Każdy kompletny inkunabuł
w formacie folio i oryginalnej oprawie,
to biały kruk wśród starodruków.
Inkunabuł oferowany na tej aukcji,
to biały kruk wśród inkunabułów.
O ile bowiem inkunabuły w małych formatach i z końcówki lat 90. XV wieku
nie są w profesjonalnym handlu antykwarycznym niczym niezwykłym,
o tyle formaty folio poniżej roku 1495, są oferowane sporadycznie,
a każdy rok wstecz powoduje istotną różnicę w rzadkości i cenie.
Skokowy wzrost wartości dotyczy już wszystkich inkunabułów z lat 80. XV w.,
natomiast kompletne inkunabuły (nawet małe formaty) z lat 70. są w praktyce nieosiągalne.
*
Pojawienie się kompletnego, gabinetowo zachowanego inkunabułu z początku lat 70.,
w formacie folio i wspaniałej, oryginalnej gotyckiej oprawie
(zdobiona tłoczeniami skóra na grubej desce),
jest bardzo dużym wydarzeniem na globalnym rynku antykwarycznym.
Tym bardziej, że oferowany na tej aukcji
pierwodruk dzieła „Sermones aurei de sanctis...” Leonarda z Udine (1[zasłonięte]400-14),
wydany na prawie 20 lat przed odkryciem Ameryki, w Kolonii roku pańskiego 1473
przez jednego z najsłynniejszych drukarzy świata - Ulricha Zella,
jest egzemplarzem wyjątkowym i unikalnym na skalę światową.
I to aż z czterech względów,
nie związanych bynajmniej z datą jego wydania :
(1)
Inkunabuł zaopatrzony jest dodatkowo w manuskrypt,
będący alfabetycznym indeksem (Tabula) zawartości dzieła.
Znajduje się on na początku (przed zasadniczym drukiem)
i spisany jest przepięknym, wyrobionym gotyckim duktem na 12 silnie rubrykowanych kartach (24 strony).
Manuskrypt jest obficie zdobiony 22 kunsztownymi, malowanym czerwienią inicjałami
oraz dodatkowo setkami kolorowanych zółcieniem majuskuł.
Jest to absolutny ewenement (by nie użyć słowa sensacja),
nie występujący w żadnym innym znanym badaczom egzemplarzu „Sermones...”,
włączając w to największe na świecie zbiory inkunabułów
Biblioteki Narodowej w Paryżu, British Museum w Londynie
oraz BSB (Bayerische StaatsBibliothek w Monachium).
Dodatkowy manuskrypt zawierający indeks,
w połączeniu z najwyższym poziomem iluminacji części zasadniczej (drukowanej)
są wyraźnymi dowodami na to, iż egzemplarz ten od samego początku był przygotowywany
na indywidualne zamówienie niezwykle wysokiego rangą dostojnika świeckiego lub kościelnego
i już w trakcie powstawania, traktowany był jako wyjątkowy.
(2)
Bez wątpienia jest on jednym z pierwszych
odbitych przez Ulricha Zella egzemplarzy pierwodruku „Sermones...” !
Dowodem na to jest niespotykanie silny, głęboki druk
(odcisk świeżo złożonej, nie zmęczonej jeszcze nakładem szpalty),
miejscami nieomalże przebijający się na drugą stronę karty
(całe szpalty lub fragmenty - np. kolofon „.M.CCCC.LXXIII.” znajdujący się na karcie 243 recto),
pomimo, iż czerpany, żebrowany papier użyty do druku dzieła jest najwyższej jakości
i ma grubość zbliżoną do ...kartonu.
Natomiast fakt dodatkowego wzbogacenia inkunabułu przed oprawieniem
poprzez umieszczenie bogato iluminowanego manuskryptu z indeksem,
pozwala z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać,
iż mamy do czynienia z pierwszym egzemplarzem „Sermones...”
jaki w 1473 r. wyszedł spod prasy słynnego kolońskiego drukarza,
będąc przeznaczonym dla wybitnej lub bardzo wpływowej osobistości.
(3)
Jako wyjątkowy, egzemplarz ten traktowany był także przez iluminatora.
Uwagę zwraca wyjątkowo wysoki poziom artystyczny oraz bogactwo iluminacji.
