze względu na ówczesne polskie warunki. Pogrążanie się w takie nieżyciowe projekty występowało u niego przede wszystkim wtedy, kiedy brak środków nie pozwalał mu na tworzenie i organizowanie jakiejś konkretnej sprawy. Zwłaszcza gdy szło o ogólnopolskie czy ogólnoludzkie ideały, utopia grała pierwsze skrzypce.
Charakter Piłsudskiego, dobry i szlachetny, wrażliwy na ludzką krzyw¬dę i chcący widzieć w społeczeństwie przede wszystkim lepsze pierwiastki, był znakomitym podłożem dla cech nabytych podczas wygnania. Utopie w znacznym stopniu okazywały się wynikiem pobytu w Azji, oderwania od

europejskiego sposobu myślenia i przykładania do europejskich stosunków miary ajnoskiej. Co się udało u Ajnów, pierwotnego szczepu, dlaczegoż by nie miało się udać w Polsce? Przecież tu i tam są ludzie dobrej woli, a do¬brych więcej niż złych. Skoro tam pod wpływem nauk, namów i karceń Pil-sudskiego godzili się z sobą pierwotni Ajnowie, dlaczegoż by miała zawieść próba pogodzenia wszystkich stronnictw politycznych i wszystkich rozpro¬szonych po świecie Polaków wobec ich kulturalnego poziomu wyższego niż u azjatyckich prymitywów?
Takie pomysły były z góry skazane na niepowodzenie, ale projektodawca nie wątpił w ich realizację i w błogosławione wyniki odezwy przygotowanej do rozesłania na wszystkie strony świata z apelem o powszechne pojednanie. Rozbijały się marzenia o rzeczywistość, stąd rosły zawody. Zwłaszcza że ich autor niepowocLzenia najczęściej przypisywał nie złudnym załóżeniom, lecz własnej nieudolności. Nie przeszkadzało mu to jednak erutuzjazmojwać się znowu po pewnym czasie nową utopią i odzyskiwać wiarą we własne siły.
A przecież umiał być i realnym. Gdy tylko rozporządza! jakimi takimi środkami, potrafił tworzyć dzieła pożyteczne. Dowiodła tego praca etnogra-iiczna na Podhalu i społeczna podczas pierwszej wojny światowej w Szwaj¬carii.
Dla człowieka, który nie mógł otrzymać naukowego stanowiska, zajęcia w szkolnictwie, bibliotece czy muzeach, cóż pozostawało? Urzędnicza posada, oczywiście ibardzo podrzędna, gdzieś na zapadłej prowincji? Ale Pilsudski nie znosił biurokracji i niewoli przy biurku. Wolał biedować.
Cenił swobodę, nie zaznawszy jej podczas lat wygnania, a oprócz tego i tu odbił się wpływ Sachalinu. Przecież tam był pod surową i bezlitosną kontrolą czynowników, gdy zaś trochę rozluźniły się te więzy, żył długo wśród Ajnów w najbardziej nieskrępowany sposób, u A'jnów, gdzie nie istniał urzę¬dowy formalizm, gdzie tak samo znienawidzona była biurokracja, gnębiąca zarówno polskiego spiskowca, jak i wyzyskiwane pierwotne szczepy. Niechęć do niej przeniósł także do Europy i pomimo odmiennych stosunków nie prze¬łamał nigdy uprzedzeń. Zresztą i bez tego traktowanie badacza Wschodu po¬sadą skryby w podrzędnym galicyjskim starostwie należało do mocno nie¬fortunnych pomysłów.
Nieporozumienie, jakie po powrocie z Azji powstawało między Piłsuds-kim a społeczeństwem żyjącym w innych warunkach, można by zobrazować licznymi przykładami. Przytaczam jeden, nie najbardziej charakterystyczny.
W 1914 r., a więc w osiem lat po przybyciu Piłsudskiego do Europy, gdy już znacznie osłabły nici łączące go z Azją> szło o zmianę statutu Sekcji Lu¬doznawczej. Aby to przeprowadzić, ogólnie przyjęte przepisy nakazywały zwołanie walnego zgromadzenia członków, po uchwale zaś nowy statut wę¬drował do starostwa, stąd do namiestnictwa i dopiero stamtąd po kilku ty¬godniach wracał jako prawomocny. Dla nas ten urzędowy alembik nie był no¬wością; drobiazgowy, nudny, ale obowiązywał, wykonywano go mechanicz¬nie i nikt się tym nie przejmował. Ale Piłsudski nic o nim nie wiedział. Zdu¬miony przysłuchiwał się w milczeniu rozmowom o urzędowej procedurze, za¬myślił się, po czym jakby z żalem powiedział:
,,U Ajnów byłoby inaczej i lepiej. Tam zeszliby się ot, ludzie, powie¬dzieliby sobie: to a takie nam potrzebne — i już każdy bez statutu i urzęd¬nika wiedziałby, co robić. I ot by robił tak".



