Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

KARTA 43 KUROŃ GLUZA KNYT GRABOWSKI PAMIATNYCH

19-01-2012, 14:28
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 19 zł     
Użytkownik zima1942
numer aukcji: 1997200046
Miejscowość giżycko
Wyświetleń: 8   
Koniec: 13-01-2012 07:21:14
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha


KARTA 43





Listy jak dotyk, Grażyna Kuroń, Jacek Kuroń

Zbigniew Gluza:

Gdy odszedł Jacek Kuroń, zrozumieliśmy, że Jego „papierowa” spuścizna — jaką lekkim gestem twórcy ruchu społecznego przekazał przed kilku laty do Ośrodka KARTA — jest nie tylko bogactwem, ale i wyzwaniem. Człowiek tak czynny publicznie, o tak wielkim wpływie na rzeczywistość społeczną, a zarazem „nie przywiązujący wagi do archiwaliów”, pozostawił po sobie archiwum, które zaczyna teraz żyć nowym życiem. W Kolekcji Jacka Kuronia, w Archiwum Opozycji, są między innymi 453 listy i grypsy, jakie wymienili z Gają, najbliższą Mu osobą, w ciągu długich okresów przymusowej rozłąki. Jacek oddał nam całą tę korespondencję, wraz z gigantyczną dokumentacją swojej działalności, którą z większą niż On uwagą „przechowała” Służba Bezpieczeństwa.

Trudno było proponować Mu ogłoszenie tych listów za Jego życia. Co one znaczą, zrozumiałem, widząc reakcję Jacka, gdy u nas w Ośrodku przeczytał po raz pierwszy list Gai, który dotarł do Niego już po Jej śmierci i którego wtedy nie był w stanie otworzyć. Przedstawiamy fragmenty wybranych listów (przechodzących przez cenzurę) i grypsów (z okresu internowania Obojga), przekonani, iż ich dotyk poczuje wielu ludzi.

Spory o pamięć - pomniki, cmentarze, patroni, Agnieszka Knyt

Panorama zdarzeń, bohaterów i konfliktów wokół ich upamiętnień na przestrzeni XX wieku — to efekt ostatniego konkursu „Historii Bliskiej” dla młodzieży szkół średnich i gimnazjów Spory o upamiętnienie przeszłości — pomniki, cmentarze, patroni (zob. Komunikat Jury, „Karta” 42). Do konkursu zgłosili się uczniowie z całej Polski, co stworzyło okazję do zebrania wielowymiarowej dokumentacji. Dotyczy ona różnych aspektów naszej historii — pamięci w kolejnych dekadach stulecia, nie tylko Polaków, także Białorusinów, Niemców, Ukraińców, Żydów. Niektóre prace poruszają sprawy znane, lecz większość autorów dokonała pionierskich odkryć. Opisując początek swoich poszukiwań, autorzy często podkreślali, że mieli trudności z wyborem tematu. Pomniki wydawały im się jedynie kawałkiem kamienia, patroni — postaciami z podręcznika historii. Jednak potraktowali to jak wyzwanie, a w miarę poznawania tematu okazywało się, że samo upamiętnienie jest „wierzchołkiem góry lodowej”, za którym kryją się emocje, konflikty, tragedie.

Wraz z postępem prac zmieniała się zwykle postawa autorów. Mimo iż starali się być rzetelni i obiektywni, to nabierali osobistego stosunku do badanych spraw. A ich stosunek do historii zasadniczo różni się od postawy rodziców czy dziadków. Są bardziej tolerancyjni i otwarci, ciekawi punktu widzenia „drugiej strony”. Często pojawiające się w sporach zdanie — „pomniki powinny łączyć, a nie dzielić” — nie jest dla nich pustą deklaracją.

Synowie Polski, Lucjan Grabowski

Lucjan Grabowski, pseud. „Wybicki”, „Lot” (1924–1995) był dowódcą batalionu Narodowego Zjednoczenia Wojskowego na Białostocczyźnie. Na początku lat 70. napisał wspomnienia z całego życia, ale zasadnicza ich część jest poświęcona II wojnie światowej i jego działalności w partyzantce. W „Karcie” prezentujemy wybrany fragment, obejmujący okres od maja 1944 do kwietnia 1947, kiedy autor postanowił się ujawnić po ogłoszeniu amnestii dla członków podziemnych organizacji.

Lucjan Grabowski:

Akcja ta do dziś utrwaliła mi się w pamięci jako jedna z najgorszych w całej mojej działalności partyzanckiej. Było to wykonanie wyroku śmierci na konfidentce żandarmerii. Młoda dziewczyna dała się namówić do współpracy z wrogiem. Z powodu jej donosu, podczas urządzonej przez żandarmów zasadzki na patrol „Kmicica”, zginął nasz kolega „Kazik”. [...]

Dziewczyna szamotała się, chciała całować partyzantów po rękach, ale oni trzymali ją mocno. Jej długa ostatnia droga skończyła się wreszcie pod krzyżem za wsią. „Poznaniak” kazał skazanej uklęknąć, przeczytał jej wyrok, polecił się modlić. Dziewczyna chwiała się na kolanach i wtedy „Poznaniak” strzelił jej ze swego nagana w skroń; drugi strzał, już do leżącej, w czoło. Strumień krwi bił na wysokość metra. Coś tak okropnego widziałem po raz pierwszy w życiu.

Mikołajczyk u Stalina, Aleksiej Pamiatnych

Od 30 lipca do 10 sierpnia 1944 przebywała w Moskwie delegacja emigracyjnego rządu RP z premierem Stanisławem Mikołajczykiem. Wizytę zainicjowała strona polska, a doszła ona do skutku w znacznym stopniu dzięki staraniom Winstona J. Churchilla i Franklina D. Roosevelta.

Wizyta w Moskwie zbiegła się z wybuchem powstania w Warszawie, o którym Mikołajczyk dowiedział się dopiero 2 lub 3 sierpnia. Zdaniem Normana Daviesa, „to wydarzenie jeszcze bardziej go uzależniło od dobrej woli Stalina. Niewątpliwie wolałby prowadzić negocjacje, zanim Powstanie dodatkowo skomplikowało sytuację”.

Oprócz dwóch rozmów ze Stalinem, 3 i 9 sierpnia, Mikołajczyk dwukrotnie spotkał się z ludowym komisarzem spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesławem Mołotowem oraz z delegacją PKWN — Bolesławem Bierutem i Edwardem Osóbką-Morawskim.

Opisy przebiegu wizyty w Moskwie bazują przeważnie na polskich źródłach, w tym na znajdujących się w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie zapisach spotkań Mikołajczyka ze Stalinem. Zostały jednak odtajnione stenogramy tych rozmów (znajdują się dziś w Archiwum Prezydenta Federacji Rosyjskiej). Ogłoszenie tych dokumentów w niskonakładowych pismach rosyjskich nie zostało w Polsce zauważone, mimo że sowieckie wersje rozmów nieco się różnią od polskich. Zapisy te ukazują moment niezwykle napiętej atmosfery politycznej w roku 1944, kiedy decydowały się losy zarówno Warszawy, jak i całej powojennej Polski — z perspektywy Stalina, którego wpływ był zasadniczy. W „Karcie” pojawiają się po raz pierwszy po polsku.

Album zdjęć Feliksa Łukowskiego

W Muzeum Zamojskim znajduje się niezwykła kolekcja zdjęć wiejskiego fotografa-amatora Feliksa Łukowskiego. Przedstawiliśmy wybrane zdjęcia z tego zbioru. W czasie wojny ich autor pokonywał kilometry błotnistych i zakurzonych dróg, rejestrując to, co zwracało jego uwagę. Powstała niezwykła dokumentacja fotograficzna ziemi tomaszowskiej — obraz wsi i ludzi w trudnej rzeczywistości wojennej. Feliks Łukowski fotografował swoich sąsiadów, ale także partyzantów, niemieckich żandarmów i polskich policjantów, Niemców przesiedlonych na Zamojszczyznę z Besarabii, a potem sowieckich żołnierzy. Wszyscy chętnie mu pozowali. Ale najważniejszym tematem jego zdjęć jest wiejska codzienność.