SPV 2009
Podtytuł pierwszego kawałka z nowej płyty niemieckiej legendy thrash metalu w tłumaczeniu znaczy "nekrolog dla elity". Kreator w elicie gatunku jest od dawna i na pewno z niej nie wypadnie. Nowe dzieło trzech Niemców i Fina nekrologiem z pewnością nie jest.
Skoro nie nekrolog, to co? Jak to co?! "Hordes Of Chaos" to kolejny klejnot w twórczości zespołu Mille Petrozzy. Klejnot przemyślany, uporządkowany, niezwykle solidny, który kształt ma dość zbliżony do paru wcześniejszych, lecz nieco inny szlif brzmieniowy. Dwa poprzednie krążki Kreatora wyprodukował mający bardzo wysoką markę w świecie metalu Andy Sneap. W efekcie fani dostali płyty niezwykle dynamiczne, z silnie wyeksponowanymi gitarami i brzmiące wręcz sterylnie czysto. Mille zapewnia, że tym razem podstawowe partie zostały nagrane "na setkę" w studiu i nie ma powodów, by mu nie wierzyć. Lider Kreatora zawsze był szczery w tym, co mówi i robi, za co chwała mu wielka. Obowiązki producenckie powierzono Mosesowi Schneiderowi, który wielbicielom solidnego rocka z wykopem znany jest ze współpracy z kapitalną kapelą Beatsteaks. Tylko za miksy odpowiada wielka postać, Colin Richardson (m.in. Slipknot, Machine Head).
Jeśli ktoś się obawiał, że rockowy producent "zmiękczy" muzykę zespołu, to bardzo się pomylił. Kreator prezentuje na nowym materiale wszystko to, z czego słynie od lat - mocne, w większości bardzo szybkie, thrashowe kawałki (niektóre z nich pachną Slayerem z najlepszych lat), choć nie brzmiące już tak krystalicznie czysto, jak np. na "Enemy Of God". Owszem, nie brakuje na płycie fragmentów, w których pojawiają się melodyjne fragmenty, rodem z klasyki heavy metalu, ale nie ma żadnych wątpliwości, że cały czas obcujemy z zespołem thrashmetalowym do szpiku kości. Nawet jeśli Mille nie szczeka wściekle w typowy dla siebie sposób tylko śpiewa czystym głosem (tak, jest taki moment) to trwa to niedługo a następstwem jest niesamowity atak brutalności i wściekłości.
"Hordes Of Chaos" dobrze się słucha, bo kawałki są dość krótkie, w granicach trzech, czterech minut, a dodatkowo mamy jeszcze ładny instrumentalny przerywnik, w którym główną rolę grają gitarzysta Sami Yli-Sirniö i basista Christian Giesler.
Płyta oryginalna, NOWA, ORYGINALNIE ZAFOLIOWANA.