...KONIEC WSPÓŁUZALEŻNIENIAJak przestać kontrolować życie innych i zacząć troszczyć się o siebie.Melody Beattie
Książka jest poradnikiem skierowanym do osób, które żyją w bliskim związku z osobą uzależnioną. Autor zwraca uwagę na koniecznością koncentracji na sobie, traktuje o tym, jak nauczyć się kontrolować swoje życie, unikać bólu i poczuć się lepiej.SPIS TREŚCI: Przedmowa do wydania z roku 1992 Wstęp Część I CZYM JEST WSPÓŁUZALEŻNIENIE I KOGO DOTYKA 1. Historia Jessiki 2. Inne historie 3. Współuzależnienie 4. Charakterystyczne cechy osób współuzależnionych Część II PODSTAWY TROSZCZENIA SIĘ O SIEBIE 5. Oderwanie się 6. Nie pozwól, by miotał tobą każdy podmuch wiatru 7. Uwolnij się 8. Przestań być ofiarą 9. Uniezależnienie 10. Żyj własnym życiem 11. Zakochaj się w sobie 12. Naucz się sztuki akceptacji 13. Czuj, co czujesz 14. Złość 15. Potrafisz myśleć 16. Ustanów swoje własne cele 17. Porozumiewanie się 18. Pracuj według programu Dwunastu Kroków 19. Różności 20. Nauczmy się znowu żyć i kochać Epilog Przypisy BibliografiaFRAGMENT WSTĘPUPo raz pierwszy zetknęłam się ze współuzależnionymi na początku lat sześćdziesiątych. Osoby cierpiące z powodu zachowania innych osób nie były jeszcze wtedy określane mianem wspóluzależnionych, a ludzi uzależnionych od alkoholu i innych środków odurzających nie nazywano jeszcze uzależnionymi od środków chemicznych. Chociaż nie wiedziałam, czym jest współuzależnienie, wiedziałam na ogół, kim są współuzależnieni. Jako alkoholiczka i narkomanka, szłam przez życie przebojem, przyczyniając się do powiększania liczby współuzależnionych. Współuzależnieni byli złem koniecznym. Mieli wrogie nastawienie, starali się ustawicznie mnie kontrolować i manipulować moim zachowaniem, wytwarzali we mnie poczucie winy, trudno się było z nimi porozumieć, bo nie mówili wprost, o co im chodzi, byli nieprzyjemni i niemili, a czasami wręcz agresywni i — ogólnie biorąc — przeszkadzali mi w osiągnięciu dobrego samopoczucia, uniemożliwiając zaspokojenie potrzeby alkoholu i narkotyków. Wrzeszczeli na mnie, chowali przede mną prochy, stroili głupie miny, wylewali mi alkohol do zlewu, chcieli wiedzieć, dlaczego to robię i pytali, co się ze mną dzieje. Zawsze jednak byli przy mnie, gotowi wyciągnąć mnie z bagna, w które sama wlazłam. Współuzależnieni nie rozumieli mnie, a niezrozumienie to było wzajemne. Nie rozumiałam sama siebie, a co dopiero ich.Profesjonalnie natomiast po raz pierwszy zetknęłam się ze współuzależnionymi wiele lat później, w roku 1976. W owym czasie w Minnesocie narkomani i alkoholicy stali się ludźmi uzależnionymi od środków chemicznych, ich rodziny i przyjaciele innymi znaczącymi osobami, a ja powracającą do zdrowia narkomanką i alkoholiczką. Pracowałam wówczas jako instruktorka w ośrodku dla chemicznie uzależnionych w Minneapolis, jednym z punktów sieci instytucji, programów i agencji, które pomagają takim osobom wrócić do normalnego życia. Ponieważ jestem kobietą, a większość innych znaczących osób stanowią kobiety, a także ponieważ byłam najmłodsza wiekiem i stażem i nikt z moich współpracowników nie chciał tego robić, szef polecił mi zorganizować grupy samopomocy dla żon osób uzależnionych.Nie byłam przygotowana do tego zadania. W dalszym ciągu uważałam, że współuzależnieni mają wrogie nastawienie do uzależnionych, starają się ich kontrolować i manipulować ich zachowaniem, wytwarzają w nich poczucie winy, trudno się z nimi porozumieć i tak dalej. Widziałam w swojej grupie osoby, które czuły się odpowiedzialne za cały świat, ale które nie chciały wziąć na siebie odpowiedzialności za swoje własne życie.Widziałam osoby, które stale dawały innym, ale nie potrafiły nic od nikogo brać. Widziałam osoby, które poświęcały się tak bardzo i tak długo, że w końcu ogarniała je złość i wyczerpanie. Widziałam osoby, które dawały z siebie tyle, że w końcu zostawały z niczym. Widziałam nawet kobietę, która tak się zaangażowała i cierpiała tak bardzo, że zmarła „ze starości", śmiercią naturalną, w wieku 33 lat. Była matką pięciorga dzieci i żoną alkoholika, który po raz trzeci trafił do więzienia. Pracowałam z kobietami, które doskonale wiedziały, jak troszczyć się o wszystkich wokół siebie, ale nie bardzo wierzyły, że potrafią się zająć same sobą.Widziałam ludzkie wraki, ludzi bezmyślnie miotających się wśród nawału zajęć. Widziałam ludzi pragnących uszczęśliwić innych, męczenników, stoików, tyranów, ludzi przypominających pnący się bluszcz, takich, którzy podobni byli do uschniętego powoju i