ADAM BARTOSZ
Z BADAŃ NAD CYGAŃSKIM KOWALSTWEM
NA POLSKIM SPISZU


O CYGAŃSKICH PRZYBYSZACH
Na całym Podkarpaciu do czasu II wojny Cyganie tak powszechnie1 trudnili się kowalstwem, że niejednokrotnie identyfikowano tu Cygana z ko¬walem. Na Spiszu Cygana dziś utożsamia się z rzemieślnikiem niższej ka¬tegorii, wręcz odmawiając mu niekiedy miana kowala, który to termin za¬rezerwowano wyłącznie dla białych1 rzemieślników. Powiada się więc: „[We wsi] jest dwu kowali i jeden Cygan; z podkową idzie się do kowala albo do1 Cygana" 3.
Cyganie osiedlili się na Podkarpaciu w zwartym, wyraźnie zarysowanym pasie, biegnącym po zewnętrznym luku Karpat, od Bukowiny poprzez Po¬kucie aż do Żywca3. Na teren Karpat dostali się z Bałkanów zagarnięci fa¬lami migracji wołoskich, które, jak wiadomo, miały miejsce od XIII do XVI w. Kiedy ludność wołoska zaczęła osiadać, bądź to spontanicznie, bądź też na skutek nakazów ówczesnej administracji, Cyganie również poczęli się stopniowo osiedlać. Nie stracili przy tym kontaktu ekonomicznego ze spo¬łecznością, z którą w okresie wędrówek pozostawali w ścisłym związku. W czasie wspólnych migracji pełnili oni bowiem w stosunku do koczowni¬czych pasterzy rolę usługową, wykonując na ich rzecz najróżniejsze roboty kowalskie. Będąc jednakże elementem z natury ruchliwszym, przez jakiś jeszcze czas dość swobodnie przemieszczali się nadal, jak można sądzić, już tylko w pewnych zamkniętych regionach. Ich osiedlenie się na Podkarpaciu nastąpiło głównie w w. XVI i XVII 4.

