W swojej prywatnej kolekcji zapewne masz mnóstwo książek raz już przeczytanych i liczysz na to, że kiedyś do nich powrócisz. Tak jest z większością książek. Są fascynujące, budujące i inspirujące, jednak nie wracamy do nich zbyt często.
Czy marzyłeś kiedyś o książce, do której mógłbyś wracać kiedykolwiek, w dowolnej chwili? Do książki, której nie musiałbyś czytać "od deski do deski", bo każdy jej fragment byłby niezależnym źródłem inspiracji, czymś co delikatnie dotyka Twej duszy, po czym siadasz w ciszy i delektujesz się tym uczuciem.
Takim cudownym źródłem inspiracji jest książka Kamyki ze stawu Paramahamsy Prajnananandy.
Ten wielki mistrz duchowy w jednym tomie zebrał prawie 170 bajek i opowieści (400 stron), które sprawiają, że człowiek głośno krzyczy acha! gdy ją czyta. Nie jest to zwykła wiedza akademicka skierowana do umysłu. Czytając tę książkę zaczyna się w Tobie coś dziać, coś czego efekty pozostają w duszy na zawsze.
Nie daje ona bezpośrednich odpowiedzi. Odpowiedzi wyłaniają się dopiero po jakimś czasie z głębi Ciebie i wtedy wiesz już, że nastąpiła w Tobie namacalna przemiana.
Jeśli podążasz jakąkolwiek ścieżką duchową albo ścieżką rozwoju osobistego, to zdajesz sobie sprawę, że warto mieć przy sobie jakieś piękne źródło inspiracji, na którym zawsze można polegać.
Jako przedsmak, zapraszam Cię do przeczytania dwóch pięknych "Kamyków ze stawu".
Babcia i tajemnicza kapusta (str. 367)
Pewnego dnia mojej babci pokazano dziwne warzywo, którego nigdy wcześniej nie widziała, ani o nim nie słyszała. Nazywało się ono kapusta. Mój dziadek właśnie wrócił z podróży z Kalkuty z dwiema wielkimi kapustami, aby ona je przyrządziła do zjedzenia. Niestety, zanim wyszedł załatwić jakieś swoje sprawy, zapomniał jej wyjaśnić, co to było za warzywo i jak je przyrządzić.
Babcia wcześniej widziała piękne, okrągłe głowy kalafiora, więc doszła do wniosku, że kapusta w zasadzie jest taka sama. Ostrożnie zaczęła zdejmować kolejne liście kapusty – najpierw jedna warstwa, potem druga, trzecia – wkrótce cały stół wyłożony był liśćmi. „Hmmm”, pomyślała przeglądając liście i mając nadzieję znalezienia chociaż szczątków warzywa, „może ta kapusta nie jest prawidłowo rozwinięta. Sprawdzę tą drugą”. Po krótkim czasie obydwie kapusty były całkiem rozebrane, a liście sprawdzone, lecz nie odnalazła ani śladu spodziewanego warzywa. Jednak babcia nie była zupełnie rozczarowana. Zwęszyła okazję, by utrzeć nosa dziadkowi za to, że zrobił jej głupi żart i ją oszukał: zamiast kupić jej ładne, smaczne warzywo, zwinął razem kosz liści!
Gdy tylko dziadek wrócił do domu, zobaczył zniecierpliwioną babcię stojącą ze skrzyżowanymi rękoma i uśmiechającą się. „A cóż to za dziwaczne warzywo przywiozłeś do domu?”, powiedziała z poczuciem zachwytu. „Przykro mi cię powiadomić, że gdy je otworzyłam, aby ci je przygotować, odkryłam, że w środku nie ma nic. Oszukali cię!”.
Dziadek pomyślał: „O Boże!”, a potem zapytał: „Wyrzuciłaś je?”.
„Nie, nie, zostawiłam ją, aby ci pokazać, że te piękne kapusty to nic więcej niż tylko kupa liści”. Potem poszła do kuchni i przyniosła koszyk pełen liści.
Teraz przyszła kolej na dziadka, by się uśmiechnąć. Patrząc na koszyk, zaśmiał się i powiedział: „To dobrze, że ich nie wyrzuciłaś – to te liście są kapustą!”.
