Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Kazimierz Malinowski MURATORZY WIELKOPOLSCY 1948

17-02-2014, 15:59
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 79.50 zł     
Użytkownik BodzinekB
numer aukcji: 3955727392
Miejscowość Warszawa
Wyświetleń: 5   
Koniec: 17-02-2014 15:43:54
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Kazimierz Malinowski MURATORZY WIELKOPOLSCY

wydanie Poznań 1948

stan dobry, nakład 600 egz

 

PRZEDMOWA


Praca niniejsza powstała w związku /. przygotowaniem monografii kościoła po jezuicki ego w Poznaniu, kiedy (o dla odnalezienia właściwego twórcy świątyni przeszukałem archiwa miejskie drugiej połowy XVII w., tj. czasu, w którym kościół budowano. Rozpoczynając poszukiwania zdałem sobie sprawę, że w XVI[ wieku nie ma. wyodrębnionego zawodu architekta. Istnieją murarze, członkowie cechu murarskiego, których umiejętności, zgodnie z przepisami statutóiw cechowych i prze¬widzianymi w nich sztukami mistrzowskimi, obejmują zakres dzisiejszego murarza, budowniczego i architekta równocześnie. ICażdy ówczesny murarz posiadał równe możliwości rozwinięcia swych zdolności, a to czy się wybił, zależało jedynie od jego ambicji, uzdolnień i sprzyjających okoliczności życiowych. Każde nazwisko murarza tej epoki może więc odnosić się rów¬nie dobrze do osoby jakiegoś wybitnego architekta, jak i do prostego rzemieślnika czy przeciętnego przedsiębiorcy budo¬wlanego. Zaznaczyć trzeba, że wyrażenie architekt, choć rzadko, pojawia się w drugiej poł. XVII w. Ma nawet znacze¬nie zbliżone do naszego, bowiem obdarza się nim muratorów bardziej uzdolnionych, wtedy gdy stawiają większe jakieś budowle. Lecz przez to określenie, traktowane jako wyróżnie¬nie indywidualne i honorowe, nie stwarza sie nowego, wyodręb¬nionego zawodu. „Architeetus murariorum'" jest nadal człon¬kiem cechu lub wolnym rzemieślnikiem (jako serwitor kró¬lewski). Nie zdobywa jakiegoś określonego awansu społeczne¬go, bo „architekt" to tytuł i wyraz uznania dla wykonawcy wybitniejszej pracy. Tytuł architekta nie był też żadnym sta¬łym atrybutem. Tę samą osobę nazywa się raz architektem a drugi raz murarzem. Stąd brak tytułu architekta nie jest dowodem mniejszych umiejętności danego murarza, tym bar¬dziej że zachowane dokumenty są tylko drobnym i przypad¬kowym śladem ówczesnego życia. Nie mniej jednak odnalezie¬nie zapisu zawierającego taki tytuł jeM potwierdzeniem nie¬przeciętnych zdolności danego muratora.

Z tych powodów każde napotkane w aktach nazwisko mu¬rarskie kryło w sobie możliwości odnalezienia jakiejś1 wybit¬niejszej postaci, przez co powstał tak duży zbiór materiałów, źe narzuciła' się konieczność wyłączenia ich z monografii kościoła pojezuickiego i osobnego wydania. Początkowo zamierzałem podać tylko fakty, odnoszące się do konkretnych robót budo¬wlanych. W trakcie opracowywania dokumentóiw okazało sit,1 jednak, że ważne jest również ustalenie, kiedy po raz pierwszy i po raz ostatni spotyka się danego muratora, jakie były jego warunki życiowe i materialne i, iv inne. pozornie mało ważne, wiadomości mogą posłużyć do odkrycia bardzo istotnych fak¬tów. Wobec tego wydało mi się słuszne nie przesądzać z góry, który z faktów jest ważny a który nie. jakie nazwisko może stać się interesujące dla historii sztuki, a jakie pozostanie dla niej bez znaczenia. Zdecydowałem się podać wszystko co za¬wierają akta o danej osobie, z tym. że obszerniej i dokładniej omówiłem sprawy odnoszące się do faktów związanych z dzia¬łalnością budowlaną.
Mimo to praca niniejsza nie jest zbiorem biografii w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz tylko zestawieniem materiałów, które mogą posłużyć do napisania pełnych biografii. Może więc być punktem wyjścia i pewną pomocą dla dalszych prac źró¬dłowych i monograficznych historii architektury polskiej. To ograniczenie zadania spowodowane jest przekonaniem, że poza obecnie odszukanymi materiałami odnajdzie się z czasem wiele innych, po czym można będzie przeprowadzić selekcję i warto¬ściowanie poznanych faktów i przy pomocy analizy stylistycz¬nej dzieł danego muratora napisać jego pełny życiorys.
Nieokresloność zakresu pracy murarza XVII w. spowodo¬wała też, że trudno było w tytule umieścić termin murarz, budo¬wniczy albo architekt. Każdy z nich byłby niedokładny i w błąd wprowadzający. Dlatego wydało mi się właściwsze użycie wyrazu murator, zresztą przyjętego dość powszechnie przez historyków architektury tego czasu.
Granice czasowe zostały wyznaczone datami budowv kościoła pojezuickiego. Przez to jednak nie są czymś przypad¬kowym i sztucznym. Druga połowa XVII w., zamknięta pier¬wszą i drugą wojną szwedzką, to okres ogromnie wzmożonego budownictwa i czas rozkwitli baroku polskiego. Większość kościołów Wielkopolski czasów nowożytnych, tej epoce za-

