Kingdom Hearts II
Jeszcze raz to samo, tylko więcej, ładniej, lepiej. Tę złotą regułę filmowych kontynuacji niewątpliwie wzięli sobie do serca autorzy kolejnej konsolowej superprodukcji, będącej kontynuacją jednego z najważniejszych tytułów na konsolę SONY. Japońscy czarodzieje kodu mogli sobie na to pozwolić, bo sam pomysł fabularny, na jakim opierają się te gry, jest wyjątkowo niecodzienny i wciąż zaskakuje świeżością. Nawet jeśli mamy już do czynienia z drugą oficjalną częścią cyklu, a po drodze dostaliśmy od Square/Enix jeszcze „Kingdom Hearts: Chain of Memories” (wydaną na przenośną konsolę Game Boy Advance), zupełnie nową przygodę z nietypowym systemem walki (łączącym akcję w czasie rzeczywistym z grą karcianą).
Te trzy tytuły łączy wspólna opowieść, wiele miejsc i postaci, ale przede wszystkim właśnie idea. Chodzi o połączenie dwóch światów: animacji firmowanych od dziesiątków lat nazwiskiem Walta Disneya oraz uniwersum „Final Fantasy”, genialnej serii gier wideo. W ten sposób, na gruncie rozrywki i popkultury, Ameryka spotyka się z Japonią, pogodna bajka z epicką legendą, a naiwne, dziecinne postacie z wojownikami walczącymi o losy światów.
Jak widać, koncepcja bardzo ciekawa, ale jednocześnie dość kontrowersyjna i niezwykle trudna do zrealizowania. Ale skoro udało się wcześniej, dlaczego ma nie powieść się po raz kolejny. Tym bardziej, że autorzy nie spoczęli na laurach i znacząco pogłębili relacje między bohaterami, a także zdynamizowali akcję. Oto konkretny przykład: jest sobie Hades, pan piekielnych otchłani, który ( od premiery pełnometrażowego filmu Disneya z roku 1997 ( ciągle knuje, jak pozbyć się znienawidzonego Herkulesa. By więc zgładzić swego starego przeciwnika (oraz naszych bohaterów, przy okazji), przyzywa on z zaświatów wielkiego wojownika, który ma wykonać czarną robotę. Okazuje się nim być Auron, cyniczny fechmistrz i heros świata „Final Fantasy X”.
Kiedy tylko orientuje się, o co chodzi i jak ma być wykorzystany, zwraca się przeciwko Hadesowi, przyłączając się do drużyny służącej dobru. Razem próbują uciec z królestwa ciemności, lecz na ich drodze staje straszliwy Cerber ( mityczny trójgłowy pies, strażnik podziemi. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie... Tak właśnie wygląda rzeczywistość „Kingdom Hearts”.
UWAGA :