ES CENTER tel.: +48 [zasłonięte] 466 338 |
Nr konta MultiBank 75 1140 [zasłonięte] 2[zasłonięte]0170002 [zasłonięte] 122492
Przesyłki dostarcza Poczta Polska Koszt dostawy: patrz opis aukcji |
|
Odległa przyszłość, w której ludzkość wyrwała się wreszcie z okowów grawitacji i opuściła przeludnioną planetę – matkę, to czas akcji tej mangi. Stopniowo odkrywano nowe planety, które błyskawicznie zaludniano emigrantami z Ziemi, nie mogącej już zapewnić schronienia dla błyskawicznie przybywającej populacji. Tworzone na nich marionetkowe władze musiały, czy tego chciały, czy nie, tworzyć warunki bytu dla milionów ludzi. Bezwzględna polityka emigracyjna doprowadziła w końcu do buntu. Przez setki, a następnie tysiące lat tworzyły się w galaktyce nowe byty polityczne, powstawały i upadały imperia, federacje i królestwa. Ludzkość przekraczała kolejne granice technologiczne. Stworzono m.in. cyberów, istoty będące połączeniem ludzi i maszyn. Ich bunt pchnął ludzkość na skraj zagłady, co sprawiło, że zaufanie do istot obdarzonych nadludzkim zdolnościami znacznie osłabło. Cyberzy nie byli jednak jedynymi, którzy wyrastali ponad przeciętność. Równie potężni, a nierzadko przewyższający ich zdolnościami, byli esperzy, ludzie obdarzeni supermocami. Najpotężniejszym z nich był Locke, zwany „Superczłowiekiem”.
Bohater tej mangi to dziwna postać. Egzystuje niejako poza czasem, nie starzeje się, przez tysiące lat żyjąc w ciele młodego człowieka. Posiada zdolności, które czynią go autentycznym Supermanem ery kosmicznej – potrafi zregenerować każdą ranę, latać, poruszać się w przestrzeni kosmicznej, jest odpornym na wysokie temperatury telepatą, potrafi kontrolować pole kinetyczne swoje i innych obiektów. Choć był świadkiem większości przełomowych dla dziejów galaktyki wydarzeń, a w niektórych odegrał niebagatelną rolę, pozostaje w cieniu wielkiej historii, niechętnie wychodząc na pierwszy plan. Ma dobry charakter i stara się czynić dobro, jednak jego pojmowanie kwestii moralnych różni się czasem od tego, jak widzą je aktualnie współcześni mu ludzie. Sprawia to, że czasem staje się nawet kimś niewiele różniącym się od czarnego charakteru. Potrafi kochać, ale i nie waha się zabijać, gdy jest to niezbędne.
Locke Superczłowiek to epicka historia rozgrywająca się na przestrzeni kilku tysięcy lat. Wspólnym mianownikiem dla wszystkich składających się na nią opowieści jest osoba tytułowego bohatera. Czasem jest buntownikiem i wojownikiem o wolność (Burza na Ronwall), czasem agentem federacji (Tysiącletnie Imperium), innym razem po prostu zwykłym człowiekiem uwikłanym w epokowe wydarzenia (Pogrom Cyberów), a bywa, że superbohaterem ratującym niewinnych przed śmiercią (Kto się boi esperów?). Kolejne epizody nie są przedstawione w porządku chronologicznym, ale skaczą między epokami, co w przypadku nieśmiertelnego bohatera nie jest zbytnim problemem. Gorzej jest z sensem konstrukcji, bo choć między poszczególnymi rozdziałami mijają niekiedy setki lat, to jednak trzeba pamiętać, że zawsze wydarzenie A będzie miało jakieś reperkusje i wywoła wydarzenie B. To widać tu dość rzadko, łączność między poszczególnymi epizodami jest słabo zaznaczona.
Najsłabszą częścią mangi jest kreacja głównego bohatera. Mimo tysięcy lat Locke pozostaje Lockem, nie rozwija się specjalnie i nie zachodzą w nim zmiany wewnętrzne wywołane tym, co przeżył. Od początku do (znanego czytelnikowi) końca jest taki sam, a to budzi uzasadnione wątpliwości. Wciąż pozostaje w nim sporo z dziecka, co wydaje się mało logiczne, choć być może owa dziecięcość jest próbą stworzenia bariery przed cynizmem, w jaki również mógłby popaść. Na dodatek mamy do czynienia z postacią niemal omnipotentną. Locke jest w zasadzie nie do ruszenia, nie spotyka na swojej drodze przeciwnika, który byłby w stanie go pokonać. Owszem, zdarzają się bardzo silni wrogowie, ale dla kogoś, kto jest w stanie przelecieć stacją kosmiczną przez jądro gwiazdy, trudno o prawdziwe wyzwanie. Tutaj autorowi wyraźnie brak pomysłu, w jaki sposób ograniczyć moc bohatera. Superman miał kryptonit, Batman nie zabijał, a Locke… no właśnie.