Na 244 kartach (488 stronach) traktatu Leonarda z Udine
oprócz setek ręcznie malowanych inicjałów, najróżniejszych ozdobników w tekście
oraz około 10.000 (sic !) kolorowanych majuskuł,
znalazły się też 3 dzieła średniowiecznej sztuki iluminacji,
jaką bez wątpienia są dekoracje inicjałów „M”, „L” i „P”
oparte na skomplikowanych, filigranowych motywach roślinnych
o wysokościach dochodzących do 20 cm !
Tak kunsztowne ozdobienie księgi, zająć musiało miesiące pracy bardzo doświadczonego iluminatora
i tym samym wiązało się z ogromnymi kosztami, na które mogła sobie pozwolić
wyłącznie osoba o bardzo wysokim statusie materialnym i społecznym.
Temu, iż jest to egzemplarz i praca wyjątkowa,
iluminator dał dodatkowo wyraz, dyskretnie umieszczając na marginesie jednej z kart dzieła,
efektowne, pisane czerwienią, pięknym gotyckim pismem, zdanie łacińskie :
„Latina et ytalica lingua de beata ma virgis”.
Takie „osobiste poglądy” iluminatorów zdarzają się niezmiernie rzadko
i w związku z tym są poszukiwanym rarytasem kolekcjonerskim,
czyniąc każdorazowo dany egzemplarz unikatem,
oraz nadając mu niepowtarzalny, indywidualny charakter.
Do chwili obecnej, nie był na świecie znany egzemplarz pierwodruku „Sermones...”
z tak ciekawym marginalium iluminatora.
(4)
Niespotykany, absolutnie gabinetowy stan zachowania całości
(bez żadnych ingerencji konserwatorskich)
i unikalna proweniencja inkunabułu.
Egzemplarz ten był przez stulecia traktowany jako wyjątkowy,
również przez jego kolejnych, znakomitych właścicieli,
których trzy wspaniałe, herbowe ekslibrisy zachowały się wewnątrz inkunabułu.
Chronologicznie, właścicielami inkunabułu były osobistości tak znakomite,
że kolejni jego posiadacze, przez szacunek nie usuwali ekslibrisu poprzednika,
lecz jedynie dokładali ekslibris swojej kolekcji.
Jest to ewenement, gdyż z reguły kolejny właściciel usuwał ekslibris innej biblioteki.
Chronologicznie pierwszym z nich, jest ekslibris księgozbioru
samego Marquarda von Stauffenberga (1[zasłonięte]644-16)
- słynnego arcybiskupa Bambergu (1[zasłonięte]683-16), inicjatora budowy Schloss Seehof
oraz wielkiego kolekcjonera „starożytności”,
będącego jednocześnie jedną z najbardziej wpływowych postaci Europy końca XVII wieku.
Jego kolekcja zaliczała się do najlepszych zbiorów jakie kiedykolwiek powstały.
Wszystko miało tam wielki format - dlatego nawet ekslibris wyróżnia się szczególną formą,
imponującymi wymiarami oraz najwyższą klasą artystyczną.
Kolejnym chronologicznie ekslibrisem
jest znajdujący się na pierwszej karcie vacatowej recto
XVIII-wieczny, datowany (1780 r.) miedziorytniczy ekslibris
znakomitej biblioteki Bernharda Iacoba Schudta z Frankfurtu nad Menem
Po połowie wieku XIX natomiast,
inkunabuł znajdował się już we wspaniałym ksiegozbiorze
należącym do arystokraty Friedricha Grafa von Sylva(Silva)-Tarouca (1[zasłonięte]816-18),
czego dowodem jest ekslibris oraz jego odręczne notatki (ciekawostka !)
znajdujące się na ostatniej karcie vacatowej verso inkunabułu.
Niewykluczone, iż jego autorstwa jest również dopisek „rarissime”
na pierwszej stronie verso oprawy (nad ekslibrisem Marquarda von Stauffenberg).
Na początku XX wieku, spadkobiercy Grafa rozsprzedali ksiegozbiór.
Inkunabuł trafił do prywatnej kolekcji starodruków i dokumentów w Monachium,
skąd klika lat temu, po śmierci właściciela, odkupił go prywatny kolekcjoner z Polski,
w którego posiadaniu inkunabuł pozostaje do dziś.
