Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

LEŚNY PIES - Aleksander Janta-Połczyński 1933r.

10-04-2015, 21:59
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 159 zł     
Użytkownik matonk
numer aukcji: 5228395772
Miejscowość Wrocław
Wyświetleń: 20   
Koniec: 10-04-2015 21:33:21

Dodatkowe informacje:
Stan: Używany
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

„LEŚNY PIES”

Autor: Aleksander Janta-Połczyński

Rok wydania: 1933

Ilość stron: 111

Stan książki: dobry minus (brak okładki, lekko pożółkły z wieku papier)

Książka stanowi zbiór nowel autorstwa Aleksandra Janta-Połczyńskiego w której licznie przewijają się wątki przyrodnicze i łowieckie.

Poniżej fragment z noweli „

„[…]W lesie było aż oszałamiająco od mnogości mocnych zapachów zieleni sosen i świerków, zieleni brzóz, leszczyn, wiązów i podszycia leśnego ziół rozmaitych. Nad łąkami rzeźwy powiew rozsnuwał ledwo widoczne opary wykwitające zwiewnemi słupami mgieł z wody, ptactwo na brzegach trzciną zarosłych stawów, pachnących z dala, wonną, odurzającą rozmaitością oczeretu, krzyczało doniośle. Powietrze było ciche, bezwietrzne. Z tamtej strony łąki, pod lasem widniały już trzy czerwone plamy żerujących saren.

Rozeszli się, każdy z strzelbą gotową do strzału w różnych kierunkach, nad łąką. Ojciec zasiadł w wysuniętej kępie olszyn, Franc przykucnął przy pniu sosny, dobrze od tył zakryty zarosłymi krzewami malin leśnych, Wojtek z psem cichym, nad wyraz ostrożnym i czujnym pomiędzy dwoma świerkami wybrał sobie miejsce z doskonałem na łąkę oknem między gałęziami. Zanim się byli rozeszli, przypomniał jeszcze ojciec, aby nie strzelać zanim się zupełnie nie ściemni.

A do zmroku było jeszcze daleko. Wśród zupełnej ciszy czasem tylko z lasy zagwizdał kos, drugi mu odpowiadał i znowu urywały. Od stawów zaś dochodziło nieustanne, uporczywe, dziwnie nastrojowe kumanie żab, raz słabsze, to znów rozbrzmiewające ze wszystkich stron, rozdrgane rechotem tajemnego upojenia. Zbierało się wyraźnie na deszcz. Treff uspokoił się. Przywarował w trawie złożył łeb na łapach i próbował nawet się zdrzemnąć. Musiał się jednak ciągle od natrętnych komarów oganiać, które gromadnie osiadły mu na łbie. Coraz to łapę zakładając aż za ucho i wodząc nią po pysku próbował je spędzić, to znów kłapał delikatnie zębami pragąc którego zębami chwycić… Udawało mu się to czasem i wówczas z wstrętem krztusząc się i skręcając język pragnął coprędzej drażniącego podniebienie owada wymieść. Chwilami Wojtek, żeby psa uspokoić, ciągnął lekko za linkę: pies odwracał mądry łeb i układał go zaraz na łapach, jakby rozumiejąc o co chodzi.

Nie minęło ani pacierza, gdy Wojtek usłyszał daleko za sobą w gęstwinie trzask suchej gałązki. Obrócił się z wolna, trzymając dubeltówkę w gotowości. Linkę zaś przywiązał do pasa. Spojrzał przez wykrój śródgałęźny na łąkę – była pusta jak okiem sięgnąć, aż po ścianę trzcin nad stawami rosnących.

Pies leżał cicho, uszy tylko postawił, wciąż czujny, choć zdawał się mimo bzykających komarów drzemać. I nagle wyrwał go z zamyślenia tęten. Z lasu, może dwadzieścia kroków obok Wojtkowego stanowiska wolnemi susami wybiegł wspaniały, czerwony sarn. Przystanął na chwilę i znowu ruszył…

Poderwał ten widok Treffa, iż podniósł się, na współzgiętych łapach wyprężony, drżącymi w tem podaniu naprzód, trwał niby posąg w żywym bezruchu. Linka wyprężona pociągnęła za psa Wojtka, aż się przygiął i ręką o pień oparł. Ale nie było co czekać. Kozioł schylił już łeb w trawę, już w wprawdzie sięgnął i zerwał soczysty pęk zielska, zbyt jednak był blisko, aby nie usłyszał, nie zwietrzył… Lada chwila, a spłoszony umknie w kilku susach i więcej się nie pokaże. Oto podniósł znowu czujny łeb…

Wojtek przyłożył dubeltówkę do tworzy, przypomniał sobie w ostatniej chwili …”

SPIS TREŚCI:

W służbie

Leśny pies

Przygoda zająca

Świt na granicy

Rozstanie

Lęk nocy leśnej

Złamany ptak

Walka o życie

Program

Polecam i zapraszam na inne moje aukcje!!!