Jonny Moseley w 1998 roku wygrał konkurencje ewolucji narciarskich na olimpiadzie zimowej. Freestyle w narciarstwie zaczął zdobywać popularność.
Narciarstwo jest bardzo atrakcyjne w swej naturze, a jeśli jeszcze dołożymy do tego karkołomne triki, to zaczyna się robić jeszcze ciekawiej. O takich to szaleństwach traktuje ta gra. Nie jest to symulator, a raczej gra zręcznościowa. Niektórzy raczej słusznie porównują ją do słynnego i niezniszczalnego SSX Tricky. Faktycznie system jazdy i wykonywania trików jest podobny, czyli polegający na odpowiednim wybiciu się i łączeniu kombinacji głównie przycisków „L” i „R” z kierunkowymi. Jednak triki a głównie ich łączenie nie daje już tak wspaniałych efektów jak w niedoścignionym wzorze, którym SSX niewątpliwie jest. Nie jest źle, ale jak na przykład wytłumaczyć fakt, ze jazda po śniegu nie rożni się od jazdy po piachu, na który np. przypadkowo wjechaliśmy? Do dyspozycji oddano nam kilku znanych w światku tej dyscypliny zawodników plus trochę zmyślonych nazwisk. Jeździmy w ciekawych miejscach, a zręcznościowy charakter tej produkcji niech podkreśla takie miejsca, jak zasypane śniegiem San Francisco, Rzym, Las Vegas, czy Waszyngton. Tu znajdziemy masę wyskoków, skrótów itp. Na Alasce natomiast znajdziemy half-pipe, na którym poszalejemy całkiem konkretnie.