WSTĘP:
Najbardziej pociągającą lekturą dla zastępów inteli¬gentnych czytelników stal się dzisiaj t. asu>. reportaż pod¬różniczy, podający w feljetonowej, a jednocześnie nasyco¬nej rzeczową treścią formie zebrane w wędrówkach wraże-żenia osobiste i informacje, dotyczące najbardziej aktual¬nych i toaźnych spraw naszej epoki.
Wśród dziennikarzy - reporterów w wielkim stylu, których rewelacyjne książki są czytane jednocześnie w kil¬ku językach, obiegając szybko Europę i inne kontynenty,
0 pierwsze miejsce walczą: Amerykanin Knickerbocker
1 austrjacki Niemiec Kisch, mistrzowie w ukazywania
przekroju życia ivspółczesnego w światowej skalit
Reportaż o dzisiejszej Ameryce p. t, „Paradies Am&-rikal Ulórym Egon Erwin Kisch rozpoczął swą działalność informatora zachodniej Europy, zdobył mu wielki roz¬głos. Wyrażam jego jest 32-ie wydanie niemieckie u krótkim przeciągu czasu i opinja prasy europejskiej, że jest to najciekawsza książka o Ameryce powojennej, jaka się w ostatnich lalach z pod pióra nie-Amerykanina
ukazała.
Kisch, jak Knickerbocker i zmarły niedawno Fran¬cuz, Albert Londres, przebiega świat od końca do koń¬ca, malując swój obraz współczesności. Ostatnio dwa lata spędzili na niezmierzonych obszarach Ziciązku Sowieckiego. Po książcef malującej dzisiejszą. Syberję i drugiej o tytule nie wymagająt^ytn tłumaczenia: „Za-
ren, Popen, Bolschewiken" (już poszło jej dziesięć wy dań), wystąpił w rb. z nowym potężnym ładunkiem in-formacyj, wrażeń i arcyciekawych spostrzeżeń, zebranych na terenie szóstej części globu, gdzie w naszych oczach dokonywa się eksperyment ekonomiczno-społeczny w rozmiarach nieznanych iv dziejach ludzkości.
Nowa praca Kischa o znamiennym tytule „Asien griind-lich verdndertii („Azja do gruntu zmieniona") stanowi niejako uzupełnienie rewelacyj Knickerbockera iv jego dwóch książkach: „Czerwony handel grozi" i „Walka z czerwonym handlem".
Tam dziennikarz amerykański pokazał nam sowiecką piatUetkę na terenie Rosji europejskiej i wpływ jej na rynki handlowe Zachodu — tu dziennikarz austrjarki uchyla zasłonę kryjącą przed światem nowe oblicze Ro¬sji azjatyckiej, ściślej Azji Centralnej (bez Syberji).
Uzupełnienie obrazu, o którem mówię, wyraża się je¬szcze w tem, że Knickerbocker zajmuje się prawie wy¬łącznie sprawami ekonomicznemi, Kisch zaś, poświęca¬jąc im z natury rzeczy dużo miejsca iv swej panoramie Azji Sowieckiej, nie mniejszą uwagę przywiązuje do przedstawienia zmian socjalno-obyczajowych śród lu¬dów mongolskiego i irańskiego pochodzenia, wyznawców islamu, wtłaczanych w ramy ustroju komunistycznego.
Stąd a także dzięki właśchoościom stylu, opowieść Ki¬scha jest barwniejsza. Czytelnik, dla którego teren roz¬ważań ekonomicznych może być mało dostępny, w opo¬wieści Kischa, niezmiernie żywej i po wschodniemu ko¬lorowej, znajdzie nieraz, że tak powiem, opowieść z ty¬siąca i jednej nocy, odwróconą do góry nogami: opo¬wieść tem ciekawszą od arabskich bajek, że mówiącą'o autentycznej rzeczywistości.
W tej różnicy ujęcia tematu, poza odmiennością ma-terjału obserwacyjnego, odbiła się niewątpliwie i różni¬ca pochodzenia autorów. Knickerbocker ma w ocenie faktów ekonomiczne nastawienie Amerykanina — Kisch, curopejczyk i dziennikarz o literackich ambicjach, rów¬nie żywo interesując się psychologią człowieka, którego wciągnięto w nową formę bytu, cofa się chętnie do prze¬szłości, dla wydobycia barw kontrastu między jego iy-<:iem wczorajszem a rzeczywistością dzisiejszą,,
Jakże ona wygląda w Azji Sowieckiej?...
