Last Night


Last Night


Dystrybutor: emi music poland
Nośnik: 1 CD

Przesyłka już od 6,49 zł.


Last Night - opis

Od ekstatycznych, porywających do tańca klubowych przebojów, przez kosmiczne eurodisco w stylu Giorgio Morodera, po oldschoolowy i alternatywny hip hop oraz klimatyczny chillout w sam raz na koniec imprezy: to wszystko znajdziemy na Last Night, majstersztyku muzyki tanecznej, który przypomina o klubowych korzeniach Moby'ego, wprowadzając jednocześnie nowatorskie, futurystyczne brzmienia.

Ponieważ wcześniejsze albumy Hotel, 18 i przebojowe Play charakteryzowały się nieco melancholijnym nastrojem, tym razem Moby postanowił "nagrać płytę weselszą, lepiej oddającą prawdziwy obraz [jego] życia." Artysta wyrobił sobie reputację wojującego ponuraka, gdy jego dobitny styl wyrażania przekonań sprowokował brytyjską prasę muzyczną do obwołania go wegańskim abstynentem i chrześcijańskim sekciarzem. On sam mówi: "To kompletna bzdura, zważywszy na to jak bardzo lubię się bawić i pić do piątej rano z przyjaciółmi." Płyta Last Night przypomina konstrukcją przebieg jednej z tego typu wspaniałych imprez: buduje napięcie towarzyszące początkowi wieczoru, gdzieś w środku zaczyna się euforia zabawy, która o drugiej nad ranem przeradza się w chaos, a potem błogi spokój nowojorskiego wschodu słońca. Moby z wahaniem przyznaje, że Last Night jest właściwie albumem konceptualnym, próbą zawarcia całej nocy w sześćdziesięciu minutach muzyki. Ale porzućcie jakiekolwiek skojarzenia z autystycznymi mistrzami flipperów, czy adeptami progresywnego rocka żeglującymi po topograficznych oceanach: tutaj fabuła nie przesłania tanecznego przeznaczenia kawałków, a jedynie zamyka wielką nocną eskapadę w subtelne klamry narracji.

Jako aktywny współtwórca nowojorskiej sceny klubowej od połowy lat 80-tych, Moby doskonale potrafi przywołać atmosferę degeneracji i nieograniczonej zabawy. Artysta zaczął chodzić do klubów jako nastolatek w 1980 roku, uważanym za złoty okres nocnego życia w Nowym Jorku. "Wydaje się, że po latach 70-tych disco popadło w niełaskę i nikt już się nie interesował muzyką taneczną, za to tutaj scena dance była w rozkwicie," wspomina Moby. "Didżeje grali hip hop, freestyle, dancehall reggae, house i dziwną elektronikę. To były wspaniałe, otwarte na różną muzykę czasy. Bardzo się cieszę, że muzycznie dojrzałem właśnie w tamtym momencie."

Last Night przywołuje klimat, w którym wszystko wolno - puryzm gatunkowy ustępuje miejsca radosnemu eklektyzmowi zorientowanemu na brzmienie i energię. Pochodzący z płyty utwór "I Love to Move in Here" to hołd złożony początkom hip hopu, z czasów jego niewinności: gdy wciąż chętnie wykorzystywał rytmy disco i koncentrował się jedynie na rozkręcaniu świetnych balang. Dlatego też Moby gości w tym kawałku legendarnego oldschoolowego rapera Grandmastera Caza z Cold Crush Brothers, który stworzył większość rymów do pierwszego przeboju w historii hip hopu - "Rappers' Delight" The Sugarhill Gang. Utwór Moby'ego z udziałem słynnego MC stanowi swego rodzaju ogólną charakterystykę nowojorskiej muzyki tanecznej.

"Od lat smuci mnie fakt, że scena rave umarła, bo uwielbiałem te wszystkie przegięte, euforyczne przeboje imprez z mocnym brzmieniem klawiszy," mówi Moby. "Czuję się dziś jak apostoł tej muzyki." Za pomocą mocnych, hipnotycznych wokali, pogodnych akordów granych na klawiszach i szybkich połamanych rytmów, kawałki "Everyday It's 1989" oraz "The Stars" przywołują złotą erę rave'u i równie dobrze zabrzmiałyby w głośnikach nowojorskiego Future Shock - miejsca, w którym rozkwitała amerykańska scena klubowa, a Moby był rezydentem.

W innych utworach Moby nawiązuje do cudownego klimatu eurodisco (mroczne partie syntezatora w inspirowanym Giorgio Moroderem i Hardfloor "I'm in Love" oraz na pierwszym kawałku z płyty "Oo Yeah" opisywanym przez Moby'ego jako "numer, który mógłby polecieć na domówce u Halstona poprzedzającej wyjście do klubu Studio 54"), potem utworem "Disco Lies" składa hołd legendarnym nowojorskim didżejom garage Larry'emu Levanowi i Tony'emu Humphriesowi oraz scenie house'owej wczesnych lat 90-tych, a w "Degenerates" i "Mothers of the Night" wraca chwilami do majestatycznych orkiestrowych brzmień przywołujących na myśl album Play.

Jednakże Last Night to więcej niż sentymentalna wyprawa w przeszłość. Moby zawsze wyróżniał się spośród innych twórców muzyki elektronicznej swoim upodobaniem do tradycyjnej, piosenkowej konstrukcji utworów. Na nowej płycie używa konwencjonalnych technik kompozycji, jednocześnie w nowatorski sposób łącząc gatunki. W "Hyenas" usłyszymy algierską wokalistkę, którą Moby odkrył w nowojorskim barze karaoke, gdy śpiewała Jamesa Browna z fonetycznie zapamiętanym tekstem. Na płycie jej głos rozbrzmiewa na tle mrocznej, melancholijnej i nieco psychodelicznej muzyki inspirowanej Roxy Music i Sergem Gainsbourgiem. Natomiast "Alice" to drugi hip hopowy numer na Last Night, jednak tym razem zamiast składać hołd old schoolowi, Moby zaprasza do współpracy mieszkających w Wielkiej Brytanii raperów: Aynzliego i 419 Crew. Powstaje futurystyczny hip hop przypominający klimatem brzmienia, z jakich słynie brytyjska wytwórnia Big Dada.

Ostatni na płycie jest kawałek tytułowy z udziałem Sylvii Gordon ze skandalicznie niedocenianego nowojorskiego zespołu Kudu. Utwór nie przypomina brzmieniem nowofalowego disco grupy Kudu: Moby postanowił umieścić głos Gordon w kontekście niepokojących syntezatorowych dźwięków i smutnych partii smyczków, dzięki czemu nabiera on głębi jak u Billie Holiday. Ponoć artystka nie spała przez kilka dni przed sesją nagraniową i to błogie wyczerpanie dające się usłyszeć w jej śpiewie wspaniale oddaje moment, gdy o ósmej rano, w pełnym świetle dnia dowlekamy się wreszcie do domu. Kawałek stanowi idealne zakończenie Last Night - wielkiej eskapady po imprezowym półświatku ożywającym nocą w mieście.

Last Night - lista utworów

1) Ooh Yeah
2) I Love to Move in Here
3) 257.zero
4) Everyday It's 1989
5) Live for Tomorrow
6) Alice
7) Hyenas
8) I'm in Love
9) Disco Lies
10) The Stars
11) Degenerates
12) Sweet Apocalypse

WSPÓŁPRACUJEMY Z: