STAN DOBRY+ (niewielkie załamanie okładki), str. 254
Compiegne, listopad 1918 roku. Wagon kolejowy czeka na bocznicy w wilgotnym lesie. Na starego marszałka Focha o monumentalnej osobowości; i lodowatych emocjach. Na towarzyszącego mu Maxime a Weyganda, dobrze ułożonego i niezwykle precyzyjnego. Na admirała Wemyssa, którego jedyną troską jest to, by brytyjska flota rządziła na wszystkich morzach i oceanach, l wreszcie na Matthiasa Erzbergera, wysłanego z Niemiec z błaganiem o łaskę. l tak zbierają się razem, by skończyć jedną wojnę i zasiać ziarno następnej. Żaden z nich nie jest głupcem ani kanalią, lecz wszyscy są niewolnikami uprzedzeń i i koszmarnych wizji z ostatnich czterech lat. Ci ludzie są zbyt prawdziwi jak na postacie fikcyjne. To musiało się tak dziać. Przeczytać "Koniec wielkiej wojny" to być na naradach w Compiegne, ale również zrozumieć, co wojna czyni z ludźmi