Już od pierwszych słów zostajemy bezlitośnie wciągnięci w świat Sama - świat wrzosowisk, zbyt często odwiedzanych przez "miastowych" i świat chłopca, który rozmawia ze wszystkim:
"Wycieczkowicze. Francowate gnojki w różowych i zielonych czapkach. A nie było wcale zimno. Szli wężykiem przez pola jak banda pijaków, naćpanych powietrzem, ziemią i zapachem gnoju. Patrzyłem na nich ze wzgórza, ich lśniące głowy wyzierały z mgły. (...) Wycieczkowicze mnie nie widzieli. Minęli farmę i niczego nie zauważyli, ani mnie, ani ojca, który spędzał owce z wrzosowiska. Ej, wycieczkowicze, miałem ochotę krzyknąć, po kiego grzyba do tej owcy gadacie? Myślicie, że ona ma ochotę dać się przelecieć? A oni na pewno ukłoniliby się głęboko. Najmocniej przepraszam, panie farmer, już nigdy więcej tego nie zrobimy, mam nadzieję, że jej nie zdenerwowaliśmy. Bo z nimi tak było - tacy pełni szacunku, że nie śmieli nawet na mnie popatrzeć, bo się bali, że zaburzą równowagę natury. Prawa wsi. A ja, ja byłem dla nich prawdziwą, żywą, pierdzącą naturą, taką samą częścią krajobrazu jak drzewo albo traktor."
„Istny raj” to książka wyjątkowa. Nie jest ona radosną sielanką, a prędzej opisem psychotycznych przekształceń w umyśle Sama, któremu przez cały czas towarzyszymy. Jest to pozycja zapadająca w pamięć, nie nadająca się dla tych, którzy lubią dobre zakończenia. Pomimo całej sympatii i więzi, która tworzy się między głównym bohaterem i czytelnikiem, nie można mu odmówić dwóch rzeczy: że jest wariatem i chamem. Co nie zmienia faktu, że książkę gorąco polecam.
Recenzje: http://miastoksiazek.blox.pl/2010/09/Istny-raj.html i http://podsluch.wordpress.com/2010/10/19/istny-raj-ross-raisin/
http://www.rpg.sztab.com/ksiazki,Ross-Raisin---Istny-raj,2729.html
Mięśniaki, matoły i bleblary – według Sama Marsdyke’a nie została już w dolinie ani jedna osoba, która nie zwróciłaby się przeciwko niemu…
Odkąd Sam Marsdyke został wyrzucony ze szkoły na skutek incydentu, który wciąż kładzie się cieniem na jego reputacji, pomaga ponuremu ojcu w hodowli owiec na farmie pośród pagórkowatych wrzosowisk Yorkshire. Chłopiec obserwuje z daleka, jak zachwyceni wycieczkowicze mijają jego gospodarstwo, a miastowi przenoszą się na wieś i przeobrażają okolicę – kupują farmy jako drugie domy i zabudowują dolinę snobistycznymi nowymi barami i sklepami. Potem, kiedy ze swojego kamienia na wzgórzu patrzy na przyjazd nowej rodziny, spragnionej „gumiakowych weekendów” i „pocztówkowego widoku za oknami”, wpada mu w oko córka państwa domu. Marsdyke tylko przez jakiś czas potrafi trzymać się na dystans. Jego znajomość ze zbuntowaną nastolatką wyrwaną ze swojego dawnego środowiska powoli zamienia się w coś bardziej niepokojącego, ponieważ umysł Marsdyke’a ulega niebezpiecznym urojeniom…
|