Lepiej wypada przedstawienie świata i pozostałych postaci. Tu pojawia się plejada bohaterów, nierzadko nawet interesujących i dalekich od szablonów. Godny uwagi jest fakt, że w zasadzie w każdej historii mamy postać kobiecą, którą Locke musi uratować, ale dla równowagi nierzadko kobiety są tymi złymi. Autor potrafi także zerwać z klasycznym schematem złego imperium i dobrych rebeliantów, chociaż nie potrafi już niestety oprzeć się pokusie usprawiedliwienia każdej osoby, która działa w imię idei, nawet jeśli ta idea jest zła. Kanonicznie negatywni są tu tylko wyrachowani i wyzuci z uczuć wyższych ludzie, zaś nasi ideowcy, nawet jeśli są bandytami, okazują się co najwyżej przypadkowo stojącymi po niewłaściwej stronie, ale jednak z gruntu prawymi osobami. Mocną stroną serii mogłaby być polityka, której jest tu nawet sporo. Niestety, rzadko kiedy jest ona rozwiązaniem problemu, bo przecież gdyby kłopoty dało się rozwiązać przy stołach mediacyjnych, cóż do roboty miałby główny bohater?
Mówimy o komiksie, który zaczął wychodzić w latach siedemdziesiątych, zatem trzeba wziąć poprawkę na kreskę. Z jednej strony jest ona bardzo dopracowana, zwłaszcza jeśli chodzi o tła lub projekty mechaniczne. Statki kosmiczne przedstawione w Locke Superczłowieku naprawdę przypadły mi do gustu. Gorzej jest z postaciami. Tutaj mamy do czynienia ze swoistym dysonansem. Część bohaterów rysowana jest względnie realistycznie, choć da się zaobserwować typowy podział na pięknych dobrych i brzydkich złych. Nie to jednak razi najbardziej. Gorzej wygląda to na linii: główny bohater – reszta. Locke, ze swoją fryzurą wyglądającą jak z blachy, odstaje wyraźnie od pozostałych postaci. Jak rozumiem, miało to pomóc w podkreśleniu jego inności, ale dało efekt cokolwiek komiczny.
Za polskie wydanie Locke Superczłowieka odpowiadało wydawnictwo Waneko i był to zarazem jeden z pierwszych komiksów wydanych przez tę firmę. Tłumaczeniem zajmował się Japończyk i to widać, nie tylko po szpecących pierwsze tomy literówkach, ale też po budowie zdań i szyku wyrazów. Na dodatek manga ukazała się w formie bardzo małych tomików, przez co lektura wymagała od czytelnika posługiwania się niekiedy szkłem powiększającym, które pozwoliłoby docenić szczegóły drugiego planu. Jakość druku również trudno nazwać zadowalającą. Ukazało się łącznie dziesięć tomów, z czego dwa ostatnie były podwójne. Kiepska sprzedaż sprawiła, że Locke Superczłowiek przestał być wydawany w Polsce.
Tym, co chyba najbardziej zaszkodziło temu tytułowi, jest czas. O ile w Japonii Locke Superczłowiek stał się tytułem kultowym i obrósł patyną, tak w Polsce o podobnym podejściu mowy być nie mogło i został potraktowany jako mało atrakcyjna staroć. Trudno za takie podejście winić czytelnika, ten komiks nie jest bowiem dziełem wybitnym, a po latach czyta się go niezbyt dobrze. O ile bowiem znam mangi nie ustępujące Locke Superczłowiekowi wiekiem, które wciąż zachowały sporą atrakcyjność, tu mamy do czynienia raczej z zabytkiem minionej epoki, którego aktualna wartość użytkowa do najwyższych nie należy. Ortodoksyjni fani science‑fiction być może znajdą tu coś ciekawego, inni – raczej nie.
Komiksy w sklepie kosztują 28,50 zł. Wydawnictwo: Waneko Autor: Hijiri Yuki Stron: 504 Format: 105 x 145 mm ISBN: 838[zasłonięte]2152 PRZESYŁKA LISTEM EKONOMICZNYM GRATIS
|
|