W gospodarczej działalności karpackich Cyganów, jak już to wskazywa¬łem, zasadniczą rolę pełniło kowalstwo. Inne profesje, mające charakter za¬sadniczego źródła dochodu, spotykane 'były wtedy o wiele rzadziej. Z re¬guły natomiast Cyganie wykonywali inne jeszcze zajęcia, które były uzupeł¬nieniem podstawowego źródła utrzymania, czyli kowalstwa, a to głównie muzykanctwo i wróżbiarstwo.
Zapotrzebowanie na kowalskie wyroby i usługi wśród osiadłej ludności polskiego Spiisizu, przy jedmocizesnym braku innych, kowali kwalifikowa¬nych, było właśnie bezpośrednią przyczyną, dla której Cyganie zostali tu osiedleni. W oparciu o dotychczas przeprowadzone badania można wnosić, iż osadnictwo to daltuje się od końca wieku XVIII. Wtedy to (ijalk podaje tra¬dycja zgodna z ustaleniami hisitorycznyimi 5) do Jurgowa została sprowadzona pierwsza rodzina cygańska, którą zatrudniano p'rizy wyrobie giwioźdlza poltrzefb-nych przy budowie kościoła. Szybfei steuinikowo roziroslt populacji Cyganów powodiuje, że przenoszą się oni z czasem do kolejnych Wisi sipisfciich — do Czar¬nej Góry, Nowej Białej i dalej.
ZARYS TRADYCYJNEJ GOSPODARKI CYGAŃSKIEJ
Dla lepszego zrozumienia mechanizmów rządzących kowalstwem jako podstawową formą gospodarczej działalności Cyganów wydaje się niezbędne poznanie, przynajmniej w krótkim zarysie, podstawowych cech tradycyjnej gospodarki cygańskiej w ogóle.
Zasadniczą cechą tej gospodarki było niemal zupełne uzależnienie od zewnętrznych układów gospodarczych, w obrębie których przyszło Cyganom bytować, a w interesującym nas przypadku było to uzależnienie od góral¬skiej społeczności wiejskiej. Od momentu osiedlenia się Cyganie żyli w ścis¬łej symbiozie gospodarczej z ludnością miejscową. Nie posiadając bowiem gospodarstw rolnych, byli pozbawieni sektora gospodarki naturalnej i wszystkie artykuły konsumpcyjne pozyskiwali z zewnątrz, od chłopów. Wszystkie też prawie działania zarobkowe realizowane były jako kolejne zamówienia społeczności góralskiej. Na poparcie tego stwierdzenia wystar¬czy tu tylko wymienić kilka podstawowych źródeł utrzymania cygańskich rodzin. Otóż obok kowalstwa Cyganie w różnych okresach zajmowali się

muzykanctwem, najmowali się do prac rolnych i pozaroLnych. w gospodar¬stwach. górailJskieh, a taktże zajmowali się tłuczeniem kamieni na drogach itip. Do tyich osttaitttiich zajęć wynajmoiwały ich zarówno przedsiębiorstwa, jak też górale, którzy przy pomocy Cyganów wywiązywali się z obowiązkowych szar-warlków. Rownieiż złodziejstwo, uprawianie zreSiztą przez Cyganów okolic góir-skich zupełnie sporadycznie i na niewielką skalę, jest przykładem szcze¬gólnego działania gospodarczego, bałzującego nieodłącznie na symbiozie tych dwu społeczności — cygańskiej i góralskiej.
Na szczególną uwagę w cygańskiej gospodarce zasługuje żebractwo, czyli chodzenie po pytaniu (po prośbie), które u Cyganów spis¬kich miało specyficzny charakter, a dziś uprawiane jest rzadko. Żebractwo miało tu zupełnie inną postać niż powszechnie znane jego formy, uprawia¬ne np. praez wędrownych dziadów. Jakikolwiek nasito ono zewnętrzne cechy kwalifikujące tę profesję do żebractwa w potocznie rozumianym znaczeniu, bazowało w dużym stopniu na występujących tu wielostronnych powiąza¬niach natury ekonomicznej. W wielu też przypadkach miało dość skompliko¬waną podbudowę obrzędową i zwyczajową, co w surmie naidiawało cygańsfcie-mu żebractwu cechę szczególną 6.
Bez tych powdąizań nie byłoby możliwe uprawianie żeforaeitwa na tak wielką skalę, j:ak to było praktykowane do połowy lat pięćdziesiątych. Do tego caasu profesija ta nadawała coldiziennemu życiu cygańskiej roidziny specy¬ficznej barwy.
Poprzez żebractwo zaopatrywano codziennie cygański dom w artykuły wystarczające w zasadzie na zaspokojenie potrzeb dnia bieżącego. Większe sumy gotówki czy też naturaliów pozyskiwano poprzez kowalskie usługi i rozprowadzanie kowalskich wyrobów, a także w wyniku uprawiania in¬nych, min. wymienionych wyżej zajęć.
Jedynym chyba przykładem działalności ekonomicznej, która nie była warunkowana symbiozą ze społecznością miejscową, a która miała zawsze znaczenie marginesowe, była gospodarka przyswajająca.
Dla dokładniejszego zobrazowania tego, co powiedziano wyżej, spójrzmy na powszedni dzień cygańskiej rodziny. Otóż codziennie wczesnym świtem wstawały najpierw cygańskie kobiety i rozbiegały się po góralskich domach w poszukiwaniu strawy dla rodziny na cały dzień. Jeśli był to okres, w któ¬rym członkowie rodziny cygańskiej znajdowali zatrudnienie przy jakiejś pil¬nej pracy, wówczas udawali się do niej bez jedzenia, zazwyczaj niedługo po tym, jak wychodziły kobiety. Po przybyciu kobiet z uproszonym jedze¬niem następował pierwszy posiłek i wtedy też dopiero karmiono dzieci. Ko¬biety często zanosiły gotowy posiłek swym mężczyznom na miejsce pracy, jeśli znajdowało się ono w dalszej odległości od domu. Ten pierwszy posiłek następował dość późno, bo nierzadko koło godziny 10, a więc w lecie już po kilku godzinach pracy. Dość często posiłek ten stanowił też sygnał do całko¬witego zakończenia pracy w tym dniu. Mało kiedy Cyganie podejmowali