Poszukiwanie Boga jest jak kapusta w powyższym przykładzie. Najpierw zdejmujesz jedną warstwę, potem drugą warstwę, potem kolejną warstwę. Gdzie jest ta kapusta? Wszystko jest kapustą. Podobnie w życiu duchowym, ten kto powraca do źródła – do oryginału – odkrywa, że Bóg jest we wszystkich i że ja jestem we wszystkich. Wszyscy są we mnie. Ja jestem we wszystkim.
Przemiana innych poprzez miłość (str. 373)
Jest taka opowieść z życia Pana Buddy. Pewnego dnia nauczał on w cieniu drzewa. Wielu ludzi siedziało dookoła. Nagle pewien człowiek tak się rozwścieczył, że podszedł do Buddy, cały się trzęsąc ze złości. Pan Budda spojrzał na niego i powiedział: „Mój bracie, czy masz coś do powiedzenia?”. Pełen wściekłości, że nie jest w stanie siebie wyrazić, mężczyzna splunął Buddzie w twarz i odszedł. Wszyscy byli w szoku. Pan Budda spokojnie zdjął swój szal, wytarł twarz i kontynuował swój wykład.
Mężczyzna wrócił do domu. Długo rozmyślał o tym incydencie. „Byłem tak wściekły na niego, że plunąłem mu w twarz, ale on nie zareagował, tylko się uśmiechnął. Dlaczego nie zareagował? To niemożliwe, aby nie zareagować w takiej sytuacji”. I zaczął się zastanawiać: „Może to ja nie mam racji, a Budda ma rację”.
W związku z tym mężczyzna wrócił, by przeprosić Pana Buddę, ale już go tam nie zastał. Budda poszedł do następnej wsi. W tej sytuacji mężczyzna poszedł za nim, a gdy przyszedł, zobaczył Pana Buddę siedzącego i rozmawiającego z ludźmi. Z pokorą w sercu podszedł do niego i poprosił o wybaczenie.
Pan Budda spojrzał na niego i powiedział: „Mój przyjacielu, co chcesz mi powiedzieć?”.
Mężczyzna powiedział: „Nie pamiętasz? Wczoraj podszedłem do ciebie. Byłem tak wściekły na ciebie, że naplułem ci w twarz i odszedłem”.
Pan Budda spojrzał na niego: „Czy to jest to samo drzewo, pod którym siedziałem wczoraj?”.
„Nie”, odpowiedział mężczyzna, „to jest inne drzewo”.
„Czy ci ludzie są tymi samymi ludźmi, którzy siedzieli ze mną wczoraj?”
„Nie”, powiedział mężczyzna, „to są inni ludzie”.
Wówczas Pan Budda powiedział: „Skoro wszystko się zmieniło – to nie jest to samo miejsce, to nie jest to samo drzewo, to nie jest ta sama grupa ludzi – to dlaczego trzymasz się czegoś, co zrobiłeś w przeszłości? Ja nie zareagowałem. Ja nie pozwoliłem, aby twoja złość zaniepokoiła mnie. Tak więc w tej samej chwili, w której to uczyniłeś, zostało ci wybaczone. Nie ma potrzeby się martwić, mój przyjacielu. Żyj spokojnie i bądź szczęśliwy”.
Reagujemy na wszystko, co się dzieje w życiu. Gdy jedzenie jest za mało dosolone, reagujemy. Jeśli ludzie nie robią tego, czego od nich oczekujemy, też reagujemy. Reagujemy na ludzi, reagujemy na siebie, reagujemy nawet na pogodę: „O, co to jest za pogoda!”. Słabi ludzie reagują na każdym kroku. Słabi ludzie reagują, silni działają.
Gurudew powiadał: „Bądź spokojnie aktywny i aktywnie spokojny”. Rób wszystko z wewnętrznym wyciszeniem, ale nie z reakcją. Jeśli pojawia się zbyt dużo reakcji w naszym umyśle, w naszych myślach, tracimy radość życia.
Pomyśl o tym, jaką moc miał w sobie Budda. Gdy ktoś zrobi coś niesprawiedliwego wobec nas, w tej samej chwili powinniśmy powiedzieć: „O Boże, daj mi siłę. Może zrobiłem coś w przeszłości i z tego powodu jestem tak teraz traktowany”.