Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

KONSPIRA SOLIDARNOŚCI Łopiński Wydanie 1 debitowe

19-01-2012, 3:09
Aukcja w czasie sprawdzania nie była zakończona.
Cena kup teraz: 20 zł     
Użytkownik RECIPAT
numer aukcji: 2033438424
Miejscowość częstochowa
Wyświetleń: 7   
Koniec: 19-01-2012 03:09:20
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

 

 

 

KONSPIRA

Rzecz o podziemnej SOLIDARNOŚCI

  

Łopiński Maciej i Moskit Marcin i Wilk Mariusz

  

  

WYDAWCA: Modem Spółka z.o.o. Oficyna Wydawnicza, Polski Dom Wydawniczy Spółka z.o.o

 

ROK WYDANIA: 1989 wydanie pierwsze debitowe

 

LICZBA STRON: 103 + dokumentacja foto w  ilości 19 ilustracji

 

FORMAT: 12,5 x 19,5 cm

 

OPRAWA : miękka

Stan książki oceniam:  dobry z plusem / ślad po cenie/

 

 

 

 

 

 

 

  

  

  

  

Pełna dekonspira Wojciech Dudkiewicz
Dwadzieścia wydań, tysiące egzemplarzy wydrukowanych w podziemnych i emigracyjnych wydawnictwach. "Konspira. Rzecz o podziemnej Solidarności" była bestsellerem niezależnego obiegu wydawniczego. A trzech jej autorów: dziś prezydenckiego ministra, pisarza mieszkającego na północy Rosji i wciąż czynnego gdańskiego reportera, książka naznaczyła na całe życie.

Pomysł na reporterską książkę o podziemnej Solidarności wykrystalizował się na spotkaniu w starej kamienicy w Gdańsku-Oliwie. Wnętrze i atmosfera były w sam raz: konspiracyjny lokal, wokół zabytkowe meble, panujący półmrok, a za oknem Polska jaruzelska.
Wszyscy trzej: Zbigniew Gach, Maciej Łopiński i Mariusz Wilk, mieli brody, jakie nosiło wtedy wielu szanujących się konspiratorów.
- Był koniec 1982 roku, stan wojenny, pełna konspira. Tak chyba musiało wyglądać zebranie spiskowców z Narodnej Woli przed stu laty - mówi Łopiński.
Książka miała być żywa.
- Podczas nagrań wypijałem co pół kasety pięćdziesiątkę, miałem więc język coraz bardziej rozwiązany i gadałem o wszystkim szczerze, nie myśląc, jak wypadnę - mówi w post scriptum do "Konspiry" Zbigniew Bujak, ówczesny lider podziemnej Solidarności. - Autorzy mieli to później odpowiednio przepracować. Tymczasem.
Tymczasem, jak twierdzili potem zgodnie autorzy, nie mogli tego zrobić. - Żaden dziennikarz nie marnuje takiego materiału - mówili.

