Wszystko zaczęło się od wrony Kra – pisklaka znalezionego przez Wajraka na warszawskim Żoliborzu. Potem było gospodarstwo w Teremiskach leżących w pobliżu Puszczy Białowieskiej, a w nim m.in. boćki Kuternoga oraz szalony Declan, wydra Julek, która została holenderskim skarbem narodowym, i gromada sów – wielbicielek dnia.Z pełnej humoru książki dowiemy się również, jak witają się bociany, co robić, gdy marzną im stopy i na czym polegał kuni horror, z jakim musieli zmierzyć się przyrodnicy.Obecne wydanie „Kuny za kaloryferem” zostało uzupełnione o jeden rozdział. Przeczytamy w nim m.in. o sprytnym żebraku, czyli srokoszu Pidonie, oraz często naburmuszonej kruczycy Kurze.Atutem fascynującej opowieści o zwierzętach i próbach poznania ich zwyczajów są piękne zdjęcia wykonane przez oboje autorów. Tylko sobie nie myślcie, że są to jakieś błahe historyjki o zwierzętach. Wajrak potrafi opowiadać tak, że każde zdarzenie staje się ważne, dramatyczne i jedyne w swoim rodzaju. Taka umiejętność to dar rzadki, nie każdemu pisarzowi dany. WISŁAWA SZYMBORSKA (z okładki) Tytuł: "Kuna za kaloryferem" Autor: Adam Wajrak, Nuria Selva Fernandez Wydawca: Agora SA Miejsce i rok wydania: Warszawa, maj 2011 Oprawa: miękka, obwoluta Liczba stron: 352 Wymiary: 165 x 216 mm