wdzięczą swój obecny wygląd, W opracowaniu niniejszym zo¬stali więc uwzględnien-i wszyscy nmratorzy jacy pojawiają się w aktach między latami 1650—1700, z tym, że życie ich śledzi¬łem również wstecz od początkowego terminu półwiecza, i poza datę końcową 1700 roku. W ten sposób badania objęły prawie pełne stulecie.
Ponieważ praca niniejsza ma przede wszystkim służyć jako podręczny informator o murarzach poznańskich, przeto przypomina układem słownik biograficzny. Każda osobistość, o której zachowała się co naj mniej jedna ważniejsza wiado¬mość, otrzymała sobie poświęcony rozdział. W każdym z nich jest podana całość materiałów, odnoszących się do danej osoby, choć z tego powodu czytelnik całości narażony jest na powtó¬rzenia. Tytułem rekompensaty na rzecz czytelnika zostało ze¬stawienie rozdziałów dokonane nie według alfabetu, ale do pewnego stopnia chronologicznie, tzn. w kolejności pojawie¬nia się niuratorów w przejrzanych aktach. Ten układ daje przy tym przybliżony obraz dziejów cechu murarskiego i działal¬ności budowlanej w Poznaniu i Wielkopolsce w drugiej połowie 17 wieku.
Źródłem wiadomości są niemal wyłącznie protokóły roz¬praw sądowych. To nadaje poszczególnym „portretom" pewną jednostronnie pejoratywną tonację. Na tę jednostronność chciałbym zwrócić uwagę, aby czytelnik nie traktował przed¬stawionych życiorysów jako bezstronnego przekroju ówczesne¬go życia. To co móiwią te dokumenty, jest ową drugą stroną medalu; niestety tej pierwszej prawic nie znamy. Jedno można z eałą pewnością przyjąć, że życie nie składało się z samych zatargów, że było wiele robót wykonywanych ku zadowoleniu budowniczego i budującego, że były kontrakty dotrzymywane, pieniądze spłacane i zobowiązania respektowane. Trzeba wiqc pamiętać, że relacjonowane tu zdarzenia miały miejsce między wieloma innymi, które jako zgodne z prawem i obyczajem nigdzie nie zostały zapisane.
Z potrzeby ograniczeniu objętości pracy, opuszczam zesta¬wienie przejrzanych akt. Zastąpią je w pewnej mierze przy¬pisy, chociaż mówią tylko o tych dokumentach, których przej¬rzenie dało pozytywne rezultatf. Oprócz nich było oczywiście wiele innych, w których nie odnalazły się; żadne wiadomości, odnoszące się do obranego tematu. Przy sposobności chciałbym

zaznaczyć, że wobec wielkiej ilości materiału przeoczenia są nie tylko możliwe, ale nawet bardzo prawdopodobne. Poznań¬skie akta sądowe nie posiadają indeksów, łatwo więc przy ich wertowaniu o niedopatrzenia — mimo dwukrotnego przegląda¬nia foliałów. Z tego powodu, jak też wskutek nieuwzględnienia archiwów kościelnych, zakonnych i rodzinnych nie mogę uwa-żaC pracy tej za wyczerpująca. Całkowity i ostateczny obraz poruszonych zagadnień uzyska się dopiero po wielu latach i po kilkakrotnym ich wentylowaniu przez większą liczbę pracow¬ników.
Zapewnienia głębokiej wdzięczności składam przede wszystkim ks. prof. Szczęsnemu Dettlolfowi, który darzył mnie zawsze życzliwą zachęta, radą i stałą pomocą w długotrwałych poszukiwaniach archiwalnych. Poza tym poczuwam się do prawdziwej wdzięczności wobec wielu osób, których pomoc za¬decydowała lub choćby przyczyniła się do przygotowania, ukończenia i wydania tej pracy. Miedzy innymi pragnę, wyra¬zić serdeczne podziękowanie dr Sianisławowi Micltalskiemu i prof. Michałowi Walickiemu za pomoc, która umożliwiła pod¬jęcie opracowania materiałów. Kierownic lwu archiwów po¬znańskich, krakowskich, warszawskich i toruńskich proszę o przyjęcie gorących podziękowań, które w szczególności kie¬ruję pod adresem dyrektora dr. Kazimierza Kaezmarczyka, kustosza Adama Kaletki i nieżyjącego dr Feliksa Pohoreckie-go. Szczere wyrazy wdzięczności składam również dr Joannie Eckliardt i nieżyjącym już mgr Józefowi Czyścieckiemu i mgr Janowi Gialcwskiemu za wielokrotną pomoc w irakcie przygo¬towywania rękopisu. Państwowemu Instytutowi Historii Sztuki w Warszawie wyrażam gorące podziękowanie za wydanie niniejszej pracy w formie powielonych odbitek. Wreszcie proszę Zarząd Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Poznaniu o przyjęcie wyrazó'w szczerego podziękowania za podjecie druku.
Kazimierz Malinowski