SAGA ŚWIĘTEGO JURA SPISANA W ROKU 1946 PRZEZ SYNA RABINA LWOWA
Życie każdego człowieka jest historią na oddzielną książkę, szczególnie, jeśli jest Żydem i przeżył II wojnę światową na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Wspomnienia ludzi o podobnych doświadczeniach są nieliczne. Książkę Lewina czyta się jak powieść sensacyjną, choć są to autentyczne przeżycia młodego chłopca. W najtragiczniejszych warunkach zachował on chęć życia, a dzięki temu i życie. Na wschodnich terenach Polski, okupowanych kolejno przez Rosjan i Niemców, Żydzi znaleźli się w sytuacji tragicznej, co wiązało się i z tym, ze silnie zwaśnione społeczności polska i ukraińska, niestety, zgodne były w jednym - w dawaniu upustu nienawiści do Żydów. Autor, opisując zagładę świata żydowskiego we Lwowie i pobliskich miejscowościach, pokazuje trudne i złożone stosunki polsko-żydowsko-ukraińskie. Tym bardziej znaczące jest to, czego dokonali metropolita Kościoła greckokatolickiego Andrzej Szeptycki i jego brat Klemens, a czemu daje świadectwo Autor na kartach tej książki. Szeptyccy nieśli pomoc zagrożonym Żydom i sprawili, że w klasztorach studytów przechowało się 150 skazanych na śmierć Żydów, wśród nich Autor i jego brat. Marek Edelman Książka Kurta Lewina opowiada o wydarzeniach tragicznych. Trzeba ją czytać, także po to, żeby zrewidować idylliczny mit Lwowa, miasta, w którym jakoby różne religie i narodowości - tak nam przecież mówiono - harmonijnie ze sobą współżyły