Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Korzystając ze strony, zgadzasz się na ich użycie. OK Polityka Prywatności Zaakceptuj i zamknij X

Jachty

19-11-2014, 16:14
Aukcja w czasie sprawdzania była zakończona.
Cena kup teraz: 32 zł     
Użytkownik ksiegarniaa
numer aukcji: 4770654011
Miejscowość Warszawa
Wyświetleń: 7   
Koniec: 19-11-2014 15:40:02

Dodatkowe informacje:
Stan: Nowy
Waga (z opakowaniem): 2.00 [kg]
Okładka: twarda
Rok wydania (xxxx): 2011
Kondycja: bez śladów używania
Forma: album, atlas
info Niektóre dane mogą być zasłonięte. Żeby je odsłonić przepisz token po prawej stronie. captcha

Oprawa twarda, Format 17x17cm, Stron 504,Wydawca: Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Jako dziecko pragnąłem łodzi. Patrzyłem na nie z daleka i wydawały mi się niedosięgnione jak granica realnego życia. Poza jej linią na pewno leżał świat, przyszłość. Dla mnie prawdziwy mężczyzna był doświadczonym marynarzem. Nie wiedziałem nic o życiu, byłem za młody. Bałem się szkoły, bałem się odległych i nieznanych krain, drżałem na dźwięk słowa "miłość". Nawet wtedy przepełniała mnie pewność siebie - byłem gotowy zmierzyć się ze światem. Nawet nie rozumiałem języka żeglugi. Tajemnicza marynarska terminologia zostawiała mnie z poczuciem mniejszości i słabości. Jak mogłem stać się mężczyzną? Moi dziadkowie - marynarze już nie żyli. Kto miał mi to wszystko wytłumaczyć? W portowych magazynach, gdzie mogłem chodzić latem, próbowałem podsłuchiwać opowieści starych wilków morskich o wyprawach na ryby i zmaganiach z wiatrem. Rzeczy, o których mówili, nie mieściły mi się w głowie, słowa były tylko groźnymi echami o martwym kadłubie, wyobrażałem sobie wyspę koralową, w końcu żyzną i uporządkowaną i nagle zniszczoną przez straszliwy kataklizm, będącą teraz siedzibą potępionych. Bosak był kolejnym słowem, którego się bałem. Myślałem że to chudy mężczyzna z zakrzywionym nosem i paskudnym wyrazem twarzy. Na łysej głowie miał tylko kilka włosów. Miał też w zwyczaju finalizować umowy w brudnych barach stojących przy ciasnych uliczkach. Stoper łańcucha kotwicznego sprawił mi mniej problemów - zmanierowany młody mężczyzna z jedną nogą krótszą, złodziej kieszonkowy, a gródź określała ponurego kanciarza, który rzucał klątwy za pensa od osoby. Lewy hals był schronieniem na linii wybrzeża, gdzie można się było skryć przed ścigającym statkiem. Zmartwiony wpatrywałem się w niebo, po którym płynęły wanty i uskrzydlone, agresywne bóstwa, które spadały potem gromadami. Słowo "wsporniki" wynosiło moje wyobrażenia na jeszcze wyższy poziom. Kabestany to wielkopierśne kobiety o złej reputacji, gotowe gasić ognie pożądania. Gdy wracałem z letnich wakacji, zacząłem głęboko podziwiać jednego z kolegów, który wiedział, co to kreska kursowa, nikczemna pułapka na dorosłych i ich zakazane zajęcia. Dorosłem. Nauczyłem się widzieć znaki zmiany kierunku wiatru na horyzoncie. I tak straciłem niewinność dzieciństwa. Puste zagrożenia otworzyły bramy świata. Żeglowanie nie było już takie ważne