pracę w większym wymiarze po „śniadaniu", a jeśli już, to tylko na 2— 3 godziny. Pracując w zupełnie odmiennym rytmie niż to przykazuje prawo chłopskiej pracowitości, mimo to osiągali stosunkowo wysokie efekty. Zdol¬ni jednak by/li na ogół, jak widać, tylko do fcrótfeoitrrwałych, nieisyisltem.atyfcz-nych acz efektywnych wysiłków, zazwyczaj wtedy, gdy brakowało w domu żywności.



KRYSTYNA KWAŚNIEWICZ
ZWYCZAJE LUDOWE OKRESU BOŻEGO NARODZENIA
STUDIUM MONOGRAFICZNE WSI DZIERĄŻNIA W WOJ. KIELECKIM


WSTĘP
1. Uwagi ogólne. Przedstawione niżej opracowanie jest pomyślane jako monografia całdksizftałtu zwyczajów okresu Bożego Narodzenia na przy¬kładzie jednej wsi. Chodzi zatem o podanie w sposób uporządkowany wszy¬stkich zarejestrowanych w toku badań terenowych przejawów zwyczajowe¬go zachowania się, a także o odsłonięcie towarzyszących im poglądów, ocen i postaw.
Realizacja tak pojętego zadania badawczego wymagała stworzenia okre¬ślonego schematu prezentowania badanych zwyczajów bożonarodzeniowych. W schemacie tym główny nacisk .został położony na: a) odtworzenie aktual¬nego stanu rzeczy, uchwyconego na podstawie badań terenowych, w tym także i obserwacji etnograficznej; b) próbę rekonstrukcji minionego stanu rzeczy ze schyłku XIX i początku XX w. w oparciu o lokalną tradycję ustną oraz pamięć przedstawicieli najstarszej generacji mieszkańców wsi.
Ramy niniejszego artykułu nie pozwalają na uwzględnienie genetyczne¬go i historycznego punktu widzenia. W wywodach zostały więc pominięte rozważania na temat pochodzenia poszczególnych zwyczajów i ich ewolucji w minionych epokach historycznych. W miarę jak pozwalały na to materia¬ły terenowe, do opracowania zostały natomiast wprowadzone pewne pier¬wiastki rzucające światło na przemiany tych zwyczajów w badanym okre¬sie, tj. w końcu XIX i pierwszej połowie XX w.1
Założenia teoretyczne, które przyświecały moim badaniom nad zwycza¬jami dorocznymi, przedstawiłam na innym miejscu2. Tutaj ograniczę się do stwierdzenia, że „zwyczaje doroczne są to strzeżone przez tradycję panujące w danym środowisku społecznym wymogi i wzory w zakresie1 zachowania siię, powtarzane rokrocznie w sposób celowy bądź indywidualnie, bądź zbio¬rowo w ziwiąizku1 z afcreślonyttni dniami, święjtaimi Lufo dfaresami świąteczny-