W kotle u Wilka
Pomysł, jeszcze ogólny, do przegadania, rzucił Mariusz Wilk. Już przegadany przyjął formę wywiadów z ukrywającymi się liderami związkowego podziemia. Forma była żywa, dawała gwarancje, że będzie autentyczna, a wtedy w ogóle trwała moda na wywiady-rzeki.
- Szybko zrozumiałem, że może to być niezwykła przygoda dziennikarska - mówi Maciej Łopiński. - Zbigniew Bujak powiedział nawet, że to ostatnia szansa, żeby podziemie zdokumentować.
- Mariusz Wilk odegrał dominującą rolę. Miał pomysł, namówił nas do współpracy - podkreśla Zbigniew Gach. Wielkich kłopotów z docieraniem do ukrywających się po 13 grudnia 1981 roku działaczy nie mieli. - Mariusz był wcześniej pierwszym rzecznikiem Lecha Wałęsy, aktywnie uczestniczył w strajkach sierpniowych, a w stanie wojennym stał się energicznym konspiratorem. My z Maćkiem otarliśmy się o podziemie.
Łopiński i Gach pracowali wcześniej razem w gdańskim tygodniku "Czas". Biografię Łopiński miał dość oryginalną: w 1971 roku, po masakrze na Wybrzeżu, wstąpił do PZPR i spędził w niej 10 lat.
- Byłem jednym z tych, którzy odkrzyknęli wtedy Gierkowi "Pomożemy!" - tłumaczył potem. Po 13 grudnia jednak rzucił legitymację.
"Czas" zamknięto, Gach i Łopiński mieli czas na "Konspirę". Najpierw miały być wywiady tylko z Bujakiem, Bogdanem Borusewiczem, Władysławem Frasyniukiem i Władysławem Hardkiem. - Niczym z czterema ewangelistami - mówi Gach. - Potem wypadł Hardek, bo ujawnił się. A doszli Tadeusz Jedynak, Eugeniusz Szumiejko, Bogdan Lis i Aleksander Hall.
Szybko nagrali pierwsze rozmowy. Najpierw z Frasyniukiem i Bujakiem. Zrobił je (jak zresztą większość wywiadów) Mariusz Wilk. - Mariusz sam się ukrywał. Chodziło o to, żeby jak najmniej osób miało dostęp do liderów. Spotykając się z ludźmi ukrywającymi się, zagrożonymi aresztowaniem i wieloletnimi wyrokami, trzeba było zachować zasady konspiracji - zastrzega Łopiński.
Dobrze, że zaczęli od Frasyniuka, bo wkrótce szefa dolnośląskiej Solidarności bezpieka aresztowała. Wtedy w roli Frasyniuka wystąpiła Barbara Labuda.
- Byli wtedy jak papużki nierozłączki. Podmiany w książce nie zaznaczyliśmy - mówi Zbigniew Gach.
W grudniu 1982 roku aresztowali też Wilka, a w kocioł w jego konspiracyjnym mieszkaniu wpadł Łopiński. Wilk posiedział pół roku, Łopiński trzy miesiące, a zwolnili go ze względu na chorobę kręgosłupa. Sprawy o obalanie ustroju nie było, bo wkrótce ogłoszono amnestię, i już we trzech mogli wrócić do książki.
Zresztą prace trwały, bo na wolności został Zbigniew Gach. Pracowicie spisywał nagrania z taśm. Benedyktyńska praca.
- Było tego 1000 stron maszynopisu. Pisałem na maszynie, bo komputerów jeszcze nie było, przez kalkę, w trzech egzemplarzach, po jednym dla każdego - wspomina. To był materiał wyjściowy, z niego miała powstać książka. Teraz w poszukiwaniu spokoju, pojechali w plener.

W podziemiu konflikty i gry
Jest wiosna 1984 roku, zamknięty pensjonat rodziny Ptaszków w Polanicy Zdroju. Gach, Łopiński i Wilk w pocie czoła, przez 6 tygodni pracują nad tekstem "Konspiry". Gdy w czerwcu zbliżał się czas przyjmowania turystów, zmienili lokum. Potrzebowali jeszcze ze dwa tygodnie. Znajomy ojca Mariusza Wilka załatwił transport. Przewieziono ich do Jaszkowej Górnej koło Kłodzka, do remontowanego zamku położonego obok podupadłego PGR-u.
Pracowali bardzo intensywnie, w spartańskich warunkach, w nocy nie zapalali światła, a pani Helenka, opiekunka muzeum, donosiła jedzenie. - W przeddzień wyjazdu, mieliśmy już kupione bilety, skończyliśmy. I zrobiliśmy imprezę, żeby odreagować - opowiada Gach.
Do Gdańska dojechali, udając, że się nie znają. Każdy wiózł jeden egzemplarz maszynopisu książki.
- Chcieliśmy, żeby została autoryzowana, choć nie zawsze było to możliwe, bo np. Bogdan Lis siedział w więzieniu - mówi Gach. Dodali też post scriptum, bo trochę czasu od nagrań minęło.
I niektórzy bohaterowie mieli uwagi. Najwięcej Bujak. - Chodzi mi przede wszystkim o przesadne wyeksponowanie emocji - tłumaczył w post scriptum. - Pewne sprawy, ważne merytorycznie, jawią się w konspirze głównie jako sfery gier czy konfliktów personalnych, a nie odmiennych koncepcji. W podziemiu gry i konflikty istnieją, ale nie w tej skali.
- "Konspira" jest bardzo dobrą książką dziennikarską w zachodnim stylu. Znakomicie ją się czyta, a ponieważ autorzy położyli główny nacisk na sprawy personalne, my, członkowie podziemia, przedstawieni zostaliśmy jako normalni, żywi ludzie. Natomiast nie w pełni został przedstawiony związek w działaniu - z całą armią ludzi, na których opiera się robota - dodał Bogdan Borusewicz. - Za bardzo nas wyizolowaliście, prawie zupełnie zapominając o kurierach, kolporterach, drukarzach, łącznikach.
Gach, Łopiński i Wilk tłumaczyli liderom: wtedy powstałaby zupełnie inna książka. To już nie byłaby "Konspira".