Przedewszystkiem rząd bolszewików, przed wprowa¬dzaniem swych reform, zmienił polityczno-administra-cyjny ustrój olbrzymich posiadłości środkowo-azjatyc-kich Rosji carskiej , kierując się swym zasadniczym pla¬nem stworzenia z krajów dawnego imperjum związku republik rad. Na miejsce więc generał-gubernator-stwa Turkiestańskiego i państw emira Buchary i cha¬na Chiwy, znajdujących się formalnie pod protektoratem Rosji, w istocie kolonij, (podobnie jak lenne królestwa maharadżów w Indjach brytyjskich), utworzono szereg republik sowieckich i t. zw. republik autonomicznych. Pierwsze stanowią: Uzbekistan, Turkm.enistan i Tadżyki¬stan, drugie (autonomiczne) to Kirgizistan, Kazakstan i obwód Kara-Kałpak.
Rzut oka na nową mapę Azji Centralnej ujawnia, że owemi republikami autonomicznemi są najsłabiej za¬ludnione obszary stepowe i pustyn.no-górskie* Usunięto je na dalszy plan z całkiem zrozumiałych względów jako tereny dzikie, ekonomicznie narazie bezwartościowe, lam tez pozostawiono plemionom koczowniczym dawne formy bytu i poza nazwami nic tu się jeszcze gruntownie nie zmieniło.
Kisch nie tracił też czasu na jałową i bezcelową węd¬rówkę po tych terenach. Polem jego obsenvacyj siał się dawny Turkiestan rosyjski. Bucham i Chiwa, czyli dzi¬siejszy Turkmenistan, Uzbekistan i Tadżykistan. Tu zmieniono nietylko nazwę kraju, lecz i nazwę zamieszku¬jącego go ludu* Etnografowie i historycy sowieccy orzekli, że Sartoivie, jak powszechnie nazywano przed reżymem. sowieckim tubylcóto Turkiestanu, jest nazwą pogardliwą (dlaczego — (o już tajemnica językoznawców Wschodu) że należy im przywrócić starożytne miana: Uzbehóu: („uzbek" znaczy po turkmeńsku: jeździec) i Tadżyków, Stąd i nazwa republik. Należy tu zaznaczyć, że autono¬miczny „Kazakstan" — 3 miljony kim. kw. na wschód od morza Kaspijskiego i Aralskiego —— nie ma nic wspól¬nego z kozakami. „Słowo „Kazak" to znów wskrzeszona historyczna nazwa Kirgiza.
Ta republika autonomiczno - sowiecka, obszarem 6 razy większa od Niemiec, to step i pustynia. Ale w stolicy Kazakstaitu, Ksyl-Onlzie, gdzie Kischowi wypadł nocleg w przelocie aeroplanem z Moskwy do Taszkientu, są elck-tryczne zegary na rogach ulic i kjoski z gazetami. Są też już ostrzyżone a la garconne młode komunistki (komso¬mołki) rodowite Kirgizki, na które z ciężkiem sercem pa¬trzą ich matki iv czarczafach (zasłonach na twarzy) z wy~ iyny wielbłądzich garbóio.
Należy objektywnie stwierdzić umiejętną politykę So¬wietów we wciąganiu obcokrajowych mas w sferę reform komunistycznych. Ongi Ksyl-Orda nazywała się Ah-Me-czet (Biały Meczet). Potem „Perowsk", ku czci generał", PerowskiegOy który kraj ten zdobył dla carów. Bolsze¬wicy przywrócili nazwie miasta brzmienie kirgizkie, ale chrzcząc je: Ksyl - Orda, co znaczy... Czerwona Stoli-
ca. To jest, przyznać trzeba, nie tak głupie i drażniące, jak z Ah~Meczet zrobić nic nie znaczący dla ludności, jako wyraz, a nienawistny jako symbol „Perowsk".
To samo obserwować można w walce z analfabety~ zmem. Niema w niej tendencyj rusyfikatorskich, lecz ściśle komunistyczne. Nikt nie zmusza Kirgiza czy Sarta uczyć się czytać i pisać po rosyjsku, lecz w ojczystym języku, — ale... zamiast zawijasów arabskich, które czy¬tać umieli tylko uczeni w piśmie, Soioiety wprowadzają alfabet łaciński, z kilku dodatkowemi literami tego sa¬mego typu, — ze względów fonetycznych*
Oczywiście, młody chłopiec czy dziewczyna Turkiesta¬nu, nauczyivszy się czytać i pisać po „uzbeksku", czy „tadżycku", z ivłasnej woli uczy się potem języka Rosjan, którzy im otwierają wrota karjery socjalnej, jeśli zostaną komunistami.
W rezultacie znajomość rosyjskiego staje się śród mło¬dych azjatów coraz powszechniejsza, nie jako przymus polityczno - administracyjny, lecz jako życiowa atrakcjo. Złoślhca głupota metod rosyjskiej i pruskiej w dawnej Kongresówce, w Wielkopolsce j, na Pomorzu ujawnia się w tem historycznem zestawieniu w całej pełni. Stanowczo, bolszewicy są sprytniejsi.