mi, porami roku, w związku z rozpoczynaniem i kończeniem pewnych rok¬rocznie wykonywanych czynności gospodarczych, z zachodzącymi po raz pierwszy w roku w przyrodzie faktami, po raz pierwszy czynionymi spo¬strzeżeniami itp." Te zwyczajowe sposoby zachowania się „[...] muszą być traktowanie łącznie z odnośnymi wierzeniami, na które składają się poglądy wyobrażenia oraz rozmaite prognostyki, towarzyszące określonym, rokrocz¬nie powtarzającym się sytuacjom i zdarzeniom (analogicznie do zwyczajów dorocznych)" 3.
Materiał opisowy przedstawiony w dalszej części pracy nie wykracza w zasadzie poza ramy jednej wsi oraz jej najbliższego zaplecza. Jest to wieś rolnicza Dzierążnia leżąca nie opodal Skalbmierza i. W świetle zebranej lite¬ratury można jednak wyrazić pogląd, że zwyczaje okresu Bożego Narodzenia zarejestrowane w tej wsi są na ogół reprezentatywne dla szerszego regionu, jakim jest ziemia krakowska. Wszędzie tam gdzie dysponowałam odpo¬wiednimi źródłami, przytaczam odnośne dane faktograficzne w celu usta¬lenia ziwiąizików i analogia, a także cech specyficznych dla badanej społecz¬ności lokalnej.
Materiały źródłowe zostały zebrane przeze mnie w czasie terenowych badań stacjonarnych w 1957 r., uzupełnionych badaniami sprawdzającymi z 1958 r. Są to dane trojakiego rodzaju: a) wypowiedzi rozmówców uzyskane w toku bezpośredniego z nimi 'kontaktu na drodze jalwtayeh wyiwiadów etno¬graficznych, głównie w oparciu o wybranych ekspertów5; b) wyniki kontro¬lowanej obserwacji badanego środowiska poprzez uczestniczenie w jego co-

dizdeonyim życiu; c) wypowiedzi ankietowe uzyskane wśród uczniów i uczen- ■ nic .miejscowej szfeoły podstawowej.
Pewne trudności nasunęła 'konstrukcyjna strona niniejszego opracowania. Aby nie zagubić się wśród wielu kryteriów, które mogą dostarczyć podstawy lypologizacyjnej 6, posłużyłam się ujęciem chronologicznym. Takie potrakto¬wanie zagadnienia wydaje się w tym wypadku najbardziej celowe, gdyż po¬zwala uzyskać ciągły obraz całokształtu zwyczajów łączących się z okresem Bożego Narodzenia. A więc opisy będą dotyczyć kolejno poszczególnych dni składających, się na ten okres, poszczególnych pór dnia itd. Kolejno zatem będą się przeplatać opisy zwyczajowego zachowania się i towarzyszących mu akcesoriów, praktyk magicznych, wierzeń i prognostyków, okolicznościo¬wych przypowieści i podań oraz rymowane gwarowe teksty — w sumie wszystkie treści przekazywane w tym zakresie przez tradycję.
2. Stan 'badań. Aby umotywować przydatność współczesnych prac typu monograficznego należy, choćby skrótowo, naszkicować stan badań et¬nograficznych, nad zwyczajami dorocznymi, w tym wypadku ze szczególnym uwzględnieniem okresu świąt Bożego Narodzenia w odniesieniu do ziemi krakowskiej.
Pierwsze dane opisowe z tej dziedziny pochodzą z drugiej ćwierci XIX w. a łąteą się. % nazwiskiem ŁulkasEa Gołejbiowskiego. W swym Ludzie pólskilm wydanym w 1830 r. dał on zbiór różnorodnych wiadomości (często ogólnych i nie uporządkowanych) dotyczących między innymi zwyczajów dorocznych. Podobny charakter nosi i następna próba uchwycenia całości etnografii Pol¬ski wydana w 1841 r. w Strasburgu pod redakcją L. ZienkowiczaT. Ukoro¬nowaniem ożywionego w drugiej połowie XIX w. ruchu ludoznawczego było gigantyczne dzieło Oskara Kolberga pt. Lud polski [...], które w odniesieniu do zwyczajów dorocznych, podobnie jak i innych dziedzin kultury ludowej, dostarczyło etnografii źródeł o fundamentalnym znaczeniu.
W tymże czasie zaczynają pojawiać się coraz liczniej drobne prace uwzględniające między innymi również i zwyczaje doroczne na terenie całej Polski, poszczególnych jej regionów czy też wsi, rozrzucone po rozmaitych czasopismach i kalendarzach. Zaznaczyć wypada, że temat świąt Bożego Na¬rodzenia nierzadko pociągał autorów tych prac, rekrutujących się spośród amatorów i miłośników kultury ludowejs. Są to jednakże na ogół prace ogólnikowe, zawierające najczęściej przypadkowy zestaw różnych wiadomo¬ści, a przeto o niewielkiej przydatności z naukowego punktu widzenia.
Dopiero okres dwudziestolecia międzywojennego, a zwłaszcza jego druga połowa, 'kładzie kres szerzącemu się żywiołowo aimatioriskieimu ruchowi lu¬doznawczemu. Pojawia się wówczas szereg opracowań autorów związanych z kręgami uniwersyteckimi. Mając na względzie stan badań nad zwyczajami

