Przystanek Woodstock 2005 - opis
Jestem w Egipcie, siedzę na leżaku i dzwoni do mnie Bubel. Bubel to ciekawa historia, to gościu, który wiele lat temu wyjechał do USA i tam sobie ułożył życie, związane między innymi z Polską Rozgłośnią Radiową 910. Konsekwentnie puszcza tam ogromną ilość polskiej muzyki i to tej niecodziennej, której nawet w naszych polskich rozgłośniach trudno szukać.
Kilka lat temu zadzwonił do mnie, że chciałby w Nowym Jorku zrobić Finał Orkiestry, bo poprzedni komitet organizacyjny umarł śmiercią naturalną. Potem kilka razy z nim rozmawiałem, ale tylko telefonicznie, dopiero później na przesłanym filmie zobaczyłem Bubla w pełnej okazałości. Długo by opowiadać. Finały organizował i organizuje fantastycznie, z roku na rok nie tylko zbierając coraz większe sumy, ale integrując całą bardzo rockową Polonię.
No i dzwoni Bubel w tym Egipcie i mówi - słuchaj Jurek, a KSU to by u Ciebie nie mogło zagrać, na Przystanku? - A dlaczego KSU? - pytam Bubla - Bo słucham ich najnowszego materiału i świetnie to idzie. I trzeba przyznać, że istotnie KSU świetnie się nadaje na Przystanek Woodstock.
Pamiętam ich Jarocińskie koncerty i płyty czarne, ebonitowe, które po prostu trudno było kupić. Często ich grałem w swoich audycjach radiowych, można powiedzieć jeszcze w XX wieku, ale dla mnie było to doskonałe, punkowe, melodyjne, raźne, bardzo polskie granie. Nie wyobrażam sobie, że Siczka mógłby to wszystko stworzyć, poza swoimi Ustrzykami, jego miejsce, jego muzyka, jego prawda. Jeszcze tego samego dnia, zadzwoniłem do grającego w KSU - Pawła i nieco zdziwionemu zaproponowałem Przystanek. Dla ścisłości podam, że chłopaki od kilku lat przysyłali swoje płyty, zgłaszając swój udział. Dogadywaliśmy szczegóły koncertu, bo od razu pomyślałem o wydaniu DVD i CD. No i poszło. Publiczność niezwykle gorąco przyjęła cały koncert, chłopaki dali z siebie wszystko i po kostrzyńskim polu popłynęły dźwięki, często starsze niż wielu uczestników koncertu. Ale wszystkich równo podrywały do zabawy, bo ta muzyka jest już klasyką, która od tej pory już nawet się nie starzeje. I mimo tak częstych zmian muzyków w kapeli KSU z Siczką na czele jest ciągle tym KSU, który mnie ogromnie bujał ponad 15 lat temu.