Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4
KARNAWAŁ NA WULKANIE
Olgierd Budrewicz
Stan książki bardzo dobry
Wydawnictwo Iskra 1972 rok
Stron 265 Format 125 x 195
Po zakończeniu aukcji w przelewie proszę podać swój NICK
Ponieważ zdarzyło się to właśnie w niedzielę, kiedy nie pracowały siacie sejsmograficzne, nie wiadomo właściwie, jaka była siła wstrząsów. Ocenia się ją na 8 lub nawet 8,5 w skali Richtera. Ziemia trzęsła się z tym samym, niemal równym natężeniem przez 42 sekundy, które wydawały się wiecznością. Ludzie byli absolutnie zaskoczeni - wielka dolina między Kordylierami Negra i Blanco nigdy nie była klasycznym terenem terremofos. Domy waliły się niby parkany pod uderzeniami huraganowego wiatru. Mieszkańcy wybiegali na zewnątrz, gdzie z kolei czekała ich śmierć w wąskich uliczkach, z których nie było szybkie] ucieczki. Słychać było przerażające krzyki, oszalałe matki biegały w poszukiwaniu swoich dzieci. Cale miasto tonęło w kurzu, ludzie dusili się z braku powietrza, kaszel mieszał się z krzykami rannych.
Opowiadał inżynier austriacki, Eric Michelitsch, zamieszkały do chwili katastrofy przy centralnej Plaża de Armas w stolicy prowincji Ancash, Huaraz. W jego towarzystwie i z jego pomocą mogłem w kilka godzin później obejrzeć zwłoki miasta.
Od pierwszej chwili miałem uczucie, że kiedyś juz tu byłem. Pejzaże zniszczonych placów i dzielnic były mi dziwnie bliskie. Chodziłem po gruzach na wysokości pierwszego piętra, schylałem głowę pod zwisającymi drutami telefonicznymi, zaglądałem do mieszkań pozbawionych frontowej ściany, siadałem dla odpoczynku na fotelu wśród gruzów na ulicy.
KUP – PRZECZYTAJ BO NAPRAWDĘ WARTO
ZOBACZ TAKŻE POZOSTAŁE MOJE AUKCJE
ZANIM ZALICYTUJESZ PRZECZYTAJ STRONĘ
O MNIE
|