Z relacyj Kischa z pobytu w Taszkencie, Samarkan-dzie, Chodżencie i innych ośrodkach starej muzułmań¬skiej kultury Azji Środkowej, wynika jeszcze jeden,, nie¬zmiernie charakterystyczny dla polityki Sowietów objaw. Znaleźli tu komuniści bardzo wdzięczny dla swej propa¬gandy grunt... iv uwarunkowanem przepisami Koranu położeniu socjalnem kobiety*
Odziedziczywszy po Rosji carskiej prestiż władzy nad krajowcami, opartej o siłę zbrojną, mogli z łatwością
odegrać rolę wyzwolicieli kobiety muzułmańskiej z jarz¬ma odwiecznej niewoli.
I odegrali ją — sądząc po cytowanych przez Kischa faktach i nowych obrazkach obyczajowych — z poi^odze-niem. Haremy, wi-elożeństwo, kupowanie żon, poddań¬stwo kobiety znikają tu wraz ze zdjęciem symbolicznej zasłony. Odsłaniając twarz,, mieszkanka Azji Centralnej odsłoniła wraz swą podatność do emancypacji. Władza sowiecka — trzeba to stwierdzić bezstronnie — wyzwoliła muzidmankę z tradycyjnego ucisku obyczajów wschod¬nich. Oczywiście, zyskała tą drogą sojuszniczkę nowego ustroju.
O ile w samej Rosji bolszewicy z całą bezwzględnością tępią to, co uważają za przeżytek obyczajowy — tutaj, licząc się z psychiką, wyrosłą na złożach wielowiekowe! całkiem odmiennej kultury, postępują ostrożnie. Rząd sowiecki nie wydaje na terytorjum Azji Środkowej dra¬końskich rozporządzeń, któreby brutalnie odrywały lud¬ność od tradycyjnych form bytu, widocznie zdając sobie sprawę, że wywołana przez to konieczność represyj opóź¬niłaby akcję rozwojową komunizmu. Niema zakazu no¬szenia nadal przez kobiety czarczafu, meczety mogą gro¬madzić wyznawców Proroka, nacjonalizacja produkcji stosowana jest oględnie.
A jednocześnie wydają władze Moskwy poważne kwoty na wprowadzanie tutaj zdobyczy nauki zachodniej w ta¬kich dziedzinach życia, gdzie korzyść bezpośrednia jest namacalna i oczywista dla najbardziej nawet gorliwych zwolenników tradycji. Gdy Kirgiz czy Sart porówna bez-skuteczność w chorobie „czarów*' mułły - cudotwórcy z rzeczywisfmni dla nich cudami rentgena i elektrote-rapji w sanatorjach Taszkentu czy Samarkandy — ivi-
dzieć w tem musi przewagę potęgi po stronie nowych władców. Automatycznie pada w nim wiara w moc zaklęć mully i zamienia się w wiarę w potęgę nowego kapłana — sowieckiego lekarza.
Im bardziej zapełniają się nowe szkoły i szpitale, tem hardziej pustoszeją medresy (szkoły muzułmańskie o charakterze chederów żydowskich) i meczety. Ta auto¬matyczna transfuzja wiary cementuje podwaliny nowego ustroju.
Człowiek dojrzały patrzeć musi na dokonywujące się przemiany w świecie otwartemi oazami — zamiast iv dzie¬cinnym uporze zasypyicać je sobie piaskiem miłych mu irazesów lub zamykać je na autentyczną rzeczywistość. Może nam się to, co istnieje podobać lub nie — zaprze¬czanie temu, że istnieje, nie zmieni samego faktu.
W swej panoramie dzisiejszej Azji Centralnej Kisch pokazuje ogromne bogactwo faktów, naocznie skonstato¬wanych — i ta metoda nadaje jego relacji wartość in-, formacyjnego dokumentu. Powstrzymywanie się od wniosków ostatecznych i proroctw podnosi znaczenie j&go reportażu -— czy dotyczy to zmian socjalno - cywilizacyj¬nych, czy ekonomicznych.
Tym również poświęca, rzecz prosta, dużo uwagi, gdy mówi o krajach, które polityka gospodarcza Sowietóic postanowiła w ostatnich latach obrócić na olbrzymi zbior¬nik tak ważnego w przemyśle surowca, jak bawełna.
Dorzecze dwóch wielkich rzek Azji Środkowej, Syr -Darji i Amu Darji, wpadających do morza Aralskiego, obfituje w tereny, znakomicie się nadające pod uprawę bawełny.