Tak znakomita proweniencja tego egzemplarza, tłumaczy jednocześnie kolejny ewenement
- w jaki sposób mający 540 lat i wielokrotnie użytkowany (studiowany) w epoce
(liczne średniowieczne marginalia oraz kaligrafowane dopiski w tekście)
inkunabuł potężnych gabarytów i wagi
mógł zachować się w stanie absolutnie gabinetowym ?!
Papier większości kart jest biały, bez żadnych śladów zżółknięcia (sic!),
a czerwień i błękit na setkach ręcznie malowanych inicjałów
oraz żółcień na około dziesięciu tysiącach iluminowanych majuskuł w tekście,
zachowane są w nasyceniu dokładnie takim, jak w chwili ich iluminacji.
Los był dla tego egzemplarza od samego początku wyjątkowo łaskawy,
lokując go bezpiecznie w kolejnych arystokratycznych bibliotekach
i pozwalając szczęśliwie uniknąć częściowego lub całkowitego zniszczenia,
które niestety stało się udziałem ponad 99% druków z tego okresu.
Na całym świecie, do naszych czasów przetrwały bowiem jedynie pojedyncze
kompletne egzemplarze inkunabułów z lat 70. i 80. XV wieku.
Większość tych, które są dziś eksponowaną na wystawach dumą polskich muzeów,
początkowo wyglądają przeważnie tak :
http://www.ebib.info/2009/105/a.php?strutynska_szramowski_miller
W takim przypadku, konserwacja polegająca de facto na „dorobieniu” większości książki oraz oprawy,
prowadzi niestety do powstania -oględnie mówiąc- dyskusyjnego tworu,
będącego tyleż oryginałem, co ...falsyfikatem.
*
Kunsztowne zdobienia w oferowanym egzemplarzu - to dzieło anonimowego iluminatora.
Wspaniała i efektowna oprawa (skóra na grubej desce, zdobiona tłoczeniami w formie gotyckiego krzyża,
rozet oraz bardzo rzadko stosowanych wyobrażeń drzew) – to dzieło anonimowego introligatora.
Natomiast najwyższy poziom edytorski pierwodruku „Sermones aurei de sanctis...” 1473,
to już oczywiście zasługa samego Ulricha Zella - jednego z najsłynniejszych drukarzy świata,
będącego jednocześnie pierwszym drukarzem kolońskim
i założycielem pierwszej oficyny drukarskiej w Kolonii.
Jest on postacią absolutnie hasłową.
Wniósł ogromny wkład w rozwój drukarstwa
(m.in. zapoczątkował umieszczanie tytułu na odwrocie pierwszej karty),
a imię jego wymieniane jest na równi z Peterem Schőfferem (uczniem Gutenberga),
Johannem Fustem, Antonem Kobergerem i Güntherem Zainerem.
Ironia losu sprawiła natomiast, że choć podziwiamy dziś wspaniałe dzieła które stworzył,
to -podobnie jak ma to miejsce w przypadku niektórych malarzy epoki gotyku-
nie znamy nawet daty jego urodzin, ani dokładnej daty śmierci
(większość badaczy sugeruje rok 1503, niektórzy zaś 1507).
Kamienie milowe sztuki edytorskiej które Zell po sobie pozostawił,
okazały się być trwalsze niż przekazy i archiwalne zapisy.
Traktat „Sermones...” został przez niego złożony i wydrukowany dwuszpaltowo
słynną, urzekająco piękną, archaiczną 36-wierszówką gotycką,
przez część badaczy uznaną za wzorzec i absolutne arcydzieło sztuki składu tekstu,
pod względem estetyki, czytelności oraz rozplanowania interlinii i świateł
przewyższające nawet słynną 42-wierszówkę Gutenberga
opracowaną i użytą przez niego w Biblii 1[zasłonięte]452-14 !
Pozostawiając naukowcom spór o prymat
36-wierszówki nad 42-wierszówką tudzież odwrotnie,
zapraszamy do obejrzenia galerii prawie 200 zdjęć oferowanego inkunabułu,
będącego wg wszelkiego prawdopodobieństwa i aktualnego stanu wiedzy,
najpiękniejszym egzemplarzem „Sermones aurei de sanctis...” na świecie.