Elastyczne trójnogi firmy Joby oraz ich rozmaite klony to urządzenia niewątpliwie praktyczne, a przy tym tanie i łatwe do schowania w najmniejszym nawet plecaku fotograficznym. Wielu z nas może się jednak zastanawiać, czy utrzymają one nie lekki kompakt, lecz lustrzankę z dużym obiektywem. Dlatego też, zgodnie z obietnicą daną Wam przy okazji testu mniejszych odmian GorillaPod, poddaliśmy wszechstronnym testom jeden z modeli tego urządzenia przeznaczonych dla cięższego sprzętu. Oto wyczerpujący test praktyczny ministatywu GorillaPod SLR-Zoom.
Rynek elastycznych statywów owijanych wokół gałęzi oraz innych akcesoriów umożliwiających unieruchomienie w wybranej pozycji aparat fotograficzny jest już mocno rozbudowany. Od siedmiu lat, kiedy to firma Joby zaprezentowała pierwszy produkt z linii GorillaPod, wielu producentów akcesoriów fotograficznych zaprezentowało swoje rozwiązania w tym zakresie. I choć większość z nich przeznaczonych jest raczej dla lekkich aparatów kompaktowych i bezlusterkowców, to zdarzają się wśród nich również "siłacze" o znacznie większym limicie obciążenia. Oczywiście twórcy oryginalnego GorillaPoda nie mogą w tym względzie odstawać – w ich ofercie znajduje się nie jeden, lecz trzy modele przeznaczone do tego typu zastosowań. My do testów otrzymaliśmy produkt "segmentu środka", kierowany do średniowymagających użytkowników.
Nazwa testowanego sprzętu mówi w zasadzie wszystko. Joby GorillaPod SLR-Zoom to niewielki statyw o elastycznych nogach zaprojektowany z myślą o cięższych aparatach wyposażonych w obiektywy typu zoom – a więc takich, w których środek ciężkości może być (i często jest) wyraźnie przesunięty do przodu. W Polsce dostępny jest on w równie atrakcyjnej cenie, co jego "mniejsi bracia" – a może nawet atrakcyjniejszej, jeśli weźmiemy pod uwagę jego możliwości. Kosztuje bowiem od 90 złotych wzwyż, co stanowi bardzo atrakcyjną cenę w porównaniu z amerykańską (49,95 USD). Co ciekawe, w Internecie oraz w dużych marketach z elektroniką użytkową można bez problemu znaleźć sklepy oferujące ten sprzęt znacznie drożej, choć nie różni się on tak naprawdę niczym od produktu dwu-, czy nawet trzykrotnie tańszego. Warto więc uważać, zanim wybierze się pierwszą z brzegu ofertę.
Goryl do zadań cięższych
Już pierwsze wzięcie do ręki testowanego statywu sprawia, że użytkownik dobrze orientuje się, z czym ma do czynienia. Statyw bez głowicy mierzy dobre 24 cm i waży 240 g, a średnica pojedynczego segmentu jego nogi w najgrubszym miejscu liczy sobie aż 3 cm. Całość wieńczy głowica kulowa o całkowitej długości 6 cm, tak więc cały zestaw po pełnym rozciągnięciu ma 30 cm długości i ok. 6 cm średnicy. Pełna waga statywu wraz z głowicą i stopką wynosi 390 gramów. Z pewnością sprzęt taki nie zmieści się już w małej torbie fotograficznej, choć nadal bez problemu zapakujemy go do plecaka. Dostępne są dwie wersje tego produktu różniące się kolorem elementów gumowych – najpopularniejsza jest szara, lecz esteci mogą również zdecydować się na zakup czerwonej.
Producent statywu, firma Joby określiła maksymalny udźwig tego elastycznego trójnoga do 3 kg. Jest to dużo – wystarczy na sporą lustrzankę z całkiem ciężkim obiektywem długoogniskowym. Oczywiście pojawia się pytanie, co jeśli ten ciężar byłby nieco inaczej rozłożony? Zapewne żaden rozsądny fotograf nie postawi na nawet najsolidniejszym statywie konstrukcji, której środek ciężkości przesunięty jest nadmiernie do przodu. Po to właśnie cięższe i dłuższe obiektywy mają obejmę z gwintem 1/4-20 (standard mocowania statywowego) – aby aparatu z takim szkłem nie stawiało się na korpusie. Niemniej jednak przy takim ciężarze statyw musi być już odporny na pewne przesunięcia środka masy, które mogą mieć miejsce dość często. Zwłaszcza wówczas, gdy aparat jest przechylony w dół.
Zapewnione poczucie bezpieczeństwa
Testowany produkt firmy Joby robi bardzo dobre wrażenie i podczas testów korzystaliśmy z niego bez obaw o to, że aparat się nam przewróci niezależnie od tego, na czym był ustawiony. Już pierwsze wzięcie do ręki przekonuje, że mamy do czynienia z innym produktem niż opisywane przez nas na łamach innego testu GorillaPody Original i Mobile. Nogi są grube i chodzą z wyraźnym oporem, a sam statyw wydaje się być niewspółmiernie ciężki w stosunku do swoich rozmiarów. Zacisk elastycznych nóg na wybranym przez nas obiekcie (gałęzi, poręczy – czymkolwiek) jest bardzo silny, o czym można się łatwo przekonać owijając sobie statyw wokół ręki. Chwyt taki potrafi być bardzo bolesny.
Równie dobre wrażenie można odnieść w trakcie i po zamontowaniu aparatu na statywie. Głowica (do której jeszcze wrócimy w osobnym rozdziale) jest solidna i wyposażona w dużą, metalową kulę ułatwiającą precyzyjne sterowanie aparatem. Trochę szkoda, że przykładem wcześniejszych modeli nie wyposażono jej w dodatkową blokadę mechanizmu zwalniania szybkozłączki, ale trzeba też przyznać, że sam mechanizm pracuje z takim oporem, iż przypadkowe wysunięcie się stopki pod ciężarem aparatu jest raczej mało prawdopodobne.
Segmenty, z których wykonane zostały nogi statywu mają konstrukcję identyczną, jak w innych GorillaPodach. Są więc wykonane z wysokiej jakości tworzywa sztucznego i dodatkowo ogumowane, co ma zapewnić lepsze oparcie i unieruchomienie trójnoga niezależnie od rodzaju podłoża