Od niepamiętnych czasów produkowano ją tułaj na własne potrzeby. Obecnie rząd sowiecki przystąpił do re-
olizacji planu zwielokrotnienia produkcji, która ma za¬opatrywać cały Związek S. R. R. i być jeszcze poważnym artykułem eksportu. Kisch stwierdza trudności iryga¬cyjne, ściśle związane z temi zamierzeniami, lecz zarazem wielki nakład energji i wytrwałości, dążącej do przeta¬piania przeszkód. Rozdział o bawełnie zawiera dużo cie* kawego materjalu i dla laika — bowiem autor pracy o zmieniającem się obliczu Azji Środkowej posiada dar przystępnego i barwnego przedstawiania różnych tema-lów, — czy będzie mówił o bawełnie, czy o walkach wojsk sowieckich z oddziałami ntepoddającyh się nowym wład¬com plemion górskich. Jest równie interesujący, malując portret duchowy Tamerlana przy zwiedzaniu jego grobow¬ca w Samarkandzie, jak kiedy opisuje nowe miasto prze¬mysłowe Stalmabad, lub stawia czytelnika na przełomie dwóch epok iv zdumiewających go nieraz scenach z dzi¬siejszego życia mieszkańców tej sławnej w dziejach średniowiecza krainy.
Książka Kischa mieni się kolorami, jak bajka wschodnia — bo autor łączy w sobie trzeźwość obserwa¬tora z temperamentem artysty. To czyni z niej lekturę, od której trudno się oderwać.
WACŁAW ROGOWICZ
SPIS TREŚCI:
OBRAZKI Z SAMOLOTU
DWUBARWNY OBRAZ TASZKENTU
W POCTĄGU DO SAMARKANDY
DOKOŁA GROBU TAMERLANA
REWOLUCJA W BUCHARZE
WOJNA PARTYZANCKA I POLITYKA ŚWIATOWA.
POWSTAJE NOWA STOLICA: STALINABAD
PODRÓŻ OD ŹRÓDEŁ DO UJŚCI JEDWABNICTWA
I. Wyzyskane życie miłosne
Kobieta z frontu jedwabni e twa
III. U prządek z Samarkaisdy
VI. Od oganiać z, ki na muchy do wiel¬kiego przemysłu
POKONANIE ROZBÓJNIKÓW
W IMIĘ ŁASKAWEGO I MIŁOSIERNEGO
OD TYGRYSÓW DO KOLEKTYWÓW BAWEŁNY.
OKRĘG NA PAMIRZE.
ZWIEDZANIE MIASTA GARM
„JA, CHASJAD MIRKULAN,
PRZESZŁOŚĆ, TERAŹNIEJSZOŚĆ] PRZYSŁOŚĆ
XV
CO SIĘ. ZMIENIŁO W CHODŻENCIE?
TRUDNOŚCI PRZIY WYKONANIU PROJEKTU
W DŻUNGLI AFGANISTANU
WIELKIE SPRAWOZDANIE O BAWEŁNIE
WIELKOŚĆ 20X13,5,TWARDA INTROLIGATORSKA OPRAWA /ZACHOWANA ORYGINALNA PRZEDNIA OKŁADKA - JEST PRZYLEPIONA NA WEWN.PRZEDNIEJ OKŁADCE INTROLIGATORSKIEJ/,LICZY 256 STRON.
STAN :OKŁADKA DB,STRONY SĄ POŻÓŁKŁE,POZA TYM STAN W ŚRODKU DB/DB+.
KOSZT WYSYŁKI WYNOSI 8 ZŁ - PŁATNE PRZELEWEM
/ KOSZT ZRYCZAŁTOWANY NA TERENIE POLSKI,BEZ WZGLĘDU NA WAGĘ,ROZMIAR I ILOŚĆ KSIĄŻEK - PRZESYŁKA POLECONA PRIORYTETOWA + KOPERTA BĄBELKOWA / .
WYDAWNICTWO KSIĘGARNI M.FRUCHTMANA WARSZAWA 1934.
INFORMACJE DOTYCZĄCE REALIZACJI AUKCJI,NR KONTA BANKOWEGO ITP.ZNAJDUJĄ SIĘ NA STRONIE "O MNIE" ORAZ DOŁĄCZONE SĄ DO POWIADOMIENIA O WYGRANIU AUKCJI.
PRZED ZŁOŻENIEM OFERTY KUPNA PROSZĘ ZAPOZNAĆ SIĘ Z WARUNKAMI SPRZEDAŻY PRZEDSTAWIONYMI NA STRONIE "O MNIE"
NIE ODWOŁUJĘ OFERT KUPNA!!!
ZOBACZ INNE MOJE AUKCJE
ZOBACZ STRONĘ O MNIE
![](http://static.allegrostatic.pl/site_images/1/0/add_me.gif)