Choć o Kazimierzu nad Wisłą pisano wiele, i to od dziesięcioleci, każdy nowy głos o tym Miasteczku jest odkrywaniem go na nowo. Tu historia nie skamieniała, jest częścią wciąż tworzącej się współczesności, a każde nowe spojrzenie tyleż odsłania nieznany dotąd obraz Kazimierza, co uzupełnia go własnym kolorytem. Nieczęsto się bowiem zdarza, że historia staje się domeną prywatności, nie kanonu, lecz osobistego widzenia. Nie zawsze udaje się to przekazać, z pewnością udało się to Marcie W. Terajewicz i Ryszardowi J. Czarnowskiemu. Powaga historii skłania niekiedy do pisania o niej na kolanach, nasi autorzy piszą o niej z pełnym serdeczności uśmiechem. Niczego nie przesądzają, nie ustalają, proponują raczej rozmowę, stawiają pytania, na które każdy powinien odpowiedzieć sobie sam. Na Kazimierz patrzą jakby z wielu punktów widzenia, nie trzymają się chronologii, piszą jak malarze, tworzą obraz z odrębnych plam, które dopiero widziane razem ukazują pełną kompozycję. I, jak w obrazie, nie wszystko musi być prawdziwe, tak i Kazimierz z tej książki jest jak stary dom porośnięty bluszczem – historia z trudem niekiedy wyłania się spośród gęstwiny mitów i legend. Tym samym staje się bliższa i każdy może w niej odnaleźć Kazimierz swój. Ten tylko dla siebie.
Marta W. Terajewicz
Ryszard J. Czarnowski
KAZIMIERZ DOLNY
- Miasteczko w laserunkach
Wydawnictwo: GALAKTYKA ŁÓDŹ 2011
Liczba stron: 276
Książka składa się z trzech części: Pierwsza zatytułowana: Miasteczko w laserunkach, fascynująca opowieść o historii Kazimierza Dolnego, napisana w formie odmiennej od tej znanej z podręczników szkolnych – kto czytał Lwów, wie w jaki sposób pisze Ryszard Jan Czarnowski. Druga: Miejsca. Wydarzenia. Ślady – jak wskazuje tytuł część opowiada o różnych budowlach i miejscach w Kazimierzu, a także o ludziach, których działalność wiąże się z miasteczkiem, ale którzy na stałe w nim nie mieszkają. W trzeciej części zatytułowanej Niezapomniani i obecni znajdziemy opowiadania w każdym rozdziale o innym artyście, m.in. Wojtku Kosowskim, rodzinie Michalaków, Jerzym Gnatowskim, Waldemarze Żaczku, Andrzeju Kołodziejku, Janku Łazorku, Waldemarze „Diable” Wojaczkowskim czy Franciszku Starowieyskim – to tylko niektóre z nazwisk.
Dla tych wszystkich, którzy dla kilku godzin czy dni spędzonych w Kazimierzu gotowi są przemierzyć wiele kilometrów, Ryszard Jan Czarnowski i Marta Wanda Terajewicz mają prawdziwy prezent. Ich książka Miasteczko w laserunkach. Kazimierz Dolny to przesycony uczuciem i fascynacją portret miasta, a właściwie - jak mówią autorzy - pełna miłości gawęda.
Książka podzielona jest na trzy części, które tworzą jednolitą całość, opiewającą Kazimierz Dolny i jego okolice. Pierwsza z nich, zatytułowana Miasteczko w laserunkach to wędrówka uliczkami miasta, podczas której zauważamy to, czego widzieć się nie da - to, co duchowe, ulotne. Celem autorów jest uwrażliwienie nas na doznania i doprowadzenie do wnętrza miasteczka jako świadomych jego piękna oraz wyjątkowości podróżników. Czytając o przeszłości miejsca, które ktoś kiedyś nazwał kaprysem dobrego humoru Pana Boga, doskonale widzimy, że romantyczna jest nawet jego historia. Kupcy zmierzający szlakiem handlowym, podarunek księcia Kazimierza Sandomierskiego, panny dewotki, czyli norbertanki - te wydarzenia z przeszłości ukształtowały Kazimierz i natchnęły go duchem tysięcy kochających to miejsce ludzi, którzy pozostawili po sobie jedynie mury co się palić nie chciały, a także zarazę, która zdziesiątkowała ludność Lubelszczyzny. Ten czas nieszczęścia do dziś znaczą trzy krzyże na wzgórzu, milczące pomniki historii, od wieków wpisane w panoramę miasteczka.
Część druga, to Miejsca, wydarzenia, ślady czyli opowieść o kilku miejscach dla autorów najważniejszych, naznaczonych osobistą refleksją i wartych zatrzymania - chociażby na kartach książki. Czarnowski porównuje tu kazimierską farę do szczytów Tatr, nazywa ją też „cacuszkiem architektonicznym” mimo pełnych sprzeciwu głosów. Poznamy również zamek, którego budowę Jan Długosz przypisał Kazimierzowi Wielkiemu oraz serce miasta, bijące w różnych tonach, czyli okazałe kamienice, szczególnie te zdobiące Rynek. Pasjonująca jest historia synagogi przy Lubelskiej, która według opowieści kazimierskich Żydów była darem ostatniego koronowanego Piasta dla jego Estery. Spacerując po tych miejscach (wystarczy tylko lekko przymknąć powieki, by dzięki plastycznym opisom i melodyjnym słowom przenieść się do Kazimierza) możemy chłonąć atmosferę miejsca i słuchać głosu wieków, szepcącego nam legendy i historie o miasteczku.
Ale Kazimierz, to nie tylko zabytkowe budowle, ale i ludzie, „niezapomniani i obecni”, tacy jak Janek Łazorek - jedyny malarz, który odważył się w czasach PRL-u na wystawianie swych prac „pod chmurką”, czy Andrzej Kołodziejka - przyjaciel światła, z życzliwym dystansem do innych.
Nie sposób przytoczyć tu wszystkich postaci czy miejsc, którym autorzy oddali hołd na kartach książki. Wspaniała, iście poetycka historia o mieście, jaką jest Miasteczko w laserunkach. Kazimierz Dolny Ryszarda Jana Czarnowskiego i Marty Wandy Terajewicz, została wzbogacona dziesiątkami zdjęć i szkiców, które tchnęły ducha artyzmu w tak wspaniałą publikację. Wydawnictwo Galaktyka zyskało tym samym kolejną wyjątkową pozycję w swojej ofercie, książkę, która nie tylko odkrywa przed czytelnikiem tajemnice Kazimierza, ale za sprawą gawędziarskiego tonu wspaniałej, twardej obwoluty i obrazów zamkniętych na kartach, pozwala tęsknić do miejsca naznaczonego pociągnięciami pędza…