|
Żywiołem tego wspaniałego włoskiego tenora był scena operowa, w późniejszym etapie kariery Luciano Pavarotti lubił też pojawiać się na wielkich koncertach, gdzie słynne arie i pieśni śpiewał sam lub w towarzystwie innych gwiazd, ale zawsze z dużą orkiestrą w tle. Tym razem mamy okazję poznać jego bardziej kameralny wizerunek. Z samym pianistą Luciano Pavarotti nie występował często, a jeśli już to nie w ostatnim latach. Ten recital zarejestrowano w Barcelonie w 1989 r., a głos Pavarottiego, który liczył wówczas 54 lata, zachował w pełni młodzieńczy blask i siłę , czego brakuje w licznych późniejszych nagraniach. Interesujący jest również zestaw utworów, znalazł się tu kilka kompozycji, które Pavarotti śpiewał wyłącznie podczas kameralnych recitali, trudno je zatem znaleźć na jego najbardziej popularnych płytach. Do takich muzycznych rarytasów należą utwory Vincenzo Belliniego: „Dolante immagine di fille mia” oraz cztery z cyklu sześciu arii na głos z fortepianem skomponowanych w 1829 r. Na szczególną uwagę zasłguje zwłaszcza „Bella Nice, che d’amore”, której melodię Bellini wykorzystał późiej w arii Pollione w operze „Norma”. Ciekawy jest też wybór arii, które śpiewa na płycie Luciano Pavarotti. Rozpoczyna od swego numeru popisowego: „Nessun dorma” Kalafa z III aktu „Turandot” Giacomo Pucciniego ze swobodnie przeciągniętą bez wysiłku ostatnią nutą Kończy zaś fragmentem jednej z najsłynniejszych kreacji (aria Nemorina „Una furtiva lagrima” z II aktu „Napoju miłosnego” Gaetano Donizettiego). Jest też Cavaradossi z I aktu „Toski” Pucciniego („Recondita armonia”), ale już arie kawalera des Grieux z I aktu „Manon Lescaut” Pucciniego („Donna non vidi mai”) oraz Oronte z II aktu „Lombardczyków” Giuseppe Verdiego („La mia letizia infondere”) nie kojarzą się w sposób tak oczywisty z wizerunkiem Pavarottiego. Mamy też jedno odstępstwo od muzyki włoskiej, to aria Lionela z III aktu „Marthy” Friedricha von Flotowa. Pavarotti zaśpiewał ją z włoskim tekstem „M’appari”, ale też temu niemieckiemu kompozytorowi wzorce opery włoskiej był bardzo bliskie. Znajdziemy na płcie również włoskie przeboje pieśniarskie: „La danza” Gioacchino Rossiniego, „O sole mio” Eduardo di Capui czy „Marechiare” Francesco Paolo Tostiego. Uzupełnia je kilka mniej nam znanych, a interesujących pieśni włoskich z przełomu XIX i XX w., takich jak „Nebbie” Ottorino Respighiego czy „Occhi di fata” Luigi Denzy.Jacek Marczyński |
|
|
|
|
|