dorocznymi, można uznać, że tę nową fazę otwiera wydany w 1926 Ogólną rejestrację całości zwyczajów dorocznych oraz związanych z nimi przysłów przeprowadził Eugeniusz Frankowski, nie lokalizując ich jednakże ani w ramach terytorialnych, ani czasowych 12. Doniosły wkład do problema¬tyki ^wyczaijów dorocznych wniósł Kazimiera Moszyńsiki. W oparciu o od¬rębności regionalne wydzielił on na obszarze Polski „sześć wielkich dziel¬nic", w ramach których starał się zinterpretować pierwotny cel i charakter oraz genezę poszczególnych zwyczajów I3.
Jedyną przez długi czas próbę etnograficznego ujęcia zwyczajów dorocz¬nych w skali regionu podjęła B. Stelmachowska w odniesieniu do Pomorza14. Ponadto na przypomnienie zasługuje fakt pojawienia się szeregu drobnych prac przyczynkarskich dotyczących poszczególnych okresów świątecznych czy też poszczególnych zwyczajów. Jeśli chodzi o zwyczaje związane z Bożym Narodzeniem, można wymienić z dawniejszych publikacji pracę Franciszka Gawełka15, a z lat międzywojennych artykuły Kazimiery Zawistowiez--Adamskiej*e.
W pierwszym okresie po powstaniu Polski Ludowej badania etnogratficz-

ne w znacznym stopniu stroniły od problematyki zwyczajów ludowych. Sy¬tuacja ta poczęła się zmieniać pod koniec lat pięćdziesiątych, a zwłaszcza w latach sześćdziesiątych. Zwrócić należy uwagę na wysoce wartościowe stu¬dia J. Klimaszewskiej, wnoszące szereg nowych ujęć17. Szczególne zasługi w zakresie podejmowania problematyki zwyczajów ludowych (w tym także dorocznych) ma ośrodek łódzki. We współczesnym dorobku tego środowiska naukowego można wyliczyć cenne prace zarówno o charakterze ujęć teore¬tycznych 18, jak też materiałowo-opisowych19, oparte w głównej mierze na badaniach prowadzonych na terenie ziemi łódzkiej. Lata sześćdziesiąte przy¬niosły jednakże wartościowe opracowania zwyczajów dorocznych dotyczące również innych regionów kraju. Tu należy wymienić pracę W. Gaja-Pio-trowskiego odnoszącą się do okolic Rozwadowa20, J. Dydowiczowej — do wsi koszalińskiej21, opracowanie T. Seweryna o zwyczajach krakowskich22 oraz J. Bujaka o dorocznych zwyczajach z okolic Rabki2a. Wreszcie rodzaj

katalogu zwyczajów dorocznych Oz. Wiitlkoiws!kieg<> odnasizący się do teryto¬rium całej Polslki M.,
Przechodząc do charakterystyki stanu badań nad zwyczajami doroczny¬mi ze szczególnym uwzględnieniem okresu świąt Bożego Narodzenia na te¬renie ziemi krakowskiej, stwierdzić trzeba, że literatura przedmiotu przed¬stawia się skromnie. I tutaj rozpocząć należy od Oskara Kolberga, który w tomach swego Ludu poświęconych Krakowskiemu, Kieleckiemu i Sando¬mierskiemu dostarczył wielu cennych w tym zakresie materiałów. Pod nie¬wątpliwymi wpływami Kolberga powstały pierwsze monografie etnograficz¬ne: St. Polaczka 25, S. Ulanowskiej26, M. Federowskiego 27, W. Jaskłowskie-go2S, zaś w odniesieniu do najbliższego zaplecza Krakowa — St. Cerchy29. Ciekawe i z dużą sumiennością, jak na owe czasy, zebrane materiały doty¬czące Kieleckiego i Pińczowskiego (szczególnie tutaj ważne ze względu na bliskość terytorialną Dzierążni) dał ks. W. Siarfeowlski 30 oraz w Odniesieniu do „Krakowiaków" Z, Wasilewski51. Dużą wartość dokumentalną i porów¬nawczą ze względu na wyjątkową rzetelność badawczą oraz ścisłą lokalizację czasowo-przestrzenną mają materiały zebrane przez J. Swiętka w jego ob¬szernej pracy pt. Lud nadrób ski3;2.
Dla studiów nad zwyczajami Bożego Narodzenia na terenie ziemi kra¬kowskiej na szczególne podkreślenie zasługuje praca W. Tetmajera pt. Gody i godne święta, czyli okres świąt Bożego Narodzenia w Krakowskim"33, zaś K opracowań współczesnych artykuły T. Kairwicfeiej34 oraz L. Hajóiwny35.
Wymienione powyżej prace zostały wykorzystane w niniejszej rozprawie dla celów porównawczych. Pozostają jednak luki w literaturze przedmiotu, która — jak wspomniałam — w niewielkim stopniu wzbogaciła się o nowe puMrkacje uwizglęldniające obrzędowość Bożego Nairodizenia. Dlaltego sądzę, że publikowanie współcześnie zebranych materiałów jest wskazane, i to z dwóch co najmniej powodów. Po pierwsze, ukazuje aktualny stan zwyczajów ludo¬wych, które — jak wiadomo — cechują silne tendencje zanikowe. Po drugie,

pozwala na dokonywanie konfrontacji między minionymi okresami a aktu¬alną fazą rozwojową tych zwyczajów oraz na wydobywanie uogólnień.


WIELKOŚĆ 24X17 CM,MIĘKKA OKŁADKA,LICZY 390 STRON,60 ILUSTRACJI.

STAN :OBWOLUTA DB-,KSIĄŻKA DB+/BDB-.

KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 8 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM / KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA PRIORYTETOWA + KOPERTA BĄBELKOWA / / W PRZYPADKU PRZESYŁKI ZAGRANICZNEJ PROSZĘ O KONTAKT W CELU USTALENIA JEJ KOSZTÓW / .

WYDAWNICTWO MUZEUM ETNOGRAFICZNE W KRAKOWIE
KRAKÓW 1976
NAKŁAD 1050 EGZ.!!!.

INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.

PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"

NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!

ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE

ZOBACZ STRONĘ O MNIE