takich, którzy — jak pisze w jednej ze swych sztuk H. Sackler — „mieli ściągnięte nieszczęściem twarze".Większość współuzależnionych miała obsesję na punkcie innych. Mogli oni recytować długie listy win i uczynków tych osób, opowiadać, co osoby te myślały, czuły, robiły i mówiły, a o czym nie myślały, czego nie czuły, nie robiły i nie mówiły. Współuzależnieni doskonale wiedzieli, co alkoholik czy narkoman powinien, a czego nie powinien robić, a przy tym zastanawiali się bez przerwy, dlaczego robi to, czego nie powinien robić, a nie robi tego, co powinien robić.A jednak ci współuzależnieni, którzy tak świetnie orientowali się w tym, co myślą i czują inni, nie potrafili dostrzec tego, co się dzieje w ich własnej psychice. Nie umieli zdefiniować swoich uczuć. Nie byli świadomi swoich myśli. Nie wiedzieli też, co zrobić, by rozwiązać swoje własne problemy — jeśli w ogóle mieli jakieś problemy nie związane z alkoholikami.Była to straszna grupa. Cierpieli, narzekali i starali się kontrolować wszystko i wszystkich, tylko nie siebie samych. A poza kilkoma cichymi pionierami terapii rodzinnej nikt z doradców (nie wykluczając mnie) nie wiedział, jak im pomóc. Co prawda wiele się działo w dziedzinie terapii uzależnienia od środków chemicznych, ale pomoc koncentrowała się na uzależnionych. Literatura przedmiotu była uboga, a szkolenia specjalistów odbywały się rzadko. Czego potrzebowali współuzależnieni? Czego chcieli? Czyż nie byli po prostu cieniami alkoholików, gośćmi pacjentów ośrodków odwykowych? Dlaczego sami nie starali się współpracować ze specjalistami? Alkoholik miał przynajmniej wymówkę tłumaczącą jego zachowanie — był przecież pijany. Inne znaczące osoby nie miały żadnej wymówki. Były trzeźwe.Wkrótce zaczęłam podzielać obiegowe opinie na temat współuzależnionych. Głosiły one, że ci zwariowani współuzależnieni są bardziej chorzy niż alkoholicy, a zatem w tym, że alkoholicy piją, nie ma nic dziwnego, bo któż wytrzymałby bez picia ze zwariowaną żoną czy mężem?Byłam już wtedy od pewnego czasu trzeźwa. Zaczynałam rozumieć siebie, ale w dalszym ciągu nie rozumiałam współuzależnionych. Starałam się ich zrozumieć, ale nie potrafiłam. Udało mi się to dopiero kilka lat później, kiedy paru alkoholików tak wciągnęło mnie w swój pełen chaosu świat, że prze- j stałam żyć swoim własnym życiem. Przestałam myśleć. Nie by- j łam już zdolna do pozytywnych uczuć, zostały mi tylko wście- i kłość, nienawiść, lęk, depresja, bezradność, rozpacz i poczucie winy. Chwilami chciałam skończyć ze sobą. Straciłam zupełnie i energię. Większość czasu zajmowało mi zamartwianie się spra- j wami innych i obmyślanie sposobów kontrolowania ich. Nie i mogłam powiedzieć „stop" (chyba że chodziło o zupełnie błahe czynności) nawet wtedy, kiedy zależało od tego moje życie. Stosunki z przyjaciółmi i rodziną legły w gruzach. Czułam się strasznie sponiewierana. Uważałam, że jestem ofiarą tych ludzi. Byłam beznadziejnie zagubiona i nie miałam pojęcia, jak do tego doszło. Nie wiedziałam, co się właściwie ze mną stało. Myślałam, że zwariuję. A przy tym wszystkim uważałam, że winni są ci, którzy mnie otaczają....format: 145x205 / 287 stron / oprawa miękkawydawca: Media Rodzina 2002
DYSKRETNA WYSYŁKA Zgodnie z obowiązującym prawem, zakupiony towar możesz zwrócić w ciągu 14 dni od daty zakupu jeśli znajduje się on w stanie nienaruszonym. KUPUJĄC WIĘCEJ NIŻ 3 KSIĄŻKI SPYTAJ O KOSZTY WYSYŁKI
sprawdź krótko aktualność swoich danych kontaktowych w Twoim Profilu
...................................................................................................................................................................
Uzależnienie: Seks, Hazard, Praca, Jedzenie, Internet Przemoc, Depresja, Współuzależnienie, DDA .. Literatura Psychoterapii Uzależnień Behawioralnych dla:
Osób Uzależnionych i ich Rodzin
Terapeutów, Psychologów, Psychiatrów
Ośrodków Terapii Uzależnień
Klubów Abstynenckich i Grup AA
Ośrodków i Personelu Opieki Społecznej
Pedagogów, Pracowników Resocjalizacji
Bibliotek Szkolnych i Uczelnianych
Osób Duchownych
* * *
Panelealle
DDA . EROTOMANIA . WSPÓŁUZALEŻNIENIE . PSYCHOTERAPIA
!!! WARUNKI TRANSAKCJI I PŁATNOŚCI !!!
REKLAMA
Użytkownik Allegro o loginie "psychebook" jako autor tej aukcji zastrzega sobie prawo do skomponowanej przez siebieoferty graficzno-tekstowej, tym samym nie wolno użyć jej na innej aukcji w całości lub części.Naruszenie tej zasady poprzez plagiat będzie zgłaszane do Allegro oraz prowadzone na drogę sądową.
AUKCJA WYGASŁA? SPRAWDŹ TUTAJ!