Najlepiej we dwoje
Teraz gotową książkę trzeba było wywieźć do Paryża. Przewiózł ją nieżyjący już prof. Alfred Rachalski z Politechniki Gdańskiej. Jerzy Giedroyc nie zdecydował się na wydrukowanie jej w paryskiej "Kulturze". Ostatecznie wydały ją "Editions Spotkania". A niedługo potem, w kraju, podziemne wydawnictwo "Przedświt".
Nazwiska Łopińskiego i Wilka znalazły się na okładce książki. Byli już namierzeni przez bezpiekę, nie było sensu zaprzeczać. Natomiast Gach przyjął pseudonim Marcin Moskit.
- Byłem młodym żonkosiem, z małym dzieckiem. Czekałem na mieszkanie, gdybym się ujawnił, wyrzuciliby mnie ze spółdzielni - opowiada. - Z tym Moskitem to był niezły pomysł. Bo na przełomie 1984 i 1985 roku SB rzuciła sporo sił, żeby namierzyć Moskita.
Nie udało się. Natomiast Łopiński i Wilk dostali za swoje. Zatrzymania, przeszukania były ceną za "Konspirę".
Gdy książkę zaczęto czytać w Radiu Wolna Europa dowiedziało się o niej wielu. Jeszcze popularniejsza stała się, gdy reżimowa "Polityka" wyśmiała autorów i bohaterów, że wyjawiają tajemnice podziemia. Opublikowała co smaczniejsze fragmenty obyczajowe i o finansach, zaopatrując w komentarz Kazimierza Koźniewskiego (dziś wiemy, że był agentem bezpieki), jak źle się prowadzą rycerze podziemia.
- Zrobił nam tym kolosalną reklamę - ocenia Gach. Książka stała się podziemnym bestsellerem. Także dlatego, że mówiła za dużo. Bogdan Borusewicz wspominał działacza, którego macierzysta organizacja zobowiązała do głosowania na jednym ze zjazdów jeszcze legalnej Solidarności za wszystkim, co powie Lech Wałęsa, a przeciwko wszystkiemu, co powie Andrzej Gwiazda.
- Ograniczaliśmy się, żeby nie ujawniać spraw, rzeczy i okoliczności, które mogłyby komuś zaszkodzić. Ale i tak zarzucono nam później, że to nie "Konspira", lecz dekonspira - mówi Maciej Łopiński. Nic dziwnego, odbrązawiali liderów. Niektórzy przecierali oczy ze zdziwienia, gdy czytali fragmenty rozważań Frasyniuka, że dobrze ukrywać się we dwóch, a najlepiej we dwoje. - Na początku wojny często ogarniała nas wesołość, bo jak trzeba było kogoś znaleźć, należało szukać u dawnych dziewczyn. Celność trafień: dziesięć na dziesięć - mówił.

Przykleiło się
Bestseller miał dwadzieścia wydań, czyli co najmniej kilkadziesiąt tysięcy egzemplarzy wydrukowanych w podziemnych i emigracyjnych wydawnictwach. Ocalał co najmniej jeden z maszynopisów wyjściowych: jest w bibliotece Polskiej Akademii Nauk w Gdańsku.
W 1989 roku "Konspira" wyszła już legalnie. Ale i tak miała dwie zaznaczone ingerencje cenzury, która działała jeszcze przez parę kolejnych miesięcy. Jeden z wyciętych fragmentów dotyczył techniki fałszowania dowodów osobistych na potrzeby podziemia.
Ale wkrótce po wydaniach polskich ukazały się też tłumaczenia w języku czeskim, rosyjskim i angielskim. - Przetłumaczono nas nawet na chiński - cieszy się Zbigniew Gach. - Zrobili je co prawda amerykańscy Chińczycy, ale niewykluczone, że książka trafiła też do Chin.
Do dziś Gach, Łopiński i Wilk są kojarzeni z "Konspirą". Zbigniewa Gacha czasem to denerwuje, bo uważa, że pisał potem lepsze książki. Tyle że te inne nie miały takiej siły rażenia.
- Już wtedy mieliśmy świadomość, że robimy ważną książkę. Ale ja chyba nie wiedziałem, że aż tak - mówi Zbigniew Gach. - Chcieliśmy, żeby była autentyczna. I żeby przetrwała próbę czasu. I pewnie przetrwała? - zastanawia się. Rzeczywiście do dziś "Konspirę" czyta się nieźle. Wcale nie jak kryminał z myszką.

 

Moskit, Łopiński i Wilk
Zbigniew Gach przez lata pisał w gdańskiej prasie. Dziś, choć na rencie, wciąż jest czynnym dziennikarzem. Pisze i wydaje książki. Był autorem wywiadu-rzeki z Leszkiem Balcerowiczem, współautorem (m.in. z Donaldem Tuskiem) albumów "Był sobie Gdańsk" i "Dawny Sopot". Maciej Łopiński, przez lata dziennikarz i wydawca, na dobre wsiąkł w politykę. Jest sekretarzem stanu w kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego, szefem jego gabinetu.
Rozmów o polityce unika Mariusz Wilk, który od lat mieszka na północy Rosji. Skończył z nią w 1988 roku. W jednym z wywiadów mówił: "W 1980 roku w stoczni rozmowy z delegacją rządową były nagłośnione i stoczniowcy wyraźnie słyszeli, o co toczyły się pertraktacje. Natomiast w 1988 roku nikt niczego nie słyszał - styropian wyciszał. Oni - mówię tu o Wałęsie, Geremku, Mazowieckim - latali do Warszawy i załatwiali tam wszystkie sprawy w swoim gronie z czerwonymi. Ze stoczni wyszliśmy różnymi bramami: oni za okrągły stół, a ja z Grabarem, Ponurym i jeszcze paroma chłopakami, każdy w swoją stronę".

  źródło / Tygodnik Solidarność /  

  nr 50 (1003) 14 grudnia 2007

  

 

Jedna z najgłośniejszych książek o realiach stanu wojennego, uhonorowana m.in. nagrodą "Solidarności" Pracowników Wydawnictw za rok 1984 jako najlepsza książka wydana w obiegu niezależnym. Jej pierwsze wydanie ukazało się równocześnie w paryskiej oficynie wydawniczej "Editions Spotkania" oraz w warszawskim wydawnictwie "Przedświt" - w grudniu 1984 r. Przetłumaczona na wiele języków świata.

  

  

  

  

  

  


 
 

 

W związku z licznymi pytaniami i prośbami od kupujących, informuję iż:

- nie wysyłam za pobraniem
- nie wysyłam za granicę
- numer konta bankowego lub adres (w przypadku odbioru osobistego) udostępniam dopiero po dokonaniu zakupu
- na wpłatę czekam 7 dni i w takim samym czasie od chwili wpływu pieniędzy na konto wysyłam towar
- proszę, aby zawsze potwierdzono adres do wysyłki
.

KONSPIRA  SOLIDARNOŚCI Łopiński Wydanie 1 debitowe



KOMUNIKAT!!!!!!!!!!!!!!
PRZED ZAKUPEM KONIECZNIE ZAPOZNAJ SIĘ Z REGULAMINEM NA STRONIE O MNIE