Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

KARTA 29 UZIEMBŁO NOWACKA MOTYKA SEKO DABROWSKI

19-01-2012, 14:34
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 19 zł     
Użytkownik zima1942
numer aukcji: 1997200054
Miejscowość giżycko
Wyświetleń: 14   
Koniec: 13-01-2012 07:21:14
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha


KARTA 29




Kimry - moja dyktatura, Adam Uziembło

Wspomnienia napisane w 1937 lub 1938 roku na zamówienie Instytutu Badań Najnowszej Historii. Autor jesienią 1905, kiedy dzieją się opisywane wypadki, ma lat dwadzieścia i jest studentem wydziału filozoficznego Uniwersytetu Lwowskiego.

Adam Uziembło:

Nie chcę zajmować uwagi czytelnika sprawami, które mnie do Kimr zapędziły. Dość, że posiadłem tu grunt pod nogami. [...] Chadzałem po naszym siole i jego niezabrukowanych ulicach poprzez nieprawdopodobne roztopy grząskiego błota (przez które rzucano tam i sam belkę lub rząd wielkich kamieni), ustrojony w czarną pelerynę, kapelusz z szerokim rondem, spodnie nienagannie zaprasowane, a w dodatku w krawat mickiewiczowski, owijający całą szyję. Odcinało mnie to stanowczo od tłumu autochtonów, odzianych w kosowarotki (koszule zapinane z boku szyi i puszczane spod sznurkowego paska na spodnie), z furażkami (rodzaj naszych maciejówek) na głowach i , oczywiście, w wysokich butach. Kto wie, czy fakt ten nie wpłynął na moją karierę na tym egzotycznym gruncie. Byłem bowiem z zewnętrznego wyglądu osobistością "wybitną".

[...] Święta przyniosły mi poważną porażką. Kimry istotnie były pijane. Już od rana zewsząd rozlegały się wrzaski, wycia, niby to śpiewy. Na zaśnieżonych ulicach rozgrywały się dzikie pijackie sceny. [...] Około południa przyniesiono do szpitala pierwszego trupa. Spił się do nieprzytomności. Więc znajomkowie huśtali go naipierw tak zwyczajnie, trzymając za ręce i nogi. Potem wzięli derę i podrzucali. Ale i to nie pomogło. Wtedy wpakowali do beczki i toczyli po ulicach, zaglądając co pewien czas, czy nie oprzytomniał. Tak go wreszcie zatoczyli do szpiatala w tej beczce.

Z policją było jeszcze grzej. Na posterunku raczyli stojówkowych ich przyjaciele. Sam komendant z jakimś popem pod rekę, w rozchełstanym płaszczu łaził po rynku. Gdy napotkał mnie, próbował stanąć na baczność, podniósł w solennym salucie rekę do czapki:

- Wasza ekscelencjo, wasza ekscelencjo - bełkotał - niech żyje socjalna demokracja! Niech żyje anarchia!... Niech wasza ekscelencja wybaczy. Radziłem mu iść do domu. Wolał do szynku! [...] Trzeba było, żeby przynajmniej ktoś wiedział, co się dzieje. Powtarzam - tylko wiedział, bo chyba nie było żadnej organizacji, która mogła czemuś zaradzić.

Dzień zesłańca, Janina Nowacka

Janina Nowacka z domu Leśkiewicz - ur. 1907 w Kobryniu. W 1937 roku wraz z mężem Stanisławem zamieszkała w majątku Gaj na Polesiu. Po kampanii wrześniowej Stanisłąw przedostał się do Francji, następnie w Anglii był pilotem RAF. W lutym 1940 Janina została wywieziona z dziesięciomięsięcznym synkiem Jerzym pod Archangielsk. W 1942 roku wraz z armią gen. Andersa przedostała się do Persji, po staraniach męża i długiej podróży w końcu grudnia 1943 przybyła do Glasgo. Jej mąż zginął 14 stycznia 1944 podczas akcji lotniczej. Zmarła w Anglii w 1956 roku. Drukujemy zapisek z Londynu z roku 1950 opisujący dzień 25 grudnia 1940 roku.

Ukraińskie powstanie, Grzegorz Motyka

Z dokumentów widać wyraźnie, jak wielką wagę władze komunistyczne przykładały do niszczenia polskiego podziemia, nawet na terenach objętych działaniami UPA i w czasie największego nasilenia jej uderzeń. Wojsko Polskie nie miało sił na stworzenie garnizonów w miejscowościach narażonych na ataki UPA, natomiast zawsze je znajdowało na prowadzenie operacji majacych na celu umocnienie totalitarnej władzy.

Zamieszczone dokumenty pokazują ewolucję stanowiska UPA wobec Polaków. Spośród bardzo wielu ukraińskich akcji bojowych wybrano jedynie najbardziej charakterystyczne. Ukraińskie meldunki zostały uzupełnione sprawozdaniami polskich władz samorządowych.

Inicjatywa prywatna, Kazimierz Seko, Tadeusz Dabrowski, Aleksandra Zaremba, Krzysztof Gajewski, Przemysław Czekało, Sławomir Kmiecik

W Karcie 26 opublikowaliśmy blok tekstów będących plonem konkursu "Na marginesie: prywatna inicjatywa 1945-89", zorganizowanego przez nas wspólnie z Fundacją Bankową im. Leopolda Kronenberga. Mimo że niewielu "prywaciarzy" odważyło się przysłać swoje prace na konkurs, Fundacja Kronenberga postanowiła sfinansować drugą edycję. Tym razem napłynęło więcej prac różnorodnych i wyczerpujących. Dzięi temu wracamy do opowieści o indywidualnych inicjatywach w Peerelu. Oba dotychczasowe konkursy nie tylko wywołały zainteresowanie tematem, ale też spowodowały stworzenie w Ośrodku Karta pokaźnej kolekcji związanych z nim świadectw.

Książki pod nadzorem, Barbara Fijałkowska

Tajna notatka informacyjna o przebiegu kontroli bibliotek działąjących przy instytucjach kościelnych przeprowadzonej w dniach 22-24 sierpnia 1960 roku.

Wstępem opatrzyła Barbara Fijałkowska - profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie, dyrektor Instytutu Nauk Politycznych i Filjaozoficzno-Społecznych; autorka monografii "Partia wobec religii i Kościoła w PRL".

Spotkania wypędzonych

Gdy w 1998 roku Jerzy Giedroyć, pisząc na łamach "Kultury" o stosunkach polsko-niemieckich, rzucił hało, by organizować rozmowy "wypędzonych z wypędzonymi", nie wiedział zapewne, że spotkania takie już od kilku lat odbywały się w przygranicznych miejscowościach polskich i niemieckich. Ale mało kto słyszał o tym przedsięwzięciu, realizowanym bez rozgłosu, na skalę małej ojczyzny.

Pomysłodawcą spotkań, zwanych pogwarkami, jest socjolog i publicysta z Berlina, Wanja W. Ronge. Współpracują z nim Martina Pietsch, historyk z Drezna i Ewa Czerniakowska, publicystka z Berlina.

My także dopiero niedawno dowiedzieliśmy się o ich działalności. Autorów "pogwarek" spotkaliśmy w Travemuende, na konferencji poświeconej wypędzeniom. Przywieźli tam wystawę i odczytali prowadzony przez siebie "potrójny" dziennik, którego fragmenty publikujemy.

Ocenzurowano, Grzegorz Majchrzak

Oprócz cenzury działającej jawnie w całym okresie PRL funkcjonowała również niejawna cenzura korespondencji cywilnej - sprawowana przez resort spraw wewnętrznych - oraz wojskowej. Organa cenzorskie zaczęto organizować natychmiast po zainstalowaniu w Polsce władzy komunistycznej. 1 września 1944 utworzono Wydział Cenzury Resortu Bezpieczeństwa Publicznego PKWN, który zajął się kontrolą korespondencji cywilnej; potem przejęły to zadanie struktury Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego . 5 listopada 1944 powstał Oddział Cenzury Wojskowej.

Po likwidacji MBP kontrolę korespondencji powierzono kolejno Departamentowi IX, Biuru "W" Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego, a następnie Biuru "W" Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Biuro "W" pełniło tę funkcję do chwili rozformowania 10 maja 1990. Prezentowany dokument powstał w grudniu 1983 w Biurze "W". Zachowany egzemplarz przeznaczony był dla szefa Służby Zabezpieczenia Operacyjnego MSW gen. Konrada Straszewskiego. Odtajniony został na rzecz